Strona 1 z 1

Czy aby na pewno warto?

: 03 lis 2018, 12:41
autor: Woody
Hej,
Jestem tu nowa-stara. Przeglądałam wątki, tematy i w końcu odważyłam się coś napisać.

Od dwóch lat spotykam się z introwertykiem (sama też jestem intro). W ciągu tego czasu 2 razy się rozstawaliśmy. Głównym powodem było to, że on nic do mnie nie czuje, że nigdy mnie nie pokocha. Jak twierdzi zawsze tak miał i to się nie zmieni. No ok. Niestety ja się zauroczyłam. Był moment, że byłam w nim zakochana po uszy. Podświadomie wmawiałam sobie, że może się zmieni. 2 miesiące temu to ja postanowiłam się rozstać. Dalej w rozmowach z innymi traktował mnie jako koleżankę. Powiedziałam mu, że nie mam do niego żalu, że w sumie był ze mną szczery i postawił sprawy jasno. Informacja ta nim wstrząsnęła, powiedział, że nie pozwoli mi odejść i nie chce, żeby to wszystko tak się skończyło. Chce być RAZEM. Emocje opadły. Jakoś kulamy razem ten żywot, ale nie daje mi to spokoju. W głębi duszy czuję, że jestem jego BEZPIECZNĄ OPCJĄ. W zasadzie nigdy nie miał partnerki, jestem jego pierwszą towarzyszką. Jest to dla mnie bardzo trudna sytuacja. Wiem, że go kocham. Jednak boję się, że tych słów nigdy od niego nie usłyszę. Że tutaj raczej chodzi o przywiązanie - ot, lepiej taka dziewczyna niż żadna.

Byliście w takiej sytuacji? Staliście po jednej ze stron?

Re: Czy aby na pewno warto?

: 03 lis 2018, 13:19
autor: StaraDusza
Sama nie wiem czy ja potrafie kochać. Nie wiem czy umiem tak to ująć. Kiedyś tak myślałam że kocham męża ale nie zastanawiałam się czy to była miłość czy dopełnienie i uzupełnienie. On umiał rzeczy z którymi ja mam problem czyli rachunki terminy zakupy. Ja wiecznie bujająca w obłokach nieobowiązkowa...chyba ubarwiałam mu klasyczne życie. Widzisz kochać to skomplikowana sprawa. Obecnie uważam że byliśmy razem bo było nam dobrze i wygodnie. Ale czy to miłość.. co to znaczy kochać? Czemu chcesz usłyszeć takie określenie, zwrot? Co będziesz przez to rozumiała?. Kiedyś przeczytałam że miłość to patrzenie w tym samym kierunku. Być może macie inne definicje miłości a może on nie umie jej określić więc nie wie co to znaczy to jak może czuć? Ludzie przeważnie wiedzą czego chcą. Dom ślub dzieci. Nie każdy ma taką wizję drogi w życiu. Niektórzy nie mają takiej wizji. Nie mają żadnej więc ty masz drogę a on być może nie. Jak iść więc razem.?

Re: Czy aby na pewno warto?

: 03 lis 2018, 14:37
autor: Woody
Czemu chce usłyszeć to słowo? Ciężko mi żyć wiedząc, że może nigdy nie będę dla kogoś tą najważniejsza. Póki co jest dobrze i niech tak zostanie, jest bezpiecznie. Może mam zbyt romantyczną duszę, ale chyba każdy z nas chciałby być kochany, tak prawdziwie. Może faktycznie nasze drogi się rozmijają i nigdy nie dojdziemy do porozumienia w tej sprawie. Nie chce chyba go krzywdzić, sama też nie chce być krzywdżona.

Re: Czy aby na pewno warto?

: 03 lis 2018, 21:57
autor: highwind
Z daleka, czyli zza monitora to wygląda na takie typowe rozgrywanie taktyki urwis vs loszka. On pokazuje, że mu nie zależy, a ty wokół niego skaczesz. Ciekawe co by się stało, kiedy w końcu złapałabyś tego króliczka, za którym gonisz.

No ale dobra. Łudzisz się, że on cię pokocha? A ile się znacie? Zdaje mi się, że takie sytuacje zwykle wychodzą w filmach. W prawdziwym życiu, gdyby miał coś do ciebie poczuć, już dawno by to zrobił. Nie wydaje ci się też, że coś jest z nim nie tak? Może emocjonalnie niedojrzały, może coś innego, ale dziwnie to wygląda - nie kocham cię Koleżanko, ale nie odchodź, poadoruj mnie jeszcze trochę.

Re: Czy aby na pewno warto?

: 04 lis 2018, 0:02
autor: Woody
No właśnie sama się już w tym wszystkim gubię. Nie wiem czy żyje w jakiejś ułudzie, czy faktycznie pod względem emocjonalnym jest z nim coś nie tak. Nie potrafie go rozgryzc. Nie mamy po 15 lat. Jesteśmy w takim wieku, że powinniśmy brać odpowiedzialnosc za podjęte przez nas decyzję. On na swoje usprawiedliwienie ma to, że emocjonalnie wyprany jest przez używki, którymi niegdyś nie pogardzil. Nie chce wyjść na taką, która na sile próbuje wymusić na nim deklaracje czy cokolwiek. Dzisiaj jednak czytałam posta zamieszczonego tutaj na forum, mężczyzna, żonaty rozstaje się z kobietą dla innej. Do żony nigdy nic nie czuł. Była bezpieczna opcja. To mnie skłoniło do głębszych refleksji.

Re: Czy aby na pewno warto?

: 04 lis 2018, 12:02
autor: highwind
Ja nie potrafię zrozumieć, jak można tym samym tchem powiedzieć komuś, że nic się do tego kogoś nie czuje, a zarazem żeby nie odchodził. A już zwłaszcza, jeśli ta druga osoba coś czuje do tej pierwszej. Jaki w tym jest motyw? Friendzon to okrucieństwo :P

Re: Czy aby na pewno warto?

: 04 lis 2018, 18:54
autor: Nocnik
highwind pisze: 04 lis 2018, 12:02 Ja nie potrafię zrozumieć, jak można tym samym tchem powiedzieć komuś, że nic się do tego kogoś nie czuje, a zarazem żeby nie odchodził. A już zwłaszcza, jeśli ta druga osoba coś czuje do tej pierwszej. Jaki w tym jest motyw? Friendzon to okrucieństwo :P
Jest jeszcze opcja podwójne odrzucenie, czyli jako partner bo nic nie czuje, a potem jako kolega bo się znudziłeś.

Re: Czy aby na pewno warto?

: 04 lis 2018, 21:42
autor: czarownica
Jeśli faktycznie Cię nie kocha, odejdź. Szkoda Twojego czasu na związek bez miłości. Jeśli czujesz, że jesteś tylko opcją to nigdy nic nie wiadomo, może kiedyś sptka kogoś, kogo pokocha naprawdę i co wtedy (albo tak będzie mu się wydawało)? A Ty będąc z nim tracisz swoją szansę na miłość.

Re: Czy aby na pewno warto?

: 05 lis 2018, 16:38
autor: Woody
Dziękuję Wam wszystkim. Chyba faktycznie czas pogodzić się z faktami i nie marnować wzajemnie sobie czasu.

Re: Czy aby na pewno warto?

: 05 lis 2018, 19:48
autor: Coldman
Woody pisze: 05 lis 2018, 16:38 Dziękuję Wam wszystkim. Chyba faktycznie czas pogodzić się z faktami i nie marnować wzajemnie sobie czasu.
Pozostań z tą myślą, a czas swoje zrobi w mózgu :D

Re: Czy aby na pewno warto?

: 09 lis 2018, 3:13
autor: tost_z_masłem
Eh... I jak zwykle, pytanie co kto oczekuje?

Ja jestem w takim związku jak napisała autorka, w zasadzie zaczęło się od relacji fuck friends, a potem zostaliśmy "parą", każdy wyciąga z tego co chce, mówimy sobie że się kochamy, aczkolwiek... No ja jestem zimny i bardzo kontroluję swoje emocje tym bardziej z moimi przejściami więc w tym przypadku uwzględniam pełne rozczarowanie, ona chyba też. Ogólnie jesteśmy sobie nieszczerzy bo ona nie lubi szczerości, ona sobie flirtuje z kilkoma innymi przez neta, utrzymuje ścisłe kontakty z byłymi i umawia się z innymi na czas kiedy będzie jechała na dłużej "do domu", ogólnie ewidentnie jestem jej jak to ujęłaś "bezpieczną opcją" bo jak sama przyznała boi się samotności, ja może nie to że się boję samotności jak wolę kogoś mieć, jedyne co nas łączy to to, że naprawdę lubimy spędzać ze sobą czas. Czy tak marnujemy czas? Nie, bo mamy z tego związku to co chcemy pomimo wielu niewygód. Także pytanie do Ciebie, czego Ty oczekujesz? Jeśli liczysz na wielką miłość z tym gościem to zapomnij, ale jeśli w grę wchodzi np. tylko seks, to śmiało, bylebyście byli zadowoleni :)

Re: Czy aby na pewno warto?

