Fobia, nieśmiałość, a może jeszcze coś innego?
: 12 sty 2014, 2:19
Dręczy mnie pewien fakt z mojego życia. Nie wiem czy było to gdzieś już poruszane, ale sprawa jest następująca - gdy siedzę sobie w pokoju oglądając telewizję, zawsze mocno ściszoną, i wchodzi ktoś z domowników, by się przyłączyć, natychmiastowo rośnie we mnie stres, oddaję pilota przybyłemu i najczęściej wychodzę. Moja mama twierdzi, że nabawi się przez to kiedyś nerwicy, bo nawet nie zdąży usiąść, a ja już jej bach! pilotem. Mam takie wrażenie, że gdybym tak nie zrobiła, to poniekąd narzucałabym coś tej osobie. Gdy czasami się przemogę i tego nie zrobię to cały czas siedzę poddenerwowana, nie umiem skupić się na programie i zerkam na "intruza" czy go owy program interesuje/śmieszy. Najdziwniejsze jest to, że robię to w domu, gdzie mieszkają ludzie, których znam od zawsze. I występują naprawdę tylko sporadyczne wyjątki.
Podobnie sprawa ma się z muzyką - jednak tą barierę pokonałam słuchając zawsze przez słuchawki. Gdyby jednak ktoś w towarzystwie powiedział mi, bym "zarzuciła jakąś nutą" to szukam każdego możliwego sposobu, by się od tego wywinąć. Z drugiej strony gdyby jakiś osobnik podzielił się jakąś muzyką, nie mam najmniejszego problemu, by poklepać go po ramieniu i oświadczyć przy wszystkich, że to moje klimaty.
I tu rodzi się moje pytanie. Nieśmiała nie jestem, tym bardziej nie w domu, gdzie mocno się udzielam. Fobii społecznej raczej nie mam (niechęć do telefonów i poczucie braku komfortu przy jedzeniu w miejscach publicznych to za mało). Tak myślę, że to może sprawka jakichś kompleksów na tle swojego gustu, zainteresowań?
A może jest ktoś, kogo dręczy coś podobnego?
Podobnie sprawa ma się z muzyką - jednak tą barierę pokonałam słuchając zawsze przez słuchawki. Gdyby jednak ktoś w towarzystwie powiedział mi, bym "zarzuciła jakąś nutą" to szukam każdego możliwego sposobu, by się od tego wywinąć. Z drugiej strony gdyby jakiś osobnik podzielił się jakąś muzyką, nie mam najmniejszego problemu, by poklepać go po ramieniu i oświadczyć przy wszystkich, że to moje klimaty.
I tu rodzi się moje pytanie. Nieśmiała nie jestem, tym bardziej nie w domu, gdzie mocno się udzielam. Fobii społecznej raczej nie mam (niechęć do telefonów i poczucie braku komfortu przy jedzeniu w miejscach publicznych to za mało). Tak myślę, że to może sprawka jakichś kompleksów na tle swojego gustu, zainteresowań?
A może jest ktoś, kogo dręczy coś podobnego?