Toksyczne relacje

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Awatar użytkownika
żyrafa
Introrodek
Posty: 19
Rejestracja: 19 kwie 2017, 16:26
Płeć: kobieta
Enneagram: 4w5
MBTI: ISTJ-T
Lokalizacja: Warszawa

Re: Toksyczne relacje

Post autor: żyrafa »

Parę lat temu byłam w toksycznym związku z alkoholikiem. Na szczęście tylko przez kilka miesięcy. W tym samym czasie miałam koleżankę- alkoholiczkę... (co za pomysł, łączyć w szpitalu oddział farmakologii z oddziałem detoksykacji, tam ich poznałam).
Świetni manipulanci, ciągle miałam poczucie winy. Ale to stare dzieje.
Awatar użytkownika
Papaja
Intromajster
Posty: 466
Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
Płeć: kobieta
Enneagram: 1w9
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Poznań

Re: Toksyczne relacje

Post autor: Papaja »

Z perspektywy czasu patrze na toksyczne relacje jak cos dobrego,taki przelomowy moment w moim zyciu,ktory dal mi poczatek do rozwoju,stawania sie dojrzalszym,pewniejszym siebie ect. Gdyby nie te niepoprawne relacje bylabym innym czlowiekiem,jestem wdzieczna ze trafilam na kilka toksycznych osob,mimo ze kosztowalo to sporo nerwow,bo dzieki nim wiele sie nauczylam na przyszlosci
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Awatar użytkownika
agness
Intronek
Posty: 35
Rejestracja: 06 cze 2015, 21:25
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w4
MBTI: ISTJ

Re: Toksyczne relacje

Post autor: agness »

Toksyczna relacja to z pewnością pewnego rodzaju przełom w życiu. Nigdy nie byłam zbyt ufna, a po przeżyciu ,,toksycznego piekła" i zerwaniu relacji z ,,oprawcą" moja ostrożność względem innych wzrosła o kilka(naście) poziomów. Boję się powtórki tego co przeżyłam, nie chcę pokazać delikatniejszej strony swojej osobowości, nastawiam się z góry na obronę własną mimo iż nie wiem, czy atak nastąpi. Bezpiecznie czuję się tylko sama ze sobą, boję się że jestem osobą przyciągającą ludzi toksycznych, emanuję pozytywną energią którą własnymi siłami wypracowałam na przestrzeni wielu lat pracy nad sobą a osoby takie skutecznie ściągają mnie do punktu wyjścia. Jednocześnie mam wrażenie, że wyłącznie takie osoby są dla mnie ciekawe, tajemnicze, interesujące, nieoczywiste. Ciekawi mnie ich wnętrze, mam syndrom uzdrowiciela dusz, jednak kosztem własnej odporności psychicznej. Zamiłowanie do sarkazmu czy czarnego humoru sprawia, że łapię kontakt z osobami tym się charakteryzującymi, widzę że odnoszą się krytycznie do świata, jednak z perspektywy obserwatora jest to dla mnie pewnego rodzaju satysfakcja, gdy owy czarny charakter traktuje mnie inaczej, lepiej niż wszystko wokół. To z kolei zazwyczaj prowadzi do zacieśnienia więzi, chwilowego wzlotu lecz po czasie - upadku, zrównującego mnie z całą resztą źle traktowanych jednostek. Jak to zmienić, jak sprawić by ,,normalność" w tworzeniu relacji była czymś ,,normalnym", pożądanym, zaspokajającym mentalnie... Tego do tej pory nie wiem.
Awatar użytkownika
Pomidor
Ambiwertyk
Posty: 265
Rejestracja: 27 maja 2017, 20:45
Płeć: nieokreślona

Re: Toksyczne relacje

Post autor: Pomidor »

Papaja pisze: 06 maja 2017, 21:20 Z perspektywy czasu patrze na toksyczne relacje jak cos dobrego,taki przelomowy moment w moim zyciu,ktory dal mi poczatek do rozwoju,stawania sie dojrzalszym,pewniejszym siebie ect. Gdyby nie te niepoprawne relacje bylabym innym czlowiekiem,jestem wdzieczna ze trafilam na kilka toksycznych osob,mimo ze kosztowalo to sporo nerwow,bo dzieki nim wiele sie nauczylam na przyszlosci
Teraz myślę tak samo. Zadawałem się z nieodpowiednimi osobami, dawałem się źle traktować, byle tylko mieć wokół siebie ludzi. Gdy człowiek zwiększy swoje poczucie wartości, to przestaje okazywać sobie brak szacunku. Z życia trzeba wyrzucić ludzi, którzy ciągną nas w dół. Człowiek sobie wcześniej pozwalał na takie rzeczy, bo myślał, że nie zasługuje na lepsze towarzystwo, a to jest wielki błąd.
mindkeeper
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 18 lip 2018, 11:37
Płeć: mężczyzna

