Gry komputerowe

Tutaj porozmawiać możemy o naszych zainteresowaniach, bardziej lub mniej popularnych pasjach czy nawet... dziwactwach :)
patha
Intro-wyjadacz
Posty: 414
Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP/J-T

Re: Gry komputerowe

Post autor: patha »

apohawk pisze: 25 sie 2023, 13:22 W pewnym momencie (konsole i masowość gier jako rozrywki) sprawiło, że większością stali się gracze, którze przechodzą grę raz. Ewentualnie jeszcze narzekają na takie ograniczenia. Więc "nie warto" robić mechanik i treści dla nielicznych, którzy zagrają kolejny raz, bo to koszty. Więc nie ma sensu grać kolejny raz, więc grających kolejny raz jest co raz mniej. Sprzężenie zwrotne dodatnie (aż do wytłumienia). :(
Ogólnie jest już tak duża konkurencja na rynku gier, że nadchodzi pytanie, czy w ogóle opłaca się jeszcze robić dobre gry, czy tylko wszystko jak najmniejszym kosztem ? A jeśli gracz coś ma robić po ukończeniu rozgrywki, to może lepieju niech kupi DLC?
Awatar użytkownika
Polan
Intromajster
Posty: 475
Rejestracja: 16 lip 2014, 11:24
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Gry komputerowe

Post autor: Polan »

Skłaniam się ku: nie opłaca.
Bardzo ciężko się przebić, a nie mając jakiegoś korpo-zaplecza finansowego, czyli trochę wymóg by móc robić grę skupioną na jakości a nie czasie dostawy na rynek, wystarczy nie wstrzelić się odpowiednio dużą niszę, zawalić marketing albo wypuścić jakiś błąd który zrujnuje opinie i gra może stać się finansową klapą. I zwija się firma która finansowała się z ambicji i oszczędności założycieli.
A jak projekt jest większy to z reguły właśnie jest grupa inwestorów którym zależy na szybkim zwrocie, więc nawet nie ma presji na dopracowanie. Z doświadczenia wiem że większość błędów które gracze wyłapują i narzekają "jak to mogło przejść przez kontrole?" była wyłapana. Po prostu dostawała od kogoś z zarządzających niski priorytet i wpycha się takie coś na stos "kiedyś (czyli nigdy) to naprawimy". Bo koszt naprawy tego nie przekłada się wystarczająco w oczach na zysk. A potem mamy buble na rynku, które ludzie i tak kupują co tylko upewnia firmy w takim podejściu.
Najlepszym przykładem jest rynek mobilek. Ludzie grają parę dni po parę minut, wydają parę $ i idą do innej gry. Rzadko tworzy się jakiekolwiek community wokół gier by wytykać problemy, czy nawet wyłapywać A/B testy. Coś czego na PCtach i konsolach nawet nikt by się nie odważył spróbować w większości przypadków bo by była gówno burza od razu.
patha
Intro-wyjadacz
Posty: 414
Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP/J-T

Re: Gry komputerowe

Post autor: patha »

Ogólnie oferta wytworów "kultury" , czyli zabijaczy czasu wpływających na emocje, jest w dzisiejszych czasach już przesycona. Dzisiejszy nowoczesny, oświecony człowiek, który chce sobie zmarnować czas może:
- włączyć TV
- włączyć radio
- odpalić grę solo
- odpalić grę multiplayer
- oglądać Netflixa
- oglądać YT
- oglądać TikToka
- oglądać film/seriale/shorty/amatorskie wideo/transmisje na żywo/czyiś gameplay na jakimkolwiek innym dowolnym serwisie VOD/streamingu
- słuchać muzyki

I wszystko to jest obecnie dostępne od ręki, 24h/dobę ,na laptopie, tablecie i smartfonie.

Więc taki twórca gier żeby zarobić musi sprawić by ileś tysięcy osób, dysponujących ograniczonym czasem i nieskończoną ofertą możliwości do jego zapełnienia - zechciała zapłacić dodatkowe pieniądze po to by wypełniać czas jego grą.
Trochę Mission Impossible.


Kupiłem sobie kiedyś Wiedźmina 2 za 5 zł i wiedźmina 3 Enhanced Edition za 20 zł. I wtedy sobie pomyślałem, że robienie gier praktycznie już nie ma sensu. Tyle wysiłku umysłowego, setki godzin pracy rzeszy programistów, grafików; tyle wyobraźni włożonej w budowę świata przedstawionego, który zresztą przecież bazuje na kilkudziesięciu latach twórczości Sapkowskiego; tyle hajpu i promocji gier, które stały się klasyczne.
A ja to kupuję za cenę batonika i dwóch kostek masła.
Polan pisze:Najlepszym przykładem jest rynek mobilek. Ludzie grają parę dni po parę minut, wydają parę $ i idą do innej gry. Rzadko tworzy się jakiekolwiek community wokół gier by wytykać problemy, czy nawet wyłapywać A/B testy. Coś czego na PCtach i konsolach nawet nikt by się nie odważył spróbować w większości przypadków bo by była gówno burza od razu.
Ależ odważyłby się - kiedyś popularny był rynek gierek przeglądarkowych we flashu, był ich po prostu zalew. I również zdegenerował się w kierunku modelu drapieżniczego - clickbaitowych reklam, sztuczek psychologicznych (typu szybki progres na początku, a potem grind albo płać), zalewania ofertami mikrotransakcji, zachęcaniem młodych graczy obrazkami epickich zbroi i roznegliżowanych wojowniczek z wielkimi cycami, robieinem kiepskiej jakości gier wg. jednego szablonu zazwyczaj polegających na klikaniu w przycisk i czekaniu; żerowaniu na impulsach emocjonalnych gracza po to by zmanipulować go do wydania pieniędzy.
Chyba największym sektorem tego typu gier był Facebook. Wszystko to umarło wraz ze śmiercią Flasha, albo przerzuciło się na rynek gier mbilnych.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2241
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Okęcie

Re: Gry komputerowe

Post autor: Drim »

patha pisze: 07 gru 2023, 18:05 Kupiłem sobie kiedyś Wiedźmina 2 za 5 zł i wiedźmina 3 Enhanced Edition za 20 zł. I wtedy sobie pomyślałem, że robienie gier praktycznie już nie ma sensu. Tyle wysiłku umysłowego, setki godzin pracy rzeszy programistów, grafików; tyle wyobraźni włożonej w budowę świata przedstawionego, który zresztą przecież bazuje na kilkudziesięciu latach twórczości Sapkowskiego; tyle hajpu i promocji gier, które stały się klasyczne.
A ja to kupuję za cenę batonika i dwóch kostek masła.
Nie pamiętam ile zapłaciłem za BB na Steam, było to na chwilę przed dodaniem gry w pełnym dostępie, ale na GoG było to 49,99 (50% zniżki) i wszystkie DLC na premierę za 35,99, 31,99 i 53,99. Prawdopodobnie Menace również kupię na premierę, o ile będzie na GoG.
Deadfire i DLC to 118,69 i 59,39.
Prawdziwa perła regrywalności to Ribworld i 124,99. Niestety bez DLC bo a) są zbyt drogie, b) wszedłem w fazę DLC to oszustwo i staram się nie kupować DLC.
Wczesny dostęp do Stonesharda za 67,56 i Mafia za 42,29.
Gier za 20zł nie chce mi się wymieniać, o kupiłem European Air War za 18 w ramach tęsknoty za tym w co grałem w dzieciństwie. Superokazja bo Tyranny ze wszystkimi DLC kupiłem za 26,99 ze zniżką ze 179,99.

A wszystko to na przestrzeni kilku lat. Więcej rocznie wydaję na książki, a te niestety nieustannie drożeją. Książki na szczęście mogę zawsze odsprzedać. Dostępu do gry w chmurze nie odsprzedam.
Problemy są nawet z ej, support weźcie usuńcie mi trwale dostęp do tej gry.

Wniosek mam taki, że za grę w którą wiem, że będę grał i to grał najlepiej kilka razy mogę dać nawet i 100. Dokonuję zakupów eksperymentalnych w przedziale około 40-60. Gry za 20 wpadają mi lekko do koszyka.

Idąc powyższym tropem to Wiedźmin 3 jest pozycjonowany na takiego, o wszyscy o tym mówią, kosztuje grosze to kupię i być może taka polityka sprzedaży jest dla CDp zyskowna.
Ja nie miałbym problemu z zapłaceniem za w3 tej 100. Cyberpunk jest teraz za 100 i pewnie sobie dodam na zimowej wyprzedaży.

Twórcy BB czasem się chwalili, że BB choć gra niszowa to był finansowy sukces, a i kiedy na Steam sprawdzają tych od Stonesharda to również im wychodzą milionerzy.
Moim zdaniem nie jest tak źle, znaczy może źle jest od strony "co nowego wymyśleć i jak sprzedać".

Ribword wtórny do Dwarf Fortress
BB czy Darkest Dungeon niestety bazują na pomyślunku
Awatar użytkownika
Polan
Intromajster
Posty: 475
Rejestracja: 16 lip 2014, 11:24
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Gry komputerowe

Post autor: Polan »

patha pisze: 07 gru 2023, 18:05 Kupiłem sobie kiedyś Wiedźmina 2 za 5 zł i wiedźmina 3 Enhanced Edition za 20 zł. I wtedy sobie pomyślałem, że robienie gier praktycznie już nie ma sensu. Tyle wysiłku umysłowego, setki godzin pracy rzeszy programistów, grafików; tyle wyobraźni włożonej w budowę świata przedstawionego, który zresztą przecież bazuje na kilkudziesięciu latach twórczości Sapkowskiego; tyle hajpu i promocji gier, które stały się klasyczne.
A ja to kupuję za cenę batonika i dwóch kostek masła.
I właśnie dlatego np. to co robi Epic z kupowaniem graczy przez dawanie im darmowych gierek strasznie szkodzi na dłuższą metę, bo przyzwyczaja ludzi do tego że gry są darmowe jak na telefonach, a potem zacznie się wrzucanie mikropłatności by jakoś się opłacało. To zresztą już wiele gier robi i tak ale takie akcje nie pomagają. Podobnie z game passami, które jestem prawie gotów się założyć nie przynoszą zysków microsoftowi/sony i kto tam jeszcze ma coś takiego bo muszą póki co duży kasy twórcom dać by gry do tego trafiły. Jak się skończy miesiąc miodowy z kuferkami pełnymi kasy to zostaniemy z rozpieszczonymi ludźmi którzy nie chcą za nic płacić więcej niż parę $ bo przecież przez lata nie musieli.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 910
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Gry komputerowe

Post autor: Agon »

Awatar użytkownika
Fairytaled
Rozkręcony intro
Posty: 286
Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFP

Re: Gry komputerowe

Post autor: Fairytaled »

Takie bardziej rozwinięte gry z masą dodatków wprowadzą sobie w końcu obowiązkowe miesięczne subskrypcje, zamiast pojedynczego zakupu i programiści będą mogli sobie tworzyć grę do końca życia.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2241
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Okęcie

Re: Gry komputerowe

Post autor: Drim »

Gry komputrowe, a ekonomia. Zarys problemu.

Kiedy miałem 18-20 lat często grałem w Combat Mission. Gra, a właściwie seria gier (bo nowe części wychodzą do dziś, ale ich nie śledzę) będąca przeniesieniem typowego bitewniaka pokroju Warhammer 40k, ale w realiach Drugiej Wojny Światowej, na środowisko wirtualne. CM pozwalał rozegrać określony wcześniej scenariusz lub wygenerować losowy (z losowo generowaną mapą, z własnym doborem jednostek).

Dlaczego grałem w Combat Mission zamiast grać w bitewniaki? Pytanie natury ekonomicznej. Combat Mission w porównaniu do bitewniaków oferował znacznie niższy próg wejścia. Gra oferowała wszystko i kosztowała bodajże 49,99zł w porównaniu do zakupu rodzaju - sky is the limit - figurek Niemców i Aliantów (piechoty, pojazdów, czołgów i artylerii).

Nie wiem czy obecnie wychodzą gry z uniwersum Warhammer 40k, ale wychodzą Warhammer Total War (I, II i III) i jest to zagadnienie bliźniacze. Taniej jest kupić Warhammera Total War (nawet ze wszystkimi DLC) czy armię elfów i przeciwników elfów (podręczniki, figurki i farbki)?

Combat Mission zawierał dwa, ważne z dzisiejszego, patologicznego, punktu widzenia, elementy rozgrywki.
1) Edytor scenariuszy. Aplikacja wewnętrzna w grze pozwalająca na własnoręczne stworzenie mapy, określenie celów rozgrywki i jednostek biorących udział. Stworzony scenariusz można było zapisać w osobnym pliku.
2) Surowe tekstury. Pliki graficzne w JPG wrzucone bezpośrednio w folder które można było edytować i zapisać za pomocą zwykłego windowsowego programu paint.

Możliwość stworzenia i zapisu powyższych plików oraz sprawnie działający multiplayer sprawił, że na bazie gry komputerowej powstawały internetowe społeczności, które obok organizowania wspólnej rozgrywki, współdzieliły się stworzonymi scenariuszami, plikami graficznymi. Słowo - współdzielić - jest kluczowe.

Czy my jesteśmy właścicielami zakupionych przez nas gier (czy możemy je odsprzedać, lub dowolnie modyfikować) czy jedynie dzierżawimy dostęp do danej gry na platformie streamingowej? Co jest napisane w tych wszystkich licencjach które akceptujemy przy instalacji? Czy gry to usługa, a może jest tak jak mówi pan ekonomista z Grecji, i gry to poddaństwo, a my bierzemy udział w feudalizmie? Boże chroń króla, albo innego pana władcę!