: 11 lis 2018, 0:22
autor: Gawron
Woody pisze: 03 lis 2018, 14:37 Czemu chce usłyszeć to słowo? Ciężko mi żyć wiedząc, że może nigdy nie będę dla kogoś tą najważniejsza. Póki co jest dobrze i niech tak zostanie, jest bezpiecznie. Może mam zbyt romantyczną duszę, ale chyba każdy z nas chciałby być kochany, tak prawdziwie. Może faktycznie nasze drogi się rozmijają i nigdy nie dojdziemy do porozumienia w tej sprawie. Nie chce chyba go krzywdzić, sama też nie chce być krzywdżona.
I słowa tyle dla Ciebie znaczą? Ja tam jestem bardzo zniechęcony do wielkich słów (od dawna na przykład nie nazywam nikogo swoim przyjacielem, choć są osoby, które są mi bliższe i być może zasługują na to miano), uważam, że w ustach większości ludzi są puste i określają tylko jakieś chwilowe stany (nie żebym uważał, że cokolwiek w świecie jest naprawdę stałe, ale wiem też, że pewne uczucia mogą być względnie stabilne). Znacznie ważniejsze są dla mnie czyny - sam wolę niczego nie deklarować, ale zrobić (i to dużo więcej niż ci, którzy klepią piękne słówka na zamówienie). Może Twój partner po prostu ma podobnie. Myślę też, że lepiej samemu prawdziwie w swoim przekonaniu kochać niż chcieć być kochanym - i tak nie wejdziesz drugiej osobie do głowy, nie zweryfikujesz jej uczuć, a po czasie wszystko może okazać się iluzją. Wiedząc jednak, że czułaś coś autentycznego, dobrego itd., nie możesz mieć poczucia porażki (nawet jeśli pewne rzeczy bolą). Nie wiem, czy to miłość z Twojej strony, jeśli oczekujesz odwzajemnienia, odgrywania jakiegoś scenariusza itd. Jeżeli cokolwiek miałbym nazwać miłością, to byłaby to relacja dwojga ludzi, którzy po prostu lubią siebie nawzajem - takimi, jakimi są, którzy rozumieją, czym się różnią, i to akceptują (również to, że pewne rzeczy mogą się już nigdy nie zmienić). Po co Ci bycie numerem 1 w jakimś dziwnym rankingu? Może powinnaś popracować nad poczuciem własnej wartości? Czy nie masz poczucia, że po prostu jesteś dla niego ważna (na tyle, na ile cokolwiek może być dla niego ważne) i że mimo wszystko nie zamieniłby Ciebie na nikogo innego (bo zamienić się zresztą nie da, jeśli chodzi naprawdę o Ciebie, a nie o kogoś do odegrania konkretnej roli)? Może naprawdę nie umie czuć czy wyrażać się w pewien sposób - ale może to jego wszystko? Jak w pewnej piosence:
"Wiem, potrzebujesz tego, czego ja
Nigdy mogę Ci nie dać
Nie dlatego, że nie chcę Ci dać
A dlatego, że sam tego nie mam".


Oczywiście nie twierdzę, że on jest całkiem w porządku i że miłość tylko jedno może mieć imię (dla starożytnych Greków wszak nie miała ;)).

Re: Czy aby na pewno warto?

: 21 lis 2018, 17:28
autor: Woody
Wybaczcie, że tak późno. Może nie potrafię przelać myśli na posta. Nie chodzi o ranking. Nie chodzi o puste słowa. Boję się tego, że moje uczucie nie jest odwzajemnione i nigdy nie będzie. Jednym to pasuje, innym nie. Powoli oswajam się z myślą, że ten związek nie przetrwa. Pozwalam mu umierać śmiercią naturalną.

Re: Czy aby na pewno warto?

: 22 lis 2018, 19:14
autor: wydra
Obawiam się, że faktycznie jesteś dla niego bezpieczną opcją. Jesteś jego pierwszą dziewczyną i go kochasz. A on? Nic nie musi, nawet odwzajemniać twoich uczuć?
Twoje odejście nim wstrząsnęło, ale coś zmieniło? Czy uświadomił sobie, że cię kocha, czy tylko spanikował, że będzie sam? Czy teraz inaczej się zachowuje, poświęca ci więcej czasu, jest czulszy?
"On na swoje usprawiedliwienie ma to, że emocjonalnie wyprany jest przez używki, którymi niegdyś nie pogardzil." Nie wiem na ile jest to możliwe, chyba tylko mocne prochy mogą coś takiego zrobić, więc takie pytanie mam czysto praktyczne - naprawdę chcesz być z exnarkomanem czy kimś takim?
A może on faktycznie nie wyraża swoich uczuć słownie i tylko wypowiada takie wymówki, ale pokazuje swoją miłość czynami? Zastanów się jak się zachowuje względem ciebie i co to może oznaczać.

Jeżeli faktycznie stwierdzisz, że on cie nie kocha, to według mnie nie ma co zostawać w takim związku. Widzisz na forum czy w innych miejscach opisy życia osób, które wybrały bycie z "bezpieczną opcją" - to bezpieczeństwo w którymś momencie się kończy, bo np. pojawia się zdrada czy coś innego. Według mnie lepiej już żyć samemu. Ponadto, a nóż pojawi się ktoś, kto faktycznie cię pokocha?