On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
Hafsa
Introrodek
Posty: 13
Rejestracja: 12 sie 2018, 12:37
Płeć: nieokreślona

On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: Hafsa »

Cześć 😊

Szczerze mówiac długo zastanawiałam sie nad napisaniem tego posta. Zdarzyło mi sie szukć odpowiedzi na pewne nurtujące mnie kwestie na forach, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się bym sama zdecydowała sie na nim poprosić o radę.
Zobaczmy jak wyjdzie 😊
Mam niespełna 28 lat, mężczyzna z którym zaczęłam się spotykać ma lat 37 lat. Chciałabym przedstawić Wam stosunkowo niedługą (3miesiące), naszą relację.
Poznaliśmy się w pracy. Ja,osoba zarządzająca ludźmi, on informatyk wpatrzony w swoich sześć monitorów.
Ja – skrajna ekstrawertyczka, otwarta, pełna emocji, wybuchowa, impulsywna, ciekawa świata, o niespożytej energii, kontaktowa, gadatliwa, flirciara - marząca o wielkiej i odwzajemnionej miłości (mam za sobą miedzy innymi 8-lat toskycznego związku ze starszym od siebie mezczyzną, z którego wyszłam troszkę wystraszona, nieufna i w ogólnym rozrachunku dosyć mocno poobijana 😉).
On – cóż… z jego historii wynika, że był odrzucony przez rodziców (minimalna ilosc zainteresowani, szczegolnie we wczesnych latach dzieciństwa), często się przeprowadzał w związku ze zmiana miejsca pracy. Nigdy nie mieszkał z kobietą (raz, gdy po trzech latach zwiazku postanowił z nia zamieszkac – podobno sie rozstali po dwoch miesiach od wspolnego zamieszkania), do tej pory najczęściej bywał w związkach typu ‘friends with benefits’ – twierdził, że mu taka forma odpowiada, bo z racji swojej pracy plus firmy, którą stara się stworzyć nie może zbyt wiele czasu poświęcić kobiecie.
Zaczęło sie od przynoszenia kawy w pracy do biurka, poprzez drobne flirty, czasem gdy ‘musiał’ znaleźć się na jakichś spotkaniach firmowch, proponował bym mu towarzyszła….
I… ja, która potrzebuje sporo bliskosci, która zawsze mieszkała z partnerem, wpadłam na jeden ze swoich genialnych pomysłów (ironia_mode_on) i stwierdziłam, że dla mnie związek=wspólne mieszkanie, skoro on ma tyle zajeć to byśmy sie nie mieli kiedy widywać a mnie raz w tygodniu (w przeciwieństwie do jeo poprzednich partnerek – nie zadowala), bez absolutnie żadnych zastrzeżen po miesiacu juz mieszkałam u niego. I się zaczęło….
Dlaczego on przychodzi z biura do domu i siada do swoich szesciu komputerów? Dlaczego kiedy chcę z nim po całym dniu porozmawiać co to mi się w pracy przydarzyło, on nie chce… dlaczego się zamyka?
Jest piątek, sobota..
- Ja: Kochanie! Idziemy dzisiaj do klubu! …….
- On: Gdzie? – nie, nie… idź sama, jeśli chcesz to moge po Ciebie przyjechać…. Ale ja nie pójdę…


- Ja: Kochanie, jedźmy gdzieś na weekend… na wakacje, nad morze!!
- On: Nie… wiesz, że ja nie lubię… ja się czuję najlepiej w swojej ‘piwnicy’.. obiecuje Ci, że się postaram.. ale zacznijmy od krótkich wyjazdów… 2 dni….gdzies super blisko.. ( ja nie lubie gór, on polskiego morza – za dużo ludzi…)
- Ja: Ale jak 2 dni? Tydzien, dwa tygodnie! Gdzies gdzie jest ciepło, jakis last minute!
- On: Zapomnij o tygodniu, nie zostawie swoich spraw i swojej ‘piwnicy’ na cały tydzień… czułbym się nieswojo - żle, zacząłbym marudzić, że chcę wracać i zniszczyłbym Ci wakacje…

I tak ze wszystkim. Mówił mi wiele razy (czego nie zrozumiałam), że on nie ma uczuć, potem znowu, że on jest zimny i nie umie kochać (a ja jakimś cudem mam go za bardzo, bardzo wrażliwego!)potrafi być bardzo czuły i kochany…
Na początku jeszcze starał się mnie słuchać kiedy siedział przy komputerze a ja obok na sofie ze swoim lapkiem I trajkotałam co to mi się dzisiaj przydarzyło w pracy…. Tak co dnia… pomału zaczęłam obserwować jak zaczyna się zamykać… przestał mówić, rozmawiać… był oschły… w końcu zaczęłam pytać, nie umiał odpowiedzieć (dopiero przy innej okazji, przy spokojnej rozmowie powiedział mi, że przestał mówić, bo cokolwiek powiedział, to ja twierdziłam, ze albo mnie rani, albo nie ma racji, oceniałam każde jego słowo i z czasem przestał mówić bo zaczął zauważać, że musi przeokrutnie ważyć słowa, zastanawiać się czy przypadkiem mnie nie zrani czymś, przestał się czuć swobodnie… więc jeszcze się bardziej zdystansował…) pomału zaczął się odsuwać… (dla jasności, każdy wieczór spędząłam obok niego). Nagle pewnego wieczoru wyrzuciłam z siebie (co było bardzo nierozsądne, ale jak zwykle szybciej mówię, niż myślę..), że moje koleżanki to..: gdzie to one nie są zabierane, jak to nie jeżdzą, jak to nie wychodzą (ze swoimi facetami rzecz jasna) i.. że to koniec bo ja jestem z nim nieszczęsliwa!
Wyprowadziłam się dnia nastepnego. Relacja się jednak nie skończyła. Nagle potrafił od czasu do czasu zabrać mnie na lody, albo zaproponować kino, albo cokolwiek innego…
Jednak bywa gdy jesteśmy bez kontaktu dwa dni/trzy dni… Ja tego abolutnie nie rozumiem! Nagle spotkanie raz w tygodniu mu wystarcza…
Faktycznie pracujemy w jednej firmie… zdarzyło się, ze pomimo braku kontaktu, gdy np. rano zaspałam (aktualnie byłam bez auta) poprosiłam go by po mnie przyjechał i mnie podrzucił to pomimo, że on przychodzi znacznie później do pracy niż ja to nie było żadnego problemu, to samo gdy trzeba pojechać ze mną do lekarza, cokolwiek. Zawsze mogę liczyć na niego w takiej sytuacji. Ale wsparcie w formie rozmowy czy obecności na zasadzie samej obecności? Nie.
On kiedyś rzucił, że jest introwertykiem, co zupełnie zbagatelizowałam. U mnie pewne ważne aspekty niestety gubią się w potoku wypowiedzianych słów – moich słów.
Zapewne moją ekspresja, czasem nawet nachalnosc (czesto kiedy mu coś opowiadam robię to z taką ekscytacją, że zawsze mnie grzecznie prosi bym mówiła spokojniej, bo na niego to działa destrukcyjnie – od razu czuje niepokój i zdenerowanie)
Aktualnie nie wiem co jest i jak jest. Jakiś czas temu powiedział mi, że to faktycznie nie ma sensu między nami, bo ja mam za wysokie oczekiwania i ze bede przy nim bardzo nieszczesliwa. Jednak… nadal kiedy sie spotykamy w pracy zawsze jest ten błysk, nawet ostatnio stanęliśmy na przeciwko siebie i ja palnęłam: “Ale bym sie teraz do Ciebie przytuliła, a nie mogę bo jesteśmy w pracy!”, on tylko skwitował: “O tym samym właśnie pomyślałem…”
Zaczynam się na spokojnie zastanawiać nad tym wszystkim, spędziłam weekend zagłebiajac się w lektury w temacie introwertyzmu. Jednak nic nie rozwiało moich wątpliwości, czy on naprawde nie ma uczuć wyższych? (Jak mówi..) czy naprawdę kilka dni bez odzewu moga świadczyc o tym, ze mu zależy na mnie, ale ze wzgledu na inne usposobienie nie potrzebuje częstszych ineterrakcji?Czy nieodpisywanie na wiadomości niekoniecznie znaczy, że go nie obchodzę? Nie wiem czy to gra z jego strony, czy jest szansa, że mu zależy… (gdy długo nie ma kontaktu, zawsze mi się wydaje, że ma kogos innego).
Nie rozumiem do konca jego zachowania, nigdy się nie spotkałam z taka osobą…
Ach, jeszcze jedno! Ostatnio jak wpadłam do niego o 23.00 (pisząc mu wczesniej jasna sprawa) z kolacją na wynos, a on juz sie kładł spac, to bardzo sie zdenerował, był na mnie wściekły. Nastepnego dnia, kiedy bez słowa wyszłam od niego (bo patrzyl na mnie dalej z taka zloscia, ze mi serce pekalo) to potem w jednej z odpowiedzi na moja litanie odnosnie przykrosci jaka mi sprawił swoją zloscia, zapytał wprost; “Dlaczego Ty mnie nie rozumiesz?”.

-Nie wiem dlaczego.

Powiedzcie mi proszę czy takie zachowanie jest właściwe introwertykowi?
To sie rozpisałam.. hehe, the real extrovert here :P
StaraDusza

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: StaraDusza »

Każdy czlowiek ma swój świat. Jeden pełen ma energii na szybkim tempie , inny potrzebuje ciszy i spokoju. Sama sobie odpowiedziałaś na masę pytań i ładnie opisałaś sytuację tylko trzeba umieć to przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Twój świat to 2tyg wakacji najlepiej gdyby się coś działo. Jego to dwa dni w ciszy najlepiej. Jesteście bardzo skrajni. Nie dziwię sie jemu że próbował bo gdy ktoś z kimś nie spróbuje nie dowie się czy pasuje.Gdybyście byli razem całe wasze życie musiało by być kompromisami i poświęceniem z obu stron a to umęczy was oboje. Ty byś musiała skracać urlop dostosowując się do niego. On by musiał zmuszać się do wyjazdów dłuższych mimo że by go to męczyło. Znów poświecenie. To z przeciwnościami to też jest6 dobre ale nie do końca. Widzisz , on potrafił zrozumieć że chcesz iść się pobawić na imprezę i nie zatrzymał cię w domu. Czemu ty nie rozumiesz że on woli pozostać w domu? Bycie z intro nie jest łatwe dla extra.Intro mają swój wewnętrzny świat, są z niego złożeni. Macie totalnie inne potrzeby.
martuella

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: martuella »

Chyba za bardzo skupiasz się na tym czego on nie robi, a co Ty byś chciała. Poza tym już na początku napisałaś, że wiedziałaś, iż On nie może poświęcić zbyt wiele czasu kobiecie, więc chyba wiedziałaś w co się "pakujesz".

Sama przyznałaś, że
Mówił mi wiele razy (czego nie zrozumiałam), że on nie ma uczuć, potem znowu, że on jest zimny i nie umie kochać (a ja jakimś cudem mam go za bardzo, bardzo wrażliwego!)potrafi być bardzo czuły i kochany…
Wydaje mi się, że kluczem do sukcesu jest przede wszystkim zrozumienie drugiej osoby, bez tego może być Ci trudno.
Hafsa
Introrodek
Posty: 13
Rejestracja: 12 sie 2018, 12:37
Płeć: nieokreślona

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: Hafsa »

@Niemiła39_

Wiesz.. to zgoła inne uczucie niż to, które pojawiło sie gdy miałam 19 lat i które trzymało mnie przez wiele lat. Jednak pierwszy raz od dawna poczułam, że mi zależy, Zaczęłam się stroić na spotkanie jak gdybym miała 15 lat... to fantastyczne uczucie!

Chciałabym popracować nad tą relacją. To dobrym człowiek, tak czuję. Jak już wspomniałam zależy mi na nim, czasem dzieliłam z nim jego pasję (rajdy offroadowe), gdzie bawiliśmy się świetnie, intymność, seks to absolutne TOP1 na tle moich dotychczasowych doświadczeń. Tyle że nie wiem jak się do tego zabrać. Naprawde nigdy nie miałam do czynienia z taka osobą (biorąc pod uwagę bliższe relacje).

Może to zabrzmi kmnicznie, ale gdybym miała jakąś mapę zachowań... (;
Generalnie chodzi mi o to, że dla mnie fakt braku kontaktu świadczy o samych negatywnych rzeczach - że mu nie zależy, że nie jestem ważna, niesie za sobą mnóstwo pytań... czy on nie jest o mnie zazdrosny? Nie zastanawia się co robię? Czy może kogoś poznał w międzyczasie...?(jestem przewrażliwiona na tym punkcie bo wiele zdrad w swoim życiu przezyłam - taki miałam model :D)

Gdybym wiedziała, że to nic, że dalej jestem ważna i wcale mnie nie chce wymienić na nikogo innego, mogłabym prezentować zgoła inne zachowanie. Obawiam się tylko, że będzie duży problem by on się znowu na mnie otworzył.. tak jak na początku.

Dlaczego nie czuje potrzeby by się spotkać? Jestem jego dziewczyną! (Jeszcze, chociaż w sumie ja już sama nie wiem), nie ma potrzeby nawet pomilczeć razem? Obejrzeć razem filmu? Wziąć wspólnie kapiel?
Uwielbiam gotować, więc zdarzało się, że wieczorem nalałam sobie lampkę wina i zabierałam się za gary.... to konczyło sie na tym, że po niespełna 2h w kuchni on jadł sam przy komputerze a ja siedząc półdupkiem na sofie... :]

Ja (lekko poirytwana): mógłbys przynajmniej usiąść obok mnie i ze mną zjeść..
On (patrzący na mnie jak na kosmitkę): yyyh, no dobra... (połykajac prawie całą kolację zanim zdążył usiąść obok mnie, aby przypadkiem nie musiał na zbyt długi okres czasu rozstawac ze swoim komputerem, serwerem i sześcioma monitorkami (Chryste, nie zdziwiłoby mnie wcale gdyby miały swoje imiona..)

Czy jest szansa, zeby się znowu na mnie otworzył? Jak z nim rozmawiac?

Ostatnio gdziśs przeczytałam, że introwertyk zyskuje przyjaciela dopiero gdy jakiś ekstrawertyk zechce go adoptować, no ja bym chciała go adoptować... ;]
Hafsa
Introrodek
Posty: 13
Rejestracja: 12 sie 2018, 12:37
Płeć: nieokreślona

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: Hafsa »

@martuella

Owszem mówił mi jaki był do tej pory, mówił o swoich przywarach.
Ale mówił, że tym razem czuje, że jest inaczej, że zrobi wszystko bym była szczęśliwa i że jestem jego puzzlem. Umiał znależć dla mnie znacznie więcej czasu niż jeden wieczór w tygodniu..

Wiesz, wierzę, ze czasem gdy się spotka odpowiednia osobę to wszystko się zmienia... więc tak sobie pomyślałam, ze po prostu sie trafiło LOVE :) i starałam się nie sugerować tym jak miał do tej pory....
Hafsa
Introrodek
Posty: 13
Rejestracja: 12 sie 2018, 12:37
Płeć: nieokreślona

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: Hafsa »

@martuella

Napisałaś, ze kluczem do sukcesu jest zrozumienie - kurczę, ja własnie tutaj po to jestem. Chcę go zrozumieć, bardzo.
Naprawde dwa tygodnie wakacji to nie jest dla mnie podstawa związku, dobrze mi gdy jest obok mnie, nie chce żeby odszedł.

