Rozmowa
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Rozmowa
Krótko i na temat:
W jaki sposób rozmawiać z ludźmi ? Jak podtrzymywać rozmowę, no i przede wszystkim jak ją zacząć ? Wiem że zadawanie takich pytań powoduje, że ktoś może odnieść wrażenie, iż przyleciałem tutaj z kosmosu i właśnie szukam porad, jak nawiązać kontakt z mieszkańcami tej planety natomiast... jakby się tak zastanowić to jedynym, co w relacjach z innymi daje mi przewagę nad "obcym" jest fakt, iż w miarę dobrze znam język polski i w jakimś stopniu angielski. Rozmowy z ludźmi są mi tak samo obce, jak ludziom - nomen omen - kosmici .
Dodam tylko, że próbuję nawiązać kontakt z przedstawicielami (a raczej przedstawicielkami ) tej planety poprzez internetowe czaty ale za każdym razem, gdy pojawiam się w jakimś pokoju czuję taką pełną skrępowania bezradność. Tak jakbym przyleciał na Marsa (albo z Marsa ) i widział nicki zupełnie obcych mi istot. Nie mam pojęcia do kogo zagadać, nie mam pojęcia o czym. Wszystko o czym pomyślę wydaje mi się płytkie, głupie, pozbawione sensu, a nawet gdy dojdzie do rozmowy (chach , mocne słowo ), to kończy się ona po paru linijkach i wymianie jakichś podstawowych informacji typu "ile masz lat ?" albo "skąd piszesz ?".
Także jak ktoś wykaże się odrobiną empatii, chęci, lub po prostu będzie mu się nudziło, to może śmiało pisać swoje przemyślenia na ten temat :wink: . Jeżeli tylko parsknie śmiechem i przyjdzie mu na myśl jakaś złośliwa uwaga, to... również może ją napisać . Mi tam w sumie wszystko jedno. Cierpię na chroniczną samotność i upośledzenie w kontaktach towarzyskich, dlatego każdą radę przyjmę z pocałowaniem ręki, dupy, czy czego tylko dusza zapragnie . Żarty co najwyżej mnie rozbawią, bo mam do siebie spory dystans. Nie mam depresji i nie mam dylematów o podłożu egzystencjalnym. Chciałbym po prostu kogoś poznać. Tyle.
W jaki sposób rozmawiać z ludźmi ? Jak podtrzymywać rozmowę, no i przede wszystkim jak ją zacząć ? Wiem że zadawanie takich pytań powoduje, że ktoś może odnieść wrażenie, iż przyleciałem tutaj z kosmosu i właśnie szukam porad, jak nawiązać kontakt z mieszkańcami tej planety natomiast... jakby się tak zastanowić to jedynym, co w relacjach z innymi daje mi przewagę nad "obcym" jest fakt, iż w miarę dobrze znam język polski i w jakimś stopniu angielski. Rozmowy z ludźmi są mi tak samo obce, jak ludziom - nomen omen - kosmici .
Dodam tylko, że próbuję nawiązać kontakt z przedstawicielami (a raczej przedstawicielkami ) tej planety poprzez internetowe czaty ale za każdym razem, gdy pojawiam się w jakimś pokoju czuję taką pełną skrępowania bezradność. Tak jakbym przyleciał na Marsa (albo z Marsa ) i widział nicki zupełnie obcych mi istot. Nie mam pojęcia do kogo zagadać, nie mam pojęcia o czym. Wszystko o czym pomyślę wydaje mi się płytkie, głupie, pozbawione sensu, a nawet gdy dojdzie do rozmowy (chach , mocne słowo ), to kończy się ona po paru linijkach i wymianie jakichś podstawowych informacji typu "ile masz lat ?" albo "skąd piszesz ?".
Także jak ktoś wykaże się odrobiną empatii, chęci, lub po prostu będzie mu się nudziło, to może śmiało pisać swoje przemyślenia na ten temat :wink: . Jeżeli tylko parsknie śmiechem i przyjdzie mu na myśl jakaś złośliwa uwaga, to... również może ją napisać . Mi tam w sumie wszystko jedno. Cierpię na chroniczną samotność i upośledzenie w kontaktach towarzyskich, dlatego każdą radę przyjmę z pocałowaniem ręki, dupy, czy czego tylko dusza zapragnie . Żarty co najwyżej mnie rozbawią, bo mam do siebie spory dystans. Nie mam depresji i nie mam dylematów o podłożu egzystencjalnym. Chciałbym po prostu kogoś poznać. Tyle.
