Alkohol, wybawiciel czy zmora introwertyka?
- Padre
- IntroManiak
- Posty: 627
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Kontakt:
Re: Alcohol
O żysz, miód przebija piwsko i wińsko!
http://archeowiesci.pl/2009/12/27/rolni ... -alkoholu/
Ale taki pogląd na rozwój ludzkości bardzo mi się podoba.
http://archeowiesci.pl/2009/12/27/rolni ... -alkoholu/
Ale taki pogląd na rozwój ludzkości bardzo mi się podoba.
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Alcohol
Piję tylko piwo "bezalkoholowe". Po większych dawkach albo jestem przymulony albo zachowuję się dziwnie.
Re: Alcohol
Ja lubię się upijać podczas czytania książek. Podczas trzygodzinnej lektury wypijam powoli 300 ml wódki Alkohol sprawia, że czuje większą sympatie do bohaterów, o wiele mocniej interesują mnie ich losy i sama fabuła utworu.
Alkohol daje mi chyba dość znaczną ulgę psychiczną. Choć jak jestem nawet nieźle schlany, to ponoć i tak nie bardzo po mnie widać.
Myślę, że ta używka jest zajebista jako zbijacz stresu. Jasne, nie usuwa problemów - ale utrzymuje cię w jako takiej kondycji psychicznej. Bardzo zły dzień w pracy, jakiś problem - wracam do domu i piję, nie na umór, tylko np trzy dwa piwa aby poczuć się dobrze. Będąc pod wpływem emocji i tak nie znajdę najlepszego rozwiązania, prawda? A próbując je w takim stanie znaleźć, wkurzę się jeszcze bardziej,a po alkoholu to wszystko zwyczajnie spłynie. Na drugi dzień, na trzeźwo i na luzie myślę, co powinienem zrobić i znajduje klucz do zagadki . I sądzę, że tak stosowany alko jest spoko. Bez niego małe, codzienne zgrzyty skumulowałyby się i mnie rozwaliły!
Alkohol daje mi chyba dość znaczną ulgę psychiczną. Choć jak jestem nawet nieźle schlany, to ponoć i tak nie bardzo po mnie widać.
Myślę, że ta używka jest zajebista jako zbijacz stresu. Jasne, nie usuwa problemów - ale utrzymuje cię w jako takiej kondycji psychicznej. Bardzo zły dzień w pracy, jakiś problem - wracam do domu i piję, nie na umór, tylko np trzy dwa piwa aby poczuć się dobrze. Będąc pod wpływem emocji i tak nie znajdę najlepszego rozwiązania, prawda? A próbując je w takim stanie znaleźć, wkurzę się jeszcze bardziej,a po alkoholu to wszystko zwyczajnie spłynie. Na drugi dzień, na trzeźwo i na luzie myślę, co powinienem zrobić i znajduje klucz do zagadki . I sądzę, że tak stosowany alko jest spoko. Bez niego małe, codzienne zgrzyty skumulowałyby się i mnie rozwaliły!
INTJ, 5w4
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Alcohol
Ja zacząłem pić alko relatywnie późno, bo w drugiej liceum. Pamiętam te wycieczki klasowe (od gimnazjum począwszy), gdzie nagabywaniom do wypicia chociaż łyka nie było końca. Tylko mnie to zniechęcało, a do tego miałem jakieś wbudowane wewnętrzne poczucie, że to coś złego. W końcu jednak się ugiąłem w pewne pamiętne wakacje. O jakaż to była różnica. Teraz, z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że to pomogło otworzyć mi się na ludzi, znaleźć wspólne tematy do rozmów, do radości z byle pierdół (jak sięgam pamięcią, to wszystkie mojej związki zaczynały się mniej lub bardziej z udziałem alkoholu, czizys... ). Potem pijałem okazyjnie, imprezowo, czasem do urzygu, ale nigdy film mi się nie urwał. Poznałem granice swoich możliwości raz. Więcej tego raczej nie powtórzę Teraz niestety wrócił mi wstręt do alko, o czym już wspominałem gdzieś w innym temacie. Przyjemność z picia niszczy mi perspektywa potężnie nieprzyjemnych następstw w postaci bólu głowy, wręcz nie do zniesienia, potrafiącego trwać nawet ponad dobę i nawet po tak znikomej ilości, jak dwa piwa. Nigdy w życiu nie czułem też raczej ochoty, żeby napić się samemu w domu, do filmu, do książki, dla relaksu. Totalnie nie rozumiem tego pociągu u innych ludzi, a wręcz czasem prowadzi do takiej refleksji, że chyba muszą być nieszczęśliwi, albo żałośni skoro muszą się posiłkować. I nie wiem skąd mi się to bierze, bo w całym moim otoczeniu nie ma nikogo innego, kto by reprezentował podobne podejście... Mój organizm chyba po prostu nie przepada za alkoholem... Na szczęście po ziółku nie ma kaca (pod warunkiem, że nie mieszam go z alko lub tytoniem )
