Empatia - test (ang)
- SardonicAlly
- Pobudzony intro
- Posty: 166
- Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie
Empatia - test (ang)
Intryguje mnie zjawisko empatii, z tego prostego względu, że w ogóle go nie rozumiem. Tzn, rzecz jasna, czytałam o tym, i wiem jak to powinno działać: stawiasz się w sytuacji drugiej osoby, i odczuwasz to, co ona. No, pięknie, ale nie odczuwam. Potrafię czasem nazwać, co moim zdaniem czuje dana osoba, ale często mylę smutek ze zmęczeniem, zniecierpliwienie ze znudzeniem, nie jestem w stanie rozpoznać, czy ktoś mnie lubi, czy tylko toleruje. Podobno często wygłaszam uwagi które "ranią" - zupełnie bezwiednie, i bez złych intencji. Podobno obrażam komentarzami rzuconymi mimochodem.
Jeśli ktoś mi się zwierza (big mistake) zastanawiam się jak dokonać jednej z 2 rzeczy a)pomóc mu, jeśli sprawa jest w moim odczuciu poważa b)sprawić, żeby przestał bajdurzyć, jeśli sprawa jest błaha. W żadnej z tych sytuacji nie udziela mi sie nastrój (smutny czy wesoły) osoby, która mi się zwierza. Podejrzewam, że czegoś w mojej skromnej osobowości po prostu brakuje.
Nie znaczy to bynajmniej, że bywam okrutna - rozumiem znaczenie bólu i nigdy nie próbowałam go sprawić żadnemu stworzeniu. Wręcz przeciwnie, widząc cierpiące zwierze czy człowieka staram się pomóc, ale nie dlatego, że wywołuje to we mnie jakieś emocje - po prostu, mam świadomość że tak zrobić należy. Ale nie na tym polega empatia. Obserwuję nieraz, kiedy jestem ciężko chora, moja matka płacze, jest smutna, nie może jeść. Pytam, o co znowu chodzi, a o na na to, "jak mogę jeść jak się o ciebie zamartwiam". Najwyraźniej, istnieje jakieś powiązanie. Problemy innych najwyraźniej mogą ranić. Ale, jak to działa? Automatycznie, zupełnie bez świadomej kontroli - ot, słyszycie o czyimś nieszczęściu i robi się wam smutno? Ja w tej sytuacji rozważam 3 rzeczy a) czy mnie to w jakiś sposób bezpośrednio dotyczy b) czy to jakimś cudem jest moja wina? c) czy mogę się na coś przydać? i jeśli wszystkie trzy odpowiedzi sa negatywne, nie myślę o sprawie więcej. Jeśli mogę coś zrobić, robię to - znowu, po prostu dlatego, że tak być powinno.
Miało być krótkie pytanie i teścik, a wyszedł elaborat. No więc, jak to jest z waszą empatią? Ktoś ma podobnie? I najważniejsze, czy tę sztuczkę można jakoś wytrenować, czy trzeba się z tym po prostu urodzić?
A oto i teścik:
http://glennrowe.net/BaronCohen/Empathy ... tient.aspx
Najwyraźniej, nawet ludzie z syndromem Aspergera lepiej znają tę empatyczną sztuczkę.. Mój wynik to całe 14.
Tu jeszcze ciekawostka, wykład profesora który wymyślił powyższy kwestionariusz.
http://www.youtube.com/watch?v=Aq_nCTGS ... re=related
Hmm. zgodnie z jego definicją, jestem albo sociopath, narciss, albo.. Aspherger. Not very funny.
Jeśli ktoś mi się zwierza (big mistake) zastanawiam się jak dokonać jednej z 2 rzeczy a)pomóc mu, jeśli sprawa jest w moim odczuciu poważa b)sprawić, żeby przestał bajdurzyć, jeśli sprawa jest błaha. W żadnej z tych sytuacji nie udziela mi sie nastrój (smutny czy wesoły) osoby, która mi się zwierza. Podejrzewam, że czegoś w mojej skromnej osobowości po prostu brakuje.
