Tradycja
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Tradycja
Jako że kolejny raz doprowadziłam moją matkę do płaczu, zapytam Was jaki macie stosunek do tradycji.
Jest dla Was czymś istotnym, odgrywa jakąś rolę w waszym życiu, robicie jakieś rzeczy ze względu na nią?
Jak na Wasz stosunek do tradycji zapatrują się inni?
Jest dla Was czymś istotnym, odgrywa jakąś rolę w waszym życiu, robicie jakieś rzeczy ze względu na nią?
Jak na Wasz stosunek do tradycji zapatrują się inni?
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Tradycja zwisa mi i powiewa straszebnie, jeśli jednak jestem w gronie ludzi, dla których tradycja jest bardzo ważnym elementem w życiu, na dodatek - jest to tradycja opierająca się na pewnych rytuałach w gronie rodziny - odsuwam na bok swoją awersję. Mimo braku empatii potrafię sobie wyobrazić, jakim ciosem dla kochającej matki jest brak jej dziecka na jakiejś ważnej uroczystości w wspólnocie rodzinnej (ponadto, dla mamy opinia na pewno jest ważna, a ja już słyszę, jak ciotki i babki najeżdżają na tę czarną owcę, co olała święta i nie przyszła. I komu potem wstyd? Mamusi, naturalnie). Podobnie zgroza i przykrość na przemian dopada członków najbliższej rodziny, gdy umiera ukochany dziadziuś a nie mniej ukochana wnusia olewa tradycyjny obrządek pogrzebowy, bo wszak dziadziusiowi i tak wszystko teraz jedno. Ani mu będzie miło, ani przykro, jeśli nie przyjdę, ale tu chodzi o uczucia reszty rodziny, Ci ludzie odczuwają ze sobą silną więź i nie dam rady wytłumaczyć im, że ja tej więzi nie odczuwam, że nie mam potrzeby celebrowania tych ich dziwnych rytuałów, że to, że nie chcę przyjść świętować z nimi to wcale nie dlatego, że ich nie lubię et cetera.... To już lepiej machnąć ręką i iść z nimi na ten świąteczny obiad...
Oczywiście - to jest po prostu mój sposób na unikanie konfliktów i wcale nie uważam, że jak ktoś postępuje inaczej, to robi źle.
Oczywiście - to jest po prostu mój sposób na unikanie konfliktów i wcale nie uważam, że jak ktoś postępuje inaczej, to robi źle.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Pewnie pytanie warto sprecyzować, tzn. o jaką konkretną tradycję chodzi ( o jakiej sytuacji jest mowa ) ? Jeśli chodzi o Tradycję dotyczącą religii, to jest to również kwestia osobistego odniesienia do samej religii. Generalnie jestem przeciw.jaki macie stosunek do tradycji
Myślę, że część tradycji jest " wymyślona " i pielęgnowana przez ekstrawertyków, zatem nie dziwi, że mam(y) z nią spory kłopot. Ekstrawertycy nie mogą pojąć, iż nam nie jest ona do niczego ptrzebna.
Jest jeszcze jedno istotne zagadnienie ( przynajmniej dla mnie ). Inni nie rozumieją, iż dla nas Tradycja jest miejscem do " wysysania z nas energii " a nie do jej " uzyskiwania ". Że są ludzie będący " energetycznymi wampirami " przed którymi musimy uciekać.
PS.
Są też " wampiry emocjonalne " .
Niech sobie bedzie dopoki mi nie przeszkadza. Sam nie bede raczej nic sobie z niej robil, jezeli ktos przestrzega i chcialby mojej obecnosci, a nie jest to dla mnie problemem to czemu nie. Jezeli jest, to ma pecha. Bedzie mu smutno, ze nie przyszedlem? Jego zycie niech sobie z nim robi co chce, nie widze powodu zeby sie tym przejmowac. Mam swoje nie po to zeby sie przejmowac tym co inni robia ze swoim. A najbardziej lubie usprawiedliwianie czegos tradycja. Zwlaszcza jak wymaga tego odemnie. Mozna sie wtedy popatrzyc na kogos wzrokiem jakim ludzie kiedys patrzyli sie na wioskowych idiotow.
Postepuje bardzo podobnie, tzn. wiem, ze dla rodziny swieta sa bardzo wazne i dlatego na nich jestem obecny (w zasadzie poki co nie mam wyboru ), ale nie uczestnicze w rytualach typu modlitwa.Akolita pisze:Tradycja zwisa mi i powiewa straszebnie, jeśli jednak jestem w gronie ludzi, dla których tradycja jest bardzo ważnym elementem w życiu, na dodatek - jest to tradycja opierająca się na pewnych rytuałach w gronie rodziny - odsuwam na bok swoją awersję. Mimo braku empatii potrafię sobie wyobrazić, jakim ciosem dla kochającej matki jest brak jej dziecka na jakiejś ważnej uroczystości w wspólnocie rodzinnej (ponadto, dla mamy opinia na pewno jest ważna, a ja już słyszę, jak ciotki i babki najeżdżają na tę czarną owcę, co olała święta i nie przyszła. I komu potem wstyd? Mamusi, naturalnie). Podobnie zgroza i przykrość na przemian dopada członków najbliższej rodziny, gdy umiera ukochany dziadziuś a nie mniej ukochana wnusia olewa tradycyjny obrządek pogrzebowy, bo wszak dziadziusiowi i tak wszystko teraz jedno. Ani mu będzie miło, ani przykro, jeśli nie przyjdę, ale tu chodzi o uczucia reszty rodziny, Ci ludzie odczuwają ze sobą silną więź i nie dam rady wytłumaczyć im, że ja tej więzi nie odczuwam, że nie mam potrzeby celebrowania tych ich dziwnych rytuałów, że to, że nie chcę przyjść świętować z nimi to wcale nie dlatego, że ich nie lubię et cetera.... To już lepiej machnąć ręką i iść z nimi na ten świąteczny obiad...
szukam
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Dopóki chodzi o moich rodziców trudno mi się nie przejmować. Szczególnie, że chcieliby ode mnie bardziej aktywnego uczestnictwa.Ingart pisze:Niech sobie bedzie dopoki mi nie przeszkadza. Sam nie bede raczej nic sobie z niej robil, jezeli ktos przestrzega i chcialby mojej obecnosci, a nie jest to dla mnie problemem to czemu nie. Jezeli jest, to ma pecha. Bedzie mu smutno, ze nie przyszedlem? Jego zycie niech sobie z nim robi co chce, nie widze powodu zeby sie tym przejmowac.
Specjalnie nie chciałam zbyt precyzować, żeby nie zawężać tematu.wuj pisze:Pewnie pytanie warto sprecyzować, tzn. o jaką konkretną tradycję chodzi ( o jakiej sytuacji jest mowa )
W moim wypadku nieprzyjemna atmosfera powstała, kiedy przed listopadem wyraziłam niezadowolenie zbliżającym się wyjazdem na groby, wyraziłam (ach, jakże naiwnie ) życzenie pozostania w domu, po czym stwierdziłam, że dla mnie ta tradycja nie ma znaczenia i nie zamierzam jej kontynuować w dorosłym życiu. Rodzice byli zaskoczeni i oburzeni, no i się pokłóciliśmy. A przed Gwiazdką matka zareagowała bardzo emocjonalnie na moje oświadczenie, że Święta (dla mnie) to tylko zawracanie głowy i świetnie mogłabym się bez ich obchodzenia obejść. Czarę goryczy przepełniła fakt, że wolę jeść posiłki w swoim pokoju zamiast przy wspólnym stole z rodziną, a to oczywiście znaczy, że nie dbam o ich uczucia i bla bla bla
I takie... tradycyjne.wuj pisze:PS.
Są też " wampiry emocjonalne " .
- qb
- IntroManiak
- Posty: 736
- Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Dlaczego uważasz, ze tylko wśród introwertyków są osoby, które nie przepadają za kultywowaniem tradycji? Moim zdaniem w tym wypadku to czy jesteś intro czy ekstra nie ma absolutnie znaczeni, może tylko w wypadkach kiedy dochodzi do jakichś zlotów rodzinnych, a właściwie tak jest tylko jeśli chodzi o Boże Narodzenie.wuj pisze: Myślę, że część tradycji jest " wymyślona " i pielęgnowana przez ekstrawertyków, zatem nie dziwi, że mam(y) z nią spory kłopot. Ekstrawertycy nie mogą pojąć, iż nam nie jest ona do niczego ptrzebna.
Jest jeszcze jedno istotne zagadnienie ( przynajmniej dla mnie ). Inni nie rozumieją, iż dla nas Tradycja jest miejscem do " wysysania z nas energii " a nie do jej " uzyskiwania ". Że są ludzie będący " energetycznymi wampirami " przed którymi musimy uciekać.
PS.
Są też " wampiry emocjonalne " .
Jeśli chodzi o tradycje w moim domu to szanuje je i uczestniczę, chociaż czasem w mniejszym stopniu, ale nie chce sprawiać przykrości moim rodzicom. Oni szanują mój sposób bycia, czyli głównie przesiadywanie samemu w pokoju więc ja szanuje tego typu rzeczy z ich strony.
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Moja matka jest intro (ale dość stonowaną) i lubi rodzinne zjazdy, jakieś grupowe zajęcia itd. Dla niej obchodzenie różnego rodzaju Świąt (nie w sensie kościelnym, ale takim właśnie rodzinnym) jest przyjemne i nastraja pozytywnie, wprost mi powiedziała, że jakby nie było w domu świątecznej atmosfery na Gwiadkę, nie czułaby się szczęśliwa.
Qb, a jaką masz granicę tego "szanowania"?
Qb, a jaką masz granicę tego "szanowania"?
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
A jeśli będzie miało formę prośby albo, co gorsza, emocjonalnego szantażu?
Bo na przykład ja nie lubię jeździć na te wspomniane wyżej groby, wstawać o jakiejś zabójczo wczesnej godzinie tylko po to żeby zdążyć je posprzątać przed przejściem cholernej procesji (chociaż ani ja, ani moi rodzice nei jesteśmy wierzący), dla mnie to jest niepojęta strata czasu. Rodzice jeszcze tłumaczą tym, że tam spotykamy naszą rodzinę (a z rodziną przecież powinno sie utrzymywac kontakt, nawet z dalszą), ale mnie ona ani ziębi, ani grzeje, nawet nie pamietam kto jest kim. No, ale ok, ważne dla nich, mogę jeździć na te dwa dni w roku, trudno. Z tymże, jeżeli chcieliby żebym potem już jako dorosła dbała o te groby, kiedy oni nie będa mogli, to w ogóle nie ma mowy. Dla mnie to jest ta "granica".
Bo na przykład ja nie lubię jeździć na te wspomniane wyżej groby, wstawać o jakiejś zabójczo wczesnej godzinie tylko po to żeby zdążyć je posprzątać przed przejściem cholernej procesji (chociaż ani ja, ani moi rodzice nei jesteśmy wierzący), dla mnie to jest niepojęta strata czasu. Rodzice jeszcze tłumaczą tym, że tam spotykamy naszą rodzinę (a z rodziną przecież powinno sie utrzymywac kontakt, nawet z dalszą), ale mnie ona ani ziębi, ani grzeje, nawet nie pamietam kto jest kim. No, ale ok, ważne dla nich, mogę jeździć na te dwa dni w roku, trudno. Z tymże, jeżeli chcieliby żebym potem już jako dorosła dbała o te groby, kiedy oni nie będa mogli, to w ogóle nie ma mowy. Dla mnie to jest ta "granica".
Niekt nie mowił, ze będzie łatwo, Inno. ^^ A tak, serio, nie przesadzasz odrobinę? Chcesz, zeby ludzie akceptowali Twoje poglądy, szanowali, to jaka jestes i co uwazasz za słuszne, ale sama nie mozesz zrobic dla nich tej jednej małej przysługi? Czy Twoj introwertyzm ucierpi na tym, ze pozamiatasz czyjś grob? Bez sensu.
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
A co ma do tego introwertyzm?
I nie chodzi o „pozamiatanie” czyjegoś grobu, ale o dwa dni wyjęte z życiorysu.
W sumie wystarczy żeby nie próbowali narzucać mi swojego stylu życia.
I nie chodzi o „pozamiatanie” czyjegoś grobu, ale o dwa dni wyjęte z życiorysu.
Co ma jedno do drugiego?Ausencia pisze:Chcesz, zeby ludzie akceptowali Twoje poglądy, szanowali, to jaka jestes i co uwazasz za słuszne, ale sama nie mozesz zrobic dla nich tej jednej małej przysługi?
W sumie wystarczy żeby nie próbowali narzucać mi swojego stylu życia.