Re: Toksyczne relacje

Post autor: mindkeeper »

Ja mam tendencję do wplątywania się w toksyczne relacje. Może mam za mało szacunku do siebie, ale jak mi na kimś zależy - a, niestety, przywiązuję się do ludzi za bardzo - to wiele rzeczy przegryzę lub jestem chętny do tego, by w przypadku jakiegoś kwasu porozmawiać i wyjaśnić sytuację. Dopiero powoli i trochę nieprzyjemnie uczę się tego, że... nie warto.

To też poniekąd moja wina, bo znajomych/przyjaciół dobierałem na zasadzie tego, czy dobrze mi się z nimi żartuje i czy potrafią się dobrze bawić. Wiele relacji okazywało się w ostateczności znacznie płytszymi niż się wydawało. Sporo z nich było po prostu "nadmuchanych" dużymi słowami i wplątywałem się w jakieś "przyjaźnie", często z osobami uzależnionymi, gdzie tak naprawdę te osoby, mimo bliskości emocjonalnej jaka nas łączyła, miały mnie tak naprawdę gdzieś i po prostu zostawiały na lodzie, kiedy z jakiegoś powodu ich potrzebowałem. Ja jestem raczej lojalny, oddany i szczery w tym, co mówię i robię, więc... no, łagodnie mówiąc, łatwo to wykorzystać.
Awatar użytkownika
tost_z_masłem
Introwertyk
Posty: 93
Rejestracja: 05 sie 2018, 1:47
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Re: Toksyczne relacje

Post autor: tost_z_masłem »

agness pisze: 25 lip 2018, 19:40 Toksyczna relacja to z pewnością pewnego rodzaju przełom w życiu. Nigdy nie byłam zbyt ufna, a po przeżyciu ,,toksycznego piekła" i zerwaniu relacji z ,,oprawcą" moja ostrożność względem innych wzrosła o kilka(naście) poziomów. Boję się powtórki tego co przeżyłam, nie chcę pokazać delikatniejszej strony swojej osobowości, nastawiam się z góry na obronę własną mimo iż nie wiem, czy atak nastąpi. Bezpiecznie czuję się tylko sama ze sobą, boję się że jestem osobą przyciągającą ludzi toksycznych, emanuję pozytywną energią którą własnymi siłami wypracowałam na przestrzeni wielu lat pracy nad sobą a osoby takie skutecznie ściągają mnie do punktu wyjścia. Jednocześnie mam wrażenie, że wyłącznie takie osoby są dla mnie ciekawe, tajemnicze, interesujące, nieoczywiste. Ciekawi mnie ich wnętrze, mam syndrom uzdrowiciela dusz, jednak kosztem własnej odporności psychicznej. Zamiłowanie do sarkazmu czy czarnego humoru sprawia, że łapię kontakt z osobami tym się charakteryzującymi, widzę że odnoszą się krytycznie do świata, jednak z perspektywy obserwatora jest to dla mnie pewnego rodzaju satysfakcja, gdy owy czarny charakter traktuje mnie inaczej, lepiej niż wszystko wokół. To z kolei zazwyczaj prowadzi do zacieśnienia więzi, chwilowego wzlotu lecz po czasie - upadku, zrównującego mnie z całą resztą źle traktowanych jednostek. Jak to zmienić, jak sprawić by ,,normalność" w tworzeniu relacji była czymś ,,normalnym", pożądanym, zaspokajającym mentalnie... Tego do tej pory nie wiem.
Kobieto, nie raz jeszcze po dupie dostaniesz w życiu, mniej lub bardziej, ale dostaniesz i tego nie unikniesz, nie unikniesz fałszywych ludzi na swojej drodze, takich którzy będą się cieszyć z twojego nieszczęścia, znam takich którzy wiele lat swojego życia poświęcili tylko po to, żeby komuś doje-chać, a potem tracili sens życia bo wyrządzenie danej osobie krzywdy było dla nich sensem życia. Mówi się, że jak masz miękkie serce to musisz mieć twardą dupę, to nie prawda, twardą dupę musisz mieć zawsze inaczej będziesz cały czas się wszystkiego bała i nigdy niczego nie osiągniesz, ani zawodowo, ani prywatnie bo zawsze będziesz ostrożna, nawet jeśli będzie super okazja, to będziesz ostrożna, a okazja zmiany życia na lepsze przeminie. Twoja ostrożność polega na tym, że chciałabyś dla siebie dobrze, a jednocześnie unikasz złego, efekt tego będzie taki, że złe i tak cię dosięgnie, a dobrego i tak będziesz się bała sięgnąć. Otrząśnij się bo szkoda czasu na czekanie, samo nic się nie robi, los niczego ci nie da, bo los nie odgrywa żadnego znaczenia, wszystko co mamy jest efektem naszych działań, więc przestań marudzić jak ci źle, bo jakbym ci sprzedał moją historię to byś i tak nie uwierzyła, a jakoś się nie użalam nad sobą.
mindkeeper pisze: 04 sie 2018, 13:52 Ja mam tendencję do wplątywania się w toksyczne relacje. Może mam za mało szacunku do siebie, ale jak mi na kimś zależy - a, niestety, przywiązuję się do ludzi za bardzo - to wiele rzeczy przegryzę lub jestem chętny do tego, by w przypadku jakiegoś kwasu porozmawiać i wyjaśnić sytuację. Dopiero powoli i trochę nieprzyjemnie uczę się tego, że... nie warto.

