Czy będzie to dziełem sztuki czy nie, pewnie pozostanie problemem do momentu aż się bardzo nie upowszechni na tyle, by ktoś z sławnym nazwiskiem nie zaczął tego sztuką nazywać.
Myślę, że nawet jeśli dzieła stworzone przez komputer byłyby lepsze bądź takie same jak te pochodzące od najlepszych mistrzów, to nie zostaną uznane za "prawdziwą" sztukę. W końcu wtedy byłaby dostępna dla każdego (zakładam tani koszt produkcji "dzieła"), a są ludzie dla których sztuka zaczyna się od odpowiedniej ceny i to oni mają więcej do powiedzenia w świecie. W końcu sztuka w dużej mierze służy pokazaniu kogo na nią stać.
Tu podam analogię z innej dziedziny. Od około 10 lat w laboratoriach tworzy się syntetyczny diament. Jest on kilkadziesiąt razy tańszy w produkcji niż ten pochodzący z głębi Ziemi, nierzadko "czystszy" niż naturalny. Można też wybrać barwę jaką ma się cechować, a różnice pomiędzy nim a naturalnym diamentem są tak problematyczne, że niewiele laboratoriów na świecie jest wstanie ocenić jego genezę. Wydawać by się mogło że w takim razie nie ma sensu marnować sił ludzkich i funduszy na diament naturalny. Jest całkiem na odwrót. Nowe złoża są wciąż poszukiwane, ceny diamentu naturalnego wcale nie zapikowały w dół choć ich cena od dziesiątków lat jest sztucznie zawyżana czego nikt nie ukrywa. Po prostu ludzie którzy kupują diamenty chcą pokazać że ich na to stać, a tani diament syntetyczny nie zaspokoi tej potrzeby.
Liczy się efekt końcowy.
W dużej mierze liczy się też czyj podpis jest pod dziełem, tak jak nie zawsze ma znaczenie jakość tkaniny tylko metka.
Tylko, czy to będzie faktycznie będzie nazywane sztuką i czy faktycznie będzie zasługiwało na miano dzieł sztuki?
Sporo dzieł które teraz są nazywane sztuką, nie zasługuje na to miano. Według mnie, bo według kogoś innego zasługują jak najbardziej. Sztukę można różnie rozumieć. Dla jednych jest to droga wyrażania siebie, więc możemy pod nią podciągnąć wszystko. Inni uważają że emocje ma budzić w odbiorcach, a przecież bohomazy też budzą emocje, nawet jeśli są one negatywne. Ktoś może powiedzieć że mają służyć pięknu, czy na chwałę Bożą. Tu skłaniam się ku podejściu Polana, że o byciu lub niebyciu dziełem decydują ludzie a nie jakość dzieła.
Wydaje mi się, że talent i umiejętności to trochę co innego niż bycie artystą. Artystą się jest w środku, artysta umie zauważyć rzeczy, których inni nie widzą, umie podkreślić coś co jest mało widoczne, umie wydobyć sedno. Można być bardzo dobrym rzemieślnikiem, ale jednocześnie nie artystą.
Moim zdaniem właśnie talent to ten dar wydobycia sedna, zobaczenia tego czego inni nie widzą. Reszta to precyzja ruchów zależna od koordynacji ruchowej i ilości ćwiczeń. Artysta to ktoś, kto to sedno/puentę pokazuje innym. Nie da się być artystą "w środku", bo w środku każdy coś czuje i myśli i to nie jest wyjątkowe. Uważać się za artystę bez tworzenia może się każdy, tak jak każdy może się czuć wyjątkowy i inteligentny. Tylko czy to nie jest już przerośnięte ego lub zakłamywanie rzeczywistości?
Czasem odnoszę wrażenie że ze świadomości społecznej wypadła postać odbiorcy/miłośnika sztuki. W dwubiegunowym świecie artystów i ignorantów brakuje kogoś pomiędzy - kogoś kto rozumie sztukę, mocniej ją "czuje" i przeżywa wewnętrznie, ale niekoniecznie sam tworzy.