Re: Alcohol
Ja nigdy w życiu nie miałem kaca, nie czuje negatywnych skutków alkoholu. No to teraz ciekawostka:highwind pisze:Ja zacząłem pić alko relatywnie późno, bo w drugiej liceum. Pamiętam te wycieczki klasowe (od gimnazjum począwszy), gdzie nagabywaniom do wypicia chociaż łyka nie było końca. Tylko mnie to zniechęcało, a do tego miałem jakieś wbudowane wewnętrzne poczucie, że to coś złego. W końcu jednak się ugiąłem w pewne pamiętne wakacje. O jakaż to była różnica. Teraz, z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że to pomogło otworzyć mi się na ludzi, znaleźć wspólne tematy do rozmów, do radości z byle pierdół (jak sięgam pamięcią, to wszystkie mojej związki zaczynały się mniej lub bardziej z udziałem alkoholu, czizys... ). Potem pijałem okazyjnie, imprezowo, czasem do urzygu, ale nigdy film mi się nie urwał. Poznałem granice swoich możliwości raz. Więcej tego raczej nie powtórzę Teraz niestety wrócił mi wstręt do alko, o czym już wspominałem gdzieś w innym temacie. Przyjemność z picia niszczy mi perspektywa potężnie nieprzyjemnych następstw w postaci bólu głowy, wręcz nie do zniesienia, potrafiącego trwać nawet ponad dobę i nawet po tak znikomej ilości, jak dwa piwa. Nigdy w życiu nie czułem też raczej ochoty, żeby napić się samemu w domu, do filmu, do książki, dla relaksu. Totalnie nie rozumiem tego pociągu u innych ludzi, a wręcz czasem prowadzi do takiej refleksji, że chyba muszą być nieszczęśliwi, albo żałośni skoro muszą się posiłkować. I nie wiem skąd mi się to bierze, bo w całym moim otoczeniu nie ma nikogo innego, kto by reprezentował podobne podejście... Mój organizm chyba po prostu nie przepada za alkoholem... Na szczęście po ziółku nie ma kaca (pod warunkiem, że nie mieszam go z alko lub tytoniem )
Niegdyś zastanawiano się dlaczego w Japonii jest niski poziom alkoholizmu. Odkryto, że Azjaci często kiepsko reagują po alkoholu. Żeby strawić alkohol musimy go rozpierdzielić w aldehyd octowy. Aldehyd octowy jest toksyczny, jeżeli nasz organizm nie rozłoży go w kwas octowy to się zatruwamy. Efektem jest złe samopoczucie po alko, np ból głowy. Azjaci mają genetyczną mutację z powodu której nie mogą szybko rozłożyć aldehydu.
Nasz organizm mocno warunkuje, czy zostaniemy alkoholikami
Alkoholicy właśnie podobno czują po alko dużo większe odprężenie i mniej negatywnych, skutków ubocznych.
INTJ, 5w4
- Padre
- IntroManiak
- Posty: 627
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Kontakt:
Re: Alcohol
To się chyba nazywa fałszywa dychotomia. Skoro pijesz, nawet piwo przy filmie, to musisz być nieszczęśliwy. Alternatywą jest niepicie w ogóle. Tertium non datur.-mikamves- pisze:No to teraz pojechałeś ostro. Ciekawe po co Ty jarasz?highwind pisze:Totalnie nie rozumiem tego pociągu u innych ludzi, a wręcz czasem prowadzi do takiej refleksji, że chyba muszą być nieszczęśliwi, albo żałośni skoro muszą się posiłkować
Faktem jest, że alkohol działa jak działa, w małych dawkach odpręża i wyrównuje drobne nierówności życia ;-) W dużych... też odpręża :-D Dlatego właśnie ludzie go piją, podobnie jak kawę czy inne, niekoniecznie pitne, używki. Ale żeby od razu nieszczęśliwi...
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Alcohol
Tzn. w tym przypadku to jest jak pijesz poza towarzystwem to jesteś nieszczęśliwy. Powiedziałbym, że poziom stresu nie pozwalający na zrelaksowanie się można by nazwać nieszczęśliwością.
Ja się dość okropnie czuję. Niedobrze mi i mam takie niefajne uczucie w głowie. Myślę, że to dlatego, że wczoraj wypiłem kilka herbat z rumem. Łeeeeeeeeeeeeeee, okropnieeeee...
Ja się dość okropnie czuję. Niedobrze mi i mam takie niefajne uczucie w głowie. Myślę, że to dlatego, że wczoraj wypiłem kilka herbat z rumem. Łeeeeeeeeeeeeeee, okropnieeeee...
Re: Alcohol
W takim razie to, że pijesz w towarzystwie, znaczy żeś płytki i nie potrafisz cieszyć się ludźmi! I jeżeli nie potrafisz zrelaksować się w towarzystwie, to pewno też znaczy, żeś nieszczęśliwy!Sorrow pisze:Tzn. w tym przypadku to jest jak pijesz poza towarzystwem to jesteś nieszczęśliwy. Powiedziałbym, że poziom stresu nie pozwalający na zrelaksowanie się można by nazwać nieszczęśliwością.
Ja się dość okropnie czuję. Niedobrze mi i mam takie niefajne uczucie w głowie. Myślę, że to dlatego, że wczoraj wypiłem kilka herbat z rumem. Łeeeeeeeeeeeeeee, okropnieeeee...
INTJ, 5w4
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Alcohol
Ano .K-PAX pisze:W takim razie to, że pijesz w towarzystwie, znaczy żeś płytki i nie potrafisz cieszyć się ludźmi! I jeżeli nie potrafisz zrelaksować się w towarzystwie, to pewno też znaczy, żeś nieszczęśliwy!Sorrow pisze:Tzn. w tym przypadku to jest jak pijesz poza towarzystwem to jesteś nieszczęśliwy. Powiedziałbym, że poziom stresu nie pozwalający na zrelaksowanie się można by nazwać nieszczęśliwością.
Ja się dość okropnie czuję. Niedobrze mi i mam takie niefajne uczucie w głowie. Myślę, że to dlatego, że wczoraj wypiłem kilka herbat z rumem. Łeeeeeeeeeeeeeee, okropnieeeee...
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Alcohol
Może coś w tym być. Są w mojej aparycji zauważalne lekkie, subtelne wpływy wschodnioazjatyckie. Podobne uzasadnienie zasłyszałem kiedyś też w jakimś dokumencie dotyczącym kulturowego przyzwolenia "spożywania" opium w Chinach. Kiepskie przystosowanie do spożycia alkoholu wymusiło zastąpienie go inną używką.K-PAX pisze:Niegdyś zastanawiano się dlaczego w Japonii jest niski poziom alkoholizmu. Odkryto, że Azjaci często kiepsko reagują po alkoholu. Żeby strawić alkohol musimy go rozpierdzielić w aldehyd octowy. Aldehyd octowy jest toksyczny, jeżeli nasz organizm nie rozłoży go w kwas octowy to się zatruwamy. Efektem jest złe samopoczucie po alko, np ból głowy. Azjaci mają genetyczną mutację z powodu której nie mogą szybko rozłożyć aldehydu.
Nasz organizm mocno warunkuje, czy zostaniemy alkoholikami
Wyjaśniamy, objaśniamy Sam bardzo często popijałem browca przy filmie, grze po sieci, grze w pokera, etc., ale raczej nie było to solo. Za to irytuje mnie podejście typu "zamknęli monopola - ch*j z imprezy, wracamy do domu". I wybaczcie za generalizowanie wcześniej. Powiem tak. Znam takie jednostki, dla których obejrzenie filmu, weekendowy chillout albo nawet durne porozmawianie bez browara w ręku, to jakaś profanacja, nietakt albo zboczenie. To dla mnie dziwne i wyczuwam w tych osobach jakiś "psychiczny defekt" przez to. Może niepotrzebnie. Nie wiem, mam tak i tylePadre pisze:To się chyba nazywa fałszywa dychotomia. Skoro pijesz, nawet piwo przy filmie, to musisz być nieszczęśliwy. Alternatywą jest niepicie w ogóle. Tertium non datur.