Counter-Strike również zawierał element tworzenia i współdzielenia się teksturami. Element rozgrywki który został przez twórców gry ograniczony, a może raczej, przejęty i wynaturzony. Tak właśnie w latach 2012-2013 kiedy w Valve pracował Yanis Varoufakis. Przecież nie może być tak, że rynek gry jest wolny, nie regulowany najpierw przez firmę, a potem przez państwo. Producent traci na współdzieleniu scenariuszy i tekstur. Najpierw był wewnętrzny sklep ze skórkami, potem prowizja od odsprzedaży skórki, potem DLC z losową skórką, ba, z kilkoma losowymi skórkami. This has been the worst trade deal in the history of trade deals, maybe ever. Pierwsze ustawy antyhazadrowe uderzające w Valve to chyba 2016 rok.

2011 rok. Hej gracze, macie tutaj Shogun 2 Total War. Nostalgia mocno, nasza pierwsza gra w nowej odsłonie. Możecie grać ze sobą nawzajem przez internet. O tutaj można stworzyć własnego awatara, własny klan, a tutaj jest army painter w którym możecie pomalować swoich samurajów w dowolną paletę barw. Tak, wszystko w ramach ceny gry. Acha, ale czata wam skasujemy bo zbyt często sobie żartujecie żeby przeciwnik po przegranej bitwie zrobił sobie seppuku. Kochamy historię, ale nie chcemy aby któryś z graczy sprawdził co to jest to seppuku. Nie daj boże nie kupi naszej następnej gry!

Pierwszy zjednoczyciel Japonii, Oda Nobunaga, po wpadnięciu w zasadzkę popełnił seppuku, a czarny nie-samuraj przestraszył się i uciekł. To wielki dyshonor dla dajmio i szoguna narażać swoich poddanych, i swoją świtę na wpadnięcie w zasadzkę. Obiecać chwilę zadumy i refleksji w świątyni, a dostarczyć mord, gwałt i rabunek. Istnieje historia i Historia, ale ani chłopcy od chińskich bajek, ani francuzy od Assasyna wam tego nie powiedzą.

A w chaosie rodzi się porządek i ja w mym zawoalowanym wywodzie wracam do syntezy. Ekonomia analizuję produkcję, dystrybucję i konsumpcję dóbr. Gry komputerowe niewątpliwie są dobrem, w znaczeniu artystycznym i rozrywkowym. My widzimy nadciągający kryzys. Bethesda wypuszcza łatkę do Fallout 4 która komplikuję pracę i opóźnia publikację moda Fallout London (czy gracze mogą stworzyć i współdzielić sobie scenariusz do ulubionej gry?). Creative Assembly rushuje DLC jako pełnoprawną grę aby odkuć się po nieudanym remasterze gry Rome TW z 2004 roku (czy gracze mogą stworzyć i współdzielić sobie teksturki HD do starej zapomnianej gry?). Pytanie staje się być jedno. Co produkować w 2024 i w 2025 roku aby wyjść ostatecznie na plus?

A może rzeczywiście powinniśmy abandon tfu wolny rynek w grach komputrowych, a embrace fiefdom. Gamedev elementem kulturotwórczym! Sojusz ołtarza i tronu, przepraszam, joysticka i tronu!

Absurd panie samolocie.

A ja na to: Chińska Republika Ludowa zakazała dystrybucji gry Hearts of Iron IV na swoim terytorium z uwagi na niekompatybilne przedstawienie wizji historii. Czy powinniśmy pójść podobną drogą? Skoro UE preferuje protekcjonizm rynkowy, to może również gamedev powinien zostać objęty protekcją. Czy urzędnik powinien decydować o tym w co i jak powinniśmy grać?

Jedną odpowiedź już znamy: Ναί (tak w języku greckim).
Percy
Stały bywalec
Posty: 240
Rejestracja: 01 wrz 2019, 12:08
Płeć: mężczyzna

Re: Gry komputerowe

Post autor: Percy »

Z rozrzewnieniem wspominamy stare dobre czasy. Edytor map do Heroes of Might and Magic III, Aurora Toolset do Neverwinter Nights, różne fajne narzędzia udostępnione społeczności przez twórców, które dały grom drugie życie. Ale to już było, i nie wróci więcej?

Support dla modów do gier PC tworzonych przez społeczność jest teraz powszechniejszy jak nigdy. Wystarczy sobie przejrzeć choćby ten (ha, tfu) steam i zakładkę "warsztat". Oczywiście, zakres wsparcia dla modów bywa różny w zależności od gry. Gra może udostępniać customizację elementów stricte kosmetyczne (tekstury), kosmetyczno-funkcjonalnych (UI), ale nierzadko też w mechanice gry. Producenci gier wbrew pozorom dostrzegają benefity z udostępnienia modderom narzędzi. Jako przykład mogę podać np. XCOM, gdzie pierwsza część Enemy Unknown (2012) wsparcie do modów miała znikome (co nota bene nie przeszkadzało społeczności zrobić moda typu total overhaul pod nazwą Long War, mimo bólu związanego z reverse-engineering pewnych mechanizmów), ale jej sequel - XCOM 2 - już miał udokumentowaną i błogosławioną przez twórców ścieżkę modowania, czego wynikiem jest prawie 9 tysięcy modów w steam workshop. Również gry od producentów z uniwersalnie pogardzaną polityką DLC (jak grand strategie od Paradox Interactive) mają całą masę modów.

Serio nie widzę, by tu miał nastąpić jakiś zwrot o 180 stopni, nawet jeśli jakiś patch od Bethesdy opóźnia wdrożenie długo wyczekiwanego moda do Fallout 4 (patche producentów od zawsze były i będą bólem głowy modderów, nie jest to nic nowego, ale też nie śledzę tego konkretnie przypadku).

(Dla porządku warto wspomnieć o tym, że sferę modderską też próbowano zmonetyzować. Steam przez jakiś czas oferował modderom opcję oferowania w warsztacie swoich kreacji w zamian za podział zysków. To było oczywiście kompletne niezrozumienie o co chodzi w modowaniu i wywołało niezły shitstorm, więc lord GabeN się z całego pomysłu wycofał.)

Także o internetową społeczność wokół gier i ich wkład twórczy bym się nie martwił. To na pewno nie zginie, i będzie tego tylko więcej, również w tradycyjnie niegościnnym dla modderów środowisku, czyli na konsolach.

Dobra, przejdźmy teraz do jazdy po Greckim ekonomiście. Dla uzupełnienia kontekstu rzucę cytatem:
https://aftermath.site/yanis-varoufakis ... -interview
"Some people have accused me and others of having commodified the games too much and having introduced the stores and the capacity to trade within,” he said. “My fear was that if you don't do that, [users] will take it outside, and then it will be completely impossible to regulate. So it was always a difficult project to maintain a balance between commodification and outside options, as I call them. If you don't commodify, then the commodification will escape outside the walls of the community – of the fiefdom, if you want – and then you will simply have no control over it. It's a big dilemma."
Wg mnie Varoufakis nie mówi to o potencjalnym pokątnym handlu teksturami robionymi przez modderów ze społeczności.

Załóżmy, że w danej grze zachodzą dwie własności:
1) W grze istnieje możliwość wymiany przedmiotów między graczami
2) Niektóre przedmioty w grze występują zdecydowanie rzadziej niż inne

Wtedy można się domyśleć, że na owe przedmioty będzie istniał rynek, liczony w prawdziwej walucie.
I teraz, wg Varoufakisa, albo ten rynek będziesz jakoś regulował, albo będziesz miał biznes wokół gry, który z graniem w nią wiele wspólnego nie ma, ale to producentowi gry się najmocniej oberwie, jak w tej anarchokapitalistycznej utopii ktoś straci pieniądze.

Varoufakis nie był jedyny, który tak myślał. Podobne rozkminy miał też Blizzard, który wprowadził do Diablo III tzw. dom aukcyjny. Gra, w której 90% czasu to grind w celu poszukiwania rzadkich znalezisk. Hej, może by tak, by ożywić społeczność mutliplayer, wprowadzimy handel znajdźkami pomiędzy graczami. Ale czekaj, żeby nie dostać rykoszetem od scamów, to zrobimy to wg naszych zasad, przy okazji biorąc z tego to, co cesarzowi należne. No i zrobili... grę, której esencją jest grind, ale zamiast grindu masz biznes i spekulantów. Nic tylko grać, co nie. Dom aukcyjny został ostatecznie zamknięty, a opcja wymiany przedmiotów między graczami bardzo mocno ograniczona.

Valve takich skrupułów już nie miał. Może dlatego, że CS to nie Diablo. Znajdźki nie są esencją gry, różowy AK-47 nie strzela lepiej niż zwykły. Ale prawidłowość zaszła podobna - najpierw losowe znajdźki i wymienianie się nimi miały 'ożywić' multiplayer, a skończyło się jak zwykle, powstaje biznes nie mający wiele wspólnego z grą. Do tego dołóżmy sztuczne ograniczenia do skórek robionych przez modderów (technicznie rzecz biorąc można ich używać, ale nie na oficjalnych serwerach ani na wydarzeniach e-sportowych), i mamy feudalne włości Lorda Gabena.

W każdym razie, wg mnie to nie naiwna wiara w regulacje pana Varoufakisa jest tu clue problemu. Gra ma być grą, nie narzędziem spekulanta, wszystko jedno czy 'uregulowanym' czy nie. Dopóki mamy do czynienia z punktami 1) i 2) w tej samej grze, będzie kicha, niezależnie, czy 'uregulowana' kicha czy anarchokapitalistyczna - zwłaszcza, że 'regulacje' Steam nie miały wiele wspólnego z regulowaniem czegokolwiek; czarny rynek ze stronami od obstawiania meczów esportu skórkami do CS kwitł w najlepsze, a Steam rozkładał ręce mówiąc, że się nie da po ich stronie nic z tym zrobić bez znacznego upośledzenia własnych usług. Nie wiem, jak dużo się zmieniło po tym, jak sprawą zainteresował się Kapitan Państwo, ale patrząc na przychód z handlu skinami za 2023 - miliard USD - Gaben swoje wciąż bierze.

Co do tematu własności gry. Co z nią wolno a co nie. Ostatnio głośny jest przypadek gry wyścigowej The Crew, autorstwa Ubisoftu, do której wsparcie producent po prostu wycofał, nie zostawiając aktualnym posiadaczom nic. Gra wymagała łączenia się z serwerami Ubisoft do działania i była stricte mutliplayer, ale gracze liczyli na pojawienie się patcha od Ubisoftu, który by dał możliwość hostowania wyścigów na prywatnych community serwerach. Zamiast tego zostali z nieuruchamialnym kawałkiem softu (choć trwają prace nad modem, który ma to rozwiązać) i opcją zwrotu pieniędzy (choć jak patrzę, to nie w każdym przypadku jest to możliwe).

I co z tym fantem zrobić? Może by tak, hm, wyregulować? ;)
https://eci.ec.europa.eu/045/public/#/screen/home
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2241
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Okęcie

Re: Gry komputerowe

Post autor: Drim »

Percy pisze: 05 sie 2024, 14:24 Serio nie widzę, by tu miał nastąpić jakiś zwrot o 180 stopni, nawet jeśli jakiś patch od Bethesdy opóźnia wdrożenie długo wyczekiwanego moda do Fallout 4 (patche producentów od zawsze były i będą bólem głowy modderów, nie jest to nic nowego, ale też nie śledzę tego konkretnie przypadku).
Uniwersum Fallout to nieustanna beka. Polecam. Poniżej fragment z książki Dlaczego wszyscy mamy na imię Tim Cain.
Percy pisze: 05 sie 2024, 14:24 (Dla porządku warto wspomnieć o tym, że sferę modderską też próbowano zmonetyzować. Steam przez jakiś czas oferował modderom opcję oferowania w warsztacie swoich kreacji w zamian za podział zysków. To było oczywiście kompletne niezrozumienie o co chodzi w modowaniu i wywołało niezły shitstorm, więc lord GabeN się z całego pomysłu wycofał.)
Lord Gaben się wycofał, urocze.
Seria Fallout w ogóle nie jest podpięta pod Steam Workshop. Była, ale już nie jest. Modderzy mają do wyboru stare sprawdzone metody takie jak GitHub i Nexus, albo pozostaje dołączyć do Creation Club, wewnętrznej aplikacji Bethesdy, gdzie co smakowitsze moderskie kąski się monetyzuje.
Percy pisze: 05 sie 2024, 14:24 Dobra, przejdźmy teraz do jazdy po Greckim ekonomiście.
Nie wolno redukować sporu, polemiki do roli konfrontacji. Tutaj nie chodzi o to, kto komu lepiej przygada, ale o argumenty. Ja się uczepiłem buzzwordów i mam nadzieję, że w moim czepialstwie przynajmniej dojdziemy do zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości.
"Some people have accused me and others of having commodified the games too much and having introduced the stores and the capacity to trade within,” he said. “My fear was that if you don't do that, [users] will take it outside, and then it will be completely impossible to regulate. So it was always a difficult project to maintain a balance between commodification and outside options, as I call them. If you don't commodify, then the commodification will escape outside the walls of the community – of the fiefdom, if you want – and then you will simply have no control over it. It's a big dilemma."
Społeczeństwa graczy nie spaja fiefdom, poddaństwo, tylko zasady swobody, czy też wolności w doborze rozmówców, znajomych itp. i jest to zagadnienie z dziedziny kapitalizmu. To, że moją ulubioną grą jest Fallout z 1997 roku i należę w pełnym słowa znaczeniu do społeczności wielbicieli tej gry (chwalę grę i twórców, ogrywam regularnie, instaluję mody, a nawet sam próbowałem mody tworzyć) nie oznacza, że zobowiązałem się do służby na rzecz kogośtam (aktualnych właścicieli licencji lub społeczności gry), to absurd i celowe wprowadzanie słuchaczy w błąd.

Na jakich zasadach posiadam grę Fallout?

Na samym początku była to płyta z grą. Mogłem ją pożyczyć koledze, albo odsprzedać. Co raz zrobiliśmy. Nie miałem płyty przy sobie, więc mój kuzyn kupił Fallouta na Allegro za 5 złotych. To był 1999 rok.
Obecnie Fallouta mam w postaci instalatora na dysku. Pobrałem instalator z GoG i trzymam, bo raz Bethesda zdecydowała wycofać grę ze sklepu bez ostrzeżenia i staram się być ostrożny. Grę posiadam na zasadzie ograniczonego prawa własności. Nie mogę instalatora gry sprzedać, ani wypożyczyć. Sam dostęp do możliwości pobrania instalatora gry rozumiem jako usługę dzierżawy (dzierżawa łącza lub miejsca na serwerze) i być może to jest sedno sprawy, obecnie wykupujemy dostęp do możliwości pobrania gry, to chyba jest spójne z ewolucją dystrybucji gier komputerowych.

Zakup gry na fizycznym nośniku -> zakup i pobranie gdy z serwera -> zakup abonamentu na zestaw gier -> cykliczna opłata 49,99 za 10 gier na miesiąc.

Nieoficjalne patche i mody mam chyba na zasadzie shareware, lub openware (?).
Percy pisze: 05 sie 2024, 14:24 Wtedy można się domyśleć, że na owe przedmioty będzie istniał rynek, liczony w prawdziwej walucie.
I teraz, wg Varoufakisa, albo ten rynek będziesz jakoś regulował, albo będziesz miał biznes wokół gry, który z graniem w nią wiele wspólnego nie ma, ale to producentowi gry się najmocniej oberwie, jak w tej anarchokapitalistycznej utopii ktoś straci pieniądze.

Varoufakis nie był jedyny, który tak myślał. Podobne rozkminy miał też Blizzard, który wprowadził do Diablo III tzw. dom aukcyjny. Gra, w której 90% czasu to grind w celu poszukiwania rzadkich znalezisk. Hej, może by tak, by ożywić społeczność mutliplayer, wprowadzimy handel znajdźkami pomiędzy graczami. Ale czekaj, żeby nie dostać rykoszetem od scamów, to zrobimy to wg naszych zasad, przy okazji biorąc z tego to, co cesarzowi należne. No i zrobili... grę, której esencją jest grind, ale zamiast grindu masz biznes i spekulantów. Nic tylko grać, co nie. Dom aukcyjny został ostatecznie zamknięty, a opcja wymiany przedmiotów między graczami bardzo mocno ograniczona.
Rozdzielmy dwie sprawy: a) Blizzard nie potrafi stworzyć porządnej gry / gry RPG multiplayer są flawed by design, b) potrzeba regulacji wykraczająca poza środowisko grotwórcze np. regulowanie rynku na poziomie administracyjnym.

Dlaczego mamy poświęcać czas i środki na regulowanie rynku rozrywki? Przeczytałeś słabą książkę, obejrzałeś kiepski film, wysłuchałeś źle nagłośnionego koncertu albo zagrałeś w kiepska grę. Zmarnowałeś czas i pieniądze, i tak, to takie proste.
Percy pisze: 05 sie 2024, 14:24 Valve takich skrupułów już nie miał. Może dlatego, że CS to nie Diablo. Znajdźki nie są esencją gry, różowy AK-47 nie strzela lepiej niż zwykły. Ale prawidłowość zaszła podobna - najpierw losowe znajdźki i wymienianie się nimi miały 'ożywić' multiplayer, a skończyło się jak zwykle, powstaje biznes nie mający wiele wspólnego z grą. Do tego dołóżmy sztuczne ograniczenia do skórek robionych przez modderów (technicznie rzecz biorąc można ich używać, ale nie na oficjalnych serwerach ani na wydarzeniach e-sportowych), i mamy feudalne włości Lorda Gabena.
A tutaj widzę podobieństwo do świata gier figurkowych. Games Workshop ostatnio ma problem z drukarzami 3d którzy sobie drukują całe armie za ułamek ceny oferowanej przez GW. Niestety ale muszę zaproponować spojrzenie alternatywne - to jest dobre. Porównujemy jakość oferowanych produktów i zakładając, że jakość jest podobna, to logiczne, że wybierzemy produkt tańszy. Tak działa popyt/podaż. Esport to podobny przypadek. Starcraft i Counter Strike to gry tanie. Konwenty i turnieje to imprezy ograniczone. Taka jest specyfika rynku.
Percy pisze: 05 sie 2024, 14:24 W każdym razie, wg mnie to nie naiwna wiara w regulacje pana Varoufakisa jest tu clue problemu. Gra ma być grą, nie narzędziem spekulanta, wszystko jedno czy 'uregulowanym' czy nie. Dopóki mamy do czynienia z punktami 1) i 2) w tej samej grze, będzie kicha, niezależnie, czy 'uregulowana' kicha czy anarchokapitalistyczna - zwłaszcza, że 'regulacje' Steam nie miały wiele wspólnego z regulowaniem czegokolwiek; czarny rynek ze stronami od obstawiania meczów esportu skórkami do CS kwitł w najlepsze, a Steam rozkładał ręce mówiąc, że się nie da po ich stronie nic z tym zrobić bez znacznego upośledzenia własnych usług. Nie wiem, jak dużo się zmieniło po tym, jak sprawą zainteresował się Kapitan Państwo, ale patrząc na przychód z handlu skinami za 2023 - miliard USD - Gaben swoje wciąż bierze.
Sprzedaż DLC powinna być opodatkowana, nie widzę powodu aby uprzywilejować w tym aspekcie gry komputerowe. Tak, powinni coś zrobić ze stronkami ds. obstawiania meczy esportu, przecież to hazard, a hazard jest na cenzurowanym i tutaj można akurat pomówić o niedziałających regulacjach lub Kapitanie Leniwe Państwo. Kapitan który widzi, ale nie reaguje. Co do odsprzedaży skórek czy kont to pewien nie jestem.

Generalnie to dostrzegam pewne rozdwojenie rozumienia pojęcia regulować, bo moim zdaniem czym innym jest zaprojektować grę w pewien sposób (np. uniemożliwiając grind - co da się zrobić), a czym innym wyregulować rynek (np. prawnie).
Percy pisze: 05 sie 2024, 14:24 Co do tematu własności gry. Co z nią wolno a co nie. Ostatnio głośny jest przypadek gry wyścigowej The Crew, autorstwa Ubisoftu, do której wsparcie producent po prostu wycofał, nie zostawiając aktualnym posiadaczom nic. Gra wymagała łączenia się z serwerami Ubisoft do działania i była stricte mutliplayer, ale gracze liczyli na pojawienie się patcha od Ubisoftu, który by dał możliwość hostowania wyścigów na prywatnych community serwerach. Zamiast tego zostali z nieuruchamialnym kawałkiem softu (choć trwają prace nad modem, który ma to rozwiązać) i opcją zwrotu pieniędzy (choć jak patrzę, to nie w każdym przypadku jest to możliwe).

I co z tym fantem zrobić? Może by tak, hm, wyregulować? ;)
https://eci.ec.europa.eu/045/public/#/screen/home
Tak, ale nie. Odsuwam na bok przypadek The Crew Ubisoftu, bo to brzmi jak cashgrab i naprawdę współczuje graczom (no tak na 50%, bo praktyka - stałego połączenia z internetem - forsowana przez Ubisoft jest moim zdaniem sygnałem ostrzegawczym), ale ciekawi mnie, co z grami nie rokującymi?

Czy jeśli wydawca chce zaryzykować i wesprzeć mały awangardowy projekt, to czy ta regulacja nie będzie stała na przeszkodzie? Nie wiem jak to rozumieć. Mam na myśli zarówno gry we wczesnym dostępie, jak i gry porzucone lub z góry skopane.

Czy jeśli z The Crew wyciętoby multiplayer to gra spełniałaby wymogi funkcjonalności w myśl proponowanej regulacji?
Awatar użytkownika
Fyapowah
Stały bywalec
Posty: 222
Rejestracja: 01 maja 2012, 23:24
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Kontakt:

Re: Gry komputerowe

Post autor: Fyapowah »

*ratuje rynek gier*
Image
To nic osobistego dzieciaku.
https://duckduckgo.com/?t=h_&q=u%C5%BCy ... ps5&ia=web
Japonia wciąż na straży własności prywatnej. Można też aktualizacje do konsoli i do gier instalować offline z nośnika.
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
ODPOWIEDZ