Motyw przewodni życia
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Motyw przewodni życia
Ostatnio się zastanawiam nad kwestią motywu przewodniego w życiu - to znaczy tego, co naprawdę motywuje do działania.
Mój motyw przewodni brzmi mniej więcej tak:
Życie jest wieczną wojną o sprawiedliwość. Ludzkość się zdegenerowała i nie ma poważania dla sprawiedliwości ani zasad etyki, otaczają mnie więc hordy wrogów. Ale Ja nigdy się nie poddam i wróg zostanie rozbity, zdruzgotany, starty w pył :evil: .
Trochę się przez to nie mogę skupić na nauce i tym podobnych bzdurach, ale kij z tym, nie da się stać kimś innym.
Mój motyw przewodni brzmi mniej więcej tak:
Życie jest wieczną wojną o sprawiedliwość. Ludzkość się zdegenerowała i nie ma poważania dla sprawiedliwości ani zasad etyki, otaczają mnie więc hordy wrogów. Ale Ja nigdy się nie poddam i wróg zostanie rozbity, zdruzgotany, starty w pył :evil: .
Trochę się przez to nie mogę skupić na nauce i tym podobnych bzdurach, ale kij z tym, nie da się stać kimś innym.
- underdog
- Stały bywalec
- Posty: 242
- Rejestracja: 10 sie 2007, 17:29
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraków
U mnie bardzo inaczej. Zdobywanie sobie jak najwięcej wolności, kształtowanie siebie samego, kierowanie swoim życiem. Społeczeństwa mnie specjalnie nie obchodzą, staram się z konieczności dobrze w nich funkcjonować. Szanuję ludzi jako indywidualności.
Do przyjętych zasad sprawiedliwości i etyki podchodzę z dystansem (ale je respektuję), bo dla mnie poza szanowaniem wolności innej osoby nie ma uniwersalnych praw.
Do przyjętych zasad sprawiedliwości i etyki podchodzę z dystansem (ale je respektuję), bo dla mnie poza szanowaniem wolności innej osoby nie ma uniwersalnych praw.
Mój motyw przewodni to spełnianie własnych marzeń, ale nie zapominanie przy tym o innych. Nie podążać drogą mniejszego oporu ale stawiać czoła przeciwnościom. Wymagać od siebie jak najwięcej.
"Poeci, magicy, żeglarze
Tancerze wojny i ja
Wygnani z miasta radości
Wygnani bez imion i ciał
Nie dla nas owoce raju"
Tancerze wojny i ja
Wygnani z miasta radości
Wygnani bez imion i ciał
Nie dla nas owoce raju"
-
- Stały bywalec
- Posty: 184
- Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
- Płeć: nieokreślona
Nie wiem, chyba... samodoskonalenie.
Ostatnio zmieniony 08 lut 2008, 17:45 przez Piotrek K., łącznie zmieniany 1 raz.
- Ekwiwalencja
- Pobudzony intro
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lis 2007, 18:40
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z własnej krainy
A wiesz, że mam nieco podobnie?Piotrek K pisze:Nie wiem, chyba już zapomniałem... Moje życie kręci się od jakichś czterech lat wokół jednej niespełnionej miłości. Zwykle są trzy etapy. Przerwa w kontakcie, powrót i bliskość, odrzucenie. I tak w kółko. Coś poza tym? W tych przerwach, to odzyskuję jako tako wolność i zwykle doskonalę samego siebie. Teraz jestem znowu odrzucony i uczę się gry na harmonijce ustnej.
Więc miłość i/lub samodoskonalenie.
Zauroczenie w kimś, potem wiadomość o tym że on mnie tylko lubi, a potem odcinanie się od niego aby zapomnieć.
Nauczyło mnie to ostrożności w kontaktach z innymi i fakt mam teraz lepszy stabilniejszy charakter i więcej zainteresowan tak aby mój swiat już nigdy nie kręcił się wokół jednej osoby.
-
- Stały bywalec
- Posty: 184
- Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
- Płeć: nieokreślona
Sorrow:
Skoro już się tak rozpisałem, to przytoczę taką swoją metaforę, którą uważam za adekwatną do mojej sytuacji. Jestem jak pies uwiązany na łańcuchu, żyję dzięki mojemu panu, który daje mi jeść. Nigdy nie zaznałem wolności, życia na własną rękę, więc się jej obawiam. Obawiam się, że gdybym zerwał się z tego łańcucha i stracił schronienie i pożywienie na rzecz wolności, to wolność by mnie zgubiła, że nie poradziłbym sobie. Więc wolę żyć uwiązany do mojego łańcucha, bo tak jest bezpieczniej. Taka "ucieczka od wolności". Dziękuję za uwagę.
Pozdrawiam wszystkich.
Kiedyś tak, obecnie byłoby to dla mnie czymś dziwacznym i nienaturalnym. Kilka razy w międzyczasie nawet się w kimś innym zauroczyłem (raz w nauczycielce , ale to osobna historia) - zawsze około października - ale zwykle starałem się uciąć to uczucie, bo kiedy podobał mi się ktoś inny, to czułem się jakbym Ją zdradzał - nawet przy kontaktach ściśle koleżeńskich. W każdym razie, to była zdrada moich (możliwe, że chorych) ideałów. Ogólnie rzecz biorąc: ja nie chcę tego kończyć, bo wierzę (ślepo), że kontakt znów powróci za jakiś czas i ewoluuje do bliskości. Ona jest specyficzna, potrafi jednego dnia być czuła, a drugie zimna i obojętna. Może też liczę na to, że konkurencja się wystraszy, kiedy nie będę przy niej. Poza tym, wcale nie jest tak źle. To właśnie mój motyw życia, moja siła napędowa, innej sobie nie wyobrażam. Chciałbym jeszcze dodać, że jestem niewierzący, więc ze strony religii nie mam żadnych motywacji.Ała. A myślałeś może o tym, by to przerwać?
Skoro już się tak rozpisałem, to przytoczę taką swoją metaforę, którą uważam za adekwatną do mojej sytuacji. Jestem jak pies uwiązany na łańcuchu, żyję dzięki mojemu panu, który daje mi jeść. Nigdy nie zaznałem wolności, życia na własną rękę, więc się jej obawiam. Obawiam się, że gdybym zerwał się z tego łańcucha i stracił schronienie i pożywienie na rzecz wolności, to wolność by mnie zgubiła, że nie poradziłbym sobie. Więc wolę żyć uwiązany do mojego łańcucha, bo tak jest bezpieczniej. Taka "ucieczka od wolności". Dziękuję za uwagę.
Pozdrawiam wszystkich.
-
- Introwertyk
- Posty: 81
- Rejestracja: 25 lis 2007, 23:33
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Okolice Krakowa
Zauroczenie, też to przeżyłem kilka razy w mniejszym lub większym stopniu. Największe to było to pierwsze, ona pewnie nic niepodejrzewała, ja za bardzo też ruchu zrobic nie mogłem , bo miał już poukładane plany z innym. Nie chciałem tego psuć, pozatym jej chłpaka znam. Doskonale pamietam to uczucie , jazda była jak na jakims narkotyku, fantazje etc. Ale piękne wspomniena pozostały
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Motyw przewodni życia
Motyw przewodni życia?
Sprawiać sobie radość, rozpieszczać się. Kierować się nie tym, co „trzeba” czy „powinno się”, ale tym, co mnie cieszy, co mi daje spełnienie. Samodoskonalić się i rozwijać pod takim kątem i w takim kierunki, jaki mnie interesuje. Nie ograniczać innych i nie dać się ograniczyć.
Sprawiać sobie radość, rozpieszczać się. Kierować się nie tym, co „trzeba” czy „powinno się”, ale tym, co mnie cieszy, co mi daje spełnienie. Samodoskonalić się i rozwijać pod takim kątem i w takim kierunki, jaki mnie interesuje. Nie ograniczać innych i nie dać się ograniczyć.
I co, dalej tak uważasz? Bo wiesz, myśląc tak, to się można zamęczyć.Sorrow pisze:Życie jest wieczną wojną o sprawiedliwość. Ludzkość się zdegenerowała i nie ma poważania dla sprawiedliwości ani zasad etyki, otaczają mnie więc hordy wrogów. Ale Ja nigdy się nie poddam i wróg zostanie rozbity, zdruzgotany, starty w pył :evil: