A najgorsze jest jak ktoś się do ciebie przyczepi, ale zupełnie cię nie pociąga i nie interesuje.
Najbardziej niekomfortowa sytuacja? Jak ktoś taki usiądzie obok ciebie( niby to przypadkiem) i przysunie się do ciebie najbliżej jak można, aż można określić temperaturę jej ciała. Potem jest faza nie śmiesznych żartów umizgów i dziwnego modulowania głosu.
A jak spotkacie się gdzieś przypadkiem, to obowiązkowo musi złapać z łokieć, albo położyć dłoń na klacie, a każde zdanie zaczyna od takiego debilnego „Oh!”
Kiedyś pewna laska mnie rozpierdzieliła. Szedłem sobie na kurs, ona też tam chodziła, idę sobie korytarzem, a tu chyc! Ktoś mnie za ręce złapał. Nie wiem co sobie myślała, ale było to dziwne. Jej koleżanki ucichły, ja nie wiem co to ma być, ona stoi sama najwyraźniej zdziwiona i w końcu:
„ojej jakie ty masz zimne dłonie”. I dawaj! Rozmasowuje mi łapy jak matka dziecku, aż jej ktoś powiedział coś w stylu: ”Weź go zostaw co ty robisz!” A najlepsze jest to że poszedłem na ten kurs, bo myślałem, że poznam jakąś miłą dziewczynę.
To też jest problem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak mi się jakaś dziewczyna podoba, to mnie spławia w 10 sekund. Ja mam dopiero przesrane!
Anubis, mam tak samo jak Ty, tyle, że jestem dziewczyną więc trochę to inaczej wygląda. Nie sądziłam, że mężczyzna też może mieć taki problem.
Ze mną jest tak, że
jak idę gdzieś kogoś poznać na gruncie koleżeńskim, to niemal zawsze trafiam na jakiegoś kolesia co to koniecznie musi wejść w związek ze mną. Robię wrażenie uległej, zahukanej osoby, więc wydaje mu się, że będzie ze mną łatwo. Od razu dostaję propozycję, że on mnie wyciągnie z moich problemów, a potem propozycję związku. Jest bardzo miły, ja też staram się być miła, bo nie umiem być inna. Poza tym głupio mi kogoś spławiać w chamski sposób, wiem jak boli odrzucenie. Z drugiej strony nie będę z kimś kto mnie nie ciągnie to bez sensu. Więc mówię prosto i uczciwie, jak sprawy stoją i staram się zawsze zrobić to delikatnie. Ale jak delikatnie tego bym nie robiła to i tak jak w końcu to dotrze do takiego osobnika, że nie będziemy razem to obrywam. Oczywiście od razu przechodzi mu chęć pomagania mnie. No, bo on oczywiście chciał mnie wyleczyć dla siebie. Od tego momentu zaczynam się dowiadywać ciągle jakie wszystkie dziewczyny naokoło są : piękne/inteligentne/fajne itd. i powoli sypie się moja i tak niska samoocena.Zaczynają się złośliwości z jego strony. Odmówiłam i uraziłam jego męską dumę. Teoretycznie nie rozumiem po co on utrzymuje ze mną jeszcze kontakt skoro jestem taka beznadziejna i jest na mnie taki zły. O czym oficjalnie nie powie, bo w sumie to w porządku i nie mam do mnie żalu. Więc mam relację koleżeńską, która jest podszyta złością.
Zawsze marzyłam o tym żeby mieć kolegów albo przyjaciół. Wychodzi na to, że w pewnym wieku jest to już niemożliwe. Jak komuś się podobam to chce żebym była jego dziewczyną, jeżeli komuś się nie podobam to mnie zlewa zupełnie.
Natomiast jeżeli ktoś mi się podoba, to jest mogiła. Zaczynam zachowywać się jeszcze bardziej dziko niż zwykle. Trudno mi odwzajemnić uśmiech i wychodzi na to, że jestem niezainteresowana. Z tego co widzę sporo dziewczyn dosyć aktywnie okazuje swoje zainteresowanie, jeżeli ktoś im się podoba. Ja nie daję rady. Dlatego jestem sama.