Bardzo chce go zrozumieć i dlatego tutaj jestem.
StaraDusza

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: StaraDusza »

Czy to wszystko co piszesz nam możesz powiedzieć jemu? Czy umiesz nie przytłaczając go ilością , szybkością i energią słów powiedzieć jemu? Sama widzisz jaki jest , że lubi cisze i samotność. Założę się że on ma już doświadczenia i też się sparzył bo znajomości go przytłaczały więc już was spisał na straty. Intro trzeba się nauczyć ale extra też. Poproś by cię siebie nauczył. Potrzebujesz dużo empatii i cierpliwości a ty aż kipisz.Chciałabyś już teraz wszystko wiedzieć i zrozumieć. Nie da się tak.Ciężko kogoś wytłumaczyć bo nie mieszka się w czyjejś głowie. Chcesz wiedzieć jak on rozumie związek? Zapytaj go.Musisz sama metodą prób i błędów sprawdzić jak się komunikować ze swoim partnerem. To powie czy umiecie przebywać ze sobą.
StaraDusza

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: StaraDusza »

Nie zostawi piwnicy -jest odpowiedzialny za projekt który robi. Bywają intro perfekcjoniści a poza tym potrafią przewidzieć komplikacje wynikające z zaniedbań więc starają się być perfekcjonistami.
Nie wyjdzie z tobą do klubu ponieważ hałas i ludzie nie odprężają go ale zrozumie że taka forma pozwala na to tobie i możesz iść sama. Intro nie lubią poświęcać czasu na coś bezsensownego i sprzecznego z nimi.
Sama jestem intro i wiem że nie potrzebuję mimo że jestem kobietą zbyt czułości. nie odczuwam takiej potrzeby. Sama często się zastanawiam czy potrafię kochać bo moje kochanie nie odbywa się na zasadzie emocji i uczuć a bywa bardziej "mózgowe". Dosyć skomlikowany temat. Intro nie "czują " i już . Nie jak extra.
Zazdrość....Hmm. Intro bywają logiczni nie uczuciowi. Często spotykam się z textem że gdy partner chciałby odejść to "ok" ...
Hafsa
Introrodek
Posty: 13
Rejestracja: 12 sie 2018, 12:37
Płeć: nieokreślona

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: Hafsa »

@Niemiła38_

Raz mu powiedziałam, dwa dni po mojej wyprowadzce. Nie chciał już próbować, powiedział, że to nie ma sensu, że sama widzę, że on ma dużo pracy... że on mi nie jest w stanie dać tego co potrzebuję - nie raz płakałam w poduszkę w nocy jak z nim mieszkałam, nic nie mowił wtedy tylko mnie mocno przytulał. Myślę, że to mogło sie nawarstwić w jego postrzeganiu naszej relacji. Obserwowal mnie i widział, ze często chodze smutna, że płaczę. Zdarzyło się, ze powiedziałam mu tez kilka przykrych słów - porównania do facetów moich koleżanek, jak wspomniałam w jednym z powyższych postów.

W piatek go wyciagneli na urodziny do kolegii, ja procaowałam nieco dłużej bo miałam mały 'problem' w pracy...
Napisałam do niego ok. 19.00.
Marudziłam, co mi sie przydarzyło i że mam ochote rzucić te pracę. Poprosił bym do niego dołaczyła, zebym nie siedziała sama...
Po kilku zdanich w formie namowy z jego strony dotarłam do niego. Było fantastycznie, chociaż wyszliśmy o 0.00 (co dla mnie jest bardzo wczesną godzina), ale starałam się go zrozumieć, że dla niego to juz i tak jest naprawde cos 'wow'. Wrocilismy do niego, wyspaliśmy się, rano zrobił mi kawę. Ok 12.00 powiedział, ze musi jechać (znowu sprawy związane z firmą), żebym sie zbierała, że mnie odwiezie. No, w porządku.
Wczoraj wieczorem napisałam mu wiadomośc, że się fantastycznie bawiłam i że mu dziękuje, bo wiem, ze taka forma spędzania wolnego czasu nie nalezy do jego ulubionych i, że jest moim ulubionym introwertykiem ;) - nie odpisał...