Nie znaczy to bynajmniej, że bywam okrutna - rozumiem znaczenie bólu i nigdy nie próbowałam go sprawić żadnemu stworzeniu. Wręcz przeciwnie, widząc cierpiące zwierze czy człowieka staram się pomóc, ale nie dlatego, że wywołuje to we mnie jakieś emocje - po prostu, mam świadomość że tak zrobić należy. Ale nie na tym polega empatia. Obserwuję nieraz, kiedy jestem ciężko chora, moja matka płacze, jest smutna, nie może jeść. Pytam, o co znowu chodzi, a o na na to, "jak mogę jeść jak się o ciebie zamartwiam". Najwyraźniej, istnieje jakieś powiązanie. Problemy innych najwyraźniej mogą ranić. Ale, jak to działa? Automatycznie, zupełnie bez świadomej kontroli - ot, słyszycie o czyimś nieszczęściu i robi się wam smutno? Ja w tej sytuacji rozważam 3 rzeczy a) czy mnie to w jakiś sposób bezpośrednio dotyczy b) czy to jakimś cudem jest moja wina? c) czy mogę się na coś przydać? i jeśli wszystkie trzy odpowiedzi sa negatywne, nie myślę o sprawie więcej. Jeśli mogę coś zrobić, robię to - znowu, po prostu dlatego, że tak być powinno.
Miało być krótkie pytanie i teścik, a wyszedł elaborat. No więc, jak to jest z waszą empatią? Ktoś ma podobnie? I najważniejsze, czy tę sztuczkę można jakoś wytrenować, czy trzeba się z tym po prostu urodzić?
A oto i teścik:
http://glennrowe.net/BaronCohen/Empathy ... tient.aspx
Najwyraźniej, nawet ludzie z syndromem Aspergera lepiej znają tę empatyczną sztuczkę.. Mój wynik to całe 14.
Tu jeszcze ciekawostka, wykład profesora który wymyślił powyższy kwestionariusz.
http://www.youtube.com/watch?v=Aq_nCTGS ... re=related
Hmm. zgodnie z jego definicją, jestem albo sociopath, narciss, albo.. Aspherger. Not very funny.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Empatia - test (ang)
21 punktów. Lol
Empatia - wydawało mi się, że jako taką posiadam Ale ten test sprawił, że zacząłem się zastanawiać.
Takie spostrzeżenia, które wzbudziły we mnie pytania testowe:
Nienawidzę na ten przykład, kiedy ludzie nie mówią w prost tego, czego chcą i oczekują, że się domyślę o co im chodzi. Nie domyślę się na pewno Pamiętam ile tragikomicznych sytuacji z tego powychodziło z moimi byłymi. Jestem prostym człowiekiem - jeżeli słyszę słowa, prośbę, komendę, to ją wykonuję... A dużo kobiet oczekuje, że zrobi się na przekór i na przykład ich nie opuści w chwilach trwogi. Jak słyszę zostaw mnie w spokoju, to odwracam się i wychodzę. Po takiej akcji, w pokoju mojej byłej wciąż jest dziura w drzwiach po uderzeniu telefonem komórkowym ...
Jeżeli ktoś (przeważnie kobieta) pyta jak wygląda w danym ciuchu/fryzurze - powiem bez ogródek co sądzę, nawet gdyby miało to brzmieć "zdejmij to, bo się zaraz porzygam". God damn it. Nawet nie rozumiem jak można by postąpić inaczej w takiej sytuacji :/ I przypominam sobie wiele sytuacji, w których czy to mama, czy to siostra, czy to właśnie dziewczyna obrażały się zaraz chwilę po usłyszeniu szczerej odpowiedzi. WTF pytam? To po co w ogóle zasięgacie mojej opinii Może bywam zbyt szorstki - pamiętam taką sytuację, w której miałem zrecenzować strój mojej kobiety do obrony pracy magisterskiej. Wyglądał jak z XVII wieku, a do tego komicznie. Powiedziałem jej to i kazałem przebrać, na co że ona niczego innego nie ma, i że jej babcia jej to poleciła (no i miała na mnie mega wkurwa). Ale nie dawało jej to spokoju, więc spytała współlokatora (geja). Powiedział jej dokładnie to samo, tylko trochę mniej bezpośrednio, to tylko się śmiała i cieszyła i jeszcze mu podziękowała ze świetną opinię. Ostatecznie ubrała coś innego, ale na mnie zła była dalej. Czysta hipokryzja
Z facetami nie miałem nigdy takich problemów. Wiedzą czego chcą, jasno wyrażają swoje cele. Można walić prosto z mostu. Najwyżej się dostanie w ryj.
