Jak zacząć działać?
: 02 gru 2016, 0:50
Niedługo będę miał 23 lata, a od ponad 15 miesiecy mieszkam sam we Wrocławiu. Pojawiła się szansa z której zrezygnowac nie mogłem więc ją przyjąłem i ciesze się z tego. Sądziłem że dzięki temu moje życie chociaż troche zmieni się na plus w kwestii związków, poznam kogoś, zamieszkam z kimś, a samotność nie będzie mnie męczyć, ale niestety nic ciekawego sie nie wydarzyło w tym czasie.
W szkole zawsze byłem spokojnym chłopakiem. Miałem swoją grupke znajomych z ktorymi czasami sie spotykalem. Nie wspominam źle moich mlodych lat, aczkolwiek wiem, ze nie wykorzystałem tego czasu tak jak powinienem, byłem momentami troche aspołeczny i nie potrafiłem nawiązać jakieś bliższej relacji z koleżanką. Gimnazjum zleciało dosyć szybko, potem pojawiło się technikum. Lubiłem spedzac czas w domu i dłubać w swoim hobby. Nie miałem ogólnie duzych problemów z nawiązywaniem kontaktu, zawsze potrafiłem sie z kazdym dogadać, nikt zle mnie nie traktował. Z dziewczynami było podobnie, ale nic poza tym, myślenie o związku z jakąś dziewczyną było poza moim zasięgiem.
Teraz jestem tu, żyje sam i samotność powoli mnie dobija. Czasami miewam zmiane nastroju, która jest w stanie trwać bardzo dlugo. Funkcjonuje normalnie, ale bywają takie momenty że wpadam w takiego doła z którego ciężko mi wyjść. Zadaje sobie pytanie "co jest ze mną nie tak ze jestem sam".
Pewne jest jedno, nie jestem az tak bardzo aktywnym czlowiekiem jak inni, lubie jak zyje, ale brakuje mi kogos obok. Wyglądam też okej, dbam o siebie, cwicze regularnie w domu. Nie potrafie snuć tematów tak dlugo probujac tym samym zaciekawić kogoś moją osobą. Jestem czasami po prostu nudny i nie boje się tego powiedzieć. W otoczenu w ktorym sie otaczam koledzy zawsze oceniają mnie dobrze, mam z nimi bardzo swietny kontakt, ale z kobietami jest inaczej, trudno mi cos zbudować wiekszego.
Skorzystałem z tego Tindera. Kilka dni minelo a tu paredziesiąt połączeń. 60% dziewczyn nie odpisuje, 30% odpisuje ale krotkimi slowami aż czlowiek sie zniecheca, a reszta stara sie troche angazowac. Umowilem sie w tym roku dwa razy dzieki tej aplikacji. Z jedna spotkalem sie 3 razy, ale na ostatnim spotkaniu ustalilismy ze mamy odmienne charaktery i warto to przerwac. Z druga tez sie spotkalem, ale tutaj wygladalo podobnie, tyle ze skonczylo sie wczesniej. Bylo to na poczatku roku.
Przez dlugie miesiace nic sie nie dzialo az do sierpnia, kiedy przypadkowo poznalem dziewczyne w drodze do pracy. Szczegolow nie zdradzam. Wymienilismy sie kontaktami i probowalismy budować naszą relacje. O dziwo zadziwiająco dobrze nam sie pisało, co mnie bardzo cieszylo. Nigdy tego nie doswiadczylem na takim poziomie. Juz po tygodniu spotkalismy sie, pospacerowalismy po parku, po miescie, bylo super. Po 2 tygodniach zaprosila mnie do siebie, tak po prostu o, posiedziec i pogadac, czesto tak robilismy w pozniejszym czasie. Niby trwa to nadal, ale nasza relacja troche sie pomieszala. Uslyszalem od niej, że nie oczekiwała niczego ode mnie, nie oczekiwała od tej relacji zwiazku. Mieszkamy bardzo blisko siebie, jakies 2km ale ostatnio tak jakby sie odsunela ode mnie. Szkoda, nasza relacja nabierala takiego tempa, bylismy ze sobą tak blisko, ze myslalem ze cos z tego wyjdzie, ale niestety. No i od pazdziernika walcze ze sobą.
Wiem, że nie ma w tym juz zadnego sensu, bo dostałem jasny sygnał. Chciałbym coś ze sobą zrobić, zacząć działać, zmienić coś ... ale jestem bezsilny. Wiem, ze nikt do moich drzwi nie zapuka, wiem ze trzeba coś zacząć robić, ale co zrobić aby poznać kogoś kto jest chociaz troche podobny do mnie? Nie wyobrażam sobie żyć z ekstrawertyczką :/ Ta z którą utrzymywałem kontakt była własnie bardzo podobna do mnie ale jej oczekiwania byly inne.
W szkole zawsze byłem spokojnym chłopakiem. Miałem swoją grupke znajomych z ktorymi czasami sie spotykalem. Nie wspominam źle moich mlodych lat, aczkolwiek wiem, ze nie wykorzystałem tego czasu tak jak powinienem, byłem momentami troche aspołeczny i nie potrafiłem nawiązać jakieś bliższej relacji z koleżanką. Gimnazjum zleciało dosyć szybko, potem pojawiło się technikum. Lubiłem spedzac czas w domu i dłubać w swoim hobby. Nie miałem ogólnie duzych problemów z nawiązywaniem kontaktu, zawsze potrafiłem sie z kazdym dogadać, nikt zle mnie nie traktował. Z dziewczynami było podobnie, ale nic poza tym, myślenie o związku z jakąś dziewczyną było poza moim zasięgiem.
Teraz jestem tu, żyje sam i samotność powoli mnie dobija. Czasami miewam zmiane nastroju, która jest w stanie trwać bardzo dlugo. Funkcjonuje normalnie, ale bywają takie momenty że wpadam w takiego doła z którego ciężko mi wyjść. Zadaje sobie pytanie "co jest ze mną nie tak ze jestem sam".
Pewne jest jedno, nie jestem az tak bardzo aktywnym czlowiekiem jak inni, lubie jak zyje, ale brakuje mi kogos obok. Wyglądam też okej, dbam o siebie, cwicze regularnie w domu. Nie potrafie snuć tematów tak dlugo probujac tym samym zaciekawić kogoś moją osobą. Jestem czasami po prostu nudny i nie boje się tego powiedzieć. W otoczenu w ktorym sie otaczam koledzy zawsze oceniają mnie dobrze, mam z nimi bardzo swietny kontakt, ale z kobietami jest inaczej, trudno mi cos zbudować wiekszego.
Skorzystałem z tego Tindera. Kilka dni minelo a tu paredziesiąt połączeń. 60% dziewczyn nie odpisuje, 30% odpisuje ale krotkimi slowami aż czlowiek sie zniecheca, a reszta stara sie troche angazowac. Umowilem sie w tym roku dwa razy dzieki tej aplikacji. Z jedna spotkalem sie 3 razy, ale na ostatnim spotkaniu ustalilismy ze mamy odmienne charaktery i warto to przerwac. Z druga tez sie spotkalem, ale tutaj wygladalo podobnie, tyle ze skonczylo sie wczesniej. Bylo to na poczatku roku.
Przez dlugie miesiace nic sie nie dzialo az do sierpnia, kiedy przypadkowo poznalem dziewczyne w drodze do pracy. Szczegolow nie zdradzam. Wymienilismy sie kontaktami i probowalismy budować naszą relacje. O dziwo zadziwiająco dobrze nam sie pisało, co mnie bardzo cieszylo. Nigdy tego nie doswiadczylem na takim poziomie. Juz po tygodniu spotkalismy sie, pospacerowalismy po parku, po miescie, bylo super. Po 2 tygodniach zaprosila mnie do siebie, tak po prostu o, posiedziec i pogadac, czesto tak robilismy w pozniejszym czasie. Niby trwa to nadal, ale nasza relacja troche sie pomieszala. Uslyszalem od niej, że nie oczekiwała niczego ode mnie, nie oczekiwała od tej relacji zwiazku. Mieszkamy bardzo blisko siebie, jakies 2km ale ostatnio tak jakby sie odsunela ode mnie. Szkoda, nasza relacja nabierala takiego tempa, bylismy ze sobą tak blisko, ze myslalem ze cos z tego wyjdzie, ale niestety. No i od pazdziernika walcze ze sobą.
Wiem, że nie ma w tym juz zadnego sensu, bo dostałem jasny sygnał. Chciałbym coś ze sobą zrobić, zacząć działać, zmienić coś ... ale jestem bezsilny. Wiem, ze nikt do moich drzwi nie zapuka, wiem ze trzeba coś zacząć robić, ale co zrobić aby poznać kogoś kto jest chociaz troche podobny do mnie? Nie wyobrażam sobie żyć z ekstrawertyczką :/ Ta z którą utrzymywałem kontakt była własnie bardzo podobna do mnie ale jej oczekiwania byly inne.