Także na teraz, boje się nawet napisac, że chciałabym z nim porozmawiać, bo boje sie, że będzie mnie za dużo znowu....i nie wiemc o mam teraz robic i jak postapić dalej, żeby go wlasnie nie przytłoczyć.
StaraDusza

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: StaraDusza »

Może to zabrzmi kmnicznie, ale gdybym miała jakąś mapę zachowań... (;
Generalnie chodzi mi o to, że dla mnie fakt braku kontaktu świadczy o samych negatywnych rzeczach - że mu nie zależy, że nie jestem ważna, niesie za sobą mnóstwo pytań... czy on nie jest o mnie zazdrosny?

*Intro cenią sobie wolność a zazdrość to prawo do posiadania kogoś na własność więc ...


Nie zastanawia się co robię?

*Pewnie się zastanawia ale nie uważa iż ma cię na własność jak co poniektórzy ludzie uważają że muszą 24 na dobę wiedzieć co robi partner i go pilnować żeby...

Czy może kogoś poznał w międzyczasie...?(jestem przewrażliwiona na tym punkcie bo wiele zdrad w swoim życiu przezyłam - taki miałam model :D)

*Intro raczej nie wybierają pierwszego lepszego człowieka by go zaczepić i chcieć wciągnąć do swojego świata. Widać cos w tobie wyczuł ale nie sądze by już biegiem szukał kogoś nowego. Intro są wybredni.
StaraDusza

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: StaraDusza »

I tak nie masz wyjścia i chyba musisz czekać na to co los przyniesie. Intro wiedzą co mogą dać a czego nie. I on jest tego świadomy.
Hafsa
Introrodek
Posty: 13
Rejestracja: 12 sie 2018, 12:37
Płeć: nieokreślona

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: Hafsa »

@Niemiła38_

Hmn. ja zawsze postrzegałąm zazdrość jak strach przed utratą drugiej osoby, a nie chęci posiadania jej...
Chodzi o to, że gdy jesteś z w związku w którym czujesz się ważna i kochana to te 'granice' nazwijmy je, się mocno przesuwają...
Nagle nie masz nic przeciwko większej ilości zachowań, które w innej sytuacji mogłyby sprawić, że poczujesz się zazdrosna a nawet urażona.
Tak wynika z mojego doświadczenia.


Sęk w tym, że własnie przez jego dystans, chęć samotności, ja nie czuje się ważna, nie czuję, że mu na mnie zalezy, nie czuję, ze jestem właśnię tą z która chce być a nie jest, bo tak. Będzie inna to będzie.

I tu chciałabym Cię uprzejmie poprosić o rozdrobnienie tego co napisałam w jednym w swoich powyższych postów, a mianowicie, że nie wiesz czy potrafisz kochać, że nie czujesz.

Jak to? Co to znaczy? Proszę, wyjaśnij mi na jakiej zasadzie dobierasz partnerów? Skoro nic nie czujesz, to dlaczego wybierasz tego a nie tamtego? Bo bardziej, wpasowuje się w Twój obrazek, jak bardziej przydatny, praktyczny? Jak postrzegasz miłosć?
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: highwind »

Jezu, już od samego przeczytania twojego posta Hafsa, poczułem się społecznie wymemłany i zapragnąłem mentalnego odpoczynku xD Że udało wam się ze sobą trochę wytrzymać, że w ogóle się zeszliście - to już jest jakiś ewenement (EDIT: pierwsze co pomyślałem, to że seks musiał być spoko i widzę w kolejnym poście - którego jeszcze nie było kiedy zacząłem pisać, że racja ;))