Empatia - wydawało mi się, że jako taką posiadam Ale ten test sprawił, że zacząłem się zastanawiać.
Takie spostrzeżenia, które wzbudziły we mnie pytania testowe:
Nienawidzę na ten przykład, kiedy ludzie nie mówią w prost tego, czego chcą i oczekują, że się domyślę o co im chodzi. Nie domyślę się na pewno Pamiętam ile tragikomicznych sytuacji z tego powychodziło z moimi byłymi. Jestem prostym człowiekiem - jeżeli słyszę słowa, prośbę, komendę, to ją wykonuję... A dużo kobiet oczekuje, że zrobi się na przekór i na przykład ich nie opuści w chwilach trwogi. Jak słyszę zostaw mnie w spokoju, to odwracam się i wychodzę. Po takiej akcji, w pokoju mojej byłej wciąż jest dziura w drzwiach po uderzeniu telefonem komórkowym ...
Jeżeli ktoś (przeważnie kobieta) pyta jak wygląda w danym ciuchu/fryzurze - powiem bez ogródek co sądzę, nawet gdyby miało to brzmieć "zdejmij to, bo się zaraz porzygam". God damn it. Nawet nie rozumiem jak można by postąpić inaczej w takiej sytuacji :/ I przypominam sobie wiele sytuacji, w których czy to mama, czy to siostra, czy to właśnie dziewczyna obrażały się zaraz chwilę po usłyszeniu szczerej odpowiedzi. WTF pytam? To po co w ogóle zasięgacie mojej opinii Może bywam zbyt szorstki - pamiętam taką sytuację, w której miałem zrecenzować strój mojej kobiety do obrony pracy magisterskiej. Wyglądał jak z XVII wieku, a do tego komicznie. Powiedziałem jej to i kazałem przebrać, na co że ona niczego innego nie ma, i że jej babcia jej to poleciła (no i miała na mnie mega wkurwa). Ale nie dawało jej to spokoju, więc spytała współlokatora (geja). Powiedział jej dokładnie to samo, tylko trochę mniej bezpośrednio, to tylko się śmiała i cieszyła i jeszcze mu podziękowała ze świetną opinię. Ostatecznie ubrała coś innego, ale na mnie zła była dalej. Czysta hipokryzja
Z facetami nie miałem nigdy takich problemów. Wiedzą czego chcą, jasno wyrażają swoje cele. Można walić prosto z mostu. Najwyżej się dostanie w ryj.
Jeżeli ktoś mi się zwierza, to nawet jeżeli truje niesamowite, błahe pierdy (czym w 95% przypadków są problemy ludzi pierwszego świata http://static.fjcdn.com/pictures/First+ ... 386392.jpg), zaciskam zęby i staram się z powagą podejść do zagadnienia i pomóc. Jakoś nie wyobrażam sobie zbywania osoby, która dany problem traktuje jak coś wielce ważnego. Boję się, że mogłoby to wzbudzić jej przykrość. Za to już nie boję się powiedzieć tego, czego osoba nie chce usłyszeć. Często w takich "zwierzeniach" da się wyczuć, że druga osoba opowiada o jakiejś sytuacji, licząc na to że poprzemy jej punkt widzenia, albo wątpliwy moralnie sposób zachowania. Cóż. Nie ze mną takie gierki. Nie mam problemu żeby wypalić "i dobrze że ci się za to dostało, ja zjebałbym cię jeszcze gorzej". I przeszkadza mi to nieco w towarzystwie, bo często wychodzę na malkontenta. Ktoś coś opowiedział, całe gremium wzajemnej adoracji zapewnia, że nic się nie stało, że dobrze się ktoś zachował - a ja, na to "are you fucking kiddin' me?". W związkowych relacjach też mi to przeszkadza, bo druga połówka oczekuje bezwarunkowego wsparcia/poparcia, a ja nie potrafię tak dla kogoś naginać moich norm moralnych.Jeśli ktoś mi się zwierza (big mistake) zastanawiam się jak dokonać jednej z 2 rzeczy a)pomóc mu, jeśli sprawa jest w moim odczuciu poważa b)sprawić, żeby przestał bajdurzyć, jeśli sprawa jest błaha.
Tutaj akurat mam inaczej. Bardzo silne emocje budzi we mnie widok ludzi starszych, niedołężnych, niepełnosprawnych, chorych. Emocje, potrafiące wręcz wyciskać łzy. Ale nie może być to anonimowa postać z TV, nawet jeżeli reklama mówi, że to Małgosia, i że cierpi na mukowiscydozę. I jeżeli komuś pomagam, to ze współczucia, a nie z poczucia że tak wypada.Nie znaczy to bynajmniej, że bywam okrutna - rozumiem znaczenie bólu i nigdy nie próbowałam go sprawić żadnemu stworzeniu. Wręcz przeciwnie, widząc cierpiące zwierze czy człowieka staram się pomóc, ale nie dlatego, że wywołuje to we mnie jakieś emocje - po prostu, mam świadomość że tak zrobić należy
Zdarza się od czasu do czasu. Głównie jeżeli zahaczamy o śmierć bliskich osób. Jak słyszę, że komuś zmarła mama, to nie potrafię reagować inaczej niż smutkiem, nawet jeżeli kobiety nie widziałem na oczy i słyszę o niej pierwszy raz w życiu. Nie jestem ani PiSowcem, ani dobrym katolikiem, a i katastrofa smoleńska i śmierć papieża sprawiły że byłem podłamany. A i jeszcze 9/11. Różne rzeczy sobie teraz przypominam... Może nie jest ze mną tak źle Tylko pytanie czy nie mylę empatii ze współczuciem. Chyba tak.ot, słyszycie o czyimś nieszczęściu i robi się wam smutno?
- SardonicAlly
- Pobudzony intro
- Posty: 166
- Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie
Re: Empatia - test (ang)
Ha, czyli są jeszcze nieco podobni pod tym względem ludzie, dobrze wiedzieć Ale, jakby się wczytać w końcówkę twojego postu, można zauważyć gdzie mieści sie zasadnicza różnica między 14 a 21 pktów: cudze cierpienie, nawet ludzi bliżej ci nieznanych wywołuje u ciebie smutek. Tego właśnie nie łapię. Weźmy choćby taką katastrofę smoleńską. Jedyną moją reakcją było: "ale głupi ci organizatorzy, wpakować wszystkie szychy w jeden samolot. Ciekawe, kto teraz będzie rządził i jaka z tego wyniknie rozpierducha." .Śmierć papieża - "No, ale o co wam chodzi, przecież znaliście go tylko z telewizji?"
Jeśli ktoś z moich znajomych mówi mi, że np. umarł mu ojciec, też nie czuję nic. Tzn, oczywiście, wiem że powinnam powiedzieć, że jest mi przykro, i zapytać czy mogę w czymś pomóc. I tak też robię, ale z poczucia obowiązku wobec znajomego.
Podobnie jest z ludźmi którzy są mi bliscy. Kiedy umieraja, to co czuję to głównie irytacja i poczucie pustki. Zniechęcenie, frustracja, niedowierzanie. Tak samo jest z moimi zwierzętami. Kiedy chorują i umierają czuję złość, bezsilność, pustkę. Może to jest moja wersja smutku, ta kombinacja uczuć?
Choroba i bezsilność i starość irytują mnie, nie wzruszają. Nie umiem zrozumieć celu użalenia się nad sobą, ani nad innymi. Jeśli chory jest mi bliski, wywołuje to we mnie coś w rodzaju instynktu obronnego. Chcę pomóc. Jeśli to nieznajomy - ot, trzeba pomóc, jeśli się da, a jeśli się nie da, to nie zastanawiać się nad tym dłużej.
On the bright side, pomaganie ludziom sprawia mi pewną satysfakcję, podobną trochę do uczucia towarzyszącego przechodzeniu na kolejny level w jakiejś grze. Nie jest to uczucie zbyt silne, ale odczuwalne i na pewno pozytywne.
Teraz, jak czytam sobie powyższe akapity wyziera z tego niezbyt miłe indywiduum. W zasadzie nigdy mi to specjalnie nie przeszkadzało, ale tak się zastanawiam, czy brak empatii nie jest czasem główną przyczyna mojego braku bliższych relacji z innymi ludźmi. Czyżby umiejętność współodczuwania była aż tak ważna? A jeśli jest, to czy można ją w sobie wytrenować? Nie mówię tu o udawaniu, ale o nauczeniu się współodczuwania.
Jeśli ktoś z moich znajomych mówi mi, że np. umarł mu ojciec, też nie czuję nic. Tzn, oczywiście, wiem że powinnam powiedzieć, że jest mi przykro, i zapytać czy mogę w czymś pomóc. I tak też robię, ale z poczucia obowiązku wobec znajomego.
Podobnie jest z ludźmi którzy są mi bliscy. Kiedy umieraja, to co czuję to głównie irytacja i poczucie pustki. Zniechęcenie, frustracja, niedowierzanie. Tak samo jest z moimi zwierzętami. Kiedy chorują i umierają czuję złość, bezsilność, pustkę. Może to jest moja wersja smutku, ta kombinacja uczuć?
Choroba i bezsilność i starość irytują mnie, nie wzruszają. Nie umiem zrozumieć celu użalenia się nad sobą, ani nad innymi. Jeśli chory jest mi bliski, wywołuje to we mnie coś w rodzaju instynktu obronnego. Chcę pomóc. Jeśli to nieznajomy - ot, trzeba pomóc, jeśli się da, a jeśli się nie da, to nie zastanawiać się nad tym dłużej.
On the bright side, pomaganie ludziom sprawia mi pewną satysfakcję, podobną trochę do uczucia towarzyszącego przechodzeniu na kolejny level w jakiejś grze. Nie jest to uczucie zbyt silne, ale odczuwalne i na pewno pozytywne.
Teraz, jak czytam sobie powyższe akapity wyziera z tego niezbyt miłe indywiduum. W zasadzie nigdy mi to specjalnie nie przeszkadzało, ale tak się zastanawiam, czy brak empatii nie jest czasem główną przyczyna mojego braku bliższych relacji z innymi ludźmi. Czyżby umiejętność współodczuwania była aż tak ważna? A jeśli jest, to czy można ją w sobie wytrenować? Nie mówię tu o udawaniu, ale o nauczeniu się współodczuwania.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
- Padre
- IntroManiak
- Posty: 627
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Kontakt:
Re: Empatia - test (ang)
22. Witajcie przyjaciele Aspergerowcy :-D
Podobnie jak Sardonic powyżej, najczęściej próbuję emulować reakcje i uczucia innych, często ze skutkiem dokładnie odwrotnym.
Podobnie jak Sardonic powyżej, najczęściej próbuję emulować reakcje i uczucia innych, często ze skutkiem dokładnie odwrotnym.
Rzekłaś. Howgh. To i ciąg dalszy, dopiszę tylko "me too!", bo nic dodać.SardonicAlly pisze:Kiedy chorują i umierają czuję złość, bezsilność, pustkę. Może to jest moja wersja smutku, ta kombinacja uczuć?
Jak się dowiesz, daj znać. Wedle mej raczej limitowanej wiedzy, cosik nam w chemii mózgu szwankuje, więc pozostaje wyłącznie emulacja sotware'owa. Nieźle działa w przypadku osób, które już znam, ale wali się na całej linii w przypadku nie- lub mało znajomych.SardonicAlly pisze:Czyżby umiejętność współodczuwania była aż tak ważna? A jeśli jest, to czy można ją w sobie wytrenować? Nie mówię tu o udawaniu, ale o nauczeniu się współodczuwania.
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
- SardonicAlly
- Pobudzony intro
- Posty: 166
- Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie
Re: Empatia - test (ang)
Ha, jest nas całkiem spora grupa, jak na dość niewielką liczbę aktywnych uczestników forum. <Relieved>
Ciekawe, czy dla podtrzymania różnorodności gatunkowej mamy też na stanie jakiś introwertyków - empatów z przeciwległego krańca krzywej Gaussa.
Anyway, mnie też się zdaje, że bliżej nam do syndromu asperghera niż do socjopatii, ale może dlatego, że trudno spojrzeć na siebie zupełnie obiektywnie. Socjopata kojarzy mi się głównie z gościem w typie Hanniballa Lectera do którego mi jeszcze dość daleko.