To też poniekąd moja wina, bo znajomych/przyjaciół dobierałem na zasadzie tego, czy dobrze mi się z nimi żartuje i czy potrafią się dobrze bawić. Wiele relacji okazywało się w ostateczności znacznie płytszymi niż się wydawało. Sporo z nich było po prostu "nadmuchanych" dużymi słowami i wplątywałem się w jakieś "przyjaźnie", często z osobami uzależnionymi, gdzie tak naprawdę te osoby, mimo bliskości emocjonalnej jaka nas łączyła, miały mnie tak naprawdę gdzieś i po prostu zostawiały na lodzie, kiedy z jakiegoś powodu ich potrzebowałem. Ja jestem raczej lojalny, oddany i szczery w tym, co mówię i robię, więc... no, łagodnie mówiąc, łatwo to wykorzystać.
I bądź lojalny, oddany i szczery dla tych którzy są dla ciebie przyjaciółmi i nie zapominają o tobie w potrzebie, a pozostałych miej w dupie. Też się przywiązuję do ludzi, ale nauczyłem się, że to bardzo zła cecha, bo ludzie zazwyczaj się pojawiają na chwilę, dowalą od siebie i uciekają. Dopiero jak pokazujesz ludziom, że masz ich w dupie to każdemu zaczyna zależeć na tobie, tak niestety działa świat.
Awatar użytkownika
jasiojas
Introwertyk
Posty: 67
Rejestracja: 20 paź 2018, 13:18
Płeć: mężczyzna

Re: Toksyczne relacje

Post autor: jasiojas »

Znam to. Sam kiedys czegos takiego doswiadczalem. Teraz jsk widze ze jak relacja z jakas osoba schodzi ma zle tory to od razu zrywam znajomosc.
Dośka_intro
Intronek
Posty: 26
Rejestracja: 19 maja 2016, 10:29
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w6
MBTI: INFP/INTP
Lokalizacja: Katowice

Re: Toksyczne relacje

Post autor: Dośka_intro »

To jest prawda, że nie da się uniknąć toksycznych relacji, no chyba że się w relacje w ogóle nie wchodzi. Z tym, że jak w relacje nie wchodzisz, to nie angażujesz się zarówno w te dobre jak i w te złe. Na wstępie jest mi ciężko ocenić, z kim mam do czynienia - to zazwyczaj wychodzi dopiero po pewnym czasie, kiedy okazuje się, że ktoś mnie oszukał, okłamał (w istotnej dla mnie sprawie) albo odwrócił się plecami, kiedy go potrzebowałam.

No i nie ma reguły, czy kogoś olewam czy nie. Jak kogoś lubię, mamy ze sobą dużo wspólnego, dobrze się rozmawia, myślimy na podobnych 'falach', to niezależnie od tego czy mamy się gdzieś, to i tak będziemy się lubić. A jak Ci się tylko wydawało, że ktoś cię lubi a potem się okazało, że jednak nie - to jest szczeniackie zachowanie na etapie przedszkola. Z przedszkolakami to ja się mogę bawić w piaskownicy, ale to już nie te czasy... :wink:
Awatar użytkownika
Arsen
Rozkręcony intro
Posty: 272
Rejestracja: 04 lut 2019, 22:08
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Sinnoh

Re: Toksyczne relacje

Post autor: Arsen »

Swego czasu byłem w związku z pewną dziewczyną. Mieliśmy bardzo mocny start i można powiedzieć że chwyciło nas za serduszka jednak z czasem okazała się złą osobą. Pierwsza zdrada, sroga kłótnia. Z czasem nasz kontakt to tylko zaczynał się od kłótni i na kłótni kończył. Mocno mnie to trafiło swego czasu. Obwiniałem się za to co ona robiła bo myślałem że to moja wina. Nie byłem dość dobry i takie tam. Po rozstaniu miałem mega doła i z dobry rok z niego wychodziłem. Do dziś unikam jednak tej osoby i wolałbym nigdy na nią przypadkiem nie trafić.
W walce – zwycięstwo
W pokoju – czujność
W śmierci – poświęcenie
Maniatoja
Intronek
Posty: 50
Rejestracja: 23 lis 2018, 16:07
Płeć: kobieta

Re: Toksyczne relacje

Post autor: Maniatoja »

Moją opowieść znacie trochę z postu. Ale w zasadzie wszystkie moje związki, nie było ich wiele, dla jasności, to w jakimś sensie był toksyczny układ. Któryś z forumowiczów napisał, że gdy jesteśmy z opcji:dawca, to jesteśmy przegrani. Zgadzam się z tym. Takie osoby, w tym ja, przyciągają te, które lubia kimś poszmacić. Widzą naszą słabość i korzystają z niej na maksa, by potem z nas zrobić miazgę - na koniec i poszczycić się sukcesem....bo oni tak to chyba odbierają. Ci ludzie sami z sobą często mają problem, ale to inna historia. Toksyk zawsze będzie niszczył. Border, z którym byłam kiedyś, zabił mnie prawie psychicznie a ja siebie prawie fizycznie. Długo nie widziałam nic złego w tym co mi robił, bo nie wiedziałam nawet jak powinien wyglądać związek ( dzieciństwo itd.) i brałam wszystko prawie za dobrą monetę - mistrzyni usprawiedliwiania.....Uciekłam, dosłownie.
a potem był ten człowiek z postu który napisałam....Niby intro. A tak naprawdę.....kłamca. Czyli co, zawsze tak już będzie?
Awatar użytkownika
Arsen
Rozkręcony intro
Posty: 272
Rejestracja: 04 lut 2019, 22:08
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Sinnoh

Re: Toksyczne relacje

Post autor: Arsen »

Ważne aby w każdej relacji jednak patrzeć na tą granice, na siebie. Aby to z czasem nie stało się wykorzystywanie, aby nie jednak osoba na tym korzystała. I o ile znam zasady i jak to działa to sam nigdy nie potrafiłem tego przeskoczyć. Wiem w teorii jak omijać problemy a w praktyce i tak w to wpadam. Jedyne co sobie wbiłem do głowy że gdybym kiedyś szukał kogoś dla siebie to była by to osoba którą jakiś czas już znam i jestem pewny. Ludzie często mają jakieś dziwne podejście do tego wszystkiego i ja tego nigdy nie zrozumiem. Dziki świat.
W walce – zwycięstwo
W pokoju – czujność
W śmierci – poświęcenie
Awatar użytkownika
bartek93
Ambiwertyk
Posty: 320
Rejestracja: 15 kwie 2018, 22:29
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ENxP
Lokalizacja: Okolice Siedlec

Re: Toksyczne relacje

Post autor: bartek93 »

Miałem kiedyś znajomego, który nie rozumiał, że nie będę się z nim widywać codziennie i o każdej porze dnia, bo mam też swoje życie... Był przy tym strasznie monotematyczny i nudny. Niby poznaliśmy się dzięki wspólnym zainteresowaniom, ale on podchodził do tematu w bardzo ograniczony sposób i nie można było z nim o niczym więcej rozmawiać... Najgorzej było spotkać go przypadkiem na mieście. Przyczepiał się i nie mógł odczepił nawet przez kilka godzin. Ja oczywiście nie potrafiłem mu powiedzieć wprost, żeby dał mi wreszcie spokój, bo nie chciałem być niemiły, a tłumaczenie na spokojnie na niewiele się zdawało. Był strasznie męczący. Po dłuższym czasie spędzonym z nim czułem się tak, jakbym wrócił z kamieniołomu :lol: W końcu zrobił się na tyle nieznośny, że po prostu zacząłem go unikać. Pewnie wydaje się to głupie, ale wolałem takie rozwiązanie niż konfrontację face-to-face z człowiekiem, który niewiele rozumie. Z początku biadolił, że jest olewany, ale w końcu dał mi spokój. Być może znalazł sobie innych kolegów :lol:
I breathe the air of my beliefs
ENFP 962(171) sp/so
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Toksyczne relacje

Post autor: highwind »

Arsen pisze: 06 lut 2019, 21:16 Ważne aby w każdej relacji jednak patrzeć na tą granice, na siebie. Aby to z czasem nie stało się wykorzystywanie, aby nie jednak osoba na tym korzystała. I o ile znam zasady i jak to działa to sam nigdy nie potrafiłem tego przeskoczyć. Wiem w teorii jak omijać problemy a w praktyce i tak w to wpadam. Jedyne co sobie wbiłem do głowy że gdybym kiedyś szukał kogoś dla siebie to była by to osoba którą jakiś czas już znam i jestem pewny. Ludzie często mają jakieś dziwne podejście do tego wszystkiego i ja tego nigdy nie zrozumiem. Dziki świat.
Nic nie zrozumiałem z twojego posta, sorry może akurat nie jestem w formie, ale dla mnie to bełkot. Na jaką granicę trzeba patrzeć? W jaki problem notorycznie wpadasz w związku? Czego masz być pewny. Czizas, nic nie rozumiem. Do czego ludzie mają dziwne podejście, którego ty nie rozumiesz? Konkretnie poproszę, a nie zaimkami :evil: (to, tym, tego).

Co do toksycznych relacji - byłem w jednej takiej. A fundament tej toksyczności, wydaje mi się z perspektywy czasu, stanowiła chorobliwa zazdrość. A przynajmniej zazdrość uwidaczniała się w najgorszych momentach - pisanie w głowie poschizowanych scenariuszy zdrady, próby przypisywania negatywnych intencji prozaicznym zachowaniom, wrogość w reakcji na komplementowanie innych, czy jakiekolwiek okazywanie sympatii, nawet bardzo niewinne. Po tym związku skrajnie unikałem zazdrości, wystrzegałem się jej do tego stopnia, że w kolejnym zdarzyło mi się dostawać reprymendy w stylu "tobie na niczym nie zależy", bo specjalnie unikałem tych gierek, podczas których dziewczyna mówi, że wychodzi zobaczyć się z kumplem i chyba oczekuje, że spytam się chociaż z kim. Ja nic - "spoko, baw się dobrze". To chyba jest zdrowe podejście, zdaje się, ale jednak z drugiej strony człowiek przewrotnie oczekuje, że zauważy też od czasu do czasu jakieś ukłucia zazdrości u drugiej połówki.
Awatar użytkownika
Arsen
Rozkręcony intro
Posty: 272
Rejestracja: 04 lut 2019, 22:08
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Sinnoh

Re: Toksyczne relacje

Post autor: Arsen »

highwind pisze: 07 lut 2019, 22:35
Arsen pisze: 06 lut 2019, 21:16 Ważne aby w każdej relacji jednak patrzeć na tą granice, na siebie. Aby to z czasem nie stało się wykorzystywanie, aby nie jednak osoba na tym korzystała. I o ile znam zasady i jak to działa to sam nigdy nie potrafiłem tego przeskoczyć. Wiem w teorii jak omijać problemy a w praktyce i tak w to wpadam. Jedyne co sobie wbiłem do głowy że gdybym kiedyś szukał kogoś dla siebie to była by to osoba którą jakiś czas już znam i jestem pewny. Ludzie często mają jakieś dziwne podejście do tego wszystkiego i ja tego nigdy nie zrozumiem. Dziki świat.
Nic nie zrozumiałem z twojego posta, sorry może akurat nie jestem w formie, ale dla mnie to bełkot. Na jaką granicę trzeba patrzeć? W jaki problem notorycznie wpadasz w związku? Czego masz być pewny. Czizas, nic nie rozumiem. Do czego ludzie mają dziwne podejście, którego ty nie rozumiesz? Konkretnie poproszę, a nie zaimkami :evil: (to, tym, tego).

Co do toksycznych relacji - byłem w jednej takiej. A fundament tej toksyczności, wydaje mi się z perspektywy czasu, stanowiła chorobliwa zazdrość. A przynajmniej zazdrość uwidaczniała się w najgorszych momentach - pisanie w głowie poschizowanych scenariuszy zdrady, próby przypisywania negatywnych intencji prozaicznym zachowaniom, wrogość w reakcji na komplementowanie innych, czy jakiekolwiek okazywanie sympatii, nawet bardzo niewinne. Po tym związku skrajnie unikałem zazdrości, wystrzegałem się jej do tego stopnia, że w kolejnym zdarzyło mi się dostawać reprymendy w stylu "tobie na niczym nie zależy", bo specjalnie unikałem tych gierek, podczas których dziewczyna mówi, że wychodzi zobaczyć się z kumplem i chyba oczekuje, że spytam się chociaż z kim. Ja nic - "spoko, baw się dobrze". To chyba jest zdrowe podejście, zdaje się, ale jednak z drugiej strony człowiek przewrotnie oczekuje, że zauważy też od czasu do czasu jakieś ukłucia zazdrości u drugiej połówki.
Tłumacząc ci mój pół slang. Chodzi o to aby relacja z czasem nie stała się wykorzystywaniem jednej osoby przez drugą, lub aby ta jedna osoba z czasem nie dawała wszystkiego z siebie kiedy nic nie dostaje. Oto chodziło tutaj z tą granicą. i właśnie w to wpadam notorycznie, albo dość często że jestem tą stroną która więcej daje i więcej się stara a potem no chyba liczę że druga strona to wyrówna. Ludzie mają dziwne podejście do tego aby wiązać się z kimś nawet go za dobrze nie znając a potem robić z tego wielkie żale do świata bo ktoś okazał się nie taki jakim przecież był! Tak, był bo znaliśmy drugą osobę niewielki okres czasu co nic nie mówi o człowieku. Czasem lata można kogoś znać i dalej zostaniemy zaskoczeni.

Z tego co ty napisałeś to czasem dostrzegam delikatnego siebie. W sensie z tą zazdrością, w mojej głowie tworzą się niekiedy dziwne wizje i czuje się jakby był emocjonalnie ignorowany, albo zdradzany. Ciężko to opisać gdy aktualnie tego nie czuje.
W walce – zwycięstwo
W pokoju – czujność
W śmierci – poświęcenie
maestroeniks
Introrodek
Posty: 14
Rejestracja: 22 mar 2018, 20:16
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP

Re: Toksyczne relacje

Post autor: maestroeniks »

Ja podczas wakacji byłem w takiej relacji mianowicie jedna z moich koleżanek poprosiła byśmy się spotykali. Na początku było fajnie wspólne spacery itp. lecz po jakichś 3 miesiącach okazało się, że jej mocno choleryczna osobowość na którą wcześniej aż tak nie zwracałem uwagi zaczynała brać górę i często byłem stawiany jako ten gorszy. Dodatkowo jej problemy rodzinne w pewnym momencie były już głównym tematem rozmów i jej żali. Moi znajomi widząc to kazali mi odpuścić tą znajomość co zresztą sam powoli zaczynałem dostrzegać. Udało mi się tego jakoś dokonać gdy o 2 w nocy zadzwoniła by się wypłakać i pożalić na swojego byłego chłopaka jaki to on nie był zły. Wtedy chyba pierwszy raz musiałem podnieść głos bo słuchając tego miałem już dość tych opowieści tym bardziej, że na 5 musiałem wstać do pracy. Choć to pewnie i tak nic bo kilka razy mówiła, że bym się nadał na jej sługę. obecnie nie utrzymuję już z nią żadnego kontaktu nawet czasem na ulicy mówimy sobie jedynie cześć i to wszystko
ODPOWIEDZ