Introwertyzm a ekstrawertyzm w związku

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
TaigerusRTX
Zagubiona dusza
Posty: 1
Rejestracja: 05 lis 2020, 13:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4
MBTI: ISFJ

Introwertyzm a ekstrawertyzm w związku

Post autor: TaigerusRTX »

Witam wszystkich forumowiczów. Jestem nowym użytkownikiem i bardzo cieszę się, że udało mi się odkryć to forum i trafić bardziej do środowiska introwertyków :)

Mam pewną kwestię którą chciałbym omówić i wysłuchać opinii innych. Z racji tego, że większość mojego środowiska jest ekstrawertyczna mało kto potrafi zrozumieć moje odczucia i mój pogląd na świat.

Chciałbym żeby dobrze mnie zrozumiano także postaram się nakreślić jak to wszystko wyglądało od początku z mojego punktu widzenia. Moim 'problemem' jest to, że związałem się z kobietą na maxa ekstrawertyczną. Myślę, że na wstępie warto byłoby dodać, że jest samotną matką, po przejściach. Na początku zapewniła mnie, że nie wymaga ode mnie żebym wychowywał razem z nią dziecko ani był jego ojcem, że to zależy tylko od mnie. Buzia jej się nigdy nie zamykała, nie lubiła samotności, chciała przebywać w towarzystwie ludzi itp. Byliśmy dobrymi znajomymi od początku. W końcu ona powiedziała, że coś do mnie czuje. Na początku byłem bardzo niepewny, ponieważ wszystko wydarzyło się bardzo szybko jednak zdecydowałem się spróbować. Po jakimś czasie odczułem jakiś lęk czy strach przed tą relacją, poczucie, że nie dam rady i nie nadaje się do związku, brak wiary w siebie. Zdecydowałem się to zakończyć czym ją bardzo skrzywdziłem. Ona nie odpuściła i próbowała to naprawić. Dzwoniła, pisała, próbowała inicjować spotkania. Wszystko na spokojnie, powoli z wyczuciem tak jak powinno wyglądać co sprawiło, że bardziej się przed nią otworzyłem, zacząłem być sobą, godziny przy niej leciały mi jak minuty, zwykła przejażdżka po mieście, oglądniecie filmu wieczorem było wyjątkowe. Bardzo starała się we wszystkim dając dużo od siebie, tak jak samo jak i ja. Byłem szczęśliwy i ją pokochałem bardzo mocno tak jak samo jak i ona mnie. Mieliśmy bardzo poważne plany co do siebie. W końcu czułem, że w końcu mogę być sobą. Na początku nie akceptowała mojej potrzeby posiedzenia samemu, spędzenia wieczoru w domu w samotności przed komputerem lub książką jednak z czasem zrozumiała to.