- apohawk
- Rozkręcony intro
- Posty: 297
- Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Rozmowa
Pomóc może rozmawianie na temat. Zazwyczaj fora i pokoje rozmów mają jakiś temat, który łączy ludzi wchodzących na dany kanał rozmawiać właśnie na ten temat. Kurcze, możesz nawet wpadać na nasz introwertyczny kanał irca, porozmawiać o bzdetach (o niczym) lub czymś super poważnym. Dawno na nim nie byłem, nowa dziewczyna pochłania mój wolny czas
Czasami też ludzie nie mają sobie niczego do powiedzenia i nie ma sensu zmuszać siebie i drugą osobę do rozmowy.
Czasami też ludzie nie mają sobie niczego do powiedzenia i nie ma sensu zmuszać siebie i drugą osobę do rozmowy.
No good deed goes unpunished.
- lea
- Rozkręcony intro
- Posty: 332
- Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 0w0
- MBTI: CATS
Re: Rozmowa
Wyrwijmy się z tej internetowej siatki, i tak mówiąc o rozmowie "normalnej". Ja nie gadam z kimś, jak nas nic nie łączy - bez względu na płeć, nienawidzę zmuszać się do podtrzymywania rozmowy. Jeżeli po raz któryś, próbujesz z kimś nawiązać kontakt, a ten wydaje ci zwyczajnie osobą z innej galaktyki i masz "WTF" z każdym wypowiedzianym przez ta osobę słowem, nie warto się jakoś bardziej zapoznawać...
Przy czym... introwertycy są obserwatorami. A przynajmniej ja. Najpierw badam sytuację" czy wgl warto, podjąć wysiłek odezwania się. I nie uważam się za jakąś osobę, nieprzeciętnie inteligentną... ale jak ich słucham mam takie m.in. "i'm surrounded by idiots".
I ten... z całym szacunkiem... raczej trudno kogoś szczególnego wyłowić na takich stronach.
Nie powiem ci jak rozmawiać z ludźmi, bo jeszcze sama tego nie odgadłam, nie opanowałam. Wiem, że dystans do naszych intro-cech, do samego siebie, [ często uważanych za wady przez innych ] pozwala na większą akceptację w środowisku.
e: tak pisze, nic nie wnoszący komentarz - właściwie tylko po to, by ci powiedzieć, że nie jest w tym wszystkim sam właściwie. Problem większości introwertyków, w tym mi szczególnie bliski.
Tak sobie chociażby: siedzę na korytarzu. Patrzę na tych roześmianych ludzi, na ten hałas... i zastawiam się "kim, czym ja właściwie jestem" Czemu nie potrafię być tak swobodna w nawiązywaniu rozmowy? To dla mnie czarna magia, coś tak bardzo trudnego.W jaki sposób rozmawiać z ludźmi ? Jak podtrzymywać rozmowę, no i przede wszystkim jak ją zacząć ? Wiem że zadawanie takich pytań powoduje, że ktoś może odnieść wrażenie, iż przyleciałem tutaj z kosmosu i właśnie szukam porad, jak nawiązać kontakt z mieszkańcami tej planety natomiast... jakby się tak zastanowić to jedynym, co w relacjach z innymi daje mi przewagę nad "obcym" jest fakt, iż w miarę dobrze znam język polski i w jakimś stopniu angielski. Rozmowy z ludźmi są mi tak samo obce, jak ludziom - nomen omen - kosmici
Przy czym... introwertycy są obserwatorami. A przynajmniej ja. Najpierw badam sytuację" czy wgl warto, podjąć wysiłek odezwania się. I nie uważam się za jakąś osobę, nieprzeciętnie inteligentną... ale jak ich słucham mam takie m.in. "i'm surrounded by idiots".
brrr... na jakie ty konkretnie chaty wchodzisz...? "pełna skrępowania bezradność" - to wręcz niespotykane, mam wrażenie, że większość ludzi na chatach, jest wręcz bezczelna.Dodam tylko, że próbuję nawiązać kontakt z przedstawicielami (a raczej przedstawicielkami ) tej planety poprzez internetowe czaty ale za każdym razem, gdy pojawiam się w jakimś pokoju czuję taką pełną skrępowania bezradność. Tak jakbym przyleciał na Marsa (albo z Marsa ) i widział nicki zupełnie obcych mi istot. Nie mam pojęcia do kogo zagadać, nie mam pojęcia o czym. Wszystko o czym pomyślę wydaje mi się płytkie, głupie, pozbawione sensu, a nawet gdy dojdzie do rozmowy (chach , mocne słowo ), to kończy się ona po paru linijkach i wymianie jakichś podstawowych informacji typu "ile masz lat ?" albo "skąd piszesz ?".
