Kogoś mi jednak brakuje...

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
ismena
Introrodek
Posty: 10
Rejestracja: 29 lip 2014, 13:47
Płeć: kobieta
MBTI: ISTJ

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: ismena »

Mnie brakuje drugiej połoweczki, samotnosc nawet dla introwertyka na dłuzsza mete jest męcząca
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: Difane »

A mi nikogo nie brakuje. Jest mi dobrze tak jak jest z ludźmi których znam :D Poza tym doszedłem do wniosku, że związki nie są dla mnie ponieważ nie lubię się do niczego zobowiązywać i zbyt mocno cenię swoją niezależność, a próby wciągnięcia mnie w nawet mało znaczące "układy towarzyskie" kończą się zazwyczaj przejawami nieskrywanej niechęci ze strony mej nieskromnej osoby 8)
ismena
Introrodek
Posty: 10
Rejestracja: 29 lip 2014, 13:47
Płeć: kobieta
MBTI: ISTJ

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: ismena »

To ja jestem intro, ale nie ukrywam, że taka samotnosc do konca mi sie nie podoba
MatiZ
Pobudzony intro
Posty: 160
Rejestracja: 18 wrz 2013, 17:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: MatiZ »

Mam podobnie. Czuję się niezależny. Przystosowałem się, robię swoje i zapominam o tym. Chociaż chciałbym spróbować mając przyjaciółkę, ale nie być w związku. Jasne, że brakuje mi jakichś rówieśników do wychodzenia. Pomijając mój wygląd oczywiście :lol:
Awatar użytkownika
ross
Introwertyk
Posty: 77
Rejestracja: 31 lip 2014, 3:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 8w7
MBTI: INTP
Lokalizacja: Żory, Śląsk
Kontakt:

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: ross »

Ja mam przyjaciółkę, która zdecydowanie jest intro. To zajebiste, bo z przyjaciółką możesz porozmawiać o czymś, o czym wstydziłbyś się z kumplem/przyjacielem, a nie chciałbyś z dziewczyną. Właściwie nigdy nie byłem w poważnym związku, a od jakichś trzech lat nie byłem w żadnym. Chyba najwyższa pora znaleźć pierwszą "prawdziwą" dziewczynę. Pieprzeni ekstra nie mają z tym problemów...
Everything

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: Everything »

ross pisze:..Właściwie nigdy nie byłem w poważnym związku, a od jakichś trzech lat nie byłem w żadnym
19 lat jestem sam ; ) Czytając Twój post mam lekkiego banana na ustach...
Awatar użytkownika
ross
Introwertyk
Posty: 77
Rejestracja: 31 lip 2014, 3:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 8w7
MBTI: INTP
Lokalizacja: Żory, Śląsk
Kontakt:

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: ross »

To tylko dwa lata dłużej. Tego, co miałem na myśli właściwie nie można nawet nazwać jakimkolwiek związkiem. I to nawet pomijając kwestię, że miałem jakieś 14 lat. :lol:
Everything

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: Everything »

Tylko dwa lata ?
Pamiętam ten “ból dupy“ z braku dziewczyny. Wszyscy inni mają lub się starają, a ja co ? Zwyczajne, nic.

Czas ten minął i już nie wróci. Teraz tylko wytrwać w samotności.
Awatar użytkownika
ross
Introwertyk
Posty: 77
Rejestracja: 31 lip 2014, 3:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 8w7
MBTI: INTP
Lokalizacja: Żory, Śląsk
Kontakt:

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: ross »

