Główny problem jest taki, że w zasadzie u nas się tylko gani za "lenistwo" ale nikt nie podaje metody jak z niego wyjść.Maladict pisze:Ja osobiście, odkąd pierwszy raz zetknąłem się z tytułowym określeniem, pomyślałem mniej więcej:
"...Kolejne "unaukowienie" czegoś banalnego i tworzenie chorób tam gdzie ich nie ma (aby niektórzy mieli usprawiedliwienie)"
Może ktoś wymyśli na to leki? Analogicznie do bilboardów o dezodorantach które mają pomóc facetom być "pewnymi siebie", może będą takie reklamy jak: "kup nasze okulary - chodzi o prokrastynację którą bierzesz pod szkiełko"...
Ale to potok mojej fantazji...
Co do rzeczywistości - owszem, bywa że mam problem z lenistwem, -ale też - bywa, że mam problem z braniem na siebie 100 rzeczy na raz, głównie jeśli chodzi o "pracę nad sobą", a potem zdaje mi się że to brak "silnej woli" sprawia, że nie wyrabiam.
Więc właściwie, nie widzę u siebie problemu- zwykłe wady ludzkie mam...
Bo zdolność pracy jest formą przywileju, na którą te osoby które "ciężko" pracują i odnoszą sukcesy w żaden sposób nie zasłużyły. Zwykle to są osoby które tą zdolność otrzymały od kogoś i nie miały w życiu żadnych zdarzeń które by sprawiły, że z tego stanu zostały wytrącone.
Dlatego można usłyszeć od nich nic nie znaczący bełkot o sile woli, lenistwie, itp.
Np. jak miałem problemy z nauką to w zasadzie żadne zabawy z siłą woli i organizowaniem mega planów nic nie dawały. Dopiero sobie z nimi poradziłem od czasu do czasu sięgając po podręcznik i czytając nawet parę linijek. No i z czasem sama z siebie ilość sięgań po podręcznik się zwiększyła aż uczyłem się kilka godzin dziennie do wyczerpania.
Tak więc moim problemem było nie zmyślone "lenistwo" ani prawdziwy, tyle że nie pasujący do mojej sytuacji "brak organizacji" tylko brak nawyku uczenia się do którego trzeba było zastosować technikę tworzenia nawyku uczenia się.