śnieżka pisze:tradycja naprawdę kojarzy Wam się przede wszystkim z rodzinnymi spędami i obowiązkami, na które nie macie ochoty?
Chodzi Ci o święta? Tak mi się kojarzą. Wszystko to jest narzucone z góry i ma być przyjęta przez następne pokolenia. W tej kulturze są takie zwyczaje, w innej śmakie; dla mnie to smutne, że jednostka jest tak rzucona w kłąb tego wszystkiego i niezapytana o zdanie, czy jej akurat takie święta i zasady odpowiadają, czy może ma zupełnie inne preferencje.
Po namyśle: w sumie żadnych świąt mogłabym nie obchodzić i tak większość ma konotacje religijne, a kojarzą mi się głównie z przygotowaniami w pośpiechu i irytacji, sprzątaniem itd. Jakbym mogła sama nadawać temu wszystkiemu tempo, to miło by było (ale może też nie zawsze, poczucie, że to wybór a nie konieczność - bezcenne) na Gwiazdkę udekorować świątecznie mieszkanie, kupić i ubrać ładnie choinkę, opcjonalnie skombinować jakieś prezenty, a wszystko bez pośpiechu i sprzątania, i zjeść najwyżej barszcz z uszkami, które uwielbiam, kluski z makiem i popić kompotem. I sobie spędzić te kilka dni wolnych kameralnie i leniwie. Tylko to nie jest za bardzo obchodzeniem Świąt Bożego Narodzenia. Reszta mi lata.
śnieżka pisze:Lubię tradycję. Być może wynika to z potrzeby poczucia jakiejś stabilizacji - takiej pewności, że rok to zamknięty cykl gdzie wszystko ma swoje określone miejsce. Od prawieków.
Mnie raczej nuży coś takiego. Nie jestem bynajmniej osobą, która potrzebuje ciągle silnych i nowych bodźców, często wprost przeciwnie, jednak taki schematyzm mnie odstrasza, kojarzy się z Dniem Świstaka, z powtarzalnością, z której człowiek nie może się wyzwolić.
śnieżka pisze:Ale nie wyobrażam sobie życia w świecie bez tradycji.
Ja nie lubię przymusu. Jeśli coś muszę, bo tak trzeba i tak ma być, bo to tradycja, bo tak się robi, bo wszyscy od zawsze itd., to jak to ma być atrakcyjne? Wybór jest dla mnie podstawą. No i jak pisałam, tradycja jest czymś narzuconym z góry, niekoniecznie trafia w gusty człowieka, a uciec przed tym trudno, bo zaraz innym jest przykro, czują się olani, niekochani, przypinają łatę egoizmu. To jak pułapka.