Nie widzę u siebie żadnych skłonności do agresji i krzywdzenia innych. Natomiast skłonności do manipulowania innymi w razie potrzeby, ubóstwo emocjonalne, powierzchowność kontaktów międzyludzkich - jak najbardziej się zgadza. Jakieś tam sumienie jak sądzę mam, ale już z poczuciem winy bywa różnie. Raczej nie zdarza mi sie żałować tego co zrobiłam/nie zrobiłam ale tego że rzecz wyszła na jaw i gnębią mnie konsekwencje. Może jestem skrzyżowaniem socjopaty z aspergerowcem, ot, ni pies, ni wydra.
Ciekawe, czy dla podtrzymania różnorodności gatunkowej mamy też na stanie jakiś introwertyków - empatów z przeciwległego krańca krzywej Gaussa.
Padre, w chemii mózgu, mówisz? No, to próba wyuczenia się tej sztuczki zakrawa mi na walkę z wiatrakami w takim razie. Nie masz czasem jakiegoś ciekawego linka na składzie? Poczytałabym.Wedle mej raczej limitowanej wiedzy, cosik nam w chemii mózgu szwankuje
Anyway, mnie też się zdaje, że bliżej nam do syndromu asperghera niż do socjopatii, ale może dlatego, że trudno spojrzeć na siebie zupełnie obiektywnie. Socjopata kojarzy mi się głównie z gościem w typie Hanniballa Lectera do którego mi jeszcze dość daleko.
Nie widzę u siebie żadnych skłonności do agresji i krzywdzenia innych. Natomiast skłonności do manipulowania innymi w razie potrzeby, ubóstwo emocjonalne, powierzchowność kontaktów międzyludzkich - jak najbardziej się zgadza. Jakieś tam sumienie jak sądzę mam, ale już z poczuciem winy bywa różnie. Raczej nie zdarza mi sie żałować tego co zrobiłam/nie zrobiłam ale tego że rzecz wyszła na jaw i gnębią mnie konsekwencje. Może jestem skrzyżowaniem socjopaty z aspergerowcem, ot, ni pies, ni wydra.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Empatia - test (ang)
No... Trójka to jeszcze nie taka spora grupa
Z socjopatią, to mi się Dexter kojarzy (ten z Miami). A szczerze powiedziawszy, czytając pierwszy post SA w tym temacie, jakoś właśnie mi się z nim skojarzyła A potem, wypełniwszy test i poznawszy wynik zacząłem doszukiwać się podobieństw między mną, a wspomnianym już (anty?)bohaterem. Ale żeby zaburzenia empatii sprowadzać do jednej z trzech kategorii - socjopata/asperger/narcyzm. Z tym się nie umiem pogodzić Kiedyś oglądałem film "Adam" (trailer: http://www.youtube.com/watch?v=92U6OnVZG3U , swoją drogą scenka w 1:30 skojarzyła mi się z tobą SA, po temacie o dzieciach ) o facecie cierpiącym na tę przypadłość. I mimo że z niektórymi cechami mogę się utożsamić, to dalej dzielą mnie od niego lata świetlne... Chyba że reżyser/scenarzysta specjalnie przekoloryzował obraz tej choroby.
Zrobiłem sobie test na Aspergera (bardzo podobny do tego zasugerowanego przez OP):
http://www.piepalace.ca/blog/asperger-test-aq-test/
dostałem 20 pkt i scharakteryzowało mnie jako przeciętnego mężczyznę o wykształceniu naukowym.
Kurcze, rejestrowałem się na tym forum, żeby udowodnić sobie, że jestem normalny A tu takie cyrki
Z socjopatią, to mi się Dexter kojarzy (ten z Miami). A szczerze powiedziawszy, czytając pierwszy post SA w tym temacie, jakoś właśnie mi się z nim skojarzyła A potem, wypełniwszy test i poznawszy wynik zacząłem doszukiwać się podobieństw między mną, a wspomnianym już (anty?)bohaterem. Ale żeby zaburzenia empatii sprowadzać do jednej z trzech kategorii - socjopata/asperger/narcyzm. Z tym się nie umiem pogodzić Kiedyś oglądałem film "Adam" (trailer: http://www.youtube.com/watch?v=92U6OnVZG3U , swoją drogą scenka w 1:30 skojarzyła mi się z tobą SA, po temacie o dzieciach ) o facecie cierpiącym na tę przypadłość. I mimo że z niektórymi cechami mogę się utożsamić, to dalej dzielą mnie od niego lata świetlne... Chyba że reżyser/scenarzysta specjalnie przekoloryzował obraz tej choroby.
