A to akurat powszechne. Widać to zwłaszcza w postach z kategorii "teraz opiszę swoją sytuację z najdrobniejszymi, prywatnymi szczegółami". Internet działa lepiej niż alkohol. Psychologiczna różnica między kontaktem f2f a stukaniem w klawiaturę jest na tyle ogromna, że mógł tak nawijać. U mnie np. problem polega nie tyle na barierze, co sposobie formułowania myśli. Dzięki literkom wychodzi to bardziej składnie, a w rozmowie flaki z olejem, niedokończone, urywane, pomieszane. Jeśli ktoś nie funkcjonuje na poziomie intuicyjnym i błyskawicznych skojarzeń, to jest ciężko.Anatina pisze:Poznałam raz też przez internet pewnego chłopaka. Nawijał jak najęty, nie dało się za nim nadażyć, zasypywał emotikonami, żartami, a twierdził, że jest introwertykiem i w realnym świecie nie odzywa się prawie wcale. Kiedyś ktoś go skrzywdził i przestał ufać ludziom, w relacjach z ludźmi nie czuje się bezpiecznie, tylko przez internet pozwala sobie na trochę więcej.
"Bywają" wydaje mi się nietrafnym określeniem. Choroba psychiczna jako zniekształcenie postrzegania rzeczywistości w dużej mierze zdaje się wynikać właśnie z zamknięcia się we własnej głowie i przez to funkcjonowania w psychozach. Zaburzona zostaje relacja podmiot-otoczenie, gdzie strona determinującą postrzeganie i odczuwanie jest właśnie podmiot. Może to mieć podłoże emocjonalne (np. borderline, gdzie rzeczywistość obiektywna zostaje na wpół zniekształcona przez odczuwane emocje, które zaburzają ocenę sytuacji i powodują dychotomię myślenia), albo intelektualne (np. schizofrenia, gdzie osoby "zwracające się" do chorego są dla niego zupełnie realne). Stąd też taki skrajny subiektywizm, jakim jest choroba psychiczna, bardziej pasuje do definicji introwertyzmu, jako zwracania się do własnego wnętrza, jakkolwiek chore by ono nie było.Coldman pisze:Ludzie chorzy psychicznie też bywają intro.
(nie myl mądrości z cwaniactwem) Co do tekstu z "cichalawina" jest to na pewno świeże spojrzenie na sprawę. Ja zaproponuję, zainspirowany tym tekstem, jeszcze świeższe i trochę obłędne, w ramach eksperymentu. I będzie to bardzo "krzywdzące" dla ekstrawertyków. Otóż wg mnie, introwertyzm i ekstrawertyzm to nie są cechy osobowości, o których można powiedzieć, że istniały od zarania dziejów człowieka i zawsze każda z tych cech miała swoje zalety. Bo w kilkudziesięcioosobowej grupie, gdzie każdy na każdym musiał polegać, nie było miejsca na izolowanie się, trzeba było spędzać czas razem i w interakcji. Jednocześnie, interakcja ta polegała raczej na wspólnym działaniu w imię przetrwania, zamiast kontakcie tzw. "towarzyskim", czyli żartach, złośliwościach, plotkach. Krótko mówiąc, po wykonaniu swojej roboty razem, każdy zostawał w swoim własnym świecie. Każdy był więc w jakiś sposób samotny, a jednocześnie każdy był w kolektywie. Było miejsce i na współpracę grupową, i na zagłębienie się we własne wnętrze. Dzisiaj żyjemy w chorych czasach (tylko mało kto chce o tym otwarcie mówić), gdzie jeśli nie przytłacza Cię przeludnienie w większych ośrodkach, dobijają się do Ciebie media w ramach "rekompensaty". Ekstrawertyzm więc na moje oko, to próba psychologicznego przystosowania się do tych chorych warunków i ilości bodźców, jaka jest tego cena? Ogromne spłycenie. Po prostu płycizna, bród. Jednocześnie współpraca grupowa przy tak drobiazgowym podziale pracy i korzystaniu z powszechnych dóbr wytworzonych przez nie wiadomo kogo, nie ma miejsca bytu. W efekcie więc, w opozycji do niegdysiejszych warunków, zamiast kolektywu+miejsca na samotność, mamy brak kolektywu i brak prywatnej przestrzeni osobistej. Skutek? Mdląca, przytłaczająca samotność - nie dość, że nie mogę połączyć się ze sobą, to jeszcze nie do końca mogę poczuć, że jestem częścią całości. Całkowite rozproszenie podmiotu.
@Highwind
Dobra myśl, a sposób przekazu...
Słusznie wypadałoby zamienić tą "tendencję" na po prostu rozbieżność między ja realnym, a idealnym. Teraz pozostaje zadać pytanie: skoro introwertyk chce "wyjść do ludzi", to co jest bardziej realne, jego introwersja (ja realne), czy chęć (ja idealne)? Z definicji, ja realne, ale jakie kłopoty psychiczne może spowodować ja idealne, wszyscy wiemy, więc to naprawdę dyskusyjna sprawa. Dodatkowo, ta chęć interakcji może wynikać bezpośrednio z wewnętrznej potrzeby, a może być tylko sztuczną potrzebą zaaplikowaną przez ekstrawertyczny model społeczeństwa i bombardowanie naganami.