Obchodzą was inni ludzie ?

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Awatar użytkownika
sam1984
Intronek
Posty: 45
Rejestracja: 26 sie 2010, 22:18
Płeć: nieokreślona

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: sam1984 »

basia pisze:Ale mówiac zupełnie poważnie: nie chodzi przecież o żadne minimum, tylko o takie relacje, gdzie minimum jest oczywiste, o sytuację otwartą na perspektywę pogłębienia. O tym cały czas piszę: jak postępowac z ludzmi,z którymi chcę i mogę pogłębiac relacje. Przecież chyba nie jesteś - jak powiedział Edward Stachura - wobec kazdego jak wilk.
bosy pisze:A może cała ta dyskusja wynika z rozejścia się jeszcze na poziomie założenia
Na to wygląda. Wydawało mi się, że wątek dotyczy relacji z ludźmi w ogóle, a nie tylko relacji z przyjaciółmi.
bosy pisze: "Sytuacja otwarta na perspektywę pogłębiania" (nawet nie chcę wiedzieć co to może oznaczać) - zakłada, że się pogłębiać chce i chce się w głębsze ralacje wchodzić. Mi ich brakuje. Basi, jak widać, też. A może po prostu Sam nie ma takiej potrzeby? Może poziom pogłębiania jest inny? Sam piszesz, że potrzebujesz ludzi, ale może zwyczajnie nie potrzebujesz ich głębiej? Albo może oczekujesz od nich jednak za dużo i dużo łatwiej się nimi rozczarowujesz? Sam opisujesz rodzaj sprzężenia - Ty silisz się na small talk, inni i tak widzą Cię gburem, obie strony mają do siebie żal i następny raz jest już tylko gorszy. Tak powstaje mur między nami a światem (w każdym razie myślę, że tak wybudowałem swój).
Nie bardzo wiem, skąd te wszystkie przypuszczenia, ale obawiam się, że tutaj ich nie zweryfikujemy :wink: Jeśli o mnie chodzi wydaje mi się, że jest dokładnie odwrotnie.

Nie powiedziałbym też, że pojawia się tutaj jakiś wielki żal. Prawdę mówiąc wydaje mi się to tak banalne i naturalne, że trudno bym traktował to jakoś bardzo emocjonalnie. Nie po to przytoczyłem ten przykład. Nie powiedziałem, że wszystkie moje relacje składają się tylko i wyłącznie z takich nieporozumień albo że definitywnie przekreślają one możliwość bliższych relacji. Co najwyżej utrudniają zwłaszcza na początku znajomości. A chodziło mi raczej o podkreślenie tego, że nasze usilne starania nic nie dają bez dobrej woli drugiej strony. Trudno mi wymagać od siebie (i od innych) cokolwiek więcej oprócz starań, ale też nie widzę w tym jednostronnej winy.
bosy pisze:Dlatego teraz uwazam, że powinienem od siebie oczekiwać więcej i czasem robię wyłom w intro-murze i walę wprost, że przepraszam, ale niektóre rzeczy sprawiają mi kłopot, ale uczę się nad tym pracować.
I jak oceniasz efekty?
Sake
Introrodek
Posty: 17
Rejestracja: 18 lis 2011, 17:07
Płeć: nieokreślona

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: Sake »

MetalMan pisze:
kabanos pisze:Zwracacie na nich uwagę, ich słowa boleśnie was "dotykają" ? A potem siedzicie parę dni-tygodni razem z tymi negatywnymi myślami, emocjami i coraz bardziej się dołujcie ?
Jeżeli nie to napiszcie jak sobie z tym radzicie.
Nie, jedyną osobą, która potrafi mi dowalić jestem ja sam.
Może ktoś z was też tak ma, budzicie się w nocy, przypomina wam się jakaś śmieszna sytuacja/wtopa z życia, która wk***a was tak bardzo, że nie możecie ze sobą wytrzymać. :roll:
Jak sobie radzić z krytyką innych? Wystarczy być w zgodzie ze samym sobą, wtedy zdanie innych nie jest nic warte.
albo dopada cię w kolejce do kiosku. I masz ochotę zapaść się pod ziemię, bo masz wrażenie, że wszyscy znają twoje aktualne myśli.
Awatar użytkownika
SardonicAlly
Pobudzony intro
Posty: 166
Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: SardonicAlly »

