Męskość a bycie sobą

Tutaj rozmawiamy o ogólnych kwestiach osobowości, typologiach osobowości, temperamentu; zamieszczamy testy osobowości.
jdharm
Intronek
Posty: 26
Rejestracja: 08 gru 2015, 20:15
Płeć: mężczyzna
MBTI: ISFP

Męskość a bycie sobą

Post autor: jdharm »

Rozmyślając nad związkiem, który niedawno zakończyłem, zacząłem zastanawiać się, czy warto do końca pozostawać sobą. A nie ukrywam jestem osobą mocno emocjonalną, jest w tym wszystkim sporo feminizmu i pewnie przez to też ten związek się rozpadł. Nie mam wątpliwości co do orientacji i nigdy nie miałem. Tyle dobrze. Pytanie czy warto na siłę się zmieniać w środku? Przecież to wszystko przychodzi u mnie naturalnie, potrzebuję akceptacji jak tlenu, rani mnie obojętność drugiej osoby co do moich uczuć. A jednak może właśnie zadbanie o to, by być alpha malem wyszłoby mi na dobre? Czyli zero reakcji emocjonalnej, wartości i zasady. Kobieta może być zmienna, ale nie facet. To mi się jednak kłóci z autentycznością. Żeby być prawdziwym facetem, trzeba też, wydaję mi się, być absolutnie autentycznym w tym co robię. Czy jeśli kobieta mnie po prostu bezpodstawnie pod wpływem emocji zaora słownie to powinienem tłumić w sobie emocje za wszelką cenę i pokazać jak to po mnie spływa (bzdura) czy też reagować i tu też są dwie opcje: - wybuchać emocjonalnie (co uskuteczniałem i jak sądzę kobiety odrzuca) czy po prostu postawić ultimatum, zakończyć relację. Skłaniam się ku ostatniej opcji. Ja trzymałem się tej dziewczyny, bo jej utrata wywraca mój świat do góry nogami, zwłaszcza, że to był mój pierwszy związek i się zakochałem. Wracam do bycia sam jak palec. Nie potrafię póki co być szczęśliwy sam i tu jest pies pogrzebany. Według opinii wielu, prawdziwy mężczyzna jest szczęśliwy sam ze sobą, jego życie jest ułożone, ma te wartości, zasady, jest emocjonalnie stabilny, a jak do jego życia zawita kobieta to super, jak odejdzie też nic się nie stanie. Chciałbym wieść takie życie, pytanie czy to byłoby zgodne z tym kim naprawdę jestem.
Awatar użytkownika
Dant3s
Rozkręcony intro
Posty: 341
Rejestracja: 17 lip 2014, 1:54
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: ISTP

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Dant3s »

Według mnie prawdziwy mężczyzna nie przejmuje się narzuconym przez społeczeństwo wzorcem "prawdziwego mężczyzny" a żyje zgodnie ze sobą(no chyba, że ma jakieś problemy, które należy naprawić).
Poza tym czy udając kogoś kim nie jesteś, sam siebie sabotujesz, bo jeśli spodobasz się dziewczynie to spodobałeś się Ty czy Twoja maska?
Awatar użytkownika
Uciekinierka
Ambiwertyk
Posty: 145
Rejestracja: 07 sty 2015, 2:28
Płeć: kobieta
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Uciekinierka »

jdharm pisze:Według opinii wielu, prawdziwy mężczyzna jest szczęśliwy sam ze sobą, jego życie jest ułożone, ma te wartości, zasady, jest emocjonalnie stabilny
Bzdura. Sama bym nieraz tak chciała.
"(...) są różne szkoły, ale jedna z nich mówi, że nigdy nie jest za późno. Mnie się podoba ta szkoła. Co mówi, że nigdy nie jest za późno."
Skamer
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 09 sie 2015, 20:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kraków

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Skamer »

Twoje przemyślenia na temat Męskości są bardzo trafne jednakże samemu się przekonujesz, że do ideałów jeszcze Ci daleko. Pytanie brzmi czy to że jesteś wrażliwcem cokolwiek tutaj wyklucza. Pytasz czy warto zmieniać się w środku ? To co nazywasz swoją naturą do końca naturą nie jest, tylko zbiór podświadomych wzorców zachowań na określone sytuacje. Jeśli mówimy tutaj o naturze, to jest to natura introwertyczna (czyli specyficzny rodzaj pobierania energii bez udziału drugiego człowieka). Pozostałe rzeczy, o których wspominasz da się wypracować, włącznie z podwyższaniem samooceny i pełnej akceptacji własnej osoby. Jeśli nie chcesz tego zmieniać, lub twierdzisz, że jest to niemożliwe to jest jeszcze inne wyjście z takiej sytuacji. Znajdź sobie dominującą kobietę. Jednak w tym przypadku musisz pogodzić się z sytuacją, że to Ona będzie "nosić spodnie" w tej relacji.
Pozdrawiam :)
Rlip

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Rlip »

jdharm pisze:Rozmyślając nad związkiem, który niedawno zakończyłem, zacząłem zastanawiać się, czy warto do końca pozostawać sobą. A nie ukrywam jestem osobą mocno emocjonalną, jest w tym wszystkim sporo feminizmu i pewnie przez to też ten związek się rozpadł. Nie mam wątpliwości co do orientacji i nigdy nie miałem. Tyle dobrze. Pytanie czy warto na siłę się zmieniać w środku?
Być sobą to jedno, a pracować nad swoimi wadami to drugie, a myślę że niestabilność emocjonalna to jednak wada i to u obu płci. Bo dwie niestabilnie emocjonalnie osoby raczej często się kłócą, a ich kłótnie są bardzo... emocjonalne :D Za to stabilnie emocjonalnie osoby będą najczęściej dyskutować o swoich pretensjach.
jdharm pisze:Czy jeśli kobieta mnie po prostu bezpodstawnie pod wpływem emocji zaora słownie to powinienem tłumić w sobie emocje za wszelką cenę i pokazać jak to po mnie spływa (bzdura) czy też reagować i tu też są dwie opcje: - wybuchać emocjonalnie (co uskuteczniałem i jak sądzę kobiety odrzuca) czy po prostu postawić ultimatum, zakończyć relację. Skłaniam się ku ostatniej opcji.
A może dać jej skończyć, uspokoić, a potem na spokojnie ustosunkować się do jej zarzutów? No chyba, że już nie możesz z nią wytrzymać, wtedy zakończenie relacji jest jak najbardziej wskazane :)
jdharm pisze:Według opinii wielu, prawdziwy mężczyzna jest szczęśliwy sam ze sobą, jego życie jest ułożone, ma te wartości, zasady, jest emocjonalnie stabilny, a jak do jego życia zawita kobieta to super, jak odejdzie też nic się nie stanie. Chciałbym wieść takie życie, pytanie czy to byłoby zgodne z tym kim naprawdę jestem.
Może i nie jest to zgodne z tym kim teraz jesteś, ale jakbyś postarał się trochę zmienić to byłbyś szczęśliwszy :P
jdharm
Intronek
Posty: 26
Rejestracja: 08 gru 2015, 20:15
Płeć: mężczyzna
MBTI: ISFP

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: jdharm »

Hej. Macie dużo racji w tym co piszecie, myślę podobnie jak Ty rlip. Trzeba jeszcze więcej pracować nad sobą, tak żebym to rozstanie potem błogosławił. Za priorytet sobie stawiam dojrzeć emocjonalnie. Jeżeli w końcu zacznę kontrolować swoje emocje, naprawdę zrozumiem jak to wszystko działa to będzie mi się żyć dużo lżej
Awatar użytkownika
nudny introwertyk
Intro-wyjadacz
Posty: 384
Rejestracja: 28 kwie 2015, 7:19
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: ENFP
Lokalizacja: Poznań

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: nudny introwertyk »

Brawo, jdharm, widzę, że zaczynasz iść w dobrym kierunku :) Życie jest zbyt krótkie by je sobie niszczyć, a można to robić na nieskończoną ilość sposobów. Ślepe podążanie za wzorcami i próby wpasowania się w taką czy inną normę, przesadne przeżywanie i rozpamiętywanie różnych zdarzeń należą właśnie do tych metod, przez które życie staje się coraz smutniejsze i bardziej frustrujące.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: highwind »

jdharm pisze:Czy jeśli kobieta mnie po prostu bezpodstawnie pod wpływem emocji zaora słownie to powinienem tłumić w sobie emocje za wszelką cenę i pokazać jak to po mnie spływa (bzdura) czy też reagować i tu też są dwie opcje: - wybuchać emocjonalnie (co uskuteczniałem i jak sądzę kobiety odrzuca) czy po prostu postawić ultimatum, zakończyć relację. Skłaniam się ku ostatniej opcji.
Jeśli rozemocjonowana kobieta bez powodu ci jedzie, to wiedz, że sprawy już zaszły za daleko w złym kierunku. Ładunek został zdetonowany, a ty możesz co najwyżej przygotować się na falę uderzeniową. Z doświadczenia swojego i nie tylko mogę doradzić, że w emocjonalne pyskówki z kobietą nie można się wdawać - to jest samobójstwo, po którym bez względu na wynik zostajesz z kacem moralnym i bycie alfą czy betą nie ma tu nic do rzeczy - to zwykły zdrowy rozsądek. Ja w takich sytuacjach po prostu opuszczałem pole rażenia i wracałem kiedy opadł kurz, by wtedy pogadać na spokojnie.
jdharm
Intronek
Posty: 26
Rejestracja: 08 gru 2015, 20:15
Płeć: mężczyzna
MBTI: ISFP