Dobra, co mnie uderzyło najbardziej - totalne niezrozumienie. Kurde, on ci wszystkie hinty podawał na tacy, nawet radził żebyście zaczęli powoli, to się w końcu oswoi. Pierwszy krok - wspólny wyjazd na dwa dni. Potem byłyby kolejne, pewnie na dłużej. Jak z tym lisem w "Małym Księciu". A ty od razu chciałaś, żeby robił salta. Efekt jest odwrotny - powrót do swojej nory. Powiesz pewnie, OK nie rozumiałam go, zlewałam jego potrzeby, ale równie dobrze można to samo powiedzieć o nim w stosunku do mnie. Pewnie można, i pewnie dlatego wam nie pykło. Bo w takiej relacji, zdaje mi się, ktoś musiał się poświęcić i wyjść ze swojej strefy komfortu. W waszym przypadku z okopu, albo fortecy. Z fortecy komfortu :P
Nie rozumiem do konca jego zachowania, nigdy się nie spotkałam z taka osobą…
Tu są całe wątki o takich nieporozumieniach. O ludziach myślących, że jak cichy, to: fałszywy, nudny, smutny, powolny, nieczuły. Do wyboru do koloru. I przyznać muszę, że w zetknięciu z takim kimś jak ty - znaczy człowiekiem nie zdającym sobie sprawy, że ludzie podobni bohaterowi pierwszego posta mogą istnieć, jestem bardzo ostrożny. Jak jacyś aborygeni żyjący całe życie w buszu, przy pierwszych kontaktach ze strasznym białym człowiekiem. Czuję dyskomfort, że po całej tej akcji wrócisz do swojego świata z przeświadczeniem, że ci introwertycy są jacyś zjebani xD
czy on naprawde nie ma uczuć wyższych?
Pierdololo, chyba że jest psychopatą, w co wątpię. Po prostu ich nie uzewnętrznia w stopniu do jakiego jesteś przyzwyczajona i z jakiego czerpiesz przyjemność i wolał sprzedać ci prostą bajkę, żebyś zbytnio nie drążyła tematu, bo to dla niego żenujące.
czy naprawdę kilka dni bez odzewu moga świadczyc o tym, ze mu zależy na mnie, ale ze wzgledu na inne usposobienie nie potrzebuje częstszych ineterrakcji?
Zwykle brak związku. Serio, ja nie rozumiem, jak można chcieć komuś opowiadać o swoim dniu w pracy na przykład, i to regularnie? To musi być naprawdę fascynujące - jak oglądanie w kółko powtórki tego samego serialu, którego fabuła była wtórna już przy pierwszym seansie. Ale dla osłody dodam, że ja w ogóle nie za bardzo lubię "konwersować". Ze znajomymi widuję się tak z raz na miesiąc poza pracą, może raz na trzy tygodnie, a i tak mam problem, żeby przez ten okres wygenerować w głowie wystarczająco dużo anegdot wartych choćby wzmianki. Dodam jeszcze, co pewnie tylko zwiększy twój mindfuck, że są ludzie dla mnie bardzo ważni, których kocham, a z którymi praktycznie nie odczuwam potrzeby kontaktu. Przetraw to :P
Czy nieodpisywanie na wiadomości niekoniecznie znaczy, że go nie obchodzę?
Zależy ile tych wiadomości było i co w nich było :P
gdy długo nie ma kontaktu, zawsze mi się wydaje, że ma kogos innego
xD Jeśli wszystkie moje ekstrawertyczne koleżanki tak o mnie myślą, to muszą mnie mieć za jakiegoś skrajnego ruchacza. A ja tymczasem, zamiast obracać divy na Roksie, albo jakieś tinder-loszki, gram sobie spokojnie w gierki na swoich sześciu monitorkach.
Powiedzcie mi proszę czy takie zachowanie jest właściwe introwertykowi?
Tak, jakbym czytał o sobie. I po nieudanym związku i próbie wyciągnięcia wniosków też mówiłem sobie, że kolejnym razem postaram się bardziej. Ale tak serio to chyba nie jestem tak do końca przekonany, czy dałbym radę.
StaraDusza