I ten... z całym szacunkiem... raczej trudno kogoś szczególnego wyłowić na takich stronach.
Dzień dobry Panu, witam w klubie.Cierpię na chroniczną samotność i upośledzenie w kontaktach towarzyskich
Nie powiem ci jak rozmawiać z ludźmi, bo jeszcze sama tego nie odgadłam, nie opanowałam. Wiem, że dystans do naszych intro-cech, do samego siebie, [ często uważanych za wady przez innych ] pozwala na większą akceptację w środowisku.
e: tak pisze, nic nie wnoszący komentarz - właściwie tylko po to, by ci powiedzieć, że nie jest w tym wszystkim sam właściwie. Problem większości introwertyków, w tym mi szczególnie bliski.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Re: Rozmowa
Rozmowa...ciężki temat Chaty to jest już poziom ekstremalny. Przez mały zasób środków łatwo o nieporozumienie. Poza tym wspomniane już nudne szablony itp. Nie przepadam.
Na co dzień to też dla mnie ciężka sprawa. Ale mniej więcej od kiedy odkryłem to forum, zaakceptowałem sporo swoich wad. Cieszę się, że istnieją podobni ludzie.
Moje obserwacje na temat rozmowy na żywo:
-po pierwsze nie najgorzej rozmawia mi się kiedy w mojej krwi płynie dużo kofeiny, przy papierosie i alco też bardzo fajnie(niestety już w ogóle nie palę ani nie piję ze względu na dbanie o kondycję)
-uśmiech działa cuda(udało mi się ostatnio w taki sposób uzyskać informacje na uczelni od wyjątkowo nieprzyjemnej sekretarki)
-kiedy ktoś do mnie mówi i zależy mi na podtrzymaniu rozmowy patrzę tej osobie w oczy(sam bym chyba na to nie wpadł a kiedy to przeczytałem dawno temu to nie wierzyłem. Ale działa)
Na co dzień to też dla mnie ciężka sprawa. Ale mniej więcej od kiedy odkryłem to forum, zaakceptowałem sporo swoich wad. Cieszę się, że istnieją podobni ludzie.
Moje obserwacje na temat rozmowy na żywo:
-po pierwsze nie najgorzej rozmawia mi się kiedy w mojej krwi płynie dużo kofeiny, przy papierosie i alco też bardzo fajnie(niestety już w ogóle nie palę ani nie piję ze względu na dbanie o kondycję)
-uśmiech działa cuda(udało mi się ostatnio w taki sposób uzyskać informacje na uczelni od wyjątkowo nieprzyjemnej sekretarki)
-kiedy ktoś do mnie mówi i zależy mi na podtrzymaniu rozmowy patrzę tej osobie w oczy(sam bym chyba na to nie wpadł a kiedy to przeczytałem dawno temu to nie wierzyłem. Ale działa)
- underdog
- Stały bywalec
- Posty: 242
- Rejestracja: 10 sie 2007, 17:29
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraków
Re: Rozmowa
Niezupełnie odpowiadając na temat, dobrze robi, kiedy Ci to po prostu wisi... Nie zważa się na wywierane wrażenie, nie przejmuje krępującą - rzekomo - ciszą. To daje dużo swobody, można mówić kiedy ma się ochotę, a kiedy indziej dać się wygadać tym, którzy tego bardziej potrzebują. W końcu etykieta ekcentryka czy odludka nie jest gorsza niż np. prostaka lub idioty?
- lea
- Rozkręcony intro
- Posty: 332
- Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 0w0
- MBTI: CATS
Re: Rozmowa
@up
Potwierdzam. Od kiedy zaczęło mi wisieć to, jak pojmują moje zachowania inni ludzie, jest lepiej. Nie warto grać ekstrawertyka. Czuć się dobrze,w swoim sposobie bycia...
Udając kogoś innego, możemy zniechęcić do siebie kogoś, bardzo podobnego do nas samych.
Ale jednak, niektóre zachowania, podstawowe... aby funkcjonować. Trzeba się ich nauczyć. Intro czasem wychodzą na nieuprzejmych ludzi.
Potwierdzam. Od kiedy zaczęło mi wisieć to, jak pojmują moje zachowania inni ludzie, jest lepiej. Nie warto grać ekstrawertyka. Czuć się dobrze,w swoim sposobie bycia...
Udając kogoś innego, możemy zniechęcić do siebie kogoś, bardzo podobnego do nas samych.
Ale jednak, niektóre zachowania, podstawowe... aby funkcjonować. Trzeba się ich nauczyć. Intro czasem wychodzą na nieuprzejmych ludzi.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Re: Rozmowa
Jak dla mnie zasada jest prosta: "Do tańca trzeba dwojga". Jeżeli tylko jedna ze stron jest zaabsorbowana w rozmowę, to dam sobie ręke uciąć, że nic z tego nie będzie. Osobiście wyznaje regułe, że jeżeli przez pierwsze 10 minut rozmowa się nie klei, to daje sobie spokój. To po prostu oznacza, że nie mam o czym z tą osobą rozmawiać, skoro cisza zapada już po drugim pytaniuDifane pisze: W jaki sposób rozmawiać z ludźmi ?
Z doświadczenia wiem, że ludzie bardzo lubią o sobie mówić i często sami naprowadzają nas na kolejny temat, wystarczy tylko z wypowiedzi "wyhaczyć" jakiś wątek i rozmowa sama zaczyna toczyć się dalej, zupełnie naturalnie :wink: W czasie rozmowy najważniejsza jest szczerość i otwarty umysł. Warto rozmawiać o czymś co Nas samych interesuje. Pytania typu: jaki film ostatnio oglądała, albo o jakieś fajne miejsce w mieście. Często najbardziej banalne tematy dają nam największe pole do popisuJak podtrzymywać rozmowę, no i przede wszystkim jak ją zacząć ?
Też jeszcze jakiś czas temu miałam z tym problem, ale zaczęłam nad tym pracować. Zaczęłam czytać książki na ten temat, szukać jakis informacji jak zmienic moje nastawienie do nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi. Dużo mi to pomogło, i teraz nie mam z tym większych trudnościWiem że zadawanie takich pytań powoduje, że ktoś może odnieść wrażenie, iż przyleciałem tutaj z kosmosu i właśnie szukam porad, jak nawiązać kontakt z mieszkańcami tej planety[...]
Podpisuje sie pod tym obydwoma rękami.apohawk pisze:Wraca stara mantra: ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć...
5w4
"Co jest pieczęcią osiągniętej wolności? Przestać wstydzić się samego siebie." F. Nietzsche
"Co jest pieczęcią osiągniętej wolności? Przestać wstydzić się samego siebie." F. Nietzsche
Re: Rozmowa
Kiedyś jakoś tak się złożyło, że rozmawiałem z jakąś nic nie znaczącą dla mnie osobą. Akurat tak się złożyło, że miałem dobry humor i eksperymentalnie gadałem, co mi ślina na język przyniosła. Skutek był nawet dobry. Nie wiem czy to zawsze działa, czy to tylko przypadek. Ale gadanie o niczym to nie w moim stylu (w większości osób na tym forum pewnie też), więc najlepiej rozmawiać z kimś, z którym ma się wspólne tematy do obgadania.
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Rozmowa
Zgadza się, natomiast gdy ludzi wchodzących na dany pokój łączy np. wspólny wiek, to ciężko znaleźć temat do rozmowy na podstawie nazwy pokoju. Z kolei np. muzyka - niby temat uniwersalny, ale jakoś trudno mi znaleźć osoby o podobnym guście. Inna sprawa że ten drugi i generalnie wszelkie kanały tematyczne są niemal puste. Większość siedzi na tych "ogólnych", czyli tak jakby z góry nie oczekują na rozmowę "na dany temat", tylko "na dowolny".apohawk pisze:Pomóc może rozmawianie na temat. Zazwyczaj fora i pokoje rozmów mają jakiś temat, który łączy ludzi wchodzących na dany kanał rozmawiać właśnie na ten temat.
To może być dowolny pokój, na którym toczy się ożywiona hmmm.... dyskusja ? Ciężko to nazwać dyskusją . To jakaś lawina bezsensownych słów, doprawiona bombardowaniem masą emotek, gifów i różnokolorowych nicków. Pierwsze myśli, jakie przychodzą mi do głowy po znalezieniu się w takim miejscu to "czy oni powariowali ? co ja tutaj robię ?". Także masz rację, że ciężko kogoś konkretnego znaleźć, natomiast z moją opinią na temat czatu jest trochę jak z opinią Churchilla na temat demokracji - nie lubię tego miejsca, najchętniej omijałbym je szerokim łukiem, ale szczerze mówiąc - nie mam lepszego pomysłu na to, gdzie można kogoś poznać, czy chociaż z kimś porozmawiać.lea pisze:brrr... na jakie ty konkretnie chaty wchodzisz...? "pełna skrępowania bezradność" - to wręcz niespotykane, mam wrażenie, że większość ludzi na chatach, jest wręcz bezczelna.
I ten... z całym szacunkiem... raczej trudno kogoś szczególnego wyłowić na takich stronach.