Widzę dyskusja nieco zboczyła z tematu (albo zagłębiła się weń az tak, że nie widzę związku :P) ale niech tam , dopiszę coś od siebie.
Zwracacie na nich uwagę, ich słowa boleśnie was "dotykają" ? A potem siedzicie parę dni-tygodni razem z tymi negatywnymi myślami, emocjami i coraz bardziej się dołujcie ?
Jeżeli nie to napiszcie jak sobie z tym radzicie.
Jeszcze mi się nie zdarzyło złapać doła przez to, że ktoś mi coś nieprzyjemnego powiedział. Co to, to nie. Ale zapamiętuję co ciekawsze kawałki. Nie rozpamiętuję, nie nurzam się w głębokiej i cuchnącej kałuży rozpaczy, ale zapamiętuję, i kiedy przyjdzie właściwa pora, oddaję z nawiązką, odczuwając przy tym niemałą satysfakcję. :twisted:

Pamiętam np pewną sytuację, kiedy dość zdrowo stuknięty koleś w odległych, gimnazjalnych czasach nazwał mnie "głupią k..ą", bo nie pozwoliłam mu się napić z mojej puszki. Miał pecha, nauczycielka akurat stała w drzwiach: wezwano jego matkę i musiał mnie przeprosić. Nie były to przeprosiny zbyt szczere, więc niedługo potem, dziwnym trafem w jego zeszycie do religii zamiast pracy domowej znalazł się kawałek "świerszczyka" z gatunku niemieckich i bardzo świńskich... biednemu chłopcu nie uwierzono, że nie wie skąd się wziął. :P

A w kwestii krytyki - no cóż, nie powiem, żeby mnie nie denerwowała, ale prawie nigdy tego nie okazuję. Jeśli jest konstruktywna, stosuję się do niektórych zaleceń, jeśli wyjątkowo złośliwa/ bezzasadna, zapamiętuję i >patrz wyżej.

Drobnym plusem w moim dość wrednym charakterze jest fakt, że cholernie ciężko jest mnie obrazić mówiąc prawdę. Wszelkie "wredne zołzy" i "leniwe łajzy" spływają po mnie jak po kaczce i nie wywołują mściwego odzewu, z tej prostej przyczyny, że w miarę dobrze mnie charakteryzują ;)

Wtopy? Ano, było takich parę. Pamiętam, ale bardziej mnie śmieszą niż denerwują. Kiedyś zapomniałam wyłączyć komórki na wykładzie, siedząc w 1 rzędzie. Cholerstwo zadzwoniło, więc szamoczę się, żeby je wydobyć z torby. Wypada mi z rąk, spada pod składany blat. Niewiele myśląc składam krzesło, blat, i nurkuję. Komórka dzwoni, blat, zwyczajem składanych blatów zrzuca na ziemię wszystko co na nim stało. Wreszcie dopadam komórkę, wyłączam ją i powoli zbieram z podłogi notatkowo-długopisowy chaos przy akompaniamencie dzikiego chichotu własnego, połowy sali i kwaśnego spojrzenia wykładowcy, czerwona na twarzy jak cegła klinkierowa... facepalm.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P

5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: highwind »

SardonicAlly pisze:Nie były to przeprosiny zbyt szczere, więc niedługo potem, dziwnym trafem w jego zeszycie do religii zamiast pracy domowej znalazł się kawałek "świerszczyka" z gatunku niemieckich i bardzo świńskich... biednemu chłopcu nie uwierzono, że nie wie skąd się wziął. :P
O.o Zuo. Lepiej z tobą nie zadzierać. Akcja była spontaniczna (trafiłaś przypadkiem na gazetkę, a plecak kolegi był pod ręką), czy długo planowałaś zemstę?

