Re: Dziewczyny z neta
: 03 sie 2015, 23:41
Gdyby jej zależało, to mogła zawszę zaprosić Cię do siebie - przecież wizyta nie oznacza niczego więcej.
Moim zdaniem bawiła się, nic poza tym.
Moim zdaniem bawiła się, nic poza tym.
Miejsce spotkań ludzi takich jak Ty!
https://introwertyzm.pl/
Tak się przejmujesz jakąś pierwszą lepszą laską z internetu ? Po co ? Wiesz, dostałem w życiu niezliczoną ilość koszy i wnioski mam takie: ucz się na błędach bo warto poprawiać swoją sztukę podrywu ale niepowodzenia lekko zlewaj i idź rwać kolejne, fajnych dziewczyn na świecie jest sporo i nie ma co się przejmować jednym niepowodzeniem ale szukać okazji do sukcesu.Nie piszcie z ludźmi którym nie możecie dać w morde. Tako rzecze Lacki. Baczność, zapij, spocznij.
To normalna sytuacja. Dużo mam takich historii na koncie. Jak się wybierasz w podryw w internety to musisz się przygotować na takie akcje. Jest wiele powodów dlaczego człowiek po drugiej stronie tak robi ale najpopularniejszym jest chyba zwykłe: zabija sobie z tobą czas i nie planuje przy tym nic poważniejszego, jak się znudzi to zerwie kontakt.Co o tym myślicie? Macie może podobne historie?
Nie skreślałbym tak od razu internetu, to miejsce jak każde inne, ma swoje wady i zalety. Wiadomo że ten kontakt jest lżejszy (łatwiej nawiązać ale też i zerwać) ale też bardziej intensywny (poprzez odpowiednio prowadzone rozmowy na czacie można się szybko poznać, teoretycznie), ale co najważniejsze, zdalny.nie da się ukryć, że internet to chyba nie najlepsze miejsce na poznawanie dziewczyn.
Ja na swoim koncie mam lepsze wyniki. Z pierwszym internetowym chłopakiem pisałam jakiś ponad rok, po czym bez żadnego wyjaśnienia przestał się do mnie odzywać. A z jeszcze innym miałam kontakt parę lat i nigdy się nie spotkaliśmy, mimo, że mieszkamy niedaleko siebie. Choć w tym wypadku to ja postanowiłam zerwać z nim kontakt.jm_ pisze: Mnie osobiście by szlag trafił, że po 8 miesiącach rozmowy kontakt by się urwał.
Istnieje różnica między spotkaniem się a utrzymywaniem stałego kontaktu.leart pisze:Też uważam, że odległość - szczególnie w naszym kraju - nie jest wcale dużą przeszkodą, jeżeli chce się z kimś spotkać. Niektórzy wymyślają zwyczajnie głupie argumenty na to, aby się nie umówić, nie przyjechać. Jakby nie można było się przyznać, że zwyczajnie nie jest się jeszcze na to gotowym.
Wiadomo.Dant3s pisze:Istnieje różnica między spotkaniem się a utrzymywaniem stałego kontaktu.
To chyba żyjesz w Matrixie, bo to co opisałaś, to świat rzeczywistyMerigold pisze:Świadomość, że facet, który wydaje się być mną zainteresowany i prawi mi jakiś komplement, prawi go prawdopodobnie każdej dziewczynie i może pisze równocześnie z kilkoma innymi, byłaby dla mnie dobijająca.
I właśnie dlatego nie zakochuję się w internetowych casanovach.highwind pisze:To chyba żyjesz w Matrixie, bo to co opisałaś, to świat rzeczywistyMerigold pisze:Świadomość, że facet, który wydaje się być mną zainteresowany i prawi mi jakiś komplement, prawi go prawdopodobnie każdej dziewczynie i może pisze równocześnie z kilkoma innymi, byłaby dla mnie dobijająca.
Kiedyś z jedną osobą pisałam przez długi czas, bardzo się zaprzyjaźniliśmy. A że był to człowiek o romantycznej duszy, podobnej do mojej, postanowiliśmy pisać do siebie tradycyjne listy. I dostałam list miłosny. List przepełniony tak czułymi słówkami, że musiałam go czytać na raty, bo od tej słodyczy robiło mi się słabo. I nie wiedziałam jak mam na coś takiego odpowiedzieć. Bo to jest trudne, kiedy nie czuje się tego samego. A aby nie być za bardzo off topic: to ja zakończyłam znajomość. Też w dość krótkich słowach. Natychmiastowo zablokował mnie na portalu społecznościowym. Czasem nawet tęsknię.Merigold pisze:Miałam' jednego takiego absztyfikanta, co się niby mną zauroczył. Ach, jaki był zakochany, wyborne. :lol: