Życie w pracy
-
- Zagubiona dusza
- Posty: 1
- Rejestracja: 05 mar 2020, 19:25
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: Infp
Życie w pracy
Jak wielkie są wasze problemy w pracy? Mnie po raz kolejny udało się obróć cały zespół przeciwko sobie. To już kolejna praca policzalna na obydwu dłoniach skąd prawdopodobieństwo dobnie będę musiał się ulotnić, by nie psuć atmosfery. Żal i smutek, gdy słyszysz od przełożonego, że wszyscy mają do Ciebie jakieś "ale". Niektóre sytuacje naciagne na moją niekorzyść, inne wręcz wyssane z palca. Jednak faktem jest że któryś raz współpracownik rzucić się na mnie z rękami, a ja wiem, że to mój charakter, psychika i olewanie niektórych spraw tak działa na ludzi.
Łatwo nawiązuje kontakt z obcymi ludźmi, ponieważ jest mniejsze prawdopodobieństwo iż będą chcieli wykorzystać mój czas, potencjał. Oprócz tego Lubię wesołą atmosferę, jednak bardziej cenie szczerość, więc w sytuacjach naciąganych żartów, gdzie wszyscy wokół się śmieją, ja po prostu siedzę cicho i staram się nie oceniać. Jestem więc naiwny, pomocny, cichy i zupełnie nie pasuje do budowlańców.
Łatwo nawiązuje kontakt z obcymi ludźmi, ponieważ jest mniejsze prawdopodobieństwo iż będą chcieli wykorzystać mój czas, potencjał. Oprócz tego Lubię wesołą atmosferę, jednak bardziej cenie szczerość, więc w sytuacjach naciąganych żartów, gdzie wszyscy wokół się śmieją, ja po prostu siedzę cicho i staram się nie oceniać. Jestem więc naiwny, pomocny, cichy i zupełnie nie pasuje do budowlańców.
- romanka
- Stały bywalec
- Posty: 237
- Rejestracja: 30 lis 2019, 22:00
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
- MBTI: ISTJ
Re: Życie w pracy
Ja w poprzedniej pracy miałam duże problemy. Nie wiele się odzywałam gdyż uważam że do pracy przychodzę pracować a nie nawiązywać znajomości. Ludzie czuli się olewani, często odbierali mnie za osobę wywyższająca się. Ostatecznie oni mieli mnie dość a ja ich. W aktualnej pracy jest lepiej bo więcej mówię i się uśmiecham. Nie jest to sztuczne bo wole te prace od poprzedniej. Ale nadal twierdze że rozmowy w pracy raczej nie są mi potrzebne, bo po prostu mnie rozpraszają.
- Papaja
- Intromajster
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Poznań
Re: Życie w pracy
Ja bym radziła psychologa.skoro aż tyle prac i jakoś tak się układa,że ciągle zespół przeciw tobie powstaje problem leży prawdopodobnie w tobie. Analizując że specjalistA pewne sytuacje można na to spojrzeć obiektywniej i znaleźć źródło problemu.moze jakąś cecha charakteru której nie dostrzegasz
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
- Fairytaled
- Rozkręcony intro
- Posty: 250
- Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INFP
Re: Życie w pracy
Przepraszam, ale czy problemem jest to, że ktoś próbuje solidnie pracować, zamiast nawiązywać stosunki towarzyskie? Zdarza się, że ktoś nie robi piorunującego pierwszego wrażenia, a ludzie potrafią oceniać bardzo powierzchownie, dlatego warto wziąć to pod uwagę. Jeśli od razu nie wzbudzasz czyjejś sympatii, to ludzie Cię nie lubią i koniec. Przykładowo można mieć irytujący dla innych sposób bycia, a po tym, jak już się przeżyje pół wieku raczej głupio by było próbować stać się nagle z dnia na dzień zupełnie inną osobą. Nie znam takich cudownych czopków zmieniających człowieka od zaraz, także może lepiej nie sugerujmy od razu, że ''to z Tobą jest coś nie tak''. Na to, jak dana osoba jest postrzegana wpływa szereg czynników, a w ostatecznym rozrachunku liczy się przede wszystkim jakość wykonywanej pracy. W sytuacji, gdy ktoś ciągle rozmawia można mieć kłopot ze skupieniem się, niech szef lepiej przyjrzy się tym gadułom.
- Papaja
- Intromajster
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Poznań
Re: Życie w pracy
znam pare osob, ktore za swoje porazki, niedogodnosci, bledy, niekomfortowe sytuacje itd obwiniaja wszystkich wokol siebie,ale siebie nie, po krotkim opisie autora od razu skojarzylo mi sie z takim typem osobowosci :"caly swiat jest zly i mnie krzywdzi,to nie moja wina" no sory,ale to nie jest zdrowe podejscie. rownie dorze moge sie mylic bo co ja moge wiedziec o autorze po krotkim opisie?
nie mniej jednak psycholog i tak by sie przydal, bo nie wierze ze majac ok 10 roznych miejsc pracy w kazdym z tych miejsc to ludzie byli zli. sama przerabialam ponad 10 roznych zespolow w kilku branzach i takie cos to ewenement na nieprawdopodobna skale. zdarza sie nigdy
nie mniej jednak psycholog i tak by sie przydal, bo nie wierze ze majac ok 10 roznych miejsc pracy w kazdym z tych miejsc to ludzie byli zli. sama przerabialam ponad 10 roznych zespolow w kilku branzach i takie cos to ewenement na nieprawdopodobna skale. zdarza sie nigdy
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
- Fairytaled
- Rozkręcony intro
- Posty: 250
- Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INFP
Re: Życie w pracy
W sumie Romanka sama doszła do wniosku, że był to wynik tego, że się prawie wcake nie odzywała, więc psycholog może jednak tym razem nie będzie potrzebny.
Myśli o ''złym świecie'' mogłyby mieć zastosowanie w przypadku kogoś w wieku lat 15-16, dlatego nie sądzę, by te myśli opisywały stan faktyczny. Poza tym nie wiem, czy warto traktować wszystko, co tutaj piszemy w sposób do tego stopnia dosłowny, by od razu wyciągać daleko idące wnioski na temat czyjegoś życia, charakteru itd. Nikt nie napisał, że Ci ludzie byli źli, tylko, że nie można się było z nimi porozumieć, bo zabrakło chęci.
Nie generalizowałem, gdy pisałem o wpływie innych czynników, na które nie mamy wpływu. Proszę się zastanowić następnym razem, własne myśli czasami mogą być właśnie takim uogólnieniem. To wszystko.
Myśli o ''złym świecie'' mogłyby mieć zastosowanie w przypadku kogoś w wieku lat 15-16, dlatego nie sądzę, by te myśli opisywały stan faktyczny. Poza tym nie wiem, czy warto traktować wszystko, co tutaj piszemy w sposób do tego stopnia dosłowny, by od razu wyciągać daleko idące wnioski na temat czyjegoś życia, charakteru itd. Nikt nie napisał, że Ci ludzie byli źli, tylko, że nie można się było z nimi porozumieć, bo zabrakło chęci.
Nie generalizowałem, gdy pisałem o wpływie innych czynników, na które nie mamy wpływu. Proszę się zastanowić następnym razem, własne myśli czasami mogą być właśnie takim uogólnieniem. To wszystko.
- Coldman
- Administrator
- Posty: 2681
- Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: Szajs
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Życie w pracy
W sumie moim problem pracy, jest samo to jaka ta praca jest. No bo gdziekolwiek nie pójdę, to zawsze jakiś problemów to nie ma, są plusy i minusy, ale ludzie spoko. Nie odnajduje się w pracach, które wykonuje, ale sam nie wiem co tak naprawdę chciałbym robić.
- Fangtasia
- Rozkręcony intro
- Posty: 311
- Rejestracja: 21 wrz 2014, 22:20
- Płeć: kobieta
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Życie w pracy
Jeden problem jaki odczuwam to taki, że w przypadku niektórych czynności mam przeświadczenie, że wolałabym coś zrobić sama i po swojemu niż dogadywać się z resztą teamu. A że część pracy to projekt przy którym trzeba działać zespołowo to zazwyczaj narzucam innym tryb pracy, mimo że szefem nie jestem. Co dziwne, nikt się nie buntuje. xD
Drugi, ale nie wiem czy nazwać to problemem - to jakaś taka mała zachcianka, żeby lepiej się znać ze wszystkimi w pracy, mimo że raczej mam wywalone na większość osób. To jest jakieś takie dziwne pragnienie, żeby być "znanym i lubianym", ale prawdopodobnie nigdy by nie wyszło przy tak wielkiej ilości osób, ponieważ na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, których sprawy mnie obchodzą/dotyczą. Poza tym pewnie wymagałoby to ode mnie też większego angażowania się w tę społeczność, jakieś częste wychodzenie itp. I tu znowu - wywalone mam na to zupełnie.
Drugi, ale nie wiem czy nazwać to problemem - to jakaś taka mała zachcianka, żeby lepiej się znać ze wszystkimi w pracy, mimo że raczej mam wywalone na większość osób. To jest jakieś takie dziwne pragnienie, żeby być "znanym i lubianym", ale prawdopodobnie nigdy by nie wyszło przy tak wielkiej ilości osób, ponieważ na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, których sprawy mnie obchodzą/dotyczą. Poza tym pewnie wymagałoby to ode mnie też większego angażowania się w tę społeczność, jakieś częste wychodzenie itp. I tu znowu - wywalone mam na to zupełnie.
- Papaja
- Intromajster
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Poznań
Re: Życie w pracy
Nie zgodzę się że takie myśli towarzysza tylko nastolatkom. Znam sporo osób koło 40 co tak myślą, sama przez jakiś czas mojego dorosłego życia tak miałam. Nie kontrolujemy pewnych zachowan,bo one siedzą w podświadomości i pewne postawy mogą min z tego wynikać. To już psychologia wyższego rzedu. Nie chce mi się opisywać tu całego schematu, ale w wielu książkach psychologicznych można sobie o tym poczytać.Fairytaled pisze: ↑07 mar 2020, 11:13
Myśli o ''złym świecie'' mogłyby mieć zastosowanie w przypadku kogoś w wieku lat 15-16, dlatego nie sądzę, by te myśli opisywały stan faktyczny.
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
- Fairytaled
- Rozkręcony intro
- Posty: 250
- Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INFP
Re: Życie w pracy
W porządku, z tym jestem się skłonny zgodzić. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek na tym forum myślał w ten sposób. Z wypowiedzi w tym wątku niczego takiego nie wyłapałem.Papaja pisze: ↑12 mar 2020, 18:47Nie zgodzę się że takie myśli towarzysza tylko nastolatkom. Znam sporo osób koło 40 co tak myślą, sama przez jakiś czas mojego dorosłego życia tak miałam. Nie kontrolujemy pewnych zachowan,bo one siedzą w podświadomości i pewne postawy mogą min z tego wynikać. To już psychologia wyższego rzedu. Nie chce mi się opisywać tu całego schematu, ale w wielu książkach psychologicznych można sobie o tym poczytać.Fairytaled pisze: ↑07 mar 2020, 11:13
Myśli o ''złym świecie'' mogłyby mieć zastosowanie w przypadku kogoś w wieku lat 15-16, dlatego nie sądzę, by te myśli opisywały stan faktyczny.
Re: Życie w pracy
Serio, im dłużej pracuję tym bardziej odnoszę wrażenie, że nie liczy się ciężka praca, tylko to jak się człowiek w pracy ustawi. A ustawisz się tylko za pomocą stosunków towarzyskich. Ktoś, kto dużo chce robić, to będzie zawalany większą robotą. Skoro chce to ma...Fairytaled pisze: ↑06 mar 2020, 16:52 Przepraszam, ale czy problemem jest to, że ktoś próbuje solidnie pracować, zamiast nawiązywać stosunki towarzyskie?
"Life is so unnecessary"
- Coldman
- Administrator
- Posty: 2681
- Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: Szajs
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Życie w pracy
Nie ma co się dziwić, jeśli jesteś kierownikiem, to sobie ustalasz po swojemu, jak ci pasuje. Ja tam średnio lubię gadać, ale wolę o wiele bardziej pracować z sympatycznymi ludźmi i jak kierownik mówi, żebym wziął ze sobą 3 pracowników i zrobił tamto, no to biorę tych co bardziej lubię, lub tych co odwalą za mnie czarną robotę. Jeśli ktoś się wkręci w cięższe zajęcie, no to nie będę wołać kogoś nowego, żeby ogarniał, tylko zawołam tego samego. Ja się ostatnio dałem wrobić w obsługę prasy do makulatury, no i będę to wiecznie robił, bo nikogo nowego już nie nauczą.jubei pisze: ↑12 mar 2020, 21:12Serio, im dłużej pracuję tym bardziej odnoszę wrażenie, że nie liczy się ciężka praca, tylko to jak się człowiek w pracy ustawi. A ustawisz się tylko za pomocą stosunków towarzyskich. Ktoś, kto dużo chce robić, to będzie zawalany większą robotą. Skoro chce to ma...Fairytaled pisze: ↑06 mar 2020, 16:52 Przepraszam, ale czy problemem jest to, że ktoś próbuje solidnie pracować, zamiast nawiązywać stosunki towarzyskie?
Re: Życie w pracy
Myślę,że najlepiej przeznaczyć dłuższy okres czasu na obserwację sytuacji,układów jakie panują i samych współpracowników.Zawsze jest tak,że tworzy się cicha hierarchia ludzi, niezależnie od stanowiska (przełożonych omijam,sytuacja najczęściej jasna).Warto wyczuć kto jest w porządku, kto jest w miarę szczery i życzliwy a kto fałszywy,nieistotne czy miłego usposobienia czy nie,to mylące.Po pewnym czasie wślizgnąć się w to miejsce, gdzie nam odpowiada, trzymać z ludźmi,z którymi warto i nie dać się wykorzystywać.Ja tak robię.Nie mam większych problemów.Nigdy.
-
- Zagubiona dusza
- Posty: 1
- Rejestracja: 22 mar 2020, 16:07
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Życie w pracy
Mi w każdej pracy mówią, że mało się odzywam, nawet w sytuacjach, kiedy wydaję mi się, że dużo mówię. Przy czym również wychodzę z założenia, że do pracy przychodzi się pracować, - a ja nie jestem niestety w stanie prowadzić swobodnej rozmowy z dopiero co poznanymi ludźmi, którzy się już wzajemnie znają
- bartek93
- Ambiwertyk
- Posty: 320
- Rejestracja: 15 kwie 2018, 22:29
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ENxP
- Lokalizacja: Okolice Siedlec
Re: Życie w pracy
W mojej poprzedniej pracy mocno poniósł mnie idealizm i w końcu ustąpiłem, bo doszedłem do wniosku, że moje próby naprawienia świata nie przyniosą żadnych rezultatów. Choć, nie powiem, naprzykrzyłem się trochę swoim przełożonym
To nie była zbyt ambitna praca (to była sortownia pewnej znanej firmy kurierskiej), ale gdy ją zaczynałem, po prostu szybko potrzebowałem jakichkolwiek pieniędzy, a później przez kilka miesięcy ciągnąłem jeszcze drugi etat. Teraz mogę napisać, że dla osób, którym nie są obojętni ludzie wokół, taka praca to męka. Ja przez rok czasu siedziałem tam cicho i robiłem, co mi kazano, jednak w głębi nie mogłem zdzierżyć faktu, że ktoś żąda od ludzi bezkrytycznego wypełniania poleceń i angażowania się w coś, w czym człowiek traktowany jest tylko jak trybik w maszynie. Kiedy zakolegowałem się już bliżej ze współpracownikami, mój idealizm wyszedł na zewnątrz i poniekąd sam wysunąłem się na nieformalnego lidera magazynierów próbując walczyć z takim stanem rzeczy. To ja zabierałem głos na odprawach, krytykowałem zakład za nieprzestrzeganie BHP i nielogiczne polecenia, przy okazji intensywnie zachęcając współpracowników do sprzeciwu wobec takiej sytuacji (muszę przyznać, że to mi się akurat częściowo udało). Moja wściekłość rosła, potrafiłem pokłócić się z kierownikiem, tylko dlatego, że jeden ze współpracowników pożalił mi się przed chwilą, że nie dostał urlopu, na którym mu zależało, a w pewnym momencie tak bardzo nie znosiłem już swoich przełożonych, że nie potrafiłem się powstrzymać od sarkastycznych komentarzy wobec czegokolwiek, co mówili, przez co nie miałem tam łatwo. I po poważnym konflikcie z nowym kierownikiem, kiedy z trudem powstrzymałem się, żeby prosto w twarz nie powiedzieć mu, co o nim sądzę, podjąłem decyzję, że muszę się już od tego odciąć, bo za bardzo zaczęło mnie to psychicznie obciążać. Po prostu takie prace właśnie takie są i nic nie zmienię - moja walka jest niczym walka Don Kichota z wiatrakami, a na moje i innych miejsce przyjmą innych parobków. Dwie dobre rzeczy, które wyniosłem z tej pracy to to, że poznałem sporo fajnych ludzi, z którymi kontakt nie urwał się po ich odejściu (poniekąd oni mnie tak długo trzymali w tej pracy) i to, że sam nauczyłem się w końcu asertywności
Druga praca to w porównaniu z sortownią bajka, pracuję w zasadzie sam, mam dużo czasu dla siebie i myślę, że jestem lubiany przez ludzi, z którymi tam się stykam
To nie była zbyt ambitna praca (to była sortownia pewnej znanej firmy kurierskiej), ale gdy ją zaczynałem, po prostu szybko potrzebowałem jakichkolwiek pieniędzy, a później przez kilka miesięcy ciągnąłem jeszcze drugi etat. Teraz mogę napisać, że dla osób, którym nie są obojętni ludzie wokół, taka praca to męka. Ja przez rok czasu siedziałem tam cicho i robiłem, co mi kazano, jednak w głębi nie mogłem zdzierżyć faktu, że ktoś żąda od ludzi bezkrytycznego wypełniania poleceń i angażowania się w coś, w czym człowiek traktowany jest tylko jak trybik w maszynie. Kiedy zakolegowałem się już bliżej ze współpracownikami, mój idealizm wyszedł na zewnątrz i poniekąd sam wysunąłem się na nieformalnego lidera magazynierów próbując walczyć z takim stanem rzeczy. To ja zabierałem głos na odprawach, krytykowałem zakład za nieprzestrzeganie BHP i nielogiczne polecenia, przy okazji intensywnie zachęcając współpracowników do sprzeciwu wobec takiej sytuacji (muszę przyznać, że to mi się akurat częściowo udało). Moja wściekłość rosła, potrafiłem pokłócić się z kierownikiem, tylko dlatego, że jeden ze współpracowników pożalił mi się przed chwilą, że nie dostał urlopu, na którym mu zależało, a w pewnym momencie tak bardzo nie znosiłem już swoich przełożonych, że nie potrafiłem się powstrzymać od sarkastycznych komentarzy wobec czegokolwiek, co mówili, przez co nie miałem tam łatwo. I po poważnym konflikcie z nowym kierownikiem, kiedy z trudem powstrzymałem się, żeby prosto w twarz nie powiedzieć mu, co o nim sądzę, podjąłem decyzję, że muszę się już od tego odciąć, bo za bardzo zaczęło mnie to psychicznie obciążać. Po prostu takie prace właśnie takie są i nic nie zmienię - moja walka jest niczym walka Don Kichota z wiatrakami, a na moje i innych miejsce przyjmą innych parobków. Dwie dobre rzeczy, które wyniosłem z tej pracy to to, że poznałem sporo fajnych ludzi, z którymi kontakt nie urwał się po ich odejściu (poniekąd oni mnie tak długo trzymali w tej pracy) i to, że sam nauczyłem się w końcu asertywności
Druga praca to w porównaniu z sortownią bajka, pracuję w zasadzie sam, mam dużo czasu dla siebie i myślę, że jestem lubiany przez ludzi, z którymi tam się stykam
I breathe the air of my beliefs
ENFP 962(171) sp/so
ENFP 962(171) sp/so