Słowo jarasz źle mi się kojarzy - z jakimś nagminnym paleniem do upadłego. Ja co najwyżej okazyjnie popalam. A dlaczego? No chyba jasno się wyraziłem. Żeby mieć banię, a nie mieć kaca Dodam, że papierosa nigdy w życiu nie miałem w ustach Kiepski ze mnie "jaracz".-mikamves- pisze:No to teraz pojechałeś ostro. Ciekawe po co Ty jarasz?
- Padre
- IntroManiak
- Posty: 627
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Kontakt:
Re: Alcohol
Z tak postawioną tezą już łatwiej się zgodzić ;-) Twoja pierwsza wypowiedź przypomniała mi pewien znaleziony na sieci test, z którego wynikało że jeśli kiedykolwiek sięgnąłeś po raz drugi po alkohol, to masz problem z piciem i powinieneś zgłosić się do poradni. Chyba jacyś amerykańscy prohibicjoniści go opracowali.highwind pisze:Znam takie jednostki, dla których obejrzenie filmu, weekendowy chillout albo nawet durne porozmawianie bez browara w ręku, to jakaś profanacja, nietakt albo zboczenie.
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
- SardonicAlly
- Pobudzony intro
- Posty: 166
- Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie
Re: Alcohol
O, zahaczyliśmy jak widzę o drażliwy temat: Drinking home alone?? Looser! Night out drinking with friends? Cool! W tym rozgraniczeniu nie ma wiele prawdy, IMHO.
Problem leży w częstotliwości picia, ilości pitego alkoholu i poziomu irytacji który osiągamy jeśli z jakiś względów nie możemy się napić. To czy chętniej pijemy w towarzystwie czy w samotności ma związek z temperamentem, charakterem, przyzwyczajeniami, ale bynajmniej nie świadczy o byciu żałosnym czy nieszczęśliwym.
Człowiek pijący w zimnego trupa ze znajomymi w każdy weekend może twierdzić że nie ma problemu z piciem, ale zauważy swój problem obserwując poziom irytacji/niepokoju jeśli w któryś z kolei weekend zajmie się czymś innym. Podobnie z człowiekiem który codziennie po pracy wypija 5 piw przed telewizorem twierdząc że piwo to nie alkohol, ale wpada we wściekłość kiedy któregoś dnia są w lodówce tylko dwa piwa. Oba przypadki znam z autopsji. Żaden z nich nie uważa się za nieszczęśliwego, chociaż ich zachowanie, widziane z boku, bywa czasem żałosne.
Podobno "responsible drinking" jest oksymoronem. Całkiem możliwe, ostatecznie nie jest to zdrowa substancja. Co nie zmienia faktu, że lubię pić, ale jednocześnie, póki co, uważam że (pominąwszy pierwszy rok studiów ) piję dość umiarkowanie i w miarę rozsądnie. Mam bardzo niewyszukana gusta. Piwo ma być tanie, wódka czysta, nalewka malinowa i zrobiona w domu. Wino mogłoby nie istnieć, jeśli już, nie może być słodkie. Eh, no i whisky, ale to zbędna ekstrawagancja. W towarzystwie pijam rzadko i umiarkowanie, procenty pozwalają mi czasem nieco życzliwiej spojrzeć na ludzi, ich wady mnie jakby mniej rażą. To na plus. Na minus, wewnętrzny cenzor chroniący otoczenie przed jadowitymi złośliwościami zaczyna działać wadliwie. What a pity.
Nieczęsto miewam kaca, ale jeśli już mam towarzyszy mu migrena którą zwalczyć mogłoby chyba tylko LSD. Podobno mam mocną głowę i za wyjątkiem zwiększonego poziomu złośliwości, skłonności do tematów filozoficznych i Lepperowskiego rumieńca a la cegła klinkierowa nic po mnie nie widać.
Chętniej niż ze znajomymi, piję w domu. Czuję się pewniej, mogę wypić więcej, i w ogólnym rozrachunku wychodzi taniej Zauważyłam z pewnym zdumieniem, że pewna, dość znaczna ilość alkoholu pozwala mi odczuwać emocje, ba, sprawia nawet że ogarnia mnie melancholia i wręcz płaczę przy tak błahych okazjach jak szarża Rohanu na Pelinnor fields. Dziwne, zważywszy że na trzeźwo nawet złamanie z przemieszczeniem nie zmusi mnie do płaczu. I'm becoming maudlin in my old age
Anyway, jedyne co mnie lekko niepokoi to powody dla których piję. Piję żeby zapomnieć, zagłuszyć skrzeczącą rzeczywistość, przenieść się głęboko w świat książki czy filmu. Ot, rodzaj eskapizmu. Tyle, że ja to juz gdzieś widziałam, całkiem niedawno. Następnym etapem jest picie, żeby zapomnieć że się pije. A następnego etapu już nie ma. Dlatego ostatnio znacznie rzadziej pijam w domowym zaciszu.
