poczucie "dziwności" własnego ja
poczucie "dziwności" własnego ja
Wiem, tytuł wątku jest durnowaty, ale nie wiem, jak to inaczej nazwać... chodzi mi o to, że czasami wydaje mi się dziwne, że istnieję, że ja to ja, że jestem właśnie taka, a nie inna. Czy też macie czasem coś podobnego ? Czy lubicie to uczucie ? Jeśli to macie, to będziecie wiedzieć o co mi chodzi, bo ja nie potrafię tego wyjaśnić innymi słowy...
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Bywa, że się tak czuję, ale bardziej "inna" niz "dziwna". Nienawidzę tego uczucia, dlatego jesli nachodzą mi tego typu mysli staram się jak najszybciej je wylączyc i 'sciągnąc się na ziemię', bo inaczej zaczęlabym się uzalac nad sobą, a to do niczego nie prowadzi. Poza tym myslę o pozostałych ludziach: ktoś z nich jest w pełni normalny? Ja kogoś takiego nie znam. Nie jestes bardziej dziwna niż ktokolwiek. Nie wiem, czy to Cię pociesza czy martwi, bo nie wywnioskowalam z Twojego posta, czy uczucie dziwnosci Ci odpowiada, ale, taka jest prawda. I tyle.
- Piorun23
- Intro-wyjadacz
- Posty: 369
- Rejestracja: 28 sty 2010, 12:01
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z ciemnego boru
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Takie poczucie inności, dziwności to nic innego jak lekka depersonalizacja.
Niestety intro, często(zazwyczaj?) wrażliwcy lub nawet nerwicowcy czasem tak mają.
(Ja też tak mam)
I niestety nie jest to dobry objaw, bo świadczy o tym ze człowiek trochę odkleja się od rzeczywistości
Niestety intro, często(zazwyczaj?) wrażliwcy lub nawet nerwicowcy czasem tak mają.
(Ja też tak mam)
I niestety nie jest to dobry objaw, bo świadczy o tym ze człowiek trochę odkleja się od rzeczywistości
http://greenshadow23.deviantart.com/
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Często mam takie poczucie...ostatnio tzn przez jakieś ostatnie 2 lata aż za często. Dosłownie boli mnie życie. Wydaje mi się,że nie pasuję do dzisiejszego świata. Muszę się przyznać,że jestem nerwowa i też wrażliwa a nawet nadwrażliwa. Nie umiem bronić swego i to mnie denerwuje, za wszystko ostatnio przepraszam. Mam wrażenie,że w koło ranie tylko ludzi...
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Witam!
Ostatnio też często się nad tym zastanawiam.. ciężko to określić, generalizując- sensem i celem egzystencji, rolą mej osoby w społeczeństwie; mogę tak to ująć? stąd moja obecność na forum;) o dziwo wszystkie te głębokie refleksje potrafią dopaść mnie podczas wykonywania typowo przyziemnych czynności jak obieranie ziemniaków czy krojenie sałatki:) postanowiłem więc bardziej przyjrzeć sie samemu sobie.. kiedyś jako nastolatek zakręciłem się koło tego tematu, odkryłem, że jestem introwertykiem i na tym skończyła się moja przygoda ("osobowość plus"- bodaj z tego wyczytałem te mądrości ale, że treść książki trąciła nieco chrześcijańskim stylem nie zagłębiłem się w to za bardzo) dopiero od ok miesiąca poważnie zirytowany trybem i jakością życia jakie prowadzę zacząłem szukać.. zarozumienie siebie, póki co w niewielkim stopniu, rzuciło mi zupełnie nowe światło na pewne obszary życia, polecam każdemu choć odrobinę się pomęczyć, samoświadomość jest naprawdę potężnym narzędziem.. osobiście postanowiłem ją zaprząc to poprawy cech z których do końca chyba nie zdawałem sobie sprawy (ehh wrodzony perfekcjonizm:)).. sam się sobie dzwię ile czasu upłynęło zanim zrozumiałem kim jestem, ile lat próbowałem się dostosować do otaczającej mnie rzeczywistości; dziwne uczucie.. Milka0507 trafiłaś w sedno pisząc, że nie do końca wpasowałaś się w ramy dzisiejszego świata.. witaj w klubie;)
Ostatnio też często się nad tym zastanawiam.. ciężko to określić, generalizując- sensem i celem egzystencji, rolą mej osoby w społeczeństwie; mogę tak to ująć? stąd moja obecność na forum;) o dziwo wszystkie te głębokie refleksje potrafią dopaść mnie podczas wykonywania typowo przyziemnych czynności jak obieranie ziemniaków czy krojenie sałatki:) postanowiłem więc bardziej przyjrzeć sie samemu sobie.. kiedyś jako nastolatek zakręciłem się koło tego tematu, odkryłem, że jestem introwertykiem i na tym skończyła się moja przygoda ("osobowość plus"- bodaj z tego wyczytałem te mądrości ale, że treść książki trąciła nieco chrześcijańskim stylem nie zagłębiłem się w to za bardzo) dopiero od ok miesiąca poważnie zirytowany trybem i jakością życia jakie prowadzę zacząłem szukać.. zarozumienie siebie, póki co w niewielkim stopniu, rzuciło mi zupełnie nowe światło na pewne obszary życia, polecam każdemu choć odrobinę się pomęczyć, samoświadomość jest naprawdę potężnym narzędziem.. osobiście postanowiłem ją zaprząc to poprawy cech z których do końca chyba nie zdawałem sobie sprawy (ehh wrodzony perfekcjonizm:)).. sam się sobie dzwię ile czasu upłynęło zanim zrozumiałem kim jestem, ile lat próbowałem się dostosować do otaczającej mnie rzeczywistości; dziwne uczucie.. Milka0507 trafiłaś w sedno pisząc, że nie do końca wpasowałaś się w ramy dzisiejszego świata.. witaj w klubie;)
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
To działa w obie strony. Taka terapia grupowa-mikamves- pisze: PS: Naprawdę cieszę się, że znalazłem tą stronkę. Dodała mi naprawdę dużo otuchy. Dzięki wszystkim za poświęcony czas na forum.
"jestem anonimowym introwertykiem, z nieznajomymi ludźmi rozmawiałem 2 miesiące temu"
- BłędnyOgnik
- Introwertyk
- Posty: 75
- Rejestracja: 25 cze 2013, 23:40
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Gdynia
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Tytuł nie jest durnowaty, wg. mnie jest szczery i odważny, a to się ceni.lajlen_ pisze:Wiem, tytuł wątku jest durnowaty, ale nie wiem, jak to inaczej nazwać... chodzi mi o to, że czasami wydaje mi się dziwne, że istnieję, że ja to ja, że jestem właśnie taka, a nie inna. Czy też macie czasem coś podobnego ? Czy lubicie to uczucie ?
Od dość dawna myślałem że jestem dziwny, lub raczej niedopasowany do świata. Ale widać ktoś musi mieć takie odczucia zgodnie z zasadą, że "w pewnym sensie wszystko się gdzieś wydarza" (Terry Pratchett - "Straż nocna" / seria "Świat dysku")
Ja chyba nigdy za dobrze się nie do niej nie przykleiłem, a jeśli byłem, to przy odrywaniu za mocno pociągnąłem i się potargałem ...Piorun23 pisze:I niestety nie jest to dobry objaw, bo świadczy o tym ze człowiek trochę odkleja się od rzeczywistości
Mnie boli jak świat niszczeje. Gdybym się urodził kilkadziesiąt lat wcześniej (albo najlepiej wieków) to byłbym bardziej szczęśliwy. Chociaż prawdopodobnie jest to prostu marzenie spowodowane idealizowaniem wcześniejszych czasów.milka0507 pisze:Często mam takie poczucie...ostatnio tzn przez jakieś ostatnie 2 lata aż za często. Dosłownie boli mnie życie. Wydaje mi się,że nie pasuję do dzisiejszego świata.
"Tak by chcieli wszyscy, którzy dożyli, by oglądać takie czasy. Ale nie do nich należy decyzja. My musimy tylko zdecydować o tym, co zrobić z czasem, który został nam dany" J.R.R Tolkien - "Władca pierścieni - Drużyna pierścieni".
Mam podobnie, szczególnie ostatni czasy. A gdy myślę o konsekwencjach moich "błędów", jak mogą wpłynąć na moich najbliższych przyjaciół na 20 i więcej lat do przodu, to mam ochotę sobie głowę obciąćmilka0507 pisze:Muszę się przyznać,że jestem nerwowa i też wrażliwa a nawet nadwrażliwa. Nie umiem bronić swego i to mnie denerwuje, za wszystko ostatnio przepraszam. Mam wrażenie,że w koło ranie tylko ludzi...
Mam wrażenie, że ten klub jest większy niż się nam wydaje. Pewnie tylko za bardzo przypomina labirynt i dlatego ciężko kogoś spotkać ...Mike pisze:Milka0507 trafiłaś w sedno pisząc, że nie do końca wpasowałaś się w ramy dzisiejszego świata.. witaj w klubie;)
Łatwiej pomagać komuś niż sobie, a tym czasem najpierw powinno się pomóc sobie, żeby móc pomagać innym.
Jednak pomagając innym nieświadomie pomagamy też sobie.
Jednak pomagając innym nieświadomie pomagamy też sobie.
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Też tak mam i oddaje sie temu uczuciu wiem że to żle ale wtedy zaczynam pisać i to co udało mi sie przelać na papier zaskoczyło mnie nie raz Pozdrawiam
ISFP grupa A
I-51%,S-65%,F-53%,P-47%
Enneagramie 5 w 4
I-51%,S-65%,F-53%,P-47%
Enneagramie 5 w 4
- lea
- Rozkręcony intro
- Posty: 332
- Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 0w0
- MBTI: CATS
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
W trzech słowach, po skrócie - tak siebie 'odbieram':
Zbyteczna.
Nierzeczywista
Nieokreślona.
Moje istnienie nie jest szkodliwym błędem w systemie, ponieważ nie odczuwam aby moja obecność, wywierała/wywarła jakikolwiek znaczny negatywny wpływ na otoczenie - choć pewnie mogła mieć. Zapewne coś na zasadzie Efektu Motyla. Pozornie nieistotne moje czynności spowodowały jakiś ciąg wydarzeń.
Lecz nie czuję, abym do tego świata należała. Wciąż - błąd. Błąd jakiś nastąpił przez to, że jestem. Na zasadzie, przypadkowego produktu na taśmie produkcyjnej. Opakowanie przewidziane dla pewnej stałej ilości ludzi na świecie + ja.
I wszędzie jestem "otoczenie + ja".
Produkt. Pozornie taki jak wszystkie pozostałe dookoła, ale w sposobie bycia i emocjach, tym jak odbiera rzeczywistość - ma nadwyżkę bądź niedobór pewnych składników, przez co wciąż jest niedopasowany i nigdy się nie wpasuje, bo nie było dla niego przewidzianego miejsca.
Nie specjalnie wie, jak działać w środowisku, do którego został wrzucony, bo wciąż ma uczucie nie przynależności i jakby otoczenie też to wiedziało, więc jest traktowany jak ktoś obcy.
Czuje, że jest poza, więc jedynie pozornie w tym jest - ciałem.
Czuje. Ja-produkt.
Czuję, że jestem sama. Nie chodzi o samotność z pragnieniem bycia z kimś, lecz samotność, w formie wewnętrznej pustki i rozdrażnienie tym, że muszę tkwić w ten nadanej mi formie.
Duch i jego więzienie, klatka. Insekt w słoiku, obijający się o ścianki. I cóż złego uczynił, że ktoś go do niego wrzucił i zakręcił wieczko...?
Jestem obserwatorem swojego życia. Przyglądam się sobie. Ja-prawdziwa, przyglądam się temu jak nauczyłam się - nadal dość nieudolnie, ale jednak - sprawiać wrażenie osoby z naturalnymi, wrodzonymi odruchami.
Odruchami okazywania emocji.
Trochę mam do siebie pogardy, ale rozumiem - że tak musi być ( bez tej gry, życie byłoby rzucaniem sobie kłód pod nogi, a przecież inni i tak już ci to robią ).
Uśmiech/śmiech który dla kogoś jest rzeczą dla łatwą, lekką - dla mnie ( w większości 'przypadków', nie zawsze lecz zazwyczaj ) jest wręcz zjawiskiem zaplanowanym - bo nauczyłam się wyczuwać, kiedy INNI tego oczekują.
Lecz nadal, takie to wszystko wymuszone, zafałszowane. I nie umiem tak ciągle, to męczące.
Patrzę na świat jak przez szybę, jakby każdy był ode mnie odgrodzony barierą. Coś jest nie tak... ze mną, czy z otoczeniem?
Film "Matrix". Neo budzi się w świecie Prawdziwym. Myślał że ŻYJE ale tak naprawdę był tylko ciałem przeznaczonym na benzynę-pożywienie. Nigdy naprawdę nie widział świata, bo świat jaki znał, był tylko stworzonym fikcyjnym obrazem, snem.
Jakbym była gdzieś... daleko. Właśnie. Wszystko to fikcja, ja to wiem więc nie pasuje.
Lecz nikt nie chce mnie wybudzić i jestem na to skazana. Skazana na... życie.
Dany mi dar najcenniejszy?
A gdyby tak nigdy nie być.
Nigdy nie istnieć, to nie to co umrzeć.
Jestem nieokreślona - bo wciąż szukam siebie. Nie wiem czy jestem nieczuła czy wręcz zbyt przewrażliwiona, zbyt empatyczna. Chce odnaleźć jakąś swoją średnią. Przestać popadać ze skrajności w skrajność, przestać balansować. Ostatecznie spaść, bądź złapać równowagę i nie musieć wciąż uważać na to, by ją zachować. Stały grunt. Iść, przed siebie i nie być tak w sobie tak zagubioną. Przestać być dla siebie kimś obcym i nieprzewidywalnym.
Zbyteczna.
Nierzeczywista
Nieokreślona.
Moje istnienie nie jest szkodliwym błędem w systemie, ponieważ nie odczuwam aby moja obecność, wywierała/wywarła jakikolwiek znaczny negatywny wpływ na otoczenie - choć pewnie mogła mieć. Zapewne coś na zasadzie Efektu Motyla. Pozornie nieistotne moje czynności spowodowały jakiś ciąg wydarzeń.
Lecz nie czuję, abym do tego świata należała. Wciąż - błąd. Błąd jakiś nastąpił przez to, że jestem. Na zasadzie, przypadkowego produktu na taśmie produkcyjnej. Opakowanie przewidziane dla pewnej stałej ilości ludzi na świecie + ja.
I wszędzie jestem "otoczenie + ja".
Produkt. Pozornie taki jak wszystkie pozostałe dookoła, ale w sposobie bycia i emocjach, tym jak odbiera rzeczywistość - ma nadwyżkę bądź niedobór pewnych składników, przez co wciąż jest niedopasowany i nigdy się nie wpasuje, bo nie było dla niego przewidzianego miejsca.
Nie specjalnie wie, jak działać w środowisku, do którego został wrzucony, bo wciąż ma uczucie nie przynależności i jakby otoczenie też to wiedziało, więc jest traktowany jak ktoś obcy.
Czuje, że jest poza, więc jedynie pozornie w tym jest - ciałem.
Czuje. Ja-produkt.
Czuję, że jestem sama. Nie chodzi o samotność z pragnieniem bycia z kimś, lecz samotność, w formie wewnętrznej pustki i rozdrażnienie tym, że muszę tkwić w ten nadanej mi formie.
Duch i jego więzienie, klatka. Insekt w słoiku, obijający się o ścianki. I cóż złego uczynił, że ktoś go do niego wrzucił i zakręcił wieczko...?
Jestem obserwatorem swojego życia. Przyglądam się sobie. Ja-prawdziwa, przyglądam się temu jak nauczyłam się - nadal dość nieudolnie, ale jednak - sprawiać wrażenie osoby z naturalnymi, wrodzonymi odruchami.
Odruchami okazywania emocji.
Trochę mam do siebie pogardy, ale rozumiem - że tak musi być ( bez tej gry, życie byłoby rzucaniem sobie kłód pod nogi, a przecież inni i tak już ci to robią ).
Uśmiech/śmiech który dla kogoś jest rzeczą dla łatwą, lekką - dla mnie ( w większości 'przypadków', nie zawsze lecz zazwyczaj ) jest wręcz zjawiskiem zaplanowanym - bo nauczyłam się wyczuwać, kiedy INNI tego oczekują.
Lecz nadal, takie to wszystko wymuszone, zafałszowane. I nie umiem tak ciągle, to męczące.
Patrzę na świat jak przez szybę, jakby każdy był ode mnie odgrodzony barierą. Coś jest nie tak... ze mną, czy z otoczeniem?
Film "Matrix". Neo budzi się w świecie Prawdziwym. Myślał że ŻYJE ale tak naprawdę był tylko ciałem przeznaczonym na benzynę-pożywienie. Nigdy naprawdę nie widział świata, bo świat jaki znał, był tylko stworzonym fikcyjnym obrazem, snem.
Jakbym była gdzieś... daleko. Właśnie. Wszystko to fikcja, ja to wiem więc nie pasuje.
Lecz nikt nie chce mnie wybudzić i jestem na to skazana. Skazana na... życie.
Dany mi dar najcenniejszy?
A gdyby tak nigdy nie być.
Nigdy nie istnieć, to nie to co umrzeć.