Wszystko zaczęło się sypać po jej wyjeździe za granicę. Byliśmy w związku na odległość parę miesięcy i miało się to za niedługo zakończyć ponieważ mieliśmy już wynajęte mieszkanie i miałem do niej przyjechać. Przyznam, że popełniłem bardzo duży błąd od którego wszystko się zaczęło. A mianowicie odezwałem się w sprawie jej dziecka czego nigdy nie robiłem ponieważ wiedziałem, że to bardzo drażliwy temat. Jej dziecko bardzo mnie polubiło i cały czas pytało o mnie. Wspólne wycieczki, zabawy, rozmowy, spędzanie czasu dużo w tym pomogły. Powiedziałem jej, że mam nadzieję, że kiedy już będziemy mieszkać razem to będę mógł liczyć na to, że kiedy ja będę miał np. chwilę czasu i będę chciał porobić swoje rzeczy, ona zajmie się dzieckiem. Strasznie ją to dotknęło, powiedziała, że nigdy nie będę traktował jej dziecka jak syna, a ja głupi w nerwach przyznałem jej rację. Pomyślała, że myślę tylko o sobie zapominając o mojej introwertycznej naturze. Ona też w wyniku tych słów dołożyła dużo od siebie bardzo przykrych słów i czynów których nigdy nie zapomnę. Przegadaliśmy wszystko, przyznałem się do błędu, przepraszałem dużo razy, mówiłem, że tego załuję i będę żałował i że mam nadzieję, że mi to kiedyś wybaczy jak już minie trochę czasu. Względnie wszystko było okej, ale czuliśmy oboje, że się od siebie oddaliliśmy, nie było już tego co wcześniej. Rozmowy już raczej wyglądały jak wymienianie się tylko informacjami, pisanie było na siłę, nie mówiąc już o jakiejkolwiek seksualności. Ona przestała się praktycznie w ogóle uśmiechać. W końcu pokłóciliśmy się o głupotę. Kłótnia trwała tydzień i była strasznie męcząca psychicznie. W różnych odstępach czasu usłyszałem, że nie chce ze mną być. Zaczęła się krytyka, ocenianie i wytykanie wad. W końcu ona się z tym pogodziła i zostawiła mnie. Ja jej cały czas mówiłem, że ja chcę to naprawić, walczyć o to bo czuje, że jest moją jedyną, że to uczucie da się odbudować. Trwało to chwilę po czym znów się posypało. Usłyszałem, że już we mnie nie wierzy, przeliczyła się co do mnie i po raz kolejny usłyszałem, że nie chcę ze mną być. Więc pogodziłem się z tym i pożegnałem się chociaż w głębi duszy czułem, że to jeszcze nie koniec i będę próbował. Zrobiłem to bardziej po to żeby jej pokazać, że nie można rzucać słów na wiatr i mówić komuś parę razy, że nie chce się z nim być bez konsekwencji. Ona tłumaczyła się tym, że mówiła to wszystko ponieważ tak się wtedy czuła. Po czym znów były zarzuty, że nie potrafię o nią nawet zawalczyć, że to ona zrobiła wszystko żeby ratować ten związek i po raz 2gi w jej życiu kiedy przed kimś się tak mocno otworzyła i zaufała ktoś pozwala jej odejść i łamie serce. Dodam, że mój przyjazd do niej przesunął się w czasie o miesiąc z powodu sytuacji politycznej i życiowej niezależnej ode mnie. Wytłumaczyłem jej to na spokojnie i jak najrozsądniej potrafiłem, tłumacząc, że mi też bardzo przykro i źle bo już się cieszyłem, że będę mógł z nią być. Mówiłem, że to tylko miesiąc i skoro tyle czasu bez siebie wytrzymaliśmy to ten miesiąc nas nie złamie. Niestety, wszyscy poza nią - rodzina, znajomi rozumieli moją decyzję jednak ona nie potrafiła tego zrozumieć. Powiedziała, że gdybym ją kochał to bym przyjechał i, że za miesiąc była by kolejna wymówka, tracąc całkiem wiarę, rezygnując z mieszkania i w to wszystko twierdząc, że nigdy nie chciałem z nią być. Ja do końca nie straciłem wiary.

I tutaj chciałbym usłyszeć Waszą opinię. Czy rozsądnym wyjściem byłoby teraz od nowa tłumaczyć jej swój introwertyzm ponieważ przez odległość oboje zapomnieliśmy czego potrzebujemy, jednocześnie, że tak brzydko powiem 'zasłaniając' się tym. Próbować wyjaśnić, że ja nie potrzebuję rozmawiać 2x dziennie na kamerce po półtora godziny. Nieraz irytowała się tym, że ja nic nie mówię, ale o czym tu rozmawiać jeśli ktoś wisi na telefonie drugą godzinę. Wiem, że związek na odległość niczego nie ułatwia i rządzi się swoimi prawami. Próbować tłumaczyć, że wcale nie przestałem o nią walczyć nie dzwoniąc do niej i dlatego się nie odzywam tylko potrzebuje czasu żeby to sobie przemyśleć. Ona uważa, że to ona zawsze do mnie dzwoniła, rzadko ja pierwszy. Później tak było, ale było to spowodowane tym, że dzwoniła co chwilę, codziennie, a ja jako introwertyk potrzebowałem przestrzeni. Z początku wszystko było wyważone bo raz ja dzwoniłem, raz ona. Wszystko miało swój złoty środek. Próbować tłumaczyć, że jako introwertyk dla mnie zamieszkanie z drugą osobą jest dużym wyzwaniem, a co dopiero zamieszkanie z dzieckiem. Nie bałem się tego i wiedziałem, że się uda bo mogłem liczyć na jej wsparcie i zrozumienie. Ona często podkreślała, że zachowuje się jak dziecko bo np. jeśli była jakaś kłótnia to wolałem napisać co czuję niż powiedzieć. Dużo czytałem na temat introwertyzmu a wychowywania dziecka i wiem, że da się to połączyć. Dużo razy przyznawałem się do błędu i mówiłem, że to moja wina chociaż tak naprawdę było to spowodowane moich charakterem. Przepraszałem jednak ponieważ nie chciałem żeby przez mój introwertyzm poczuła, że jej nie kocham albo, że jest mało ważna. Może i ma rację, że nie potrafię o nią zawalczyć, ale w obecnej sytuacji nawet nie wiedziałbym o czym z nią rozmawiać przez telefon i po cichu jak głupi liczę, że może ona pierwsza się odezwie. Dla niej jako ekstrawertyka ważne jest żeby dzwonić, pisać do siebie jak najwięcej. A ja jako introwertyk wolałbym jedną konkretną rozmowę na dzień lub pisanie. Często podkreślała, że ona zrobiła wszystko dla mnie, ale ja uważam podobnie. Myślicie, że jest szansa na to, że ekstrawertyk zrozumie jak wielkim poświęceniem dla introwertyka było nauczyć się spędzać z kimś dnie od rana do wieczora, pisać, dzwonić co chwilę, zrezygnować ze swojej przestrzeni osobistej, otworzyć się całkowicie przed kimś i wpuścić kogoś na maxa do swojego życia planując z nim przyszłość?

Z góry dziękuje za wszystkie odpowiedzi
Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Fire
IntroManiak
Posty: 638
Rejestracja: 20 lut 2019, 17:47
Płeć: kobieta

Re: Introwertyzm a ekstrawertyzm w związku

Post autor: Fire »

Hmm, przede wszystkim dziwię się że przez ten czas, który się znacie, ona nie zrozumiała twojej natury. Ja bym starała się rozmawiać, tłumaczyć jeszcze. Jeśli się nadal kochacie. Szczera rozmowa, bez ukrywania tego co myślisz, jest konieczna jeśli związek ma wypalić.
Czy ona zrozumie, nie wiem. Nie potrafię się postawić na jej miejscu jako intro. Dla mnie liczy się jakość czasu razem a nie ilość.
A rezygnowanie z siebie, tak całkowicie, dla dobra relacji, to droga do nikąd. Prędzej czy później ktoś będzie tu nieszczęśliwy.
Życzę wszystkiego dobrego
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 406
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Introwertyzm a ekstrawertyzm w związku

Post autor: intbrun »

To wszystko bardzo zależy od charakteru tej osoby (ekstrawertyka). Znam takich którzy po prostu nie rozumieją że można inaczej. Po 10 sekundach milczenia jest "czemu nic nie mówisz". Są ludzie którzy potrzebuja "hałasu" wokół siebie, jak my przestrzeni. To ich tlen. My będziemy to odczuwać jako zaborczość, zabieranie przestrzeni. A one będą uważać (bez względu na to jak bardzo będziesz tłumaczyć), że pewnie coś ukrywasz, że nie chcesz rozmawiać bo się o coś gniewasz, itd, itd. Ciężki temat. Bo chcąc jej dogodzić, przestajesz być sobą, ona to czuje, i staje sie jeszcze bardziej podejrzliwa. No i niestety (to oczywiście tylko moja opinia), to ty będziesz ustępował jej, a nie odwrotnie. Ty będziesz próbował być bardziej ektrawertyczny, podczas gdy ona nie będzie umiała (chciała?) choć trochę skręcić w twój introwertyzm.
Mogę tylko życzyć powodzenia, skoro tak daleko zaszliście, to znaczy że bardzo wam zależy. Ale musicie to naprawdę przegadać porządnie, bez kłócenia się, wysłuchać się nawzajem i wtedy dopiero rozmawiać co dalej.
Jak pisała Fire - nie można zrezygnować z siebie, ze swojego ja tego intro czy tego ekstra. Ale nie może też być tak że jedna osoba rezygnuje dla drugiej, a druga nic. Tak się nie da.
Rochester
Introrodek
Posty: 20
Rejestracja: 25 sty 2021, 21:49
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Ostrów Wlkp.

Re: Introwertyzm a ekstrawertyzm w związku

Post autor: Rochester »

Może zacznę od tego:

,, Myślicie, że jest szansa na to, że ekstrawertyk zrozumie jak wielkim poświęceniem dla introwertyka było nauczyć się spędzać z kimś dnie od rana do wieczora, pisać, dzwonić co chwilę, zrezygnować ze swojej przestrzeni osobistej, otworzyć się całkowicie przed kimś i wpuścić kogoś na maxa do swojego życia planując z nim przyszłość?".

Nie bardzo rozumiem, o czym Ty piszesz? Kochasz tę kobietę czy nie? Jeśli ją kochasz to powinno sprawiać Ci największą przyjemność spędzanie z nią czasu, pisanie, rozmowa przez telefon. A Ty piszesz tu, że to jest dla Ciebie poświęcenie. Coś tu chyba nie gra... Z drugiej strony po tym co napisałeś widać, że Ci na niej zależy, więc jeśli faktycznie tak jest to jej to pokaż!

Poza tym piszesz, że ,,Próbować wyjaśnić, że ja nie potrzebuję rozmawiać 2x dziennie na kamerce po półtora godziny". Ty może nie, ale ona chyba tak, więc pomyśl trochę nad tym co napisałeś.

Pozdrawiam
ODPOWIEDZ