Strona 5 z 20

: 31 paź 2008, 0:33
autor: Inno
Ingart pisze:Tak, najnowsze badania niezbicie dowodza, ze trik z pudelkiem to jedna z najpewniejszych metod polowania na przyjaciol.
Ha! Wiedziałam! :D
Tylko co na przynętę dać, hm...
Ingart pisze:Lepsza jest co prawda strzelba z usypiajacymi strzalkami ale to juz nie na kazda kieszen.
Ale jest ryzyko, że się taki potencjalny przyjaciel przedziurawi od tej strzałki. No, a na co mi taki dziurawy? :? 8)

: 31 paź 2008, 1:14
autor: Akolita
Inno pisze: Ale jest ryzyko, że się taki potencjalny przyjaciel przedziurawi od tej strzałki. No, a na co mi taki dziurawy? :? 8)
Włożysz mu tam kolczyk, albo innego ćwieka. :twisted:

: 31 paź 2008, 11:15
autor: Inno
Akolita pisze:
Inno pisze: Ale jest ryzyko, że się taki potencjalny przyjaciel przedziurawi od tej strzałki. No, a na co mi taki dziurawy? :? 8)
Włożysz mu tam kolczyk, albo innego ćwieka. :twisted:
Dobre, dobre ^^ Zakolczykuję drania, jak to sie robi z zagrożonymi gatunkami, żeby się nie mógł wywinąć od przyjaźni. Mwhahahaha! :twisted:

: 31 paź 2008, 15:10
autor: Ingart
Jak chcesz zeby sie nie wywinal mozesz mu podac trucizne na ktora trzeba podawac odtrutke co 12 godzin. Bedziesz miala wtedy przyjazn na smierc i zycie z prawdziwego zdazenia.

: 31 paź 2008, 16:45
autor: Inno
Ingart pisze:Jak chcesz zeby sie nie wywinal mozesz mu podac trucizne na ktora trzeba podawac odtrutke co 12 godzin. Bedziesz miala wtedy przyjazn na smierc i zycie z prawdziwego zdazenia.
^^ Ale to by nie wypaliło. Pewnie bym zapomniała i byłoby po ptakach ^^. Ja jestem mało opiekuńcza, a zresztą nie chcę nikogo zależnego ode mnie.

: 31 paź 2008, 22:21
autor: Akolita
Wydaje mi się, że z tą cała przyjaźnią chodzi o to, by znaleźć człowieka nie tyle akceptującego Cię taką/ takim, jaka/ jaki jesteś, ale ceniącego, lub nawet kochającego Cię za to. ;)

: 02 lis 2008, 17:32
autor: Inno
Akolita pisze:Wydaje mi się, że z tą cała przyjaźnią chodzi o to, by znaleźć człowieka nie tyle akceptującego Cię taką/ takim, jaka/ jaki jesteś, ale ceniącego, lub nawet kochającego Cię za to. ;)
Ale można kogoś cenić, a nie być jego przyjacielem, można też kogoś kochać, a nie akceptować ( :shock: ).

: 02 lis 2008, 17:55
autor: biedronka
Jeśli idealna przyjaźń nie istnieje, to mojej niewiele do tego brakuje.

często było tak, że choć niektórzy uważali sie za moich przyjaciół, byli najwyżej dobrymi kolegami.Nie ufałam do końca nikomu, bo zawiodłam sie na jednym 'przyjacielu'. Przyzwyczaiłam sie do myśli, że nie będę mieć przyjaciela.
Na szczęście sie myliłam - teraz mam prawdziwego Przyjaciela. też jest I. choć znałyśmy sie z widzenia od iluś lat, dopiero wspólne przejścia zbliżyły nas do siebie.Za to mogę powiedzieć, że ten rodzaj relacji jest niesamowity, nie uwierzyłabym, że w ogóle można z kimś mieć tak bliski kontakt. Rozumiemy sie tak dobrze, że często wystarczy autentycznie jedno spojrzenie w oczy i wszystko jasne. Bardzo często myślimy o tym samym, to jak jakaś telepatia.. Mamy takie same poglądy w najważniejszych sprawach, lubimy podobne rzeczy i podobnych nie akceptujemy, śmieszą nas te same żarty, możemy rozmawiać na każdy temat ..a często po prostu razem milczymy i jest to takie naturalne. Zwykle, gdy spotykam sie z ludźmi, jestem
'wypompowana', po spotkaniu z moim Przyjacielem dostaję powera optymizmu.
Wiem że mogę jej zaufać jak nikomu innemu. W niektórych sprawach, zwłaszcza praktycznych, ufam jej bardziej niż sobie. Naprawdę zawsze możemy na siebie liczyć. Poza tym nawzajem dopingujemy sie do nauki i rozwijania swoich dobrych cech. Czuję, że staję sie kimś lepszym.
Takiej przyjaźni życzę każdemu :) Syr 6,14-15

: 15 lis 2008, 17:25
autor: Orest Reinn
Zapewne gdyby przyjąć wasze (introwertyczne) rozumienie przyjaźni, okazałoby się, że introwertycy mają więcej przyjaciół od ekstrawertyków ;) Ci drudzy utrzymują więcej kontaktów, ale są one płytsze.
Mnie samemu ciężko jest określić ilu mam przyjaciół. To dla mnie płynna granica, do której zresztą nie przywiązuję wagi i nie zastanawiam się czy daną osobę mogę nazwać przyjacielem czy nie. Często używam zamiennie słów 'kolega' i 'przyjaciel'. Jakbym miał przyjąć swoją definicję przyjaciela, powiedziałbym, że to 'znajomy, którego lubię'.
Nie utrzymuję z nikim zażyłych stosunków. W towarzystwie krzątam się wokół, od osoby do osoby.
Mógłbym jednak wyodrębnić jakieś stałe grono znajomych, spoza którego nie wychodzę. Nie ciągnie mnie do poznawania nowych, a ci którzy od pierwszego spotkania byli dla mnie obojętni, prawdopodobnie już zawsze obojętni pozostaną. W pewnym sensie dzielę ludzi na 'swoich' i 'obcych'.

: 21 lis 2008, 0:12
autor: Czarna_Owca
Nie mam przyjaciół. Znajomych, owszem. O dziwo jak jestem traktowana jak przyjaciółka, ale - jak się okazało - tylko w chwilach, kiedy ktoś czegoś potrzebuje... Naiwnie myślałam o tych ludziach zupełnie bezinteresownie. Ostatnio tak było. Zadzwoniła do mnie pewna osoba. Towarzysko? Nie. Napisał do mnie maila pewien człowiek. Towarzysko? Okazało się, że szukał wrażeń po najmniejszej linii oporu. Wiecie o co chodzi.
Dziwnie się poczułam. Jeszcze dziwniej niż zwykle.
No, ale cóż.
Pozdrawiam.

: 26 lis 2008, 23:03
autor: Akolita
Czarna_Owca pisze:O dziwo jak jestem traktowana jak przyjaciółka, ale - jak się okazało - tylko w chwilach, kiedy ktoś czegoś potrzebuje... Naiwnie myślałam o tych ludziach zupełnie bezinteresownie.
Kilka lat temu miałam podobną sytuację. Byłam straszną frajerką, ale to mnie nauczyło ostrożności i dystansu do ludzi. Na osobach, z którymi jestem blisko teraz, jeszcze nigdy się nie zawiodłam i szczerze wierzę, że do tego nie dopuszczą. Ze swojej strony też się postaram, by nie było przykrości. ;)

Re:

: 06 kwie 2009, 1:29
autor: beyondthesun
rawel pisze:Hmmm miałem przyjaciela , którego znam od 16 lat.
Zawsze traktowałem go jak brata i często tak też byliśmy określani przez ludzi, którzy nas nie znali.
Byłem w stanie wybaczyć mu wiele, zawsze chętnie pomagałem mu w trudnych sytuacjach nawet jeśli były mi one nie na rękę.
Niestety pewnego dnia postąpił, mówiąc delikatnie, dwulicowo wobec mnie.
Po prostu wykorzystał to, że znamy się tyle lat i na pewno puszczę jego czyny w niepamięć.
Pomylił się.
daaamn.. ja tez `znalazlem sie` w bardzo podobnej sytuacji.. przykro mi, ale wiesz..? uwazam, ze gdyby to byla prawdziwa przyjazn - taka sytuacja NIE MIALABY PRAWA SIE WYDARZYC.. po raz kolejny OKAZUJE SIE, ZE LUDZIOM NIE WARTO UFAC.. oddalbym zycie za mojego przyjaciela, a on..? .. zachowal sie jak zdrajca.. - .. ALE.. ciesze sie, ze nie mam juz z ta osoba nic wspolnego.. kamien spadl mi z serca.. nie podobal mi sie jego sposob bycia/zachowania/itp... odczulem ulge, poniewaz, ze wgledu na ta przyjazn, musialem to tolerowac.. teraz nie musze.. :) ja..? nie stracilem wiele - ale on..? stracil cos naprawde cennego :) musial byc glupi, myslac, ze przebacze mu.

mam jedna przyjaciolke - bardzo bliska - i to mi wystarcza <3

Re: Przyjaźń...

: 06 kwie 2009, 23:08
autor: lucci
Dopiero w liceum znalazłem przyjaciela. Jednego stuprocentowego przyjaciela. Potem pozyskałem kolejnych dwóch z tym że ten pierwszy jest moim najlepszym przyjacielem. Kryterium, które przyjmuje aby nazwać kogoś przyjacielem to stopień zaufania. Z tymi trzema przyjaciółmi stale utrzymuję kontakt, musimy przynajmniej raz w miesiącu wypaść na pizze (taka tradycja z czasów szkolnych). Trzeba zaznaczyć przy tym, że wielu imion osób z podstawówki czy gimnazjum nie pamiętam i nie mam sentymentu czy specjalnej chęci kontynuować zwyłych znajomości. Z zasady nie utożsamiam się z grupą, trzymam dystans. Z przyjaciółmi jest inaczej. Przez 21 lat mojego życia pozyskałem tylko trzech - czyli jak na introwertyka przystało ;)
Teraz na studiach trzymam się pewnej grupki, ale cały czas na dystans. Jak się spoufalać to nie ze mną ! WON ! Bywa że mamy 2-godzinne okienko. Moja grupa ,,uderza'' wtedy na miasto; na kręgle czy coś. Nie chodzę z nimi bo albo występuje w charakterze ,milczącego ogona korowodu'' albo po prostu czuję że ktoś plącze mi się pod nogami. Ja zawsze mam inny sposób na spędzenie tych dwóch godzin np. w parku z mp3-playerem.

Re: Przyjaźń...

: 07 kwie 2009, 15:12
autor: Kori
milczącego ogona korowodu
Ja wolę Wódz Milcząca Skała.

Re: Przyjaźń...

: 08 kwie 2009, 21:23
autor: Inno
lucci pisze: Przez 21 lat mojego życia pozyskałem tylko trzech - czyli jak na introwertyka przystało ;)
Tylko trzech? Lucci... ;> Wiele osób przez całe życie nie znajduje ani jednego prawdziwego przyjaciela a ty po dwadziestu jeden latach masz już trzech. Wymiatasz. :D