Przyjaźń...

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Awatar użytkownika
kropka
Introwertyk
Posty: 84
Rejestracja: 05 sie 2008, 19:20
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: wyrwana z kontekstu

Post autor: kropka »

A kogo w zasadzie uważacie za przyjaciela? Kogoś, z kim codziennie się widzicie? Kogoś, z kim na prawdę macie o czym pogadać? Kogoś, z kim co prawda wiele Was nie łączy, ale wiecie, że możecie w 100% na niego liczyć? Czy kogoś, kto wie o Was prawie wszystko? Czy jeszcze coś innego? Bo osoba łącząca w sobie wszystkie ww cechy nie wiem, czy istnieje ;)
Awatar użytkownika
Shy
Pobudzony intro
Posty: 161
Rejestracja: 22 kwie 2008, 17:05
Płeć: nieokreślona

Post autor: Shy »

Nie mam przyjaciela. Smutne, ale prawdziwe. Jest koleżanka, która uważa się za mojego przyjaciela, a ja ciągle muszę jej tłumaczyć, że to nie to. Jest strasznie ekstrawertyczna i jej pojęcie przyjaźni jest... nie wiem jak to ująć, płytsze chyba.

Kim jest dla mnie przyjaciel? Kimś, z kim mogę śmiać się i rozmawiać na poważne tematy, wspólnie milczeć i szaleć, kogoś na kim mogę polegać i mu ufać, jak też czuć się komfortowo w jego obecności (bez zbędnej napiętej ciszy etc.). I w końcu przyjaciel to ktoś z kim mogę porozumiewać się prawie bez słów, chciałabym aby łączyło nas porozumienie.

Ale taka przyjaźń nie jest możliwa bez wieloletniej znajomości, w ciągu której, dojrzewa i nabiera kształtów.
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Post autor: Akolita »

To osoba, która nigdy nie zawiodła moich oczekiwań i była zawsze blisko, choćby duchem, kiedy tego potrzebowałam. Tyle. ;)
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Jacek

Post autor: Jacek »

Macie przyjaciela bądź przyjaciół?
nic z tych rzeczy, choc jest kilka osob ktore moglyby tak o mnie powiedziec, lecz bez wzajemnosci
Awatar użytkownika
kropka
Introwertyk
Posty: 84
Rejestracja: 05 sie 2008, 19:20
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: wyrwana z kontekstu

Post autor: kropka »

Chyba mam przyjaciela. Trudne to jest zwłaszcza, że większość odpada na przedbiegach ;) A mnie jest po prostu trudno zaufać komuś w krótkim czasie...
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Post autor: Sorrow »

Nie mam przyjaciół, a większość moich znajomych wsiąknęła w WoWa...
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Post autor: Akolita »

Sorrow pisze:Nie mam przyjaciół, a większość moich znajomych wsiąknęła w WoWa...
:? Gorzkie... ale jakie powszechne i prawdziwe...
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Awatar użytkownika
iksigrekzet
Intromajster
Posty: 517
Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
Płeć: nieokreślona

Post autor: iksigrekzet »

imho dużo ważniejsze od przyjaciół jest dobry związek z kobietą/mężczyzną i grupa osób która nas akceptuje, w której możemy się realizować. Oczywiście nie wykluczam jakichś bliższych relacji przyjacielskich, ale do tego trzeba dojrzeć.Tak naprawdę, przyjaźnie były w dzieciństwie kiedy mogłeś pokłócić się na śmierć i życie o zabawkę tylko po to by za jakiś czas znów się nią razem bawić.
Awatar użytkownika
Rilla
Stały bywalec
Posty: 208
Rejestracja: 05 cze 2007, 22:14
Płeć: nieokreślona

Post autor: Rilla »

Jestem na etapie, w którym bardzo trudno jest uwierzyć w prawdziwość słowa przyjaciel. Sparzyłam się nie raz. Dwoje, których nazwałam przyjaciółmi praktycznie odeszło, choć znałam ich od urodzenia. Spotykam ich na zasadzie cześć-cześć, co słychać. Mam jeszcze jedną przyjaciółkę. Jeszcze nie odeszła, ale nie potrafię wyzbyć się myśli, że też odejdzie. Przez lata nauczyłam się, że ludzie przychodzą i odchodzą, i nie należy się przywiązywać. Zwierzęta są wspaniałe, kocham je, choć też mają swoje instynkty i można się na nich zawieść.
kropka pisze:A kogo w zasadzie uważacie za przyjaciela? Kogoś, z kim codziennie się widzicie? Kogoś, z kim na prawdę macie o czym pogadać? Kogoś, z kim co prawda wiele Was nie łączy, ale wiecie, że możecie w 100% na niego liczyć? Czy kogoś, kto wie o Was prawie wszystko? Czy jeszcze coś innego? Bo osoba łącząca w sobie wszystkie ww cechy nie wiem, czy istnieje ;)
Mianem przyjaciela nazywam osobę, do której mam zaufanie, przy której czuję się bezpieczna, przy której mogę pomilczeć i być sobą, bo mnie rozumie, a jeśli nie, to przynajmniej z całego serca próbuje zrozumieć. Trudno to wyjaśnić, bo to się czuje. Na pewno nie jest to osoba, z którą widzę się codziennie z własnej chęci, bo nie lubię codziennych spotkań. Są zbyt wyczerpujące i intensywne. Z nią mogę spotykać się raz na tydzień, na miesiąc czy rzadziej, ale mimo to nie ma między nami uczucia winy za to. Na 100% nie liczę na nikogo, ale między przyjaciółmi jest też w tym zrozumiałość. Trzeba liczyć siły przyjaciół na swoje zamiary i nie można wymagać od nich zbyt dużo. To tylko ludzie jak my.
I to jest moje wyobrażenie przyjaciela.
INFp, gr. B
Zoe

Post autor: Zoe »

Jeden jedyny przyjaciel. Choć całkiem niedawno poznany. Taki pół ekstra pół intro. Ale facet - do nich mam większe zaufanie niż do płci żeńskiej.

Poza nim mam tylko znajomych z którymi raczej nie utrzymuję kontaktu. Chyba, że coś nas do swojej obecności "zmusza" - np. szkoła.

Przez większą część swojego życia nie miałam przyjaciół (fałszywych nie wliczając). Ludziom w moim otoczeniu nie chciało by się poświęcać tyle czasu by "oswoić" mnie ze sobą. Nie zwracają uwagi na takich "szarych" mniej towarzyskich ludzi. Ale nie przejmuję się tym, czasem wręcz przeciwnie.
Jacek

Post autor: Jacek »

a nazwalibyscie przyjacielem kogos, kto nie okresliłby was tym mianem?
a co z ludzmi ktorzy nazywaja was swoimi przyjaciolmi, mimo ze za takich sie nie uważacie?
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Post autor: Sorrow »

Akolita pisze:
Sorrow pisze:Nie mam przyjaciół, a większość moich znajomych wsiąknęła w WoWa...
:? Gorzkie... ale jakie powszechne i prawdziwe...
Tzn. Wsiąkanie w WoWa :D ?
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Zoe

Post autor: Zoe »

Jacek pisze:a nazwalibyscie przyjacielem kogos, kto nie okresliłby was tym mianem?
Oczywiście, że nie. Przyjaźń powinna być z obu stron, inaczej dla mnie to nie przyjaźń.
a co z ludzmi ktorzy nazywaja was swoimi przyjaciolmi, mimo ze za takich sie nie uważacie?
Miałam taki przypadek i nie podobało mi się to. Dlaczego? Napisałam powyżej.
Awatar użytkownika
Rilla
Stały bywalec
Posty: 208
Rejestracja: 05 cze 2007, 22:14
Płeć: nieokreślona

Post autor: Rilla »

Jacek pisze:a nazwalibyscie przyjacielem kogos, kto nie okresliłby was tym mianem?
a co z ludzmi ktorzy nazywaja was swoimi przyjaciolmi, mimo ze za takich sie nie uważacie?
Właśnie pod wpływem tego tematu zaczęłam zastanawiać się nad tym i nawet zamierzałam o to zapytać.
Jeśli relacje między mną, a drugim człowiekiem są takie, jak to opisałam w poprzednim poście, to nazywam to przyjaźnią. Ważne jest to, co czuję do tej osoby i co ona czuje do mnie. I tylko to się liczy. Nie potrzeba tu nazwy. Nie lubię nawet potoku słów, zbytecznego zapewniania o przyjaźni, miłości czy innych uczuciach. Jeśli moja przyjaciółka miałaby awersje do używania tej nazwy i w związku z tym nie określiłaby mnie mianem przyjaciółki, to zrozumiałabym to, bo właśnie ja taka jestem. Tan naprawdę to ona pierwsza nazwała mnie przyjaciółką i często wymawia te słowo. Ja jestem oszczędniejsza i wolę czuć niż mówić.
Taki jest właśnie warunek. Gdy jedna strona nie daje tyle, co druga, to nie jest to przyjaźń, tylko zwykła fascynacja, zaślepienie. Albo jest to dopiero początek związku emocjonalnego, w którym jedna osoba nie zdążyła jeszcze zaangażować się na tyle, na ile zaangażowała się druga.
INFp, gr. B
Jacek

Post autor: Jacek »

no wlasnie nie chodzi mi tu o nazywanie :) tylko o działanie
Gdy jedna strona nie daje tyle, co druga, to nie jest to przyjaźń
własnie.
czy w ogole mozna byc czyims przyjacialem, skoro ten ktos nie jest naszym? i vice versa. to zalezy od rozumienia przyjazni? ktos ma inne kryteria niz nasze i my spelniamy jego kryteria ale on naszych juz nie?
ODPOWIEDZ