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: StaraDusza »

Highwind jesteś ciut ostry. Nie jest łatwo extra pojąć istotę intro. Dziewczyna się stara... ech...
Intro nie robią w życiu głupot. Są ostrożni w co się pakują. Niestety miłość potrafi odejmować istotę trzezwego myślenia a to już sprzeczne z intro którzy są myślący. Miłość pozbawia logiki , rozwagi, potrafi wpakować w kłopoty i ja się nietesty lub stety jej wystrzegam i wystrzegałam. Feler i zaleta. Ciężko mi o tym pisać bo... mam rodzinę i ponad 10 lat stażu małżeńskiego hah.
Hafsa
Introrodek
Posty: 13
Rejestracja: 12 sie 2018, 12:37
Płeć: nieokreślona

Re: On introwertyk i ja... ekstrawertyczka level master (part 7374644) :P

Post autor: Hafsa »

@highwind

Potrzebowałam dwie minuty, aby sie otrząsnąć po przeczytaniu Twojego posta – zaczęłam się zastanawiać czy może Ty to nie on 😉

Zgaduję, ale mam wrażenie, ze też spędzasz sporo czasu na wykopie – on też :D



Wracając jednak do tematu 😉

Jesli chodzi o ilość wiadomości, no to przykładowo wczoraj wieczorem napisałam jedną – bez odzewu, do tej pory…

Ciężko mi teraz przytoczyć, ale jak siegam pamięcią, to kiedy mu piszę kto mnie dzisiaj wyprowadził z równowagi w pracy (pracujemy mniej więcej z tymi samymi ludżmi) i oczekuje jakiegoś słowa wsparcia, to potrafi mi nie odpisać. Raczej nie mam w zwyczaju pisac dziennie 10-ciu wiadomości. Absolutnie nie, ostatnio przez trzy dni wymieniliśmy jedno zdanie, w pracy...

Wiesz, dla mnie to jest niepojęte i ja to odbieram jako totalny ignor, brak szacunku i w ogóle mam jasny powód, zeby sie obrazić (mam na myśli nie odpisywanie na wiadomości),czego nie robię oczywiście, ale jest mi troszkę smutno.

Kurcze, ja z perspektywy czasu wiem, że to troszkę spierniczyłam, bo kompletnie nie sądziłam, ze tacy ludzie istnieją. Wiesz – chcę kogoś to z nim jestem, to jest aż tak proste!

A kiedy biorę już pod uwage jego osobowość to nagle okazuje się, że właściwie dawał mi z siebie naprawdę dużo! I naprawde się starał..

Zabawne, ale jak z nim jeszcze nie mieszkałam, a miał wyjazd służbowy to zostawił mi klucze od swojego mieszkania. Zostawił mi hasło do swojego komputera…
Powiedział mi wtedy: “Że nigdy jeszcze nie zostawił nikomu kluczy od domu i tym bardziej swoich komputerów w gotowości do działania kiedy jego nie ma w pobliżu, powiedział, że mu na mnie zależy I że bardzo chciałbym, żebym była u niego w domu jak wróci po tych pieciu dniach od klienta…


Dobra, chcę, żeby było jak dawniej, chciałabym, zeby znowu uwierzył w nas i wyszedł z nory. Tylko nie wiem jak mu pokazać, że teraz go rozumiem znacznie bardziej. Ostatnio zapytał dlaczego ja go nie rozumiem? Odpisałam, ze nie wiem... że po prostu nie potrafię go zrozumieć.

Nie wiem jak się mam zachować, żeby znowu chciał nam dać szanse i się postarać tak jak na początku.
ODPOWIEDZ