Zrobiłem sobie test na Aspergera (bardzo podobny do tego zasugerowanego przez OP):
http://www.piepalace.ca/blog/asperger-test-aq-test/
dostałem 20 pkt i scharakteryzowało mnie jako przeciętnego mężczyznę o wykształceniu naukowym.
Kurcze, rejestrowałem się na tym forum, żeby udowodnić sobie, że jestem normalny A tu takie cyrki
- SardonicAlly
- Pobudzony intro
- Posty: 166
- Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie
Re: Empatia - test (ang)
Znasz mnie z paru postów i kojarzę się z Dexterem? OMFG, genialnie... a ja tu jeszcze mam złudzenia.
Jak by się temu przyjrzeć bliżej... ale nie. Me, I may occasionally be dishonest, but not needlessly cruel. Sobie kojarzę się raczej z Jackiem Sparrowem / Tyrionem Lannisterem. Może i wątpliwej moralności, ale nie bez życzliwych odruchów. Ale, jak już wspominałam, nikt własnej osoby nie postrzega obiektywnie
Scenka z filmu pasuje świetnie, znajomi od dawna zaniechali raczenia mnie dziecięcymi filmami/zdjęciami ze względu na pewien, hmm, brak zainteresowania z mojej strony. Ale ja silę się na resztki dyplomacji i zgadzam się oglądać, tyle, że nie wydaję entuzjastycznych dźwięków we właściwych momentach. W życiu nie sądziłam że komentarz " ma trochę wyłupiaste oczy, ale niebrzydkie w kolorze" może być obraźliwy. Otóż, był. People are confusing.
Test na Aspergera tez zrobiłam, co mnie tam. Wynik: 33 - czyli w sumie na granicy. Przegrywam na pytaniach o drugie dno w cudzych wypowiedziach, rozumieniu intencji innych ludzi, odczytywaniu ich emocji. Nigdy nie potrafię ocenić, np. czy ktoś uśmiecha się szczerze, czy nie. Chyba, że to ktoś z rodziny czy znajomych - wtedy jego wyrazy twarzy mam, hmm, skatalogowane.
Jak by się temu przyjrzeć bliżej... ale nie. Me, I may occasionally be dishonest, but not needlessly cruel. Sobie kojarzę się raczej z Jackiem Sparrowem / Tyrionem Lannisterem. Może i wątpliwej moralności, ale nie bez życzliwych odruchów. Ale, jak już wspominałam, nikt własnej osoby nie postrzega obiektywnie
Scenka z filmu pasuje świetnie, znajomi od dawna zaniechali raczenia mnie dziecięcymi filmami/zdjęciami ze względu na pewien, hmm, brak zainteresowania z mojej strony. Ale ja silę się na resztki dyplomacji i zgadzam się oglądać, tyle, że nie wydaję entuzjastycznych dźwięków we właściwych momentach. W życiu nie sądziłam że komentarz " ma trochę wyłupiaste oczy, ale niebrzydkie w kolorze" może być obraźliwy. Otóż, był. People are confusing.
Test na Aspergera tez zrobiłam, co mnie tam. Wynik: 33 - czyli w sumie na granicy. Przegrywam na pytaniach o drugie dno w cudzych wypowiedziach, rozumieniu intencji innych ludzi, odczytywaniu ich emocji. Nigdy nie potrafię ocenić, np. czy ktoś uśmiecha się szczerze, czy nie. Chyba, że to ktoś z rodziny czy znajomych - wtedy jego wyrazy twarzy mam, hmm, skatalogowane.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Empatia - test (ang)
Kojarzę w takim delikatnym sensie. Kojarzę, a nie utożsamiam. Nie znam cię wcale i prawdopodobnie nigdy nie stwierdzę inaczej. Po prostu jak przeczytałem to:Znasz mnie z paru postów i kojarzę się z Dexterem? OMFG, genialnie... a ja tu jeszcze mam złudzenia.
to odniosłem takie wrażenie dokładnie, jakby to Dexter powiedział. Na tym się kończą podobieństwa. Powinienem był napisać, że twój pierwszy post w temacie (a nie ty sama) skojarzył mi się z Dexem. My bad. Spokojnie W tym samym kontekście ja sam, oglądając serial (a robiłem to namiętnie), nie raz łapałem się na spostrzeżeniu "o żesz w mordę, ja mam tak samo O.o".Intryguje mnie zjawisko empatii, z tego prostego względu, że w ogóle go nie rozumiem. Tzn, rzecz jasna, czytałam o tym, i wiem jak to powinno działać: stawiasz się w sytuacji drugiej osoby, i odczuwasz to, co ona. No, pięknie, ale nie odczuwam. Potrafię czasem nazwać, co moim zdaniem czuje dana osoba, ale często mylę smutek ze zmęczeniem, zniecierpliwienie ze znudzeniem, nie jestem w stanie rozpoznać, czy ktoś mnie lubi, czy tylko toleruje.
A po całym tym gadaniu w temacie, zacząłem zastanawiać się czy nie pójść do psychologa, tak z ciekawości, żeby sprawdził mnie pod kątem empatii i rzekomego Aspergera. To by było coś, tak sobie myślę.
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Empatia - test (ang)
23 punkty. Pewnie dlatego nie mam dziewczyny. Ja ani pod socjopatę ani aspergera ani narcyza nie podpadam.
Re: Empatia - test (ang)
51 punktów czyli wygrywam.
ogólnie zawsze staram się zastanowić jak czuje się mój rozmówca, a jeśli należy do mojego grona znajomych to zawsze staram się mocno angażować w to co mówi czy w to z czym ma problem. Chociaż, jeśli rozmawiam np. z osobą którą znam ale nie mam z nią jakiegoś głębszego kontaktu, a ona dodatkowo mówi o jakiś "pierdołach" albo ja wiem że moja odpowiedź jej się nie spodoba to zwyczajnie olewa i używam jakiegoś "standardowego szablonu rozmowy".
Więc w sumie nie wiem czy jestem jakoś strasznie empatyczny ale próbuje
ogólnie zawsze staram się zastanowić jak czuje się mój rozmówca, a jeśli należy do mojego grona znajomych to zawsze staram się mocno angażować w to co mówi czy w to z czym ma problem. Chociaż, jeśli rozmawiam np. z osobą którą znam ale nie mam z nią jakiegoś głębszego kontaktu, a ona dodatkowo mówi o jakiś "pierdołach" albo ja wiem że moja odpowiedź jej się nie spodoba to zwyczajnie olewa i używam jakiegoś "standardowego szablonu rozmowy".
Więc w sumie nie wiem czy jestem jakoś strasznie empatyczny ale próbuje
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą
-
- Introwertyk
- Posty: 70
- Rejestracja: 30 kwie 2012, 22:55
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTJ
Re: Empatia - test (ang)
35. Byłam pewna, że zasilę grono Aspergerowców, no ale się nie udało :wink:
- Padre
- IntroManiak
- Posty: 627
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Kontakt:
Re: Empatia - test (ang)
Potrenuj, jeszcze wszystko przed Tobą ;-) 35 rokuje niejakie nadzieje :-Dlimonka pisze:35. Byłam pewna, że zasilę grono Aspergerowców, no ale się nie udało :wink:
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
- SardonicAlly
- Pobudzony intro
- Posty: 166
- Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie
Re: Empatia - test (ang)
Albo, lepiej nie trenuj... mam wrażenie że świat potrzebuje pewnego odsetka zgrubsza normalnych ludzi ;P
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
- Padre
- IntroManiak
- Posty: 627
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Kontakt:
Re: Empatia - test (ang)
Zdefiniuj jeszcze normalność i będziemy mogli się pokłócić :-P
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Re: Empatia - test (ang)
Ja jestem w średniej, a średnią ma najwięcej ludzi, a należenie do "największej grupy" to "normalność", przynajmniej dla normalnych .33 - 52 = average (most women score about 47 and most men score about 42)
Dziękuje :wink:
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą