Gwiezdne wojny

Dyskusje, pytania, rekomendacje dotyczące owoców kinematografii i telewizji (w tym internetowej).
Awatar użytkownika
rael
Stały bywalec
Posty: 183
Rejestracja: 22 kwie 2018, 20:39
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: rael »

Introman24 pisze: 12 gru 2018, 21:12 Ale co do Finna, to też słyszałem takie teorie, że jednak jest wrażliwy na moc, więc też może nieświadomie z niej korzystać. W ogóle to mam wrażenie, że pierwotnie to Finn w "Przebudzeniu" miał okazać się Jedi, później jednak w trakcie kręcenia zmieniono zdanie i to Rey nadano moc. Tak samo chyba było z Poe, jedynym sensownym wytłumaczeniem tego, że ocalał na Jakku jest to, że scenarzysta zmienił zdanie :) Myślę, że gdyby tak zrobiono - Finn zostaje Jedi, a Rey pilotką Ruchu Oporu ale bez panowania nad mocą to całość byłaby trochę lepsza, zwłaszcza w kontekście następnej części
Nie wiem czy zauważyłeś, ale to marketing Przebudzenia mocy próbował wskazywać, że Finn może być wrażliwy na Moc. W końcu były jego plakaty z mieczem świetlnym, często przewijały się sceny gdzie walczył z Kylo Renem, wiele scen z produkcji filmy dotyczyło tej sceny, itp. Choć tutaj to można gdybać. Ponoć oryginalna wizja Epizodu VII była taka, że Luke miał własną Akademię a bohaterami byli dzieci Hana i Leii, więc ciężko stwierdzić jak to się wszystko zmieniło przez te wszystkie lata prac.
Jakby w VII części Luke nie zginął, to mógłby pojawić się w IX i mógłby więcej zdziałać. Tak w ogóle to szkoda, że stara ekipa już nigdy razem się nie spotka.
Masz rację, szkoda że nie udało im się tego jakoś zgrać żeby cała czwórka razem z Chewiem pojawili się na ekranie choć na chwilę. Choć podobno decyzja o uśmierceniu Luke'a została podjęta na długo przed tym zanim Johnson został w ogóle zaangażowany w prace nad Ostatnim Jedi. Z drugiej strony to ciekawy kontrast z poprzednim kanonem, czy też tym tzw. Expanded Universe. Powstało w nim bardzo wiele historii, które rozgrywały się po Epizodzie VI i Lucas w większości w nie ingerował. Był jeden warunek - nałożył embargo, które nie pozwalało na uśmiercenie żadnej postaci z Oryginalnej Trylogii. Zgodził się tylko na jedną postać, ale bez spoilowania to nie był Luke.

Ciekawi mnie tak swoją drogą czy potwierdzą się plotki o tym, że antagonistą w Epizodzie IX poza Kylo Renem może być Thrawn. To by było naprawdę ciekawe. Choć widziałbym potencjał na historię z nim, która byłaby opowiedziana w serii filmów np. tych od twórców Gry o Tron. Ci na pewno zdołaliby pokazać ciekawie sposób w jaki on potrafi zniszczyć całe armie przez zwykłe poznawanie sztuki poszczególnych ras.
Natomiast mi pomysł, aby zastąpić Sebastiana Shaw Christiansenem nie podobał mi się od samego początku. Rozumiem, co chciał pokazać Lucas, ale to trochę nie w porządku wobec aktora co zagrał tą rolę w "Powrocie Jedi", poza tym to zakończenie pamiętam z dzieciństwa i jeszcze pamiętam jak się zdziwiłem, jak pierwszy raz zobaczyłem, że duchem jest Christiansen, pomyślałem sobie WTF? :) No i Luke też mógł nie rozpoznać Anakina w tej postaci :)
Jakoś ze dwa lata temu oglądałem taki dokument na Netflixie, który opowiadał historię gościa, który grał Vadera w większości scen z Oryginalnej Trylogii, poza scenami walk i tych gdzie zastępował go dubler. Ten to dopiero miał pecha. Najpierw Lucasowi nie spodobał się jego głos, to postanowił podmienić go na Jamesa Earla Jonesa. Kiedy w końcu okazało się, że może się pojawić w Powrocie Jedi, to reżyser też go wykiwał i zastąpił Sebastianem Shawem za to, że tamten wcześniej wyjawił twist z tym że Vader to ojciec Luke'a. Jak pech to pech.
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: Introman24 »

rael pisze: 18 gru 2018, 22:55 Nie wiem czy zauważyłeś, ale to marketing Przebudzenia mocy próbował wskazywać, że Finn może być wrażliwy na Moc. W końcu były jego plakaty z mieczem świetlnym, często przewijały się sceny gdzie walczył z Kylo Renem, wiele scen z produkcji filmy dotyczyło tej sceny, itp. Choć tutaj to można gdybać.


Marketing to jedno, też tak początkowo sądziłem, ale jednak później pojawiły się spekulacje na temat tego, że Finn jednak był wrażliwy na moc. Kluczowa wydaje się być scena odpalenia Starkillera. Jak się jej dokładnie przyjrzeć, to Finn pierwszy dostrzega promień na niebie, natomiast w tle słychać krzyki, które brzmią identycznie jak te na niszczonej właśnie Hosnian. Chwilę później widać, że w kantynie i okolicach nikt nie krzyczał, raczej wszyscy są zdziwieni i zastanawiają się co, się stało, ale i tak są dość spokojni. To wygląda tak, jakby Finn faktycznie usłyszał krzyk przerażenia z milionów gardeł, zupełnie jak Obi-Wan w "Nowej Nadziei", a mogło to stać się tylko dzięki Mocy. Później przybiega do Hana i wie dokładnie, co zostało zniszczone.

Oczywiście to mógł być tylko zwykły błąd w montażu, ale patrząc na całość jest więcej przesłanek, że naprawdę planowano zrobić z Finna Jedi, a potem zmieniono zdanie, ale nie chciano już zmieniać scenariusza. Chociaż posiadanie mocy przez Finna nie oznacza, że Rey również nie musiałaby jej posiadać. Szkoda, że w "Ostatnim Jedi" raczej całkowicie porzucono kwestię wrażliwości Finna na moc, ale kto wie, co będzie w IX.
Ponoć oryginalna wizja Epizodu VII była taka, że Luke miał własną Akademię a bohaterami byli dzieci Hana i Leii, więc ciężko stwierdzić jak to się wszystko zmieniło przez te wszystkie lata prac.
Tak by było najlepiej, chociaż mimo wszystko wolałbym aby nowymi głównymi bohaterami nie były osoby spokrewnione ze Skywalkerami. Ale Luke jak najbardziej powinien być przywódcą Jedi, którzy wrócili do potęgi z czasów Starej Republiki.

Wydaje mi się, że jednym z powodów, dla których obecna trylogia jest tak nielubiana jest to, że cała ta walka ze starej trylogii poszła na marne.Han, Luke, Leia, możliwe, że również Lando są złamanymi przez życie wrakami, a odrodzona Republika to chyba było faktycznie tylko te kilka planet co zniszczył Starkiller. Galaktyka jest jeszcze bardziej podzielona niż nawet za Starej Republiki, Canto Bight wyglądało mi na ziemię niczyją, niezależną zarówno od Nowej Republiki jak i od Porządku. Zdaje się, że nie o taką galaktykę walczyła rebelia.
Choć podobno decyzja o uśmierceniu Luke'a została podjęta na długo przed tym zanim Johnson został w ogóle zaangażowany w prace nad Ostatnim Jedi.
Możliwe, w końcu Luke ma już swoje lata i wieczny nie będzie. Ale mogli dać mu godniejsze odejście.
Jakoś ze dwa lata temu oglądałem taki dokument na Netflixie, który opowiadał historię gościa, który grał Vadera w większości scen z Oryginalnej Trylogii, poza scenami walk i tych gdzie zastępował go dubler. Ten to dopiero miał pecha. Najpierw Lucasowi nie spodobał się jego głos, to postanowił podmienić go na Jamesa Earla Jonesa.
Słyszałem porównanie obu głosów i nie da się ukryć, że Earl Jones brzmiał o wiele lepiej. Vader z oryginalnym głosem raczej nie stałby się tak kultową postacią.

Co do zmiany końcówki "Powrotu Jedi", to szkoda, że jak już Lucas zabrał się do zmian, to obok duchów Anakina, Obi-Wana i Yody nie pojawiły się także duchy Qui-Gona i Windu. To byłoby piękne połączenie obu trylogii.
Awatar użytkownika
rael
Stały bywalec
Posty: 183
Rejestracja: 22 kwie 2018, 20:39
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: rael »

Introman24 pisze: 19 gru 2018, 17:43 Marketing to jedno, też tak początkowo sądziłem, ale jednak później pojawiły się spekulacje na temat tego, że Finn jednak był wrażliwy na moc. Kluczowa wydaje się być scena odpalenia Starkillera. Jak się jej dokładnie przyjrzeć, to Finn pierwszy dostrzega promień na niebie, natomiast w tle słychać krzyki, które brzmią identycznie jak te na niszczonej właśnie Hosnian. Chwilę później widać, że w kantynie i okolicach nikt nie krzyczał, raczej wszyscy są zdziwieni i zastanawiają się co, się stało, ale i tak są dość spokojni. To wygląda tak, jakby Finn faktycznie usłyszał krzyk przerażenia z milionów gardeł, zupełnie jak Obi-Wan w "Nowej Nadziei", a mogło to stać się tylko dzięki Mocy. Później przybiega do Hana i wie dokładnie, co zostało zniszczone.
Ciekawa teoria. Kojarzę te plotki, ale z tego co pamiętam to było nawet dementowane przez Johna Boyegę. Jednak nie sądzę aby eksplorowali ten wątek w Epizodzie IX, który jakby nie patrzeć będzie prawdpodobnie ostatnim filmem z obecną obsadą.
Tak by było najlepiej, chociaż mimo wszystko wolałbym aby nowymi głównymi bohaterami nie były osoby spokrewnione ze Skywalkerami. Ale Luke jak najbardziej powinien być przywódcą Jedi, którzy wrócili do potęgi z czasów Starej Republiki.
Niedawno rozmawiałem o tym ze znajomym i miał fajną uwagę, że jeśli Lucasfilm chciałby porządną kontynuację, która przypomina Starą trylogię, ale bez odświeżania znanych wątków to powinni pokusić się o ekranizację Dziedzica Imperium. Tylko że z pozmienianymi wątkami, bo książka rozgrywała się 5 lat po Epizodzie VI, a tutaj mówimy o kilkudziesięcioletnim przeskoku czasowym. Bo to rzeczywiście coś w tym jest, ta książka naprawdę dobrze uchwyciła klimat filmów, a jednocześnie była czymś zupełnie nowym, co rozbudziło oczekiwania fanów na długie lata.
Wydaje mi się, że jednym z powodów, dla których obecna trylogia jest tak nielubiana jest to, że cała ta walka ze starej trylogii poszła na marne.Han, Luke, Leia, możliwe, że również Lando są złamanymi przez życie wrakami, a odrodzona Republika to chyba było faktycznie tylko te kilka planet co zniszczył Starkiller. Galaktyka jest jeszcze bardziej podzielona niż nawet za Starej Republiki, Canto Bight wyglądało mi na ziemię niczyją, niezależną zarówno od Nowej Republiki jak i od Porządku. Zdaje się, że nie o taką galaktykę walczyła rebelia.
To dobry argument. Widać, że przez ten czas w sumie niewiele się zmieniło - nadal wszystko ogranicza się do walki między Rebelią a Imperium, tylko pod inną nazwą. Co do Nowej Republiki to z tego co kojarzę to było mówione, że system Hosnian był stolicą obecnej Republiki, a do niej należało mnóstwo planet. Pewnie wiele z nich zostało wcielone siłą do First Order po wydarzeniach z ostatnich dwóch filmów, skoro jednej nocy cała demokracja Republiki przestała istnieć.
Możliwe, w końcu Luke ma już swoje lata i wieczny nie będzie. Ale mogli dać mu godniejsze odejście.
Wszystko zależy od punktu widzenia. Sztuczka Luke'a z projekcją astralną pokazywała jakim jest potężnym użytkownikiem Mocy. To rozwiązanie podobało mi się bardziej niż to gdyby wyciągnął zatopionego przed laty X-Winga i jakimś cudem zdołał nim dolecieć na Crait.
Słyszałem porównanie obu głosów i nie da się ukryć, że Earl Jones brzmiał o wiele lepiej. Vader z oryginalnym głosem raczej nie stałby się tak kultową postacią.
Tutaj to nie ma nawet porównania. Vader nie byłby taki sam bez głosu Earla Jonesa. Prowse zwyczajnie się do tego nie nadawał. Zresztą wielu aktorów z planu naśmiewało się z jego akcentu i za jego plecami nazywali go... uwaga, uwaga, Darth Farmer :D

Bardziej chodziło mi o to, że ten aktor miał takiego pecha, że większość z tych rzeczy było robione bez jego wiedzy. Dla przykładu, o zmianie głosu Vadera dowiedział się kiedy poszedł na premierę Nowej nadziei (czy też Gwiezdnych Wojen jak to było wydane oryginalnie). Chociaż Prowse miał rzekomo dogadany występ w Powrocie Jedi, to Richard Marquand też go wykiwał i zatrudnił Sebastiana Shawa za jego plecami. Prowse dowiedział się o tym w momencie, kiedy były kręcone sceny z Vaderem bez jego udziału.
Co do zmiany końcówki "Powrotu Jedi", to szkoda, że jak już Lucas zabrał się do zmian, to obok duchów Anakina, Obi-Wana i Yody nie pojawiły się także duchy Qui-Gona i Windu. To byłoby piękne połączenie obu trylogii.
Co do końcówki Powrotu Jedi, to widziałem filmik, który mówi że w nowym kanonie Vader kiedy widzi siebie po stronie światła, to postrzega siebie takim jaki był podczas Wojen klonów. Niezbyt mi się to podoba, ale przynajmniej próbują zbudować jakiś lore wokół tego konceptu.

Qui-Gon mógł teoretycznie się pojawić, ale nie jestem pewien czy to samo dotyczyłoby Mace'a. The Clone Wars budowało wokół tego taki ciekawy wątek, który pokazywał że widma mocy nie są czymś co potrafią wszyscy Jedi, a jedynie ci przeszkoleni i będący w pełni po jasnej stronie mocy. Qui-Gon poświęcił na to lata treningów. Yoda poznał tą sztukę podczas swojej podróży duchowej po Dagobah i Morabandzie, po czym zaczął rozmawiać z Qui-Gonem. Potem na jego prośbę przekazał tą wiedzę Obi-Wanowi.
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2680
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: Coldman »

Obrazek
Awatar użytkownika
rael
Stały bywalec
Posty: 183
Rejestracja: 22 kwie 2018, 20:39
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: rael »

Coldman, spokojna głowa, okna umyte :P
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: Introman24 »

rael pisze: 21 gru 2018, 0:38 Ciekawa teoria. Kojarzę te plotki, ale z tego co pamiętam to było nawet dementowane przez Johna Boyegę. Jednak nie sądzę aby eksplorowali ten wątek w Epizodzie IX, który jakby nie patrzeć będzie prawdpodobnie ostatnim filmem z obecną obsadą.
Ponoć epizod IX ma dziać się rok po "Ostatnim Jedi", więc kto wie, czy nie okaże się, że Finn jednak poczuje w sobie moc. W zasadzie to szkoda, że tak się nie stało w "Przebudzeniu", ponieważ w kolejnym filmie nie miał za bardzo nic do roboty. Sądzę, że decyzja o tym, że Finn jednak nie będzie Jedi mogła zapaść nawet tuż przed rozpoczęciem zdjęć, jednak scenariusz nie został poprawiony.
Niedawno rozmawiałem o tym ze znajomym i miał fajną uwagę, że jeśli Lucasfilm chciałby porządną kontynuację, która przypomina Starą trylogię, ale bez odświeżania znanych wątków to powinni pokusić się o ekranizację Dziedzica Imperium.

Disney i Lucasfilm stoją w rozkroku jeśli chodzi o nowe części. Z jednej strony "let the past die" - kręcimy to po swojemu, ignorując to co było w poprzednich częściach, ale z drugiej strony one się sprzedają, więc niech będą jak najbardziej podobne do starej trylogii pod względem fabuły, scenerii, niech pojawią się stare postacie, byle nie z prequeli, bo prequele to zło. Stąd powstał potworek, ni to remake, ni to kontynuacja, który masę ludzi rozczarował.

Za to obawiam się, że w obecnym klimacie w Hollywood postanowią za jakiś czas nakręcić politycznie poprawny remake w którym Luke i Leia będą czarni, Han Solo Latynosem, do tego biseksualistą, który miał kiedyś romans z Lando, który będzie gejem, Obi-Wan Hindusem, Yoda kobietą, a jako że Force is female to Leia będzie główną bohaterką, jedynie zaś imperialni pozostaną biali :)
Co do Nowej Republiki to z tego co kojarzę to było mówione, że system Hosnian był stolicą obecnej Republiki, a do niej należało mnóstwo planet. Pewnie wiele z nich zostało wcielone siłą do First Order po wydarzeniach z ostatnich dwóch filmów, skoro jednej nocy cała demokracja Republiki przestała istnieć.
W zasadzie to Finn krzyczał po zniszczeniu Hosnian, że to była Republika, brzmiało to trochę tak jakby całe państwo wyparowało. Jak dokładnie było możemy się nie dowiedzieć. Niby First Order to grupa wygnanych imperialnych, co zwiali w Nieznane Regiony, ale wydają się potężniejsi niż poprzednie Imperium. Tymczasem w teorii nawet po zniszczeniu stolicy powinni mieć za mało sił na zajęcie większej ilości planet. W tym kontekście główny motyw "Ostatniego Jedi" czyli pościg w kosmosie jest jeszcze bardziej pozbawiony sensu - po co wysyłać tyle statków na mały Ruch Oporu jak do wzięcia jest Coruscant czy inne ważniejsze planety. W skasowanym kanonie istniało coś takiego jak Resztki Imperium - grupka imperialnych zachowała kontrolę nad kawałkiem galaktyki i to mógłby być sensowym wstępem do kreowania świata. Prawdę mówiąc jak widziałem "Przebudzenie Mocy" to sądziłem, że Porządek to przekształcone Resztki Imperium, Jakku wyglądało tak, jakby leżało w sercu ich terytorium.
Wszystko zależy od punktu widzenia. Sztuczka Luke'a z projekcją astralną pokazywała jakim jest potężnym użytkownikiem Mocy. To rozwiązanie podobało mi się bardziej niż to gdyby wyciągnął zatopionego przed laty X-Winga i jakimś cudem zdołał nim dolecieć na Crait.
Mi ta sztuczka Luke'a również się spodobała, i był to jeden z lepszych momentów w filmie. Niestety, to, że Luke chwilę później naprawdę umiera ją zrujnowało.
Qui-Gon mógł teoretycznie się pojawić, ale nie jestem pewien czy to samo dotyczyłoby Mace'a. The Clone Wars budowało wokół tego taki ciekawy wątek, który pokazywał że widma mocy nie są czymś co potrafią wszyscy Jedi, a jedynie ci przeszkoleni i będący w pełni po jasnej stronie mocy. Qui-Gon poświęcił na to lata treningów. Yoda poznał tą sztukę podczas swojej podróży duchowej po Dagobah i Morabandzie, po czym zaczął rozmawiać z Qui-Gonem. Potem na jego prośbę przekazał tą wiedzę Obi-Wanowi.
W zasadzie to nie wiadomo, czy Windu zginął, niektórzy wierzą, że przeżył :) W końcu ciała nie pokazali.Są nawet tacy, co twierdzą, że Mace to Snoke :) Widziałem kiedyś fanowską przeróbkę zakończenia, w której pojawili się także Qui-Gon i Windu i ten pomysł przypadł mi do gustu. Szkoda, że Lucas namieszał trochę z tą koncepcją duchów. W komentarzach pod tym filmikiem widziałem fajny choć nierealny pomysł, żeby oprócz wyżej wymienionych obok Anakina pojawił się również duch Padme - to byłoby dopiero piękne zwieńczenie sagi :)
Awatar użytkownika
rael
Stały bywalec
Posty: 183
Rejestracja: 22 kwie 2018, 20:39
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: rael »

Introman24 pisze: 27 gru 2018, 23:36 Ponoć epizod IX ma dziać się rok po "Ostatnim Jedi", więc kto wie, czy nie okaże się, że Finn jednak poczuje w sobie moc. W zasadzie to szkoda, że tak się nie stało w "Przebudzeniu", ponieważ w kolejnym filmie nie miał za bardzo nic do roboty. Sądzę, że decyzja o tym, że Finn jednak nie będzie Jedi mogła zapaść nawet tuż przed rozpoczęciem zdjęć, jednak scenariusz nie został poprawiony.
Zawsze pojawia się mnóstwo plotek, ale ogólnie wiele z nich okazuje się nie być prawidłowe. Czytałem, że Abrams bardzo pilnie strzeże tajemnic tego filmu, więc raczej i tak nie dowiemy się zbyt wiele do momentu najbliższego Celebration, gdzie pewnie wyemitują pełny zwiastun. Chociaż nie zdziwiłbym się jakby w niedalekiej przyszłości ujawnili oficjalny tytuł. Ostatnio widziałem takiego screena ze strony z biografią jakiegoś gościa z Lucasfilmu, który pracował przy wszystkich filmach i tak jak je wymieniał to zawsze odmieniał pod tytuł filmu - np. "Woked the Force, Rogued One, Went Solo, Lasted a Jedi", na końcu dodał "Raising the Resistance". I ciekawi mnie czy ta gra słów dotyczy serialu animowanego Star Wars Resistance, czy faktycznie tytuł filmu będzie w stylu "Rise of the Resistance" lub cokolwiek w tym stylu.
Za to obawiam się, że w obecnym klimacie w Hollywood postanowią za jakiś czas nakręcić politycznie poprawny remake w którym Luke i Leia będą czarni, Han Solo Latynosem, do tego biseksualistą, który miał kiedyś romans z Lando, który będzie gejem, Obi-Wan Hindusem, Yoda kobietą, a jako że Force is female to Leia będzie główną bohaterką, jedynie zaś imperialni pozostaną biali :)
Nie sądzę aby do tego doszło. Zgadzam się, że dzisiejsze Hollywood jest bardzo przewrażliwione, ale raczej nie będą przy tym kombinować ze względu na sam fakt, że wokół starszych filmów był budowany cały kanon. Nie wiem czy wiesz, ale większość dzisiejszych komiksów Marvela kręci się wokół Starej Trylogii, więc raczej są nikłe szanse aby próbowali coś w nich poprawiać.
W zasadzie to Finn krzyczał po zniszczeniu Hosnian, że to była Republika, brzmiało to trochę tak jakby całe państwo wyparowało. Jak dokładnie było możemy się nie dowiedzieć. Niby First Order to grupa wygnanych imperialnych, co zwiali w Nieznane Regiony, ale wydają się potężniejsi niż poprzednie Imperium. Tymczasem w teorii nawet po zniszczeniu stolicy powinni mieć za mało sił na zajęcie większej ilości planet. W tym kontekście główny motyw "Ostatniego Jedi" czyli pościg w kosmosie jest jeszcze bardziej pozbawiony sensu - po co wysyłać tyle statków na mały Ruch Oporu jak do wzięcia jest Coruscant czy inne ważniejsze planety. W skasowanym kanonie istniało coś takiego jak Resztki Imperium - grupka imperialnych zachowała kontrolę nad kawałkiem galaktyki i to mógłby być sensowym wstępem do kreowania świata. Prawdę mówiąc jak widziałem "Przebudzenie Mocy" to sądziłem, że Porządek to przekształcone Resztki Imperium, Jakku wyglądało tak, jakby leżało w sercu ich terytorium.
Nie pamiętam dokładnie o co w tym chodziło, ale Hosnian było systemem gdzie znajdowała się jedynie stolica Republiki. To było też miejsce gdzie znajdowały się ich archiwa, wszystkie najważniejsze biura oraz siedziba senatu. Więc jakby nie patrzeć, First Order zdołało zdestabilizować Nową Republikę, bo zarówno senat, jak i sama stolica tej Republiki przestały istnieć. Co do Imperial Remnant, w nowym kanonie First Order ma świeżych rekrutów, ale zrzesza też byłych imperialnych, którzy spędzili długie lata w Niezbadanych Regionach, zanim w końcu powrócili jako członkowie Najwyższego Porządku. Jakku było miejscem ostatniej walki między Rebelią a Imperium i to tutaj to drugie upadło. Z tego co wiem to odpowiedzi na Twoje pytania dostarcza książkowa trylogia Aftermath (u nas "Koniec i początek"), ale nie miałem okazji jej przeczytać, więc nie powiem zbyt wiele :)
W zasadzie to nie wiadomo, czy Windu zginął, niektórzy wierzą, że przeżył :) W końcu ciała nie pokazali.Są nawet tacy, co twierdzą, że Mace to Snoke :) Widziałem kiedyś fanowską przeróbkę zakończenia, w której pojawili się także Qui-Gon i Windu i ten pomysł przypadł mi do gustu. Szkoda, że Lucas namieszał trochę z tą koncepcją duchów. W komentarzach pod tym filmikiem widziałem fajny choć nierealny pomysł, żeby oprócz wyżej wymienionych obok Anakina pojawił się również duch Padme - to byłoby dopiero piękne zwieńczenie sagi :)
Samuel L. Jackson ciągle powtarza, że Windu zdołał przeżyć. Nie sądzę aby to miało miejsce, szczególnie że w tamtej scenie Mace przyjął na siebie tak silną dawkę piorunów Sidiousa, że raczej nie ma szans, że zdołał dojść do siebie w momencie upadku. Choć kto wie, Maul przetrwał mimo że przecięto go na pół, więc jakieś tam szanse zawsze istnieją :P

Przy okazji, jak już przy tym jesteśmy to mam fajną ciekawostkę odnośnie Qui-Gona. Niedawno w wolnej chwili przeczytałem książkę na podstawie Epizodu II i ma ona mnóstwo scen, których nie było w filmie. Nie wiem czy pamiętasz w filmie jak Anakin wściekł się na Tuskenów na Tatooine, to było widać Yodę, który wyczuł jego cierpienie. Natomiast w książce, zarówno Yoda jak i Anakin usłyszeli głos Qui-Gona, który mówił Anakinowi żeby przestał i kontrolował swoje emocje. Obydwoje myśleli, że się przesłyszeli, ale Yoda potem zaczął się jeszcze zastanawiać dlaczego akurat usłyszał głos Qui-Gona. Ot, takie fajne nawiązanie.
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: Introman24 »

rael pisze: 28 gru 2018, 1:34 Zawsze pojawia się mnóstwo plotek, ale ogólnie wiele z nich okazuje się nie być prawidłowe. Czytałem, że Abrams bardzo pilnie strzeże tajemnic tego filmu, więc raczej i tak nie dowiemy się zbyt wiele do momentu najbliższego Celebration, gdzie pewnie wyemitują pełny zwiastun. Chociaż nie zdziwiłbym się jakby w niedalekiej przyszłości ujawnili oficjalny tytuł.
Jakaś przerwa w czasie na pewno będzie. Wadą "Przebudzenia" było to, że wymuszało rozpoczęcie akcji następnej części zaraz po poprzedniej, Z innych plotek to ponoć niemal na pewno pojawią się Rycerze Ren. Wracając jednak do Finna, to jeszcze inną przesłanką, że mógł/może być wrażliwy na moc jest scena, jak wymusza na Phaśmie wyłączenie osłon Starkillera - poszło tak łatwo, bo mógł nieświadomie zastosować na niej mind-tricka. Czyniłoby to też jego odporność na rany i katastrofy mniej głupie. Chociaż i tak przesadzają ze zdolnościami jej użytkowników.
Nie sądzę aby do tego doszło. Zgadzam się, że dzisiejsze Hollywood jest bardzo przewrażliwione, ale raczej nie będą przy tym kombinować ze względu na sam fakt, żeowokół starszych filmów był budowany cały kanon.
To był żart :) Też nie sądzę, by naprawdę się na to zdecydowali. Chociaż w zasadzie to już to po części zrobili - sequele są trochę taką politpoprawną wersją starej trylogii.
Nie pamiętam dokładnie o co w tym chodziło, ale Hosnian było systemem gdzie znajdowała się jedynie stolica Republiki. To było też miejsce gdzie znajdowały się ich archiwa, wszystkie najważniejsze biura oraz siedziba senatu. Więc jakby nie patrzeć, First Order zdołało zdestabilizować Nową Republikę, bo zarówno senat, jak i sama stolica tej Republiki przestały istnieć. Co do Imperial Remnant, w nowym kanonie First Order ma świeżych rekrutów, ale zrzesza też byłych imperialnych, którzy spędzili długie lata w Niezbadanych Regionach, zanim w końcu powrócili jako członkowie Najwyższego Porządku.
Zdestabilizować to jedno, a podbić to drugie. Tym bardziej, że bez straszenia Starkillerem faktycznie musieliby walczyć o każdy dom i każdą ulicę nawet z osłabioną, ale wciąż dużą armią republikańską i pewnie jakimiś lokalnymi bojówkami. A sami nie byli zbyt liczni. Ilu imperialnych mogło uciec w Nieznane Regiony? Nawet jeśli z milion to mogło nie starczyć sił na podbój choćby kilku planet, a co dopiero na rzucenie wyzwania nawet osłabionej Republice? Chyba, że faktycznie odtworzyli 1:1 Starą Republikę, która przypominała bardziej ONZ niż typowe państwo. Ale o tym możemy tylko spekulować. Tak samo słyszałem spekulacje, że Porządek miał drugą, nie pokazaną jeszcze w filmach armię klonów.
Samuel L. Jackson ciągle powtarza, że Windu zdołał przeżyć. Nie sądzę aby to miało miejsce, szczególnie że w tamtej scenie Mace przyjął na siebie tak silną dawkę piorunów Sidiousa, że raczej nie ma szans, że zdołał dojść do siebie w momencie upadku. Choć kto wie, Maul przetrwał mimo że przecięto go na pół, więc jakieś tam szanse zawsze istnieją :P
No właśnie, skoro Maul przeżył, to i Windu mógł :) Pewnie też Snoke w kolejnej części doczepi sobie mechaniczne nogi i wróci do władzy. A może okazać się, że to faktycznie stary, dobry Windu albo nawet i Tarkin. Tak poza tym to L.Jackson wymyślił, że Windu ma mieć fioletowy miecz świetlny, ponieważ zależało mu na tym, by jego postać wyróżniała się z tłumu.
Awatar użytkownika
rael
Stały bywalec
Posty: 183
Rejestracja: 22 kwie 2018, 20:39
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: rael »

Introman24 pisze: 28 gru 2018, 19:11 Jakaś przerwa w czasie na pewno będzie. Wadą "Przebudzenia" było to, że wymuszało rozpoczęcie akcji następnej części zaraz po poprzedniej, Z innych plotek to ponoć niemal na pewno pojawią się Rycerze Ren. Wracając jednak do Finna, to jeszcze inną przesłanką, że mógł/może być wrażliwy na moc jest scena, jak wymusza na Phaśmie wyłączenie osłon Starkillera - poszło tak łatwo, bo mógł nieświadomie zastosować na niej mind-tricka. Czyniłoby to też jego odporność na rany i katastrofy mniej głupie. Chociaż i tak przesadzają ze zdolnościami jej użytkowników.
To jest pewniak. Nie zdziwiłbym się też gdyby w 2019 pojawiły się jakieś książki i komiksy, które będą nastawione stricte na wydarzenia jakie miały miejsce między Ostatnim Jedi, a najnowszym Epizodem.
To był żart :) Też nie sądzę, by naprawdę się na to zdecydowali. Chociaż w zasadzie to już to po części zrobili - sequele są trochę taką politpoprawną wersją starej trylogii.
Nie no, ja załapałem ten żart :P Tylko stwierdzam, że to raczej mało prawdopodobne. Choć tak prawdę mówiąc to nie wiem czy wiesz, w oryginalnym scenariuszu Gwiezdnych Wojen, jeszcze kiedy ten twór miał nazywać się "The Star Wars", Luke był kobietą, a Han był... zielony :D Dość niecodzienny widok.

A jak już przy tym jesteśmy. Nie wiem czy pamiętasz to zagraniczne forum, o którym wspominałem parę postów wcześniej? Niedawno jakiś user założył temat z pytaniem czy jeśli Darth Vader ma czarny kostium i jest antagonistą to czy nie jest to aby rasistowskie.... Poważnie. Byli też ludzie co mu wtórowali... Na szczęście byli też tacy, którzy strzelili facepalma :P
Zdestabilizować to jedno, a podbić to drugie. Tym bardziej, że bez straszenia Starkillerem faktycznie musieliby walczyć o każdy dom i każdą ulicę nawet z osłabioną, ale wciąż dużą armią republikańską i pewnie jakimiś lokalnymi bojówkami. A sami nie byli zbyt liczni. Ilu imperialnych mogło uciec w Nieznane Regiony? Nawet jeśli z milion to mogło nie starczyć sił na podbój choćby kilku planet, a co dopiero na rzucenie wyzwania nawet osłabionej Republice? Chyba, że faktycznie odtworzyli 1:1 Starą Republikę, która przypominała bardziej ONZ niż typowe państwo. Ale o tym możemy tylko spekulować. Tak samo słyszałem spekulacje, że Porządek miał drugą, nie pokazaną jeszcze w filmach armię klonów.
Wydaje mi się, że oni dopóki co zdążyli jedynie zdestabilizować Nową Republikę. No jakby nie patrzeć, wydarzenia z Epizodu VII i VIII miały miejsce w bardzo krótkim odstępie czasowym, to chyba było dosłownie kilka dni. Ważne jest też to, że Ruch oporu nie był oficjalnie wspierany przez Nową Republikę i ta się od niego odcinała, utrzymując traktaty pokojowe z First Order. Więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że wykorzystają ten fakt do zrekrutowania nowych osób związanych z Nową Republiką i zbudowania "Rebelii" z prawdziwego zdarzenia.
No właśnie, skoro Maul przeżył, to i Windu mógł :) Pewnie też Snoke w kolejnej części doczepi sobie mechaniczne nogi i wróci do władzy. A może okazać się, że to faktycznie stary, dobry Windu albo nawet i Tarkin. Tak poza tym to L.Jackson wymyślił, że Windu ma mieć fioletowy miecz świetlny, ponieważ zależało mu na tym, by jego postać wyróżniała się z tłumu.
Czytałem o tym. Samuel L. Jackson zagrał rolę Mace'a w ramach przysługi, właśnie za ten purpurowy miecz świetlny. W starym kanonie wymyślili nawet całą historię tego koloru i relacji Windu z Ciemną Stroną Mocy.
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: Introman24 »

rael pisze: 28 gru 2018, 22:38 Nie no, ja załapałem ten żart :P Tylko stwierdzam, że to raczej mało prawdopodobne.


W tych czasach jak ktoś powie coś absurdalnego, to nie do końca wiadomo, czy mówi poważnie, czy żartuje. Skrajności stają się mainstreamem. Babka, która mówiła, że czarni są mądrzejsi od białych, bo ich skóra wchłania energię słoneczną, która wzmacnia ich mózg raczej mówiła na serio :)
Choć tak prawdę mówiąc to nie wiem czy wiesz, w oryginalnym scenariuszu Gwiezdnych Wojen, jeszcze kiedy ten twór miał nazywać się "The Star Wars", Luke był kobietą, a Han był... zielony :D Dość niecodzienny widok.
O tym, że Han miał być kosmitą czy też wyglądać jak kosmita, to słyszałem wcześniej. Ale że Luke miał być kobietą, to słyszę po raz pierwszy. Czyli już wiadomo, skąd Disney wziął pomysł na Rey. Słyszałem też, że Lucas chciał, aby Obi-Wana grał japoński aktor Toshiro Mifune, ten jednak nie zgodził się zagrać, ponieważ uznał scenariusz za zbyt dziecinny. A ponoć do roli Hana rozważano min. Ala Pacino, Sylwestra Stallone, Johna Travoltę oraz Billy Dee Williams, który ostatecznie zagrał Lando. Ciekawe, jak poradziliby sobie w tej roli.
Nie wiem czy pamiętasz to zagraniczne forum, o którym wspominałem parę postów wcześniej? Niedawno jakiś user założył temat z pytaniem czy jeśli Darth Vader ma czarny kostium i jest antagonistą to czy nie jest to aby rasistowskie.... Poważnie. Byli też ludzie co mu wtórowali... Na szczęście byli też tacy, którzy strzelili facepalma :P
A jeszcze dodajmy, że podkładał mu głos czarny aktor :) Rasizm w czystej postaci :) A na poważnie to dzisiaj za sprawą lewicy doszukiwanie się w filmach rasizmu, seksizmu, homofobii, islamofobii i wszystkiego innego przekroczyło wszelkie granice absurdu i stało się śmieszne. A do tego faktycznie zaczyna pojawiać się niechęć części zachodniej publiczności, gdzie biali są wciąż i jeszcze długo będą większością niechęć wobec kolorowych aktorów czy kobiet obsadzanych w głównych rolach. Jest to zasługa tego typu poglądów i patrzenia na kulturę w ten sposób, który dodatkowo przeniknął do lewicowego mainstreamu. Tymczasem równie dobrze można udowodnić, że stara trylogia była rasistowska w stosunku do białych, bo Imperator, Vader, Tarkin i reszta oficerów Imperium była biała :)

Kiedyś też były podobne głosy, ale nikogo specjalnie nie obchodziły. W latach 90. i dwutysięcznych, które były o wiele normalniejsze, jak wyszły prequele to też pojawiały się oskarżenia o rasizm pod względem Lucasa - że Jar Jar to parodia Afroamerykanów, Watto Żydów, a Neimoidianie Japończyków. Ale wtedy nikt poza skrajnie lewicowymi pismakami się tym nie przejmował.
Wydaje mi się, że oni dopóki co zdążyli jedynie zdestabilizować Nową Republikę. No jakby nie patrzeć, wydarzenia z Epizodu VII i VIII miały miejsce w bardzo krótkim odstępie czasowym, to chyba było dosłownie kilka dni. Ważne jest też to, że Ruch oporu nie był oficjalnie wspierany przez Nową Republikę i ta się od niego odcinała, utrzymując traktaty pokojowe z First Order. Więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że wykorzystają ten fakt do zrekrutowania nowych osób związanych z Nową Republiką i zbudowania "Rebelii" z prawdziwego zdarzenia.
Że oddziały Republiki i Ruch Oporu się połączą to wydaje mi się pewne. Taką osoba, która ich połączy może być Lando, który może być ocalałym generałem odbudowującym armię Nowej Republiki. Paradoksalnie zaś taki atak mógł połączyć mieszkańców Nowej Republiki tak jak atak na WTC Amerykanów i zmobilizować wszystkie siły przeciwko First Order, chociaż zapewne wywołał też chaos, przez co wszystko idzie wolno. Ale nie wiadomo też, jak ta Nowa Republika funkcjonowała.

Natomiast w "Przebudzeniu Mocy" było wspomniane, że Nowa Republika nieoficjalnie wspierała Ruch Oporu, z kolei z innych informacji wynika, że władze Nowej Republiki i większość była przeciwna temu wsparciu i chciało pokoju. Dziwne, że przy wsparciu tak wielkiego państwa Ruch Oporu był tak niewielki. Wystarczy popatrzeć, jak Putin zorganizował nieoficjalną agresję, z którą Rosja oczywiście nie ma nic wspólnego :) Ale komplikuje to podział na dobro i zło w filmach. Nie wiadomo, czy Porządek odpaliłby Starkillera, gdyby nie akcje Ruchu Oporu i mniejsza czy większa pomoc ze strony Nowej Republiki czy też pewnej części jej społeczeństwa. Można dojść do wniosku, że oni w zasadzie się tylko bronili i reagowali na agresję, do czego zmusiły ich działania małej grupki łamiącej traktaty pokojowe, chcącej na nowo utopić galaktykę we krwi bez poparcia legalnych, demokratycznie wybieranych władz. Czyli Ruch Oporu z powodzeniem można nazwać terrorystami, którzy sprowadzili na galaktykę wojnę, której nikt poza nimi nie chciał.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: highwind »

Ale się dyskusja wywiązała na temat umierającej marki :P Ja tak bardzo zawiodłem się na Ostatnim Jedi (Solo też był średni), że nawet nie czekam na zwieńczenie nowej trylogii.
Tak to widzę
Ostatnia nadzieja w grach.
Awatar użytkownika
rael
Stały bywalec
Posty: 183
Rejestracja: 22 kwie 2018, 20:39
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: rael »

highwind pisze: 30 gru 2018, 10:56 Ale się dyskusja wywiązała na temat umierającej marki :P Ja tak bardzo zawiodłem się na Ostatnim Jedi (Solo też był średni), że nawet nie czekam na zwieńczenie nowej trylogii.
Tak to widzę
Ostatnia nadzieja w grach.
O widzisz, a ja to widzę inaczej. Są pewne rzeczy, które mi się podobają. Są też pewne pomysły, które kompletnie mi się nie podobają. Niemniej jednak wypatruję przyszłych projektów. A już w szczególności ciekawią mnie te dwa seriale live-action, nad którymi pracują.

Masz na myśli gry od EA? Uważam, że do momentu aż nie wygaśnie umowa na eksluzywność EA, to raczej nie doczekamy się zbyt wielu udanych gier w tym uniwersum. Ta gra o Jedi, nad którą pracuje Respawn może okazać się całkiem ciekawą produkcją. A tak poza tym? Jak znam życie to pewnie będzie więcej Battlefrontów. To też niezła ironia. EA wydało tyle kasy żeby pozyskać eksluzywność na 10 lat, a przez połowę tego czasu wydali jedynie dwa przeciętne FPSy, dodatki do gry MMO i jakieś tam pomniejsze gry na platformy mobilne :P
Awatar użytkownika
rael
Stały bywalec
Posty: 183
Rejestracja: 22 kwie 2018, 20:39
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: rael »

Introman24 pisze: 29 gru 2018, 12:51 O tym, że Han miał być kosmitą czy też wyglądać jak kosmita, to słyszałem wcześniej. Ale że Luke miał być kobietą, to słyszę po raz pierwszy. Czyli już wiadomo, skąd Disney wziął pomysł na Rey. Słyszałem też, że Lucas chciał, aby Obi-Wana grał japoński aktor Toshiro Mifune, ten jednak nie zgodził się zagrać, ponieważ uznał scenariusz za zbyt dziecinny. A ponoć do roli Hana rozważano min. Ala Pacino, Sylwestra Stallone, Johna Travoltę oraz Billy Dee Williams, który ostatecznie zagrał Lando. Ciekawe, jak poradziliby sobie w tej roli.
Bo Lucas wielokrotnie zmieniał swoją wizję pierwszego filmu. W roli głównej widział mnóstwo bohaterów - jednego razu miał być nim facet, który nazywał się Annikin Starkiller. Później miało być to rodzeństwo. Innego razu miała to być kobieta o imieniu Luka Starkiller. W zeszłym roku był nawet filmik, który miał odzwierciedlić jeden z draftów Nowej Nadziei, jednocześnie odwzorowując wizję projektów Ralpha McQuarriego. Btw. Jeśli niektóre projekty w tym trailerze wydają Ci się znajome, to dlatego że wiele z tych pomysłów ostatecznie trafiło do nowego kanonu :)
A jeszcze dodajmy, że podkładał mu głos czarny aktor :) Rasizm w czystej postaci :) A na poważnie to dzisiaj za sprawą lewicy doszukiwanie się w filmach rasizmu, seksizmu, homofobii, islamofobii i wszystkiego innego przekroczyło wszelkie granice absurdu i stało się śmieszne. A do tego faktycznie zaczyna pojawiać się niechęć części zachodniej publiczności, gdzie biali są wciąż i jeszcze długo będą większością niechęć wobec kolorowych aktorów czy kobiet obsadzanych w głównych rolach. Jest to zasługa tego typu poglądów i patrzenia na kulturę w ten sposób, który dodatkowo przeniknął do lewicowego mainstreamu. Tymczasem równie dobrze można udowodnić, że stara trylogia była rasistowska w stosunku do białych, bo Imperator, Vader, Tarkin i reszta oficerów Imperium była biała :)
Co nie? Czasem zastanawiam się dokąd zmierza ten świat i jak daleko zajdzie poprawność polityczna i te podwójne standardy.
Kiedyś też były podobne głosy, ale nikogo specjalnie nie obchodziły. W latach 90. i dwutysięcznych, które były o wiele normalniejsze, jak wyszły prequele to też pojawiały się oskarżenia o rasizm pod względem Lucasa - że Jar Jar to parodia Afroamerykanów, Watto Żydów, a Neimoidianie Japończyków. Ale wtedy nikt poza skrajnie lewicowymi pismakami się tym nie przejmował.
A teraz doszukują się jeszcze bardziej dziury w całym i co gorsza, inni temu przyklaskują. W dzisiejszych czasach ciężko jest pokazać cokolwiek aby nikogo nie urazić :P
Że oddziały Republiki i Ruch Oporu się połączą to wydaje mi się pewne. Taką osoba, która ich połączy może być Lando, który może być ocalałym generałem odbudowującym armię Nowej Republiki. Paradoksalnie zaś taki atak mógł połączyć mieszkańców Nowej Republiki tak jak atak na WTC Amerykanów i zmobilizować wszystkie siły przeciwko First Order, chociaż zapewne wywołał też chaos, przez co wszystko idzie wolno. Ale nie wiadomo też, jak ta Nowa Republika funkcjonowała.
Z tego co kojarzę, to władze Nowej Republiki oficjalnie nie wspierały Ruchu oporu, ale wspierały go stare kontakty Leii i ludzie, którzy uważali First Order za zagrożenie. Gdzieś czytałem, że Leia była założycielką tego ruchu :) W sumie to ciekawe nawiązanie, zważywszy że jednym ze współzałożycieli Sojuszu był jej ojciec. Ogólnie to Nowa Republika i First Order miały podpisane traktaty o nieagresji, które zobowiązywały obie strony do unikania jakichkolwiek konfliktów. First Order jednak było pierwszym, które "coś" kombinowało. Porywali dzieci żeby trenować je na szturmowców, podbijali odległe światy, które nie były częścią Nowej Republiki, umacniali swoje wpływy za ich plecami.
Natomiast w "Przebudzeniu Mocy" było wspomniane, że Nowa Republika nieoficjalnie wspierała Ruch Oporu, z kolei z innych informacji wynika, że władze Nowej Republiki i większość była przeciwna temu wsparciu i chciało pokoju. Dziwne, że przy wsparciu tak wielkiego państwa Ruch Oporu był tak niewielki. Wystarczy popatrzeć, jak Putin zorganizował nieoficjalną agresję, z którą Rosja oczywiście nie ma nic wspólnego :) Ale komplikuje to podział na dobro i zło w filmach. Nie wiadomo, czy Porządek odpaliłby Starkillera, gdyby nie akcje Ruchu Oporu i mniejsza czy większa pomoc ze strony Nowej Republiki czy też pewnej części jej społeczeństwa. Można dojść do wniosku, że oni w zasadzie się tylko bronili i reagowali na agresję, do czego zmusiły ich działania małej grupki łamiącej traktaty pokojowe, chcącej na nowo utopić galaktykę we krwi bez poparcia legalnych, demokratycznie wybieranych władz. Czyli Ruch Oporu z powodzeniem można nazwać terrorystami, którzy sprowadzili na galaktykę wojnę, której nikt poza nimi nie chciał.
Swego czasu jedna z książek z nowego kanonu miała fajny punkt widzenia na ten temat, tylko w kontekście Rebelii. Kilka lat temu ukazała się taka ksiązka "Zagubione gwiazdy", której bohaterowie należeli do Imperium i stacjonowali na Gwieździe Śmierci. Nie byli świadomi do czego ta stacja jest zdolna, myśleli że to jakiś projekt naukowy, a nie broń. Ciekawą sprawą było to, że po zniszczeniu Alderaana jeden z bohaterów uznał, że Imperium to sadyści i postanowił dołączyć do Rebelii. Druga bohaterka została na Gwieździe Śmierci i była świadkiem jej zniszczenia przez Luke'a. I fajnie było to opisane, bo wiele postaci, które przewijały się przez większą część książki zginęło podczas tego wybuchu. Wielu z ocalałych nazywało Rebeliantów terrorystami, bo zabili mnóstwo ich przyjaciół, którzy stacjonowali wtedy na Gwieździe Śmierci.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: highwind »

Miałem na myśli to, że filmy są już u mnie na tak straconej pozycji, że jeśli mam czekać na cokolwiek ze świata SW, to będzie to gra. Ale w sumie to nie pomyślałem o Battlefroncie. Niech ginie xD Ehhh, kolejny KotORek by się przydał, nawet coś hack'n'slashowatego pokroju Jedi Academy.
Awatar użytkownika
rael
Stały bywalec
Posty: 183
Rejestracja: 22 kwie 2018, 20:39
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Post autor: rael »

highwind pisze: 30 gru 2018, 17:46 Miałem na myśli to, że filmy są już u mnie na tak straconej pozycji, że jeśli mam czekać na cokolwiek ze świata SW, to będzie to gra. Ale w sumie to nie pomyślałem o Battlefroncie. Niech ginie xD Ehhh, kolejny KotORek by się przydał, nawet coś hack'n'slashowatego pokroju Jedi Academy.
Fakt, chętnie zagrałbym sobie w coś pokroju KotORa, Republic Commando czy właśnie Jedi Academy. A gdyby powstał już taki odpowiednik Wiedźmina 3 w uniwersum SW to już w ogóle byłoby coś wspaniałego. No ale niestety raczej przez te najbliższe kilka lat, nie doczekamy się zbyt wielu fajnych produkcji. BioWare robi coraz słabsze gry, a samo EA coraz częściej stawia na tytuły, które są bezpieczne i tworzone z myślą o dodatkowej monetyzacji.

Chociaż podobno ta gra o Jedi ma przypominać The Force Unleashed, ale w sumie to nic dziwnego bo pracuje nad nią gość, który kierował pracami nad God of Warem III. Dziwi mnie też to, że EA jeszcze nie wpadło na pomysł aby zrobić grę o wyścigach ścigaczy lub gdzie jest się pilotem X-Winga.

Btw. Highwind, Introman24 - pewnie później nie będzie okazji, szczęśliwego Nowego Roku :)
ODPOWIEDZ