Wiesz powiem Ci, że mnie akurat cisza nie krępuje. Odnoszę natomiast wrażenie, że problem ten dotyka niestety rozmówcy i traktuje mnie trochę tak jak wspomnianego "idiotę", więc aby niejako przerzucić "winę" za ciszę na mnie zadaje pytania typu "co tam ? jak tam ?", tj.chce w ten sposób wmówić sobie "ja jestem mądry, a on musi teraz coś powiedzieć aby udowodnić mi, że też jest" .underdog pisze:Niezupełnie odpowiadając na temat, dobrze robi, kiedy Ci to po prostu wisi... Nie zważa się na wywierane wrażenie, nie przejmuje krępującą - rzekomo - ciszą. To daje dużo swobody, można mówić kiedy ma się ochotę, a kiedy indziej dać się wygadać tym, którzy tego bardziej potrzebują. W końcu etykieta ekcentryka czy odludka nie jest gorsza niż np. prostaka lub idioty?
Bo pomimo iż kiedyś myślałem, że jestem po prostu nieśmiały tak z czasem zauważyłem, że nie tutaj tkwi sedno problemu ponieważ to nie jest tak, że chcę coś powiedzieć a tego nie mówię. Mi największy kłopot sprawia fakt, iż - po prostu - nie przychodzi mi ochota na pisanie/mówienie i nie wiem o czym pisać. Czuję jakąś taką pustkę w głowie, tak jakby na czas rozmowy ktoś wyjął mi z głowy wszystkie znane mi słowa, a przed oczami wyświetlił napis "i co teraz cwaniaku ?" .
A tutaj z kolei dostrzegam pewną rozbieżność, a chodzi mi konkretnie o ilość czasu, który daję innym (a co za tym idzie - oczekuję od innych). Otóż - gdybym miał wyjść z założenia, że nie mam o czym rozmawiać z osobą, z którą cisza zapada po drugim pytaniu, czy po 10 minutach to musiałbym z kolei ustalić, że ja tak naprawdę nie mam z nikim ani o czym rozmawiać . Dlatego mam całkiem sporo cierpliwości i nadziei w stosunku do innych ludzi, co niestety nie działa już w drugą stronę.elikolani pisze:Jak dla mnie zasada jest prosta: "Do tańca trzeba dwojga". Jeżeli tylko jedna ze stron jest zaabsorbowana w rozmowę, to dam sobie ręke uciąć, że nic z tego nie będzie. Osobiście wyznaje regułe, że jeżeli przez pierwsze 10 minut rozmowa się nie klei, to daje sobie spokój. To po prostu oznacza, że nie mam o czym z tą osobą rozmawiać, skoro cisza zapada już po drugim pytaniu
Chociaż to może po prostu brutalna prawda o mnie, z którą jakoś trudno mi się pogodzić . Bo szczerze mówiąc to absorbowanie czyjegoś czasu jest zazwyczaj wypełnione czekaniem na... w sumie sam nie wiem na co . Jakiś błysk myśli ? To że druga osoba jednak o coś spyta ? A może to ja nabiorę ciekawości odnośnie drugiej osoby ? Ale błysk myśli nie następuje, druga osoba o nic nie pyta, a ja sam staje się znudzony "rozmową", która szybko zmierza ku nieuchronnemu końcowi.
---------------------------------------------------
A tak BTW. to chciałbym podziękować osobom, które się wypowiedziały oraz z góry tym, którzy się ewentualnie jeszcze wypowiedzą. Szczerze mówiąc myślałem że temat zostanie potraktowany jak żart (w końcu 1-szy kwietnia zbliża się wielkimi krokami ), a tu miła niespodzianka. Także jakbym was kiedyś spotkał to przypomnijcie mi, że jestem wam winny browara, sok pomarańczowy, czy co tam tylko będziecie chcieli :wink: .
Re: Rozmowa
Przede wszystkim należy sobie uświadomić, że rozmowa jest łatwiejsza niż np obliczenie całki potrójnej. Często leci na schematach. Wystarczy poobserwować innych ludzi i szybko jest się w stanie zauważyć pewne zależności. Rozmowa idzie jakimś w miarę ustalonym torem w zależności od miejsca, w którym się jest. To też można łatwo obczaić obserwując innych. Co do pustki w głowie - na to nie ma niestety recepty, chyba że zrobisz sobie listę w głowie o bezpiecznych tematach, które można poruszać z danym człowiekiem w danej scenerii - i gdy Cię złapie po prostu z niej skorzystasz. Wiadomo, że na początku rozmawia się o pierdołach, ale warto przez to przejść, bo w ten sposób buduje się bliskość i można przeskoczyć na inne, poważniejsze tematy.
A i tak najlepiej o tym nie myśleć w trakcie rozmowy.
A i tak najlepiej o tym nie myśleć w trakcie rozmowy.
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Rozmowa
No właśnie niby są na to jakieś proste schematy, ale tak naprawdę gdy obserwuję rozmowę między ludźmi, to w pewnym momencie, gdy próbuję sobie przypomnieć jak ona się zaczęła to okazuje się, że kompletnie nie pamiętam tego momentu. Wtedy zachodzę w głowę i zastanawiam się "zaraz zaraz, oni rozmawiają już bite kilkadziesiąt minut, ale jakim cudem w ogóle zaczęli gadać ?", wracam do początku i widzę jakiś bezsens, jakąś głupotę. Niby nic, co mogłoby wskazywać na możliwość rozwinięcia się dialogu, a jednak "to działa".Czerwona pisze:Przede wszystkim należy sobie uświadomić, że rozmowa jest łatwiejsza niż np obliczenie całki potrójnej. Często leci na schematach. Wystarczy poobserwować innych ludzi i szybko jest się w stanie zauważyć pewne zależności. Rozmowa idzie jakimś w miarę ustalonym torem w zależności od miejsca, w którym się jest. To też można łatwo obczaić obserwując innych.
Z drugiej jednak strony te właśnie "schematy" to coś, co generalnie odpycha mnie od ludzi, tzn. zadaję sobie pytanie "po co oni o tym w ogóle rozmawiają ? do czego to ma niby doprowadzić ?". Wolałbym aby rozmowa potoczyła się jakimś niestandardowym torem od samego początku, tylko kompletnie nie wiem jak zacząć, aby zostać przez drugą osobę potraktowanym poważnie.
Dzisiaj np. w akcie jakiejś takiej "desperacji" po raz pierwszy w życiu zdecydowałem się zagadać do obcej osoby (dotychczas jedynie przyjmowałem zaproszenia), przywitałem się i... zaniemówiłem. Czułem się tak zakłopotany, że w pewnym momencie nie wiedząc o co zapytać zapytałem o... pogodę :lol: . Druga strona poczuła się tym chyba poirytowana, bo po chwili zamknęła okno priva, chwilę wcześniej podając prawdziwą (lub kolejną zmyśloną ) lokalizację pobytu/miejsca zamieszkania.
Także a propos tego matematycznego porównania - pomimo iż nigdy mistrzem algebry nie byłem, to chyba jednak prędzej załapałbym jak obliczyć tą całkę potrójną, niż jak rozmawiać .
Re: Rozmowa
Bo lubią? Bo w ten sposób odreagowują? Bo sprawia im radość? Bo tego potrzebują? Bo ich rozluźnia?Difane pisze:[...] zadaję sobie pytanie "po co oni o tym w ogóle rozmawiają ? do czego to ma niby doprowadzić ?".
Rozmowa nie zawsze musi doprowadzać do jakichś ważnych wniosków czy coś w ten deseń.
Z jednej strony podobno nie warto się do niczego zmuszać, ale z drugiej, tak jak mówiłam wcześniej, na początku zwykle zaczyna się od błahostek, by z czasem przejść na wyższy level.
A co to niestandardowy tor?Difane pisze:Wolałbym aby rozmowa potoczyła się jakimś niestandardowym torem od samego początku, tylko kompletnie nie wiem jak zacząć, aby zostać przez drugą osobę potraktowanym poważnie.
Za to wiem co zrobić, żeby "zostać przez drugą osobę potraktowanym poważnie". Pomyśl sobie co ta druga osoba musiałaby zrobić, żeby została przez Ciebie potraktowana poważnie i zrób to w stosunku do niej
To może zadaj te pytania, co Tobie ktoś kiedyś zadał - ja bym tak zrobiła na Twoim miejscu.Difane pisze:Dzisiaj np. w akcie jakiejś takiej "desperacji" po raz pierwszy w życiu zdecydowałem się zagadać do obcej osoby (dotychczas jedynie przyjmowałem zaproszenia), przywitałem się i... zaniemówiłem.
Poza tym wydaje mi się, że tak jak w poznawaniu w rzeczywistym świecie można rozmawiać np o swoich zainteresowaniach, muzyce, którą się słucha, o tym co robi się na co dzień, może o poglądach albo jakoś skomentować ostatnie głośne wydarzenia. Spróbuj tego i daj znać czy zadziałało
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.
- lea
- Rozkręcony intro
- Posty: 332
- Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 0w0
- MBTI: CATS
Re: Rozmowa
"To może być dowolny pokój, na którym toczy się ożywiona hmmm.... dyskusja ? Ciężko to nazwać dyskusją . To jakaś lawina bezsensownych słów, doprawiona bombardowaniem masą emotek, gifów i różnokolorowych nicków. Pierwsze myśli, jakie przychodzą mi do głowy po znalezieniu się w takim miejscu to "czy oni powariowali ? co ja tutaj robię ?". Także masz rację, że ciężko kogoś konkretnego znaleźć, natomiast z moją opinią na temat czatu jest trochę jak z opinią Churchilla na temat demokracji - nie lubię tego miejsca, najchętniej omijałbym je szerokim łukiem, ale szczerze mówiąc - nie mam lepszego pomysłu na to, gdzie można kogoś poznać, czy chociaż z kimś porozmawiać."
Cóż, wchodziłam na czaty Raczej nie mam problemów ze swobodną rozmową 'pisaną'. Na ogół, jak nie ma wgl. wspólnych tematów, to po co to w ogóle drążyć. Właśnie najgorzej, ja jest tych parędziesiąt osób w pokoju, ciąg bezsensownych wypowiedzi, za przeproszeniem, usranych emotikonkami. Bardzo dużo siedzę w necie, dużo gadam z ludźmi... może ostatnio w znacznie mniejszym gronie. Co mi to daje - szczerze? Poprawia mi to humor, nadaje trochę... sensu...? Tej mojej samotniczej egzystencji. I totalnie zgadzam się z tym cytowanych przez ciebie zdaniem Churchilla [ to trochę definicja internetu ]. Boli mnie to, że nie umiem nawiązać czegoś stałego w realu, nie umiem swobodnie rozmawiać z nowo poznanymi ludźmi, właściwie nie przypominam sobie, abym w ostatnim czasie rozmawiała swobodnie z kimś w realu poznanym "5 minut wcześniej", w przeciągu... paru lat? I bardzo cenię moje znajomości internetowe, ale jak już gdzieś pisalam o tym wcześniej... nie mogę tego nazwać przyjaźnią. I największa depresja dopada mnie, gdy zdaję sobie sprawę, że właściwie: wciąż jestem sama, i wszystko co 'mam' jest jedynie iluzją i że nie warto przywiązywać się zbytnio do tych ludzi. Choć brzmi to łatwiej niż jest w praktyce , nad tym się nie panuje, że zaczynasz się o całkiem obcą ci osobę... martwić O.o Albo tylko ja tak mam? Te osoby są, istnieją, ale nadal prawie nie wychodzę z domu poza kursem "dom - szkoła". Nie wiem gdzie mam iść by poznać kogokolwiek. Tak bardzo przeszkadza ta wkodowana nam natura istoty społecznej [ edit: może bardziej zwierzęcia stadnego ].
I jak jestem na takim czacie. Zadaje sobie pytanie "jak bardzo jesteś zdesperowana? Idź do ludzi, a nie gadaj z kimś przypadkowym". A potem myśl inna "przecież ty nie umiesz normalnie rozmawiać z ludźmi".
Przy czym nigdy nie liczę 'na coś więcej' w tych rozmowach. Nie szukam drugiej połówki, bo pesymistycznie nie wierzę w internetowe love story. Na chwilę obecną, i tak sie pewnie do żadnego związku nie nadaję.... Tak, o. Nadzieja na ew. przyjaźń, jakiś powód by być. Bo jak nie ma do kogo i po co wstawać, do kogokolwiek się odezwać, zwyczajnie można popaść w strasznego doła. Choć ty powiadasz, iż żadnych 'depresyji' nie masz. Chodzi bardziej o poddanie się w pewnym momencie.
I fora, lepsze od czatów - na tych drugich jest 'hałas', jeżeli tak można powiedzieć, na gadanie dużej ilości ludzi, w formie pisanej a nie mówionej. Wejdź na forum ulubionej książki, jakis wątek muzyczny...? Zobacz kto się ciekawie wypowiada. Nawiąż jakiś kontakt. Nawet może i nie licząc na starcie 'na coś więcej'. Taki trening.
Cóż, wchodziłam na czaty Raczej nie mam problemów ze swobodną rozmową 'pisaną'. Na ogół, jak nie ma wgl. wspólnych tematów, to po co to w ogóle drążyć. Właśnie najgorzej, ja jest tych parędziesiąt osób w pokoju, ciąg bezsensownych wypowiedzi, za przeproszeniem, usranych emotikonkami. Bardzo dużo siedzę w necie, dużo gadam z ludźmi... może ostatnio w znacznie mniejszym gronie. Co mi to daje - szczerze? Poprawia mi to humor, nadaje trochę... sensu...? Tej mojej samotniczej egzystencji. I totalnie zgadzam się z tym cytowanych przez ciebie zdaniem Churchilla [ to trochę definicja internetu ]. Boli mnie to, że nie umiem nawiązać czegoś stałego w realu, nie umiem swobodnie rozmawiać z nowo poznanymi ludźmi, właściwie nie przypominam sobie, abym w ostatnim czasie rozmawiała swobodnie z kimś w realu poznanym "5 minut wcześniej", w przeciągu... paru lat? I bardzo cenię moje znajomości internetowe, ale jak już gdzieś pisalam o tym wcześniej... nie mogę tego nazwać przyjaźnią. I największa depresja dopada mnie, gdy zdaję sobie sprawę, że właściwie: wciąż jestem sama, i wszystko co 'mam' jest jedynie iluzją i że nie warto przywiązywać się zbytnio do tych ludzi. Choć brzmi to łatwiej niż jest w praktyce , nad tym się nie panuje, że zaczynasz się o całkiem obcą ci osobę... martwić O.o Albo tylko ja tak mam? Te osoby są, istnieją, ale nadal prawie nie wychodzę z domu poza kursem "dom - szkoła". Nie wiem gdzie mam iść by poznać kogokolwiek. Tak bardzo przeszkadza ta wkodowana nam natura istoty społecznej [ edit: może bardziej zwierzęcia stadnego ].
I jak jestem na takim czacie. Zadaje sobie pytanie "jak bardzo jesteś zdesperowana? Idź do ludzi, a nie gadaj z kimś przypadkowym". A potem myśl inna "przecież ty nie umiesz normalnie rozmawiać z ludźmi".
Przy czym nigdy nie liczę 'na coś więcej' w tych rozmowach. Nie szukam drugiej połówki, bo pesymistycznie nie wierzę w internetowe love story. Na chwilę obecną, i tak sie pewnie do żadnego związku nie nadaję.... Tak, o. Nadzieja na ew. przyjaźń, jakiś powód by być. Bo jak nie ma do kogo i po co wstawać, do kogokolwiek się odezwać, zwyczajnie można popaść w strasznego doła. Choć ty powiadasz, iż żadnych 'depresyji' nie masz. Chodzi bardziej o poddanie się w pewnym momencie.
I fora, lepsze od czatów - na tych drugich jest 'hałas', jeżeli tak można powiedzieć, na gadanie dużej ilości ludzi, w formie pisanej a nie mówionej. Wejdź na forum ulubionej książki, jakis wątek muzyczny...? Zobacz kto się ciekawie wypowiada. Nawiąż jakiś kontakt. Nawet może i nie licząc na starcie 'na coś więcej'. Taki trening.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Re: Rozmowa
Usiłowałam poznać znajomych przez internet, ale skończyło się niepowodzeniem. Raz, poznałam miłego chłopaka, okazało się, że oboje interesujemy się gotowaniem-to był nasz jedyny wspólny temat. Po kilku wiadomościach znajomość umarła śmiercią naturalną, bo skończyły się wątki do rozmowy. Ileż można gadać o ulubionych potrawach? Czatów nie lubię, bo zazwyczaj jest to jeden wielki śmietnik, bez żadnego konkretnego przesłania.
Najbardziej denerwującą cechą moich znajomych jest, gdy już zacznę mówić, ktoś mi bezczelnie przerywa i wtrąca się na chama. Nie mam siły przebicia i nie mając już ochoty na uświadamianie delikwenta, że jest niewychowany, zamykam się w sobie.
Moim problemem w kontaktach z ludźmi jest to, że nigdy nie wiem od czego zacząć rozmowę, zwłaszcza z osobami, których nie znam/dopiero co poznałam. Nie lubię gadać o niczym, dlatego zawsze kończy się tym, że zapada niezręczna cisza, którą można kroić nożem.
Najlepsze dialogi prowadzę sama ze sobą, rozgrywają się w mojej głowie tuż przez zaśnięciem.
Najbardziej denerwującą cechą moich znajomych jest, gdy już zacznę mówić, ktoś mi bezczelnie przerywa i wtrąca się na chama. Nie mam siły przebicia i nie mając już ochoty na uświadamianie delikwenta, że jest niewychowany, zamykam się w sobie.
Moim problemem w kontaktach z ludźmi jest to, że nigdy nie wiem od czego zacząć rozmowę, zwłaszcza z osobami, których nie znam/dopiero co poznałam. Nie lubię gadać o niczym, dlatego zawsze kończy się tym, że zapada niezręczna cisza, którą można kroić nożem.
Najlepsze dialogi prowadzę sama ze sobą, rozgrywają się w mojej głowie tuż przez zaśnięciem.