Problem leży w częstotliwości picia, ilości pitego alkoholu i poziomu irytacji który osiągamy jeśli z jakiś względów nie możemy się napić. To czy chętniej pijemy w towarzystwie czy w samotności ma związek z temperamentem, charakterem, przyzwyczajeniami, ale bynajmniej nie świadczy o byciu żałosnym czy nieszczęśliwym.
Człowiek pijący w zimnego trupa ze znajomymi w każdy weekend może twierdzić że nie ma problemu z piciem, ale zauważy swój problem obserwując poziom irytacji/niepokoju jeśli w któryś z kolei weekend zajmie się czymś innym. Podobnie z człowiekiem który codziennie po pracy wypija 5 piw przed telewizorem twierdząc że piwo to nie alkohol, ale wpada we wściekłość kiedy któregoś dnia są w lodówce tylko dwa piwa. Oba przypadki znam z autopsji. Żaden z nich nie uważa się za nieszczęśliwego, chociaż ich zachowanie, widziane z boku, bywa czasem żałosne.
Podobno "responsible drinking" jest oksymoronem. Całkiem możliwe, ostatecznie nie jest to zdrowa substancja. Co nie zmienia faktu, że lubię pić, ale jednocześnie, póki co, uważam że (pominąwszy pierwszy rok studiów ) piję dość umiarkowanie i w miarę rozsądnie. Mam bardzo niewyszukana gusta. Piwo ma być tanie, wódka czysta, nalewka malinowa i zrobiona w domu. Wino mogłoby nie istnieć, jeśli już, nie może być słodkie. Eh, no i whisky, ale to zbędna ekstrawagancja. W towarzystwie pijam rzadko i umiarkowanie, procenty pozwalają mi czasem nieco życzliwiej spojrzeć na ludzi, ich wady mnie jakby mniej rażą. To na plus. Na minus, wewnętrzny cenzor chroniący otoczenie przed jadowitymi złośliwościami zaczyna działać wadliwie. What a pity.
Nieczęsto miewam kaca, ale jeśli już mam towarzyszy mu migrena którą zwalczyć mogłoby chyba tylko LSD. Podobno mam mocną głowę i za wyjątkiem zwiększonego poziomu złośliwości, skłonności do tematów filozoficznych i Lepperowskiego rumieńca a la cegła klinkierowa nic po mnie nie widać.
Chętniej niż ze znajomymi, piję w domu. Czuję się pewniej, mogę wypić więcej, i w ogólnym rozrachunku wychodzi taniej Zauważyłam z pewnym zdumieniem, że pewna, dość znaczna ilość alkoholu pozwala mi odczuwać emocje, ba, sprawia nawet że ogarnia mnie melancholia i wręcz płaczę przy tak błahych okazjach jak szarża Rohanu na Pelinnor fields. Dziwne, zważywszy że na trzeźwo nawet złamanie z przemieszczeniem nie zmusi mnie do płaczu. I'm becoming maudlin in my old age
Anyway, jedyne co mnie lekko niepokoi to powody dla których piję. Piję żeby zapomnieć, zagłuszyć skrzeczącą rzeczywistość, przenieść się głęboko w świat książki czy filmu. Ot, rodzaj eskapizmu. Tyle, że ja to juz gdzieś widziałam, całkiem niedawno. Następnym etapem jest picie, żeby zapomnieć że się pije. A następnego etapu już nie ma. Dlatego ostatnio znacznie rzadziej pijam w domowym zaciszu.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
- Padre
- IntroManiak
- Posty: 627
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Kontakt:
Re: Alcohol
Należy zatem pijać z równymi sobie lub gorszymi złośliwcami ;-)SardonicAlly pisze:Na minus, wewnętrzny cenzor chroniący otoczenie przed jadowitymi złośliwościami zaczyna działać wadliwie
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Re: Alcohol
ach, ach wiele rzeczy człowiek próbował, wiele rzeczy człowiek zrozumiał, ale nie ma jednak jak dobrze się napierdolić w doborowym towarzystwie
Sułtan.
- Padre
- IntroManiak
- Posty: 627
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Kontakt:
Re: Alcohol
Spoko, pożałujesz jutro
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.