Szacunek

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
Majestic
Wtajemniczony
Posty: 5
Rejestracja: 07 lis 2012, 22:36
Płeć: nieokreślona

Szacunek

Post autor: Majestic »

Szacunek jest jedną z wartości, które cenie najbardziej. W piramidzie Maslow'a jest dopiero na czwartej pozycji. Ja potrzebę szacunku i uznania ulokowałbym wyżej.

Jak to jest u Was? Jesteście szanowani?

Ja nie jestem. Przynajmniej w klasie. Znajomi wiedzą, że mogą na mnie najeżdżać a ja nic nie zrobię. Nie obronie się słownie, bo jestem nieśmiały i to jest zupełnie nie w moim stylu. Poza tym jestem ektomorfikiem(chuderlawy), więc
o tej drugiej stronie obrony nie ma o czym mówić. Ale to nawet by nie mogło mieć miejsca, bo w klasie jest większość dziewczyn :roll:

Ogólnie czuję się jak śmieć. Może nie dosłownie, ale jestem pomiatany. Robi się to męczące. Może nie jestem takim kozłem ofiarnym, który boi się przychodzić do szkoły, ale są dni kiedy nim się staję.
Mimo mojej introwersji nie jestem totalnym odludkiem. Ale z reguły rozmawiam cały czas z tymi samymi osobami.
Co ciekawe te osoby mają luźny kontakt z resztą klasy, tylko ja stoję z boku.

Sorka, że tak chaotycznie. Dzięki jeśli dotrwałeś do końca tych wypocin.
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szacunek

Post autor: Difane »

Ja mam 4 zasadnicze rady na takie przypadki. Nie wiem czy do części z nich już się może stosujesz, ale z doświadczeń własnych oraz innych osób wiem, iż mogą się okazać w takich sytuacjach pomocne:

a) Zainteresowania - spróbuj wybadać co interesuje takich ludzi. Jeżeli lubią jakiś konkretny rodzaj muzyki, to np. możesz zacząć spędzać przerwy na słuchaniu czegoś w ich typie. Oni podejdą spytają "czego słuchasz ?", powiesz "fifarafa squad", a oni "ooooo dobre ziomek dobre" i już zyskujesz jakieś punkty reputacji :mrgreen: . Ja sam w czasach gimbazjum słuchałem od czasu do czasu hip-hopu (mimo że nigdy nie przepadałem za tą muzyką :P ) i jak im mówiłem czego słucham, to nagle jakoś tak pozytywniej się do mnie nastawiali. Pamiętam też jak jeden kolo raz chciał się pochwalić jakąś "super vixą", zapodał mi jedną słuchawkę do ucha, mówi że "super basik" ja słucham myślę sobie "co za szrot" :D , ale odpowiedziałem mu że "no fajne fajne". Także spróbuj jakoś pozytywnie reagować na ich zainteresowania i też w jakimś stopniu je podzielać.

b) Edukacja - nie wiem jak często odrabiasz lekcje, ale w moim przypadku chyba kluczową sprawą, dzięki której zyskiwałem sobie spokój wśród takich "czepliwych" gości było wypożyczanie im zeszytów z pracą domową do momentu, w którym rozpoczynały się zajęcia z danego przedmiotu. To była prosta i niepisana umowa. Ja daje wam lekcje, wy zostawiacie mnie w spokoju. A jaki ja miałem lekki plecak na pierwszych godzinach hehe :D . Same korzyści. Dobrze jest też osiągać odpowiednio wysokie wyniki w nauce i udzielać ewentualnych korepetycji. Wówczas od razu stajesz się takim ludziom przydatny, przez co zaczynają kalkulować "lepiej się go nie czepiać, bo mi nie da domówy spisać". Ale oczywiście wiele zależy również od nich samych. Ja miałem w klasie takich ludzi, którzy może niekoniecznie chcieli mieć dobre wyniki, ale starali się po prostu zdać. Gorzej jeżeli jest to klasa typu "a wyjebane czy zdam czy nie zdam". Wtedy powyższa rada może nie mieć racji bytu.