Jeśli chodzi o mnie, to jak daleko sięgam pamięcią, nie było takiej sytuacji, żeby ktoś mógł skrzywdzić mnie werbalnie. Raz, że za bardzo nigdy nikomu nie dawałem ku temu powodów, a dwa, że naprawdę dobrze znoszę krytykę, którą traktuję zwykle jako okazję do samodoskonalenia. Nie mam problemu, żeby przyznać się do winy czy wtopy w jakieś życiowej sytuacji. Za to cholernie wkurzają mnie ludzie, którzy winy szukają wszędzie, tylko nie w swoich własnych akcjach. Z drugiej strony, można mnie doprowadzić do granic wybuchu nerwowego czynem, zachowaniem. Mam pewien słaby punkt, z którym nie mogę sobie poradzić i są sytuacje, w których wzbiera we mnie złość do tego stopnia, aż wybucham. Zdarzyło mi się takich potężnych wkurwów w życiu może z 5, i niestety za każdym razem było to spowodowane działaniem najbliższej osoby. Wybuchy objawiały się agresją werbalną i wyrzuceniem z siebie całego uzbieranego wcześniej jadu, co skutkowało zwykle mega kryzysem w relacjach. I pomimo tego, że z perspektywy czasu odczuwam lekkiego kaca moralnego przez te wspomniane przypływy złości, to ilekroć pomyślę o tym co było ich powodem, w dalszym ciągu otwiera mi się w kieszeni nóż. Ogarniając to wszystko do kupy, mogę powiedzieć, że tak, obchodzą mnie inni ludzie i ich opinia, ale nie są w stanie swoimi działaniami wyrządzić mi krzywdy tak długo, jak długo trzymam ich na dystans. A jeżeli dystansu brak i zawiodę się na osobie, którą uważam za najdroższą mi w życiu, to taki zawód boli potężnie.
Awatar użytkownika
SardonicAlly
Pobudzony intro
Posty: 166
Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: SardonicAlly »

Heh, planowałam coś w rodzaju zemsty, ale sposobność wydarzyła się zanim plan uległ krystalizacji. Chłopak sam przyniósł gazetkę i chwalił się nią kolegom, co "przypadkiem" zauważyłam. Na następnej przerwie była jakaś nieduża bójka, wszyscy wybiegli z klasy... słowem okazja taka, że grzech zmarnować. :twisted:
można mnie doprowadzić do granic wybuchu nerwowego czynem, zachowaniem (...) są sytuacje, w których wzbiera we mnie złość do tego stopnia, aż wybucham
o, tak tez mam, ale baardzo rzadko, bo generalnie jestem "cicha woda". Wybucham tylko wtedy, gdy widzę że ktoś robi krzywdę zwierzęciu. Jeśli mojemu - to dostaję szewskiej pasji.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P

5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
Awatar użytkownika
morgoth
Introwertyk
Posty: 64
Rejestracja: 06 paź 2012, 21:49
Płeć: nieokreślona

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: morgoth »

Mało
Sa­mot­ni­cy dnia dzi­siej­sze­go, wy, odo­sob­niający się, lu­dem wy kiedyś będziecie: z was, któryście się sa­mi wyb­ra­li, pow­sta­nie lud wyb­ra­ny - a z niego nad­człowiek.

4w5
Awatar użytkownika
degieb
Pobudzony intro
Posty: 126
Rejestracja: 13 gru 2012, 21:18
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: B(rz)ydgoszcz
Kontakt:

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: degieb »

To zależy kto... Ogólnie w gimnazjum wszyscy się cisną nawzajem,trzeba odpowiadać "chyba ty",może dlatego się tak na to znieczuliłem. Jak byłem młodszy,jeszcze rok temu każde słowo naprawde mnie bolało,siedziałem w kiblu na każdej przerwie,itp,itd.
Mhm.
_stefan
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 03 sty 2013, 2:21
Płeć: nieokreślona

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: _stefan »

kiedyś siedziałem w domu i przyszedł listonosz.
Chyba zdziwiło go to, co mu powiedziałem, bo od tamtej pory patrzy na mnie jak na obcego.

Oznajmił, że mój sąsiad roztrzaskał się swoim autem na płocie kogoś tam i leży połamany w szpitalu.
zapytałem - i co w związku z tym?
on na to - no jak to, pan nie jest tym zaskoczony?
ja: - widzi pan, gdyby ten ktoś rozwalił się na MOIM płocie, co zmieniłoby postać rzeczy i zaczęłoby to dotyczyć mnie bezpośrednio, wówczas z pewnością byłbym zdziwiony, ale w tym przypadku... niespecjalnie mnie to wzrusza.

Także na tym przykładnie tłumaczę, że ludzie mnie nie interesują, dopóki nie zetkną się ze mną, moim najbliższym otoczeniem bądź czymś do mnie należącym - bezpośrednio. Nie obchodzi mnie kto, co, kiedy, dlaczego, jak, z kim itd.

Mam też swój powód, żeby mieć do ludzi takie a nie inne podejście.
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 297
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: apohawk »

Jest naprawdę niewielu ludzi, których los mnie obchodzi. O nich dbam, z ich zdaniem się liczę. Reszta ludzi pełni funkcje. Współpracownik, sąsiad, sklepikarz, etc. Nie jestem wobec nich nieuprzejmy, etc., bo to nie ma sensu. Jak jest się niemiłym dla innych ludzi, to człowiek uprzykrza życie przede wszystkim sobie, innym też, ale co mnie to obchodzi ;)
No good deed goes unpunished.
arbuz25
Pobudzony intro
Posty: 130
Rejestracja: 10 paź 2012, 20:48
Płeć: mężczyzna

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: arbuz25 »

Mnie obchodzą ci ludzie, którym zależy na mnie i chcą dla mnie dobrze, a więc na najbliższej rodzinie i przyjaciołach.
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: Difane »

kabanos pisze:ich słowa boleśnie was "dotykają" ? A potem siedzicie parę dni-tygodni razem z tymi negatywnymi myślami, emocjami i coraz bardziej się dołujcie ?
Parę tygodni może nie, ale też nie będę się krył z tym, że jestem bardzo podatny na wszelkiego rodzaju krytykę, złośliwości, czy też żarty ze mnie. I nie ma dla mnie tak naprawdę żadnego znaczenia, kto je wypowiada. Może to być nawet Edek z krainy kredek na przystanku o poranku :P . Każde słowo w jakiś sposób mnie dotyka i jestem co najmniej lekko "wzburzony" tym, co przed chwilą usłyszałem. Chociaż może tak od razu tego po mnie nie widać, ale przy odpowiedniej dawce nieodpowiednich sformułowań potrafię zareagować dość stanowczo i nieoczekiwanie, wobec kompletnie zaskoczonego "żartownisia".

Zresztą nigdy nie rozumiałem np. ludzi, którzy nazywali się "downami" lub "gejami" i traktowali to jak przejaw koleżeńskiej serdeczności. Mi nawet przez myśl by nie przeszło, aby w ten sposób odnosić się do któregokolwiek z moich znajomych, ani żaden z nich (na szczęście dla nich :twisted: ) nie zasugerował, abyśmy przeszli na taką formę zwracania się do siebie. Chociaż tak jak u większości tutaj piszących, pewne rzeczy zaczęły łatwiej przychodzić z czasem, tj. im człowiek starszy, tym większego dystansu nabiera do siebie i do świata.

Pamiętam, że jeszcze w podstawówce potrafiłem co przerwę ganiać za paroma łebkami z klasy tylko dlatego, że obrażali mój ulubiony klub piłkarski. I robiłem to tak długo, aż w końcu nie dopadłem jednego z nich i nie wytłumaczyłem mu dobitnie prawym sierpowym, co sądzę na temat jego zdania :mrgreen: . Później już nie wykazywałem takiej aktywności gdy czułem się obrażany, ale zdarzyło mi się np. w liceum rozpłakać po rozmowie na gg tylko dlatego, że kompletnie nieznana dziewczyna użyła wobec mnie obraźliwego słownictwa przez to, że nie chciałem wysłać jej zdjęcia z moim fejsem :P .

Co do wysłuchiwania czyichś problemów, to wiele zależy od tego jaka jest ranga tego problemu. Nie zapomnę jak kiedyś kumpel poinformował mnie o tym, że zwichnął sobie palec, a ja w żaden sposób na to nie zareagowałem. Momentalnie odpisał więc "może jakieś wyrazy współczucia ?", na co ja odpisałem mu szorstkie "współczuje" i pomyślałem sobie "stary, czego ja mam ci współczuć ? przecież ty tak naprawdę nic sobie nie zrobiłeś :mrgreen: ";
zresztą chciałem się odnieść głównie do pytań zadanych w pierwszym poście przez autora tematu, a nie do pytania zadanego w nazwie tematu, bo kwestia "czy obchodzą nas inni ludzie ?" to temat rzeka i resztę napiszę przy innej okazji. Na razie tyle :P .
Awatar użytkownika
Jeanne
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 26 sty 2013, 19:27
Płeć: nieokreślona

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: Jeanne »

Ludzie potrafią tylko ranić. Po wyprowadzce za granice moja rzekomo najlepsza przyjaciółka poinformowała mnie, że nie będziemy się kontaktować ze sobą ani na fb, ani na skypie. W grę wchodziły tylko listy, które dochodziły czasem po dwóch miesiącach. Przecież najlepszy przyjaciel nigdy by tak nie postąpił skoro internet jest najszybszą formą kontaktu. Przestałam się przejmować ludźmi, bo duże grono moich znajomych jest miłe tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuje.
Obrazek
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: highwind »

Jeanne pisze:Ludzie potrafią tylko ranić.
Ktoś tu wstał lewą nogą i generalizuje z rozpaczą w gł... poście :P
Awatar użytkownika
dreamer08
Introwertyk
Posty: 98
Rejestracja: 30 gru 2012, 19:42
Płeć: nieokreślona

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: dreamer08 »

Jeanne pisze:Ludzie potrafią tylko ranić. Po wyprowadzce za granice moja rzekomo najlepsza przyjaciółka poinformowała mnie, że nie będziemy się kontaktować ze sobą ani na fb, ani na skypie. W grę wchodziły tylko listy, które dochodziły czasem po dwóch miesiącach. Przecież najlepszy przyjaciel nigdy by tak nie postąpił skoro internet jest najszybszą formą kontaktu. Przestałam się przejmować ludźmi, bo duże grono moich znajomych jest miłe tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuje.
Przyznam szczerze, że u mnie nie była potrzebna wyprowadzka, ażebym znalazła się w TROSZKĘ podobnej sytuacji. Moja przyjaciółka jest na etapie dzwonienia do mnie tylko z problemem. W sumie to już od 4 miesięcy chyba nie zapytała się, co u mnie słychać, niczym się nie zainteresowała. Ale tak to bywa. Ostatecznie wygląda to tak, że do niej nie dzwonię. Kiedy ona dzwoni, czasem odbieram. Kontakt się urywa. Zrobiła się dziwna, oddaliła się ode mnie. A jej chłopak ją odciąga. W sumie to oskarżył mnie o homoseksualizm. (Czy kawa z przyjaciółką i plotki to zbrodnia? :cry: )
Poza tym... Przyznam szczerze, że mało co mnie obchodzą inni ludzie. Jeśli słyszę na swój temat przykre rzeczy, czy coś w ten deseń przeżywam je w sobie, ale zaraz potem usiłuję o nich zapomnieć. Wiem, że prędzej, czy później dokładnie te osoby zwrócą się do mnie o pomoc, a ja... cóż. Albo pomogę, albo... ich zignoruję ;)
Obrazek
liari

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

Post autor: liari »

Dobre pytanie.

Kiedyś miałam tak niskie mniemanie o sobie, a tak wysokie o koleżankach w klasie, że nawet zdarzało mi się myśleć, że jestem tak nic nie warta, że wystarczy mi, że one są szczęśliwe, a ja będę się cieszyć ich szczęściem. Łasiłam się do nich i starałam o ich aprobatę, kiedy coś mówiłam/robiłam. Aż głupio mi o tym pisać, ale tak właśnie było. Potem się wyalienowałam i stresowali mnie koledzy i koleżanki, ich opinia też - chciałam być niewidoczna dla nich, nie skupiać ich uwagi na sobie, żeby się do mnie nie czepiali i niczego nie chcieli (mieć spokój) - wtedy było najgorzej z tym przejmowaniem się innymi. W końcu dotarło do mnie: czy ja się przejmuje, skupiam i myślę o tym, co właśnie robi jakiś tam kolega z klasy i zastanawiam się, jaki jest beznadziejny? Nie. Więc on pewnie też nie zastanawia się nad moimi wadami w tym momencie i pewnie się nie będzie zastanawiał.

Potem już w ogóle z biegiem czasu moje poczucie własnej wartości wywindowało i chyba jest teraz nawet za duże. Ale mam już w dupie to, co inni o mnie myślą. Większości nawet nie dopuszczam na tyle blisko, żeby czuli, że chcą mi szczerze coś na mój temat powiedzieć. A jeśli mówią coś nieszczerze? I don't give a fuck. :wink:
ODPOWIEDZ