Jestem nieokreślona - bo wciąż szukam siebie. Nie wiem czy jestem nieczuła czy wręcz zbyt przewrażliwiona, zbyt empatyczna. Chce odnaleźć jakąś swoją średnią. Przestać popadać ze skrajności w skrajność, przestać balansować. Ostatecznie spaść, bądź złapać równowagę i nie musieć wciąż uważać na to, by ją zachować. Stały grunt. Iść, przed siebie i nie być tak w sobie tak zagubioną. Przestać być dla siebie kimś obcym i nieprzewidywalnym.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
- degieb
- Pobudzony intro
- Posty: 126
- Rejestracja: 13 gru 2012, 21:18
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: B(rz)ydgoszcz
- Kontakt:
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Pewnie. Codziennie, kiedy widzę swoją twarz w lustrze ogarnia mnie to poczucie, ale to akurat nic złego. Nie wyobrażam sobie, czym by było moje życie beze "mnie", czyli pewnie nie miał bym własnych poglądów ani pomysłów, i to byłoby naprawdę straszne. I jednak dobrze nawet się wstydzić swoich poglądów, po przynajmniej jakieś miałeś/aś.
Mhm.
- vragutinovic
- Pobudzony intro
- Posty: 169
- Rejestracja: 18 lis 2012, 0:38
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INTP
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Im częściej zaglądam tu na forum i zagaduję różne nicki forumowe, tym mniej takiego "poczucia dziwności". Rodacy, dziękuję że jesteście !
Tylko bez wielkiego, grupowego "huga" proszę...
Tylko bez wielkiego, grupowego "huga" proszę...
-
- Zagubiona dusza
- Posty: 4
- Rejestracja: 06 gru 2013, 14:13
- Płeć: nieokreślona
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Ale wy macie problemy ludzie. Większosc tu ma raczej jakieś mniejsze bądź większe zaburzenia psychiczne niż introwertyzm. Ale zwalacie to na swój introwertyzm. Ja nie mam ani poczucia "dzwności swojego ja" cokolwiek miałoby to znaczyć ani nie czuję się zbyteczna ani nierzeczywista. Skoro prawie wszyscy tu czują się zbyteczni i niepotrzebni może pora kupić sznur? Ludzie... nie przejmujcie się co myslą inni, trzeba mieć dystans do tych wszystkich beznadziejnych, nietolerancyjnych ludzi dookoła i śmiac się z ich głupoty i prób zmieniania intro a nie wszystko brać do siebie i mówić ale jestem bezndziejny idę sie zabićlea pisze:W trzech słowach, po skrócie - tak siebie 'odbieram':
Zbyteczna.
Nierzeczywista
Nieokreślona.
....
Jestem nieokreślona - bo wciąż szukam siebie. Nie wiem czy jestem nieczuła czy wręcz zbyt przewrażliwiona, zbyt empatyczna. Chce odnaleźć jakąś swoją średnią. Przestać popadać ze skrajności w skrajność, przestać balansować. Ostatecznie spaść, bądź złapać równowagę i nie musieć wciąż uważać na to, by ją zachować. Stały grunt. Iść, przed siebie i nie być tak w sobie tak zagubioną. Przestać być dla siebie kimś obcym i nieprzewidywalnym.
@lea Koleżanko może ty masz po prostu depresję, podobne wypociny o bezsensie życia czytałam np. u Virginii Woolf, która w końcu się zabiła.
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Halo halo. Po co ta agresja, ataki?!mlodaintrowertyczkaa pisze:Ale wy macie problemy ludzie. Większosc tu ma raczej jakieś mniejsze bądź większe zaburzenia psychiczne niż introwertyzm. Ale zwalacie to na swój introwertyzm. Ja nie mam ani poczucia "dzwności swojego ja" cokolwiek miałoby to znaczyć ani nie czuję się zbyteczna ani nierzeczywista. Skoro prawie wszyscy tu czują się zbyteczni i niepotrzebni może pora kupić sznur? Ludzie... nie przejmujcie się co myslą inni, trzeba mieć dystans do tych wszystkich beznadziejnych, nietolerancyjnych ludzi dookoła i śmiac się z ich głupoty i prób zmieniania intro a nie wszystko brać do siebie i mówić ale jestem bezndziejny idę sie zabić
Jej problem jej sprawa. A może to nie jest dla niej problem. Każdy może się tu wypowiadać i nie robi tego po to, aby słuchać krytycznych uwag.
"skoro prawie wszyscy..."
"trzeba mieć..."
generalizacja ;<
Co jest, to jest. Co się zdarzy, to się zdarzy.
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
Krytyka nie równa się atak. Dobrze wykorzystana krytyka stanowi istotne narzędzie w dążeniu do doskonałościHalo halo. Po co ta agresja, ataki?!
Jej problem jej sprawa. A może to nie jest dla niej problem. Każdy może się tu wypowiadać i nie robi tego po to, aby słuchać krytycznych uwag.
Re: poczucie "dziwności" własnego ja
tego nie napisałam.highwind pisze:Krytyka nie równa się atak.
Co jest, to jest. Co się zdarzy, to się zdarzy.