c) W-F - Wykazanie zaangażowania na lekcjach W-Fu potrafi naprawdę sporo zdziałać w kwestii postrzegania Cię przez klasę. Pamiętam, że o ile przez pierwszych kilka dni w nowej klasie zawsze mogłem sprawiać wrażenie potencjalnego "popychadła", o tyle wszystko to trwało do momentu pierwszych zajęć W-Fu. Od tej chwili ludzie zaczynali - hmm, może nie tyle co się mnie bać, ale nabierali jakiegoś takiego respektu na zasadzie "bez kija nie podchodź" bo wiedzieli, że mają do czynienia z człowiekiem, który nie odpuszcza. I tu wcale nie trzeba mieć jakiejś wielkiej tężyzny fizycznej. Ja sam byłem zawsze chudy i bardzo często rywalizowałem o piłkę z gośćmi 2x szerszymi ode mnie. Ba, to nawet budzi dodatkowy podziw, gdy taki "chuderlak" stawia się takiemu "bykowi". Nie musisz od razu w tych starciach być górą. Grunt żebyś się ich nie bał. Zresztą porównując lekcje W-Fu do np. przerw zauważyłem, że zazwyczaj ci którzy "odpuszczali" w walce o piłkę na boisku byli jednocześnie tymi, którzy byli później "popychadłami" na przerwach. Także nie daj się. Gryź ich po kostkach. Urwij im jaja. Na W-Fie można więcej. Wykorzystaj to :mrgreen: .

d) Unikanie - jeżeli powyższe metody albo zawodzą, albo nie masz ochoty ich stosować możesz postępować tak, jak to robił mój znajomy z liceum (też intro). Otóż on praktycznie każdą przerwę od 10 minut wzwyż spędzał z dala od klasy ba, on po prostu wychodził ze szkoły, gdzieś tam sobie siadał i czytał książkę. Co prawda klasa w liceum była spoko, ale on też chyba nie robił tego ze względu na to, że kogoś się obawiał (po prostu lubił tak spędzać czas). Dlatego jeżeli mogę ci coś doradzić, to spróbuj np. znaleźć jakieś odludne i ciche (np. czytelnia) miejsce w szkole, w którym mógłbyś spędzić taką dłuższą przerwę, a od razu będziesz miał więcej spokoju i swobody. No chyba że oni są do tego stopnia obsesyjnie nastawieni, że będą za Tobą łazić po całej szkole byleby tylko Cię zaczepiać. Wtedy to lepiej nawet unikać miejsc gdzie jest mało ludzi, bo to wręcz prowokuje takich gnojków do jeszcze gorszego traktowania drugiego człowieka.
Majestic
Wtajemniczony
Posty: 5
Rejestracja: 07 lis 2012, 22:36
Płeć: nieokreślona

Re: Szacunek

Post autor: Majestic »

Na początku chciałbym podziękować za odpowiedź : )

Ale od razu chce również sprostować - nie wygląda to tak, że jestem popychadłem. W Liceum raczej ważniejsza jest gra słowna i znajomości, a nie siła mięśni.

Chodzi o to, że czasami znajomi/znajome obierają sobie mnie na cel do wyśmiewania, czasem zarzucą jakimś durnym tekstem na lekcji i takie tam. W klasie jest kilka osób, które są szanowane do przesady. Ludzie wręcz się ich boją, przykład - koleżanka.

- Cześć Kaśka! Co tam...
- Kasia.
- Przepraszam.

Może to wygląda komicznie, ale tak było ; )

Jak ona to zrobiła? Jest do bólu szczera i jak jej coś nie pasuje to od razu reaguje. Dla mnie już chyba za późno. Ludzie wręcz zaczęli by się naśmiewać ze mnie gdybym nagle zaczął zachowywać się jak ona ;/
2 lata z jedną klasą robią swoje - mają już swoje zdanie nie mój temat. Raczej nie uda mi się tego zmienić.
Schmalzler
Introwertyk
Posty: 121
Rejestracja: 25 maja 2011, 17:36
Płeć: nieokreślona

Re: Szacunek

Post autor: Schmalzler »

Skoro rozchodzi się o grę słowną, a nie płukanie twarzy w pisuarze, to najlepiej, żebyś się słownie bronił. Nie każdy ma cięty dowcip i pewnie miałbyś opory, bo przez lata uczyli cię miejsca w grupie, ale próbować nie zaszkodzi. Może nie przestaną, może przez jakiś czas będą dopiekać bardziej - ale za to po latach nie będziesz pluć sobie w twarz, że mogłeś się postawić, a nie postawiłeś. Nie warto dać się zgnoić za młodu, bo jeszcze wejdzie ci to w charakter i stanie się częścią lajfstajlu. Zafunduj sobie trening charakteru, na pewno się kiedyś przyda ;) Nożami cię nie zatłuką, za rok znikną na zawsze i najwyżej pozostawią po sobie niesmak.

Każdy dzień przeżyty jako potulne popychadło zwiększa procentowy udział potulnego popychadelstwa w twoim życiu. Głupio by było, gdyby zaczęło przeważać.

Z radami Difane kompletnie się nie zgadzam (oprócz wf-u, ale do tego trzeba mieć predyspozycje) bo to leczenie objawowe. Ze szkodą dla pacjenta. Warto żyć w zgodzie ze sobą i z jakąś tam godnością.
Dla mnie już chyba za późno.
Myśl tak dalej, to w końcu faktycznie zrobi się za późno. Ostatecznie nie liczy się ich zdanie na twój temat, tylko twoje o sobie samym. A pewnie nie jest najlepsze, bo jednak bardzo ci przeszkadzają te docinki. W połączeniu z tym, że się nie bronisz, oznacza to, że mniej lub bardziej świadomie uznajesz ich wyższość. Gdybyś miał o sobie niewzruszenie dobrą opinię, to byś ich zupełnie naturalnie olewał.


No chyba, że cię to nie rusza, tylko te śmiechy przeszkadzają ci się skupić na książce. W takim razie cofam swój nadęty wywód :D
Keep talking, I'm diagnosing you.
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szacunek

Post autor: Difane »

Majestic pisze:W Liceum
Ano w liceum to faktycznie trochę inaczej wygląda. Chociaż u mnie było raczej lajtowo. Bo poprzyjeżdżali ludzie z miasteczek i wsi do "wielkiego miasta" i zamierzali pokazać, jaka to u nich wysoka kultura panuje. A że miastowi nie chcieli być gorsi, to generalnie wszyscy byli grzeczni. Natomiast z tymi znajomościami to jest przerąbana sprawa, bo przeważnie ludzie w liceum zaczynają od dobierania się w grupy wg. kryterium "chodziliśmy do tego samego gimnazjum" i tworzą takie kółka wzajemnej adoracji, do których przyjmują zazwyczaj... inne kółka z innych gimnazjów, tworząc takie towarzyskie molochy, które kształtują pewien trzon społeczności klasowej. Później ciężko przebić się przez taki beton i to od ich dobrej woli zależy najczęściej kwestia traktowania tych samotnych wysp.

Ale jeżeli jest tak jak mówisz, czyli 2 lata masz za sobą, to w sumie tylko pół roku ci zostało, także luz. Jeżeli planujesz później studia to powiem Ci, że w kwestii prywatności to jest prawdziwy raj na ziemi. Wbijasz sobie do auli na kilkaset osób, w środku w sumie kilkadziesiąt typa maks (z czego połowa znika po pierwszych zajęciach do dnia egzaminu :mrgreen: ), każdy ma mnóstwo miejsca, z nikim się witać nie musisz, a że wszyscy dorośli to nikt nikogo nie zaczepia. Także jeszcze trochę i będzie już z górki :wink: .
Schmalzler pisze:Warto żyć w zgodzie ze sobą
Racja, natomiast jedno nie wyklucza drugiego. Skłonność do pójścia na kompromis wcale nie musi oznaczać niezgodności z sobą samym, pod warunkiem że preferujemy taki sposób rozwiązywania problemów.
ODPOWIEDZ