Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Mam nadzieje,ze nie bylo jeszcze takiego watku. Zakladam go, bo sama jestem studentka, mieszkam z trzema dziewczynami (wszystkie ekstra, jedna skrajnie ekstra ;/) i zastanawiam sie jak wy sobie radzicie, mieszkajac , codziennie obcujac z osobami, ktore was nie znaja, i tym bardziej nie maja pojecia o waszej potrzebie spokoju i przebywania w samotnosci .
Ja momentami mam ciezko. z jedna z dziewczyn mieszkam juz 1,5 roku, a ta nadal potrafi, spotykajac mnie rano w kuchni, zapytac: a Ty co taka zla jestes??? (podczas gdy wcale nie jestem... poprostu nie chce mi sie gadac, bo wstalam 1 minute temu?) rozmawialysmy pare razy, i wie,ze jestem intro, ale chyba nie do konca to do niej dociera... wiekszosc ekstrawertykow mysli chyba,ze kazdy czlowiek wyskakuje z lozka jak z procy, szerokim usmiechem wita nowy dzien i zagaduje wszystkich ludzi, ktorych spotka: hej, co tam? na ktora do szkoly idziesz? ale masz ladna pizamke......blablaaa. tak wlasnie jest z ta skrajna ekstrawertyczka :/ dziewczyna ''atakuje'' kogo moze, bo nie moze wytrzymac jak nie otwiera buzi. sama sie do tego przyznaje. nieraz puka do mnie, wchodzi i mowi: a przyszlam, bo tamta sie uczy i nie mam do kogo buzi otworzyc... (???) jeszcze jej nie powiedzialam,ze strasznie mnie meczy, ale zamierzam jej to uswiadomic, bo dlugo tak nie pociagne. chyba nie ma wiekszego nieszczescia dla introweryka, niz trafic na takiego ''napastliwego'' ekstrawertyka.
a jakie Wy macie doswiadczenia ze swoimi wspollokatorami?
Ja momentami mam ciezko. z jedna z dziewczyn mieszkam juz 1,5 roku, a ta nadal potrafi, spotykajac mnie rano w kuchni, zapytac: a Ty co taka zla jestes??? (podczas gdy wcale nie jestem... poprostu nie chce mi sie gadac, bo wstalam 1 minute temu?) rozmawialysmy pare razy, i wie,ze jestem intro, ale chyba nie do konca to do niej dociera... wiekszosc ekstrawertykow mysli chyba,ze kazdy czlowiek wyskakuje z lozka jak z procy, szerokim usmiechem wita nowy dzien i zagaduje wszystkich ludzi, ktorych spotka: hej, co tam? na ktora do szkoly idziesz? ale masz ladna pizamke......blablaaa. tak wlasnie jest z ta skrajna ekstrawertyczka :/ dziewczyna ''atakuje'' kogo moze, bo nie moze wytrzymac jak nie otwiera buzi. sama sie do tego przyznaje. nieraz puka do mnie, wchodzi i mowi: a przyszlam, bo tamta sie uczy i nie mam do kogo buzi otworzyc... (???) jeszcze jej nie powiedzialam,ze strasznie mnie meczy, ale zamierzam jej to uswiadomic, bo dlugo tak nie pociagne. chyba nie ma wiekszego nieszczescia dla introweryka, niz trafic na takiego ''napastliwego'' ekstrawertyka.
a jakie Wy macie doswiadczenia ze swoimi wspollokatorami?
- higsa
- Rozkręcony intro
- Posty: 345
- Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: Higsolandia
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Święte słowa. Na 1 roku mieszkałam z dwoma dziewczynami których zupełnie nie znałam, extrawertyczki, wieczór w wieczór impreza, nie wiem jak one to wytrzymywały bo dla mnie to było wyczerpująco-stresujące ( tylko sie modliłam byle do czwartku i do domu). ale w sumie nie mogę do końca tego faktu nazwać złym, bo w jakimś stopniu otworzyłam sie do ludu przebywającego jakiś czas u nas ( fakt ze żadna z tych znajomości nie przetrwała próby czasu, a szkoda bo niektóre były wg mnie obiecująco-interesujące) , później mi nawet tego brakowało przez jakiś czasmartata pisze:chyba nie ma wiekszego nieszczescia dla introweryka, niz trafic na takiego ''napastliwego'' ekstrawertyka.
Od drugiego roku mieszkam z koleżanka z roku w sumie z musu trochę się zaczęło ale nawet wyszło. tzn nie "zabijamy sie" na wzajem. Ona co prawda lubi gadać jak ma humor i dużo opowiada, a ja albo słucham, albo udaje ze słucham od czasu do czasu wtrącając w jej monologi jakieś "aha", "och", "tak zgadzam sie". Wynika to pewnie z mojego "niekonfliktowego" raczej charakteru, bo wole raczej nic nie powiedzieć, niz powiedzieć coś co sprawi komuś przykrość,a skoro mi to nie przeszkadza a jej pomaga to po co sie kłócić i energie tracić :wink: ?
A tak ogólnie to sie dobrałyśmy, mamy podobny tryb dnia, i potrzeby dnia codziennego wiec nie narzekam w większości
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
a wlasnie zapomnialam o tej zalecie - mieszkania z obcymi, zupelnie innym ludzmi - wspomnieć. otoz, ja tez uwazam to za cos dobrego. sama po sobie widze ile mi to dalo, jak sie zmienilam. nie jestem juz takim totalnym odludem. wyciagnely mnie dziewczyny troche do ludzi. i czasem....nawet mi sie to podoba musze mieć odpowiedni dzien i nastroj, ale bywa,ze odnajduje sie wsrod ludzi
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Mieszkalem kiedys z takimi ekstrawertycznymi "czasoumilaczami". Nie moglo sie obyc bez porannego zagadywania, a takze "troskliwego obgadywania" zza sciany ["a ON to taki spokojny zawsze? jak myslisz? a ON to, a ON tamto"]. Generalnie dosc zenujaca sprawa, choc ignorowalem ich [tak mam z natury], to jednak widac bylo, ze maja mnie za kogos dziwnego tylko dlatego, ze siedze sam, nie socjalizuje sie, a jesli juz z kims jestem, to z jedna osoba.martata pisze:a wlasnie zapomnialam o tej zalecie - mieszkania z obcymi, zupelnie innym ludzmi - wspomnieć. otoz, ja tez uwazam to za cos dobrego. sama po sobie widze ile mi to dalo, jak sie zmienilam. nie jestem juz takim totalnym odludem. wyciagnely mnie dziewczyny troche do ludzi. i czasem....nawet mi sie to podoba musze mieć odpowiedni dzien i nastroj, ale bywa,ze odnajduje sie wsrod ludzi
Najlepsze wyjscie to nie wdawac sie w dyskusje, po ktorych czlowiek czuje sie skrajnie wyczerpany.
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
jakies dwa dni temu podczas rozmowy z jedna ze wspollokatorek, przyznalam, iz jestem intro. wyjasnilam jej,ze chodzi o to,ze nie potrzebuje czestych rozmow,dzielenia sie wrazeniami z dnia,doswiadczeniami z zycia, opowiastek itp. itd.. uwazam,ze mieszkajac z kims jestem zobowiazana jedynie do zwyklego ''czesc'' rano lub gdy wracam do domu. to mi wystarcza. ona na to: no, ja zauwazylam... no, to troche dziwne takie...hmm. nie wiedziala chyba jak mnie ''pocieszyc'' :lol:
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
@martata - z tym 'pocieszaniem' to tez zabawna rzecz, bo ekstrawertycy lubia przelewac na innych wlasne emocje. Inna sprawa, ze oni zwyczajnie nie rozumieja siebie samych, a staraja sie pomagac innym. Czesto pojawiaja sie takie "zbawiajace swiat" jednostki ekstrawertyczne sila wrecz narzucajace swoja pomoc ...
Anegdotka z wczoraj: padlo zasilanie, a moja wspoldomowniczka natychmiast wlaczyla w laptopie muzyke. Na pytanie dlaczego to zrobila odparla, ze nie lubi ciszy ...
[co z tego, ze ja lubie cisze? przeciez i tak sie nie odzywam. Zlo! nic, tylko nalozyc na takiego czlowieka duzy, szklany klosz dzwiekoszczelny].
Anegdotka z wczoraj: padlo zasilanie, a moja wspoldomowniczka natychmiast wlaczyla w laptopie muzyke. Na pytanie dlaczego to zrobila odparla, ze nie lubi ciszy ...
[co z tego, ze ja lubie cisze? przeciez i tak sie nie odzywam. Zlo! nic, tylko nalozyc na takiego czlowieka duzy, szklany klosz dzwiekoszczelny].
- higsa
- Rozkręcony intro
- Posty: 345
- Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: Higsolandia
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Ojej to o mnie, to o mniemarc pisze:pojawiaja sie takie "zbawiajace swiat" jednostki ekstrawertyczne sila wrecz narzucajace swoja pomoc ...
Och jak zwykle w negatywnym kontekście
a u mnie anegdotka ze środy: przyjechała współlokatorka, gadała, gadała,(ja nie odezwałam sie ani słowem) gadała, gadała, po czym po ok 2 godzinach nawijania stwierdziła: "jak ja lubię z tobą mieszkać, przynajmniej mogę sie wygadać!"marc pisze:Anegdotka z wczoraj:
A jeśli jej fajnie to i dlaczego ma mnie to przeszkadzać? jak nie chcę to się wyłączam i tylko udaje ze słucham, bo wiem ze ona ode mnie odpowiedzi nie wymaga
(Tak samo w święta, nienawidzę ich, ale skoro mogę sprawić przyjemność innym moja obecnością to to robię, a ze boli? to niech boli, nikt nie obiecywał ze życie nie będzie bolało)
och taka juz ze mnie zbawiająca świat istota :lol:
- Kamil
- Rozkręcony intro
- Posty: 338
- Rejestracja: 01 lip 2009, 22:52
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
i o mnie! i o Mnie!!hiksa pisze:Ojej to o mnie, to o mniemarc pisze:pojawiaja sie takie "zbawiajace swiat" jednostki ekstrawertyczne sila wrecz narzucajace swoja pomoc ...
Och jak zwykle w negatywnym kontekście
Oczywiście ja chcę pomóc przez wysłuchanie problemu i chłodne doradzenie, bądź bardziej aktywnie, oczywiście w miarę możliwości i typu problemu...
"Przestrzenią ducha, gdzie może on rozwinąć skrzydła, jest cisza "- Antoine de Saint-Exupéry
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
i o mnie! i o mnie! i o mnie! Tylko że to aktywne rozwiązanie problemu to bardzo rzadko.Kamil pisze:i o mnie! i o Mnie!!hiksa pisze:Ojej to o mnie, to o mniemarc pisze:pojawiaja sie takie "zbawiajace swiat" jednostki ekstrawertyczne sila wrecz narzucajace swoja pomoc ...
Och jak zwykle w negatywnym kontekście
Oczywiście ja chcę pomóc przez wysłuchanie problemu i chłodne doradzenie, bądź bardziej aktywnie, oczywiście w miarę możliwości i typu problemu...
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
- higsa
- Rozkręcony intro
- Posty: 345
- Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: Higsolandia
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
acha czyli po mojemu o upierdliwosc..... :lol:
a to tez się zdarza czasem
ale ogólnie wyznaje zasadę ze nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu wie zdarza mi sie to tylko w chwilach słabosci
(niestety nie wiem jak to jest w przypadku MetalMana i Kamila) :wink:
a to tez się zdarza czasem
ale ogólnie wyznaje zasadę ze nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu wie zdarza mi sie to tylko w chwilach słabosci
(niestety nie wiem jak to jest w przypadku MetalMana i Kamila) :wink:
- Kamil
- Rozkręcony intro
- Posty: 338
- Rejestracja: 01 lip 2009, 22:52
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
U mnie się to często zdarza... Oczywiście tylko wobec znajomych.. bo jak ktoś na ulicy potrzebuje pomocy, to sam nie wyjdę z pomocą, a i na prośbę będę mniej aktywny...hiksa pisze:acha czyli po mojemu o upierdliwosc..... :lol:
a to tez się zdarza czasem
ale ogólnie wyznaje zasadę ze nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu wie zdarza mi sie to tylko w chwilach słabosci
(niestety nie wiem jak to jest w przypadku MetalMana i Kamila) :wink:
"Przestrzenią ducha, gdzie może on rozwinąć skrzydła, jest cisza "- Antoine de Saint-Exupéry
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Nie jestem jeszcze studentką, ale przez ponad dwa lata mieszkałam w bursach, z różnymi ludźmi i to w dużych ilościach. Na początku w siedmioosobowym pokoju. Było strasznie, zwłaszcza że z jedną dziewczyną (ekstra-, ale to nie o to chodzi) zupełnie nie znalazłam wspólnego języka. Przez kilka miesięcy swoim charakterem i głośnym zachowaniem uprzykrzała mi życie. Były momenty, że naprawdę miałam dość ludzi, ich widoku o każdej porze dnia i nocy. Na siłę szukałam samotności, uciekałam, gdzie się dało. Ale dużo też mi to dało. Poznałam tam świetne osoby, otworzyłam się bardziej na ludzi, przyzwyczaiłam do nich. Na początku byłam oceniana jako "dziwna", "zbyt poważna", "odludek", "kujon" itd. Ale z czasem ja coraz bardziej się otwierałam, a ludzie zaczynali akceptować mój introwertyzm i w większości lubić mnie. Mimo wszystko mam dobre wspomnienia.
- korsarz
- Introwertyk
- Posty: 67
- Rejestracja: 07 cze 2009, 18:55
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Resko
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Nie szkoda było jej prądu? Bateria na laptopie uciągnie maksymalnie 2 godziny, pod warunkiem, że jest w pełni naładowana . No, chyba, że miała coś ważnego do zrobienia (np. poprawienie referatu).marc pisze: padlo zasilanie, a moja wspoldomowniczka natychmiast wlaczyla w laptopie muzyke..
Teraz, jak mam pokój poza akademikiem, mam względny spokój (mieszkam sam). W akademiku lokowali mnie w różnych pokojach i nigdy nie było wiadomo, na kogo się trafi. Jeśli miałem szczęście, trafiłem na spokojnych współlokatorów, z którymi miałem o czym gadać . Gorzej, jak trafiłem na zgraję balowiczów, nie mogących wytrzymać dnia bez butelki wódki . Człowiek wraca do pokoju po 10-u godzinach zajęć, chce spokojnie coś zjeść i iść spać - a gdzie tam! Wtedy zaczyna się rozkręcanie imprezy... Podczas której tak się drą, że recepcjonistka interweniuje. I jeszcze zyskuję opinię dziwaka, bo nie jestem rozmowny i nie chcę się upijać :evil:
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
No nie, to raczej zalezy od modelu i wieku laptopa ... co do jej motywacji: lubi zagluszac cisze ...korsarz pisze:Nie szkoda było jej prądu? Bateria na laptopie uciągnie maksymalnie 2 godziny, pod warunkiem, że jest w pełni naładowana . No, chyba, że miała coś ważnego do zrobienia (np. poprawienie referatu).