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: jdharm »

jak patrze ze swojego nikłego doświadczenia to dokładnie było tak jak piszesz i niby ja to racjonalnie wszystko rozumiałem, ale emocje i tak brały górę. Stąd sądzę, że tu mnie najwięcej pracy czeka, żeby zapanować nad tym jakoś
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2119
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Drim »

jdharm pisze:Pytanie czy warto na siłę się zmieniać w środku?
No tak, warto, oczywiście że warto. Powiem nawet że to normalne, każdy z nas przez to przechodzi, życie tego od nas wymaga.


Nigdy nie uzyskasz 100% akceptacji albo zrozumienia u drugiej osoby bo to jest po prostu niemożliwe do osiągnięcia, często sami siebie nie do końca możemy zrozumieć czy zaakceptować. Dlatego musisz wybrać, albo zobojętniejesz, albo z psychiką będziesz miał pod górkę.

Przy okazji przestałbym też żyć fałszywymi wyobrażeniami o samcach alfa.
Zakładając że omawiany w przykładzie wzór mężczyzny nie jest psychopatą, jak 97% ludzkości, to ta mityczna kobieta która przychodzi i odchodzi z jego życia pozostawi po sobie jakieś refleksje, doświadczenia, przemyślenia. To nie jest kwestia stabilności emocjonalnej, albo jej braku, tylko zwyczajnej relacji z drugim człowiekiem. Człowiek zmienia się pod wpływem drugiego człowieka, uczy się nowych rzeczy, poszerza swoje horyzonty, albo na zad, zamyka się bo relacja jest patologiczna.


Chyba jak we wszystkim. Trzeba znaleźć równowagę pomiędzy tymi dwoma wartościami, chłodem a emocją, lecenie na pałę w skrajność raczej na dłuższą metę się nie opłaca.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: psubrat »

jdharm pisze:Rozmyślając nad związkiem, który niedawno zakończyłem, zacząłem zastanawiać się, czy warto do końca pozostawać sobą. A nie ukrywam jestem osobą mocno emocjonalną, jest w tym wszystkim sporo feminizmu i pewnie przez to też ten związek się rozpadł. Nie mam wątpliwości co do orientacji i nigdy nie miałem. Tyle dobrze. Pytanie czy warto na siłę się zmieniać w środku? Przecież to wszystko przychodzi u mnie naturalnie, potrzebuję akceptacji jak tlenu, rani mnie obojętność drugiej osoby co do moich uczuć.
Nie warto się na siłę zmieniać. Ale też nie warto wierzyć, że kobietę będą interesowały Twoje uczucia, inne niż uczucia względem niej. Nie będą. Do spełnienia tej potrzeby należy znaleźć sobie męskich przyjaciół (lub często widywanych braci / wujów / kuzynów / ...).
jdharm pisze:Ja trzymałem się tej dziewczyny, bo jej utrata wywraca mój świat do góry nogami
I tu jest sedno problemu. Postawiłeś sobie kobietę jako życiowy cel. Powoduje to bardzo przykre konsekwencje: że swoją wartość definiujesz na podstawie oceny Twojej osoby przez kobietę. Nie można tak. Należy starać się być dobrym człowiekiem - według własnej oceny moralnej - i swoje postępowanie oceniać przy pomocy własnego sumienia, a nie przez zewnętrzny wskaźnik - akceptację lub dezaprobatę ze strony kobiet.
jdharm pisze:Nie potrafię póki co być szczęśliwy sam i tu jest pies pogrzebany.
Ja też nie potrafię. Jednak na świecie oprócz kobiet są także mężczyźni. Bardziej podobni pod względem emocjonalnym do mnie, więc lepiej mnie rozumiejący. I traktujący mnie dobrze, zawsze w sposób dla mnie zrozumiały, a nie w sposób zależny od czynników, których ja nie rozumiem.
jdharm pisze:Według opinii wielu, prawdziwy mężczyzna jest szczęśliwy sam ze sobą, jego życie jest ułożone, ma te wartości, zasady, jest emocjonalnie stabilny, a jak do jego życia zawita kobieta to super, jak odejdzie też nic się nie stanie.
Takie teksty to fikcja. Człowiek przyzwyczaja się do ludzi, którzy są w jego życiu. Zawsze odczuje się stratę, gdy bliska osoba odejdzie. Natomiast jeśli się swojej wartości nie utożsamia z akceptacją tej osoby, jej odejście wywoła tylko smutek, a nie wątpliwości co do sensu własnego życia, co do tego czy przy narodzinach powinniśmy dostać inne cechy niż dostaliśmy.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Patrycjusz »

Ała, uuu, ał. Ależ się dajecie. Dawać kobiecie (komukolwiek) po sobie jeździć emocjonalnie, bo inaczej zostanie się z moralniakiem? Bo jest się facetem i trzeba robić z siebie robota? To się moi drodzy nazywa sprany mózg. Śmieszne jest to, jak zmienia się wasz stosunek kiedy tylko widzicie przed sobą białogłowę. Stosunek to za mało powiedziane - próba zmienienia własnego ja, i to w najgłębszym aspekcie, swoich uczuć. Gdyby ktokolwiek inny po was tak pojechał, czyli krótko mówiąc jakikolwiek przedstawiciel płci męskiej - zaczęłaby się walka. No, ale to ja mam taki dziwny stosunek, że za policzek oddaję tym samym bez względu na płeć. W każdym razie polecam - nie dajcie sobie sprać mózgów nakazami kulturowymi, kiedyś było z tego dużo korzyści, dzisiaj, po drugiej fali feminizmu nie ma z tego nic.

Co do męskości a bycia sobą dorzucę jeszcze jedne z moich ulubionych 6 minut świata:

Męska choroba
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: psubrat »

Patrycjusz pisze:Co do męskości a bycia sobą dorzucę jeszcze jedne z moich ulubionych 6 minut świata:

Męska choroba
Szkoda, że autor tego filmu nie wskazuje na pozytywne cechy mężczyzn - na przykład umiejętność zaryzykowania swojego życia dla innych w akcjach ratowniczych - nie zawsze prowadzonych przez ludzi, którzy mają taki zawód - czasem z pożaru, czy z jeziora pokrytego lodem, drugiego człowieka wyciągnie przypadkowy, obcy mężczyzna, do którego nikt by nie miał zastrzeżeń, gdyby tego ryzyka nie podjął.

Ja bym polecał film utrzymany w innym tonie. Przyjemnie się go ogląda, bo są prezentowane ładne obrazy i jest miły głos. Też w języku angielskim, tytuł "Male Shame": https://www.youtube.com/watch?v=kl2wB7Lwizo .
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
nudny introwertyk
Intro-wyjadacz
Posty: 384
Rejestracja: 28 kwie 2015, 7:19
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: ENFP
Lokalizacja: Poznań

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: nudny introwertyk »

Dodam tylko tyle: człowiek zmienia się przez całe swoje życie. Gdyby tak nie było, nawet starcy chodziliby w pieluchach i byliby wożeni w... oh, wait, zły przykład. W każdym razie to Ty sam powinieneś być motorem tych zmian. Jeśli już robisz to dla kogoś, to tylko dla siebie. Nie dlatego, żeby się komuś przypodobać. Ludzie pojawiają się w życiu i z niego znikają, jedni szybciej, drudzy później, a naprawdę mało kto zostaje "na zawsze". Nie warto zmieniać się dla tych, których jutro nie będzie. Ale dla własnej satysfakcji, czemu nie ? Nie mówię tu oczywiście o udawaniu kogoś, ale o zmianach wewnętrznych, w nawykach, sposobie życia. Musisz czuć chęć, pragnienie zmiany, a jeśli jej nie czujesz, to znaczy, że jest ok. Nic na siłę :)

Przesłanie Carlina z filmu od Patrycjusza pokrywa się z moim punktem widzenia na temat "kultu męskości", zresztą nie pierwszy raz słyszę ten monolog :D
Kobiety też potrafią ryzykować dla innych, psubracie. Ale nie wszystkie. I nie wszyscy faceci. Ja bym nie ryzykował, gdybym nie był pewien sukcesu, bo z natury jestem tchórzliwy... a może rozsądny to lepsze określenie ? :wink:
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: psubrat »

nudny introwertyk pisze:Kobiety też potrafią ryzykować dla innych, psubracie.
Dla SWOICH dzieci, siostrzeńców, wnuków,... generalnie dla krewnych, nie dla obcego człowieka. Kiedyś poszukiwałem w google - chciałem znaleźć jakiś artykuł z bohaterstwem kobiety, która uratowała obcą osobę - nie znalazłem. Jeśli gdzieś w takim tekście znalazła się kobieta, to było to coś w rodzaju. Tytuł: para bohatersko uratowała człowieka. Treść: mężczyzna wszedł do płonącego budynku, kobieta zadzwoniła po straż pożarną.
Swoją drogą: zastanawialiście się kiedyś dlaczego są bajki o złych macochach, a nie ma o złych ojczymach?
I nie wszyscy faceci.
Ale też nie wszyscy zabijają w wojnach, dokonują przestępstw. O negatywnych przypadkach powszechnie się pamięta, o pozytywnych - nie.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
ODPOWIEDZ