Określenie dotyczyło wszystkich osób zaangażowanych w powyższy proceder: dziewczyn, chłopców, rodziców i nauczycieli, a także tych co dziś uważają to za coś pozytywnego. Obecnie coś takiego jest nie do zaakceptowania i mam nadzieję, że wówczas również było czymś negatywnym.Rafael pisze: ↑02 wrz 2024, 16:38Owszem, nie na darmo zwano je pogardliwie alimenciarami.Patologia.
Figura ta była postrachem młodych mężczyzn szukających żony.
Każdy tak sobie myślał, a może moja narzeczona to alimenciara?
Jak to rozpoznać?
Wtedy nie było jeszcze internetu i gotowych odpowiedzi na youtube, tak jak teraz w przypadku narcyza, czy innych psychopatologii.
Były za to szeptane legendy, które to nierzadkie zjawisko, jeszcze bardziej wyolbrzymiały.
Alimenciary pochodziły na ogół z patologicznych lub dysfunkcjonalnych domów, choć nie aż tak bardzo, jak te, które wybrały najstarszy zawód świata.
Niektóre rodziny nawet z pozoru wyglądały przyzwoicie, bo patologia była dyskretnie zamiatana pod dywan.
Nadzieję, bo wiedza podpowiada mi, że po wojnie rzeczywiście nastąpiło znaczne obniżenie standardów moralnych.
Co tylko potwierdza tezę o słuszności wstrzemięźliwości, bo można się zarazić i skomplikować sobie życie, i to wcale nie tak trudno jest się zarazić. Epicentrum HIV jest tuż, tuż za naszą wschodnią granicą.Rafael pisze: ↑02 wrz 2024, 16:38 Jednak tu też trzeba uwzględnić wpływ epidemii AIDS, bo to wtedy doszło do powstania tego spadkowego trendu, który trwa do dziś.
Zdarzało mi się rozmawiać z osobami, które były nastolatkami w szczycie paniki medialnej związanej z tą chorobą i mówiły mi, że nie uprawiały seksu właśnie ze strachu przed zarażeniem.
10 lat temu to było 500 zakażeń rocznie, dziś jest to 3tyś zakażeń rocznie.
Poziom zakażeń HIV w społeczeństwie jest mocno powiązany ze strefą wpływu byłych państw komunistycznych i my wiemy dlaczego, i ówcześni również wiedzieli, ale utrzymywali społeczeństwo w niewiedzy.
---
Generalnie to krystalizuje się powątpiewanie w sens posiadania dzieci, bo kosztują i trudno wybrać odpowiednią matkę, co jest podejściem dość asekuracyjnym do życia, pomijającym całe zagadnienie skłonności do ryzyka i potrzeby doświadczenia chociażby odrobiny namiętności w życiu.
Potomstwo to jedna z niewielu rzeczy zdolnych w stanie przetrwać daną długość życia jednego człowieka. Kapitał lub firma tak trwałe nie są. Pieniądze stracą na wartości. Nazwisko zostanie zapomniane. Sztuka, non omnis moriar jak mawiał Horacy, jest zwodnicza. Pewnie z 99% wytworzonej sztuki trafia do niszczarki. Pozostaje potomstwo i nieruchomości, o tempora, o mores! Nie mniej, jest to pewien wyznacznik wartości.