No dobra. Mnie też dobija to coraz bardziej, więc to faktycznie sporo. Przy okazji sprostuję ten mój niby-związek:
Miałem z 14 lat <i tutaj połowa czytających wybucha śmiechem> :twisted: i zakochałem się w pewnej wyjątkowej dziewczynie. To nie pierwszy raz, kiedy się zakochałem i chyba nie ostatni, ale tylko ona była wyjątkowa. Spotykaliśmy się przez kilka tygodni (sam nie wiem czy miesiąc, dwa, trzy, czy więcej), z tym że ani razu nie spotkaliśmy się sami. Zawsze byliśmy z jej przyjaciółką, która chodziła ze mną do klasy. Zdecydowanie byliśmy w sobie oboje zakochani, ale potem dałem jej kosza. Nie mam pojęcia dlaczego. Zupełnie tego nie pamiętam; ani powodu, ani tego jak to zrobiłem. I to nie dlatego, że to było trzy lata temu. Ten moment po prostu zniknął z mojej pamięci i to bardzo szybko. Niestety nadal byłem zakochany. Do dzisiaj coś do niej czuję. Próbowałem to naprawić, ale na marne. Wiem, że ona mnie lubi, bo zawsze uśmiecha się i cieszy na mój widok (o sobie już nie wspomnę). Mimo to, nie udało mi się nigdy więcej namówić jej na jakieś wyjście. Może to też po części dlatego, że ma mało czasu. No i jest dość sławna. Zna ją wiele osób w kraju, w mieście oczywiście wszyscy. Ma nawet swoją stronę na wikipedii (właśnie sprawdziłem). Dlatego próbując się do niej zbliżyć, czuję się jakby kazano mi się ustawić w kolejce za kilkoma tysiącami innych, wiele atrakcyjniejszych facetów.
Awatar użytkownika
Lunatic
Introwertyk
Posty: 68
Rejestracja: 30 paź 2011, 19:34
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Szczecin

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: Lunatic »

To nie tylko dwa lata. To AŻ dwa lata. W moim przypadku trzy. Wtedy jakoś nie zwracałem na to generalnie uwagi, miałem nastawienie "co będzie to będzie" i się zbytnio nie starałem. A teraz tak szczerze powiedziawszy, trochę tego żałuje, bo ktoś jednak by się przydał.
Milanek94
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 02 sie 2014, 0:56
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: Milanek94 »

Dwudziestka mi stuknie w październiku- nikogo nie miałem i nie mam, i jakoś (jeszcze xD) żyje :P.
Everything pisze:Pamiętam ten “ból dupy“ z braku dziewczyny. Wszyscy inni mają lub się starają, a ja co ? Zwyczajne, nic.
Też to pamiętam, dziwnie się czułem gdy większość znajomych była w pewnym okresie życia w związkach, a ja to ten wiecznie inny, wiecznie sam. Ale potem mi przeszło, przestałem na to tak patrzeć, uznałem że ta samotność i niezależność w wielu sytuacjach stawała się zaletą. A teraz to już się wręcz przyzwyczaiłem, i uważam, że w związku byłoby mi niezwykle trudno... Na szczęście ryzyko niewielkie :D
MatiZ
Pobudzony intro
Posty: 160
Rejestracja: 18 wrz 2013, 17:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: MatiZ »

Milanek94 pisze:Też to pamiętam, dziwnie się czułem gdy większość znajomych była w pewnym okresie życia w związkach, a ja to ten wiecznie inny, wiecznie sam. Ale potem mi przeszło, przestałem na to tak patrzeć, uznałem że ta samotność i niezależność w wielu sytuacjach stawała się zaletą. A teraz to już się wręcz przyzwyczaiłem, i uważam, że w związku byłoby mi niezwykle trudno... Na szczęście ryzyko niewielkie
U mnie od pół roku się to zaczęło. Nie biorę udziału w tym wyścigu szczurów. I jeszcze te zdziwienia dlaczego nie mam dziewczyny... przecież wystarczy na mnie spojrzeć :lol:. To tak jakby spytali się Quasimodo: "A Ty wciąż sam?".
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: lea »

"wystarczy na mnie spojrzeć". Wydaje mi się (uogólniając), że jeżeli chodzi o wygląd, to kobiety są mniej wybredne od mężczyzn. Facet potrafi być aż ciekawie brzydki. Kobieta raczej nie.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Awatar użytkownika
Demon Hunter
Pobudzony intro
Posty: 143
Rejestracja: 12 lip 2014, 21:31
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ (?)
Lokalizacja: Poznań

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: Demon Hunter »

przecież wystarczy na mnie spojrzeć :lol:
Wszystko jest kwestią gustu. Jak mawiali starożytni fenicjanie: każda potwora znajdzie swego amatora. :mrgreen: Poza tym zawsze możesz się umowić z niewidomą 8)
The future belongs to the mad
emfausto

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

Post autor: emfausto »

Demon Hunter pisze:Poza tym zawsze możesz się umowić z niewidomą
yyy... sugerujesz jej lezbijstwo ?
ODPOWIEDZ