W liceum należałem do koła rowerowego, bywało, że robiliśmy ponad 150 km dziennie. Pozwiedzało się wtedy trochę Samotnie to góra te 40 km, porobili pełno ścieżek rowerowych w okolicy, to korzystam. Dłuższa samotna trasa czy zwiedzanie raczej nie sprawiałyby mi przyjemności. Jazda na rowerze to teraz tak bardziej rekreacyjnie, a z racji pogody, już chyba w tym roku nie pojeżdżę. Dodam, że mój rower ma około trzydziestki, a nadal świetnie się trzyma (no dobra, trochę w nim było przez ten czas wymieniane)
niedawno zamknelam sezon rowerowy, nie lubie pod tym wzgledem zimnych miesiecy,ostatnia wyprawa przed koncem sezonu byla dluzsza i pyknelam prawie 60km w popoludnie
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Samemu to tak smutno jechać w nieznane, więc nie praktykuję, zresztą nawet nie wiem dokąd miałbym się wybrać. W towarzystwie chętnie. Mój rekord to trochę ponad 120 km jednego dnia, w gronie paru innych śmiałków. (W sumie do dzisiaj zastanawiam się jak tego dokonałem, biorąc pod uwagę, że rower, który wtedy miałem, nadawał się tylko na złom). W tym sezonie urządzałem sobie samotne przejażdżki kolarskie (w tym sensie, że staram się zmęczyć i traktuję to jako ćwiczenie) po jednej z góry upatrzonej trasie, którą mam w dwóch wariantach: krótszym (ok. 25km) i dłuższym (ok. 40km). Ten drugi robię raczej w weekendy, bo na co dzień nie mam aż tyle czasu po pracy.
eddard pisze:Samemu to tak smutno jechać w nieznane, więc nie praktykuję, zresztą nawet nie wiem dokąd miałbym się wybrać.
ja mam inaczej,uwielbialam samemu jechac w nieznane,przy okazji zgubic sie troche,trafic na ciekawe miejsca,nic mnie tak nie uczylo o sobie jak wyprawy w nieznane sam na sam ze soba
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Może i fajnie się jeździ samemu, ale jak się zwiedziło już wszystkie pobliskie wioski, to jazda samemu jest zwykłą, nudną rutyną, dla robienia kilometrów. Na początku oczywiście jest zabawa, ale później to już jedna wielka monotonia.
"Ciemno, nudno, brudno, choć czuć zapach orchidei, a oczy chcą patrzeć na kolory zieleni"
gdy mi sie znudzily samotne wypady znalazlam w swojej okolicy klub rowerowy i grupe rowerowa.organizowali oni rozne wypady.polecam znalezienie czegos w podobie,mozna poznac nie tylko towarzyszy do rowerowania,ale i ogolnie znajomych o zblizonych zainteresowaniach
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Mnie w tym roku też udało się spełnić jedno z moich marzeń, jakim była wyprawa rowerem na morze. Po 850 kilometrach i 6 dniach podróży udało mi się dotrzeć na Hel. Na następny rok już powoli planuje kolejną wyprawę
jaro1989 pisze: ↑19 gru 2022, 18:18
Mnie w tym roku też udało się spełnić jedno z moich marzeń, jakim była wyprawa rowerem na morze. Po 850 kilometrach i 6 dniach podróży udało mi się dotrzeć na Hel. Na następny rok już powoli planuje kolejną wyprawę
Super, ja w tym roku też zamierzam więcej pojeździć szosą i coś tam pozwiedzać
Ja na swoim koncie mam trzy podobne wyprawy rowerowe po Polsce. Miło je wspominam, podróżując rowerem można więcej zobaczyć. Przez to że jedziemy wolniej dostrzegamy więcej w zmieniającym się krajobrazie. Wyprawy te wymagają od nas mnóstwo samodyscypliny, uczą pokory i obserwacji własnego ciała. Mimo sporego wysiłku który wkładamy w codzienne przemieszczanie się na czterech kółkach nasz umysł odpoczywa i daje nam niesamowitego kopa z endorfin byśmy mogli jechać dalej.
Zdjęcie majdanu z mojej pierwszej wyprawy i spania gdzieś w krzakach, bo nie znalazłem nigdzie noclegu. Nie wszystko da się przewidzieć ale trzeba umieć odnaleźć się w sytuacji.