Właśnie błąd pomoże w ocenie jakości symulacji. Bo jeśli będzie błąd dajmy na to w tym jak się zachowują atomy, dosyć szybko powinno to wyjść np. w postaci rozpadających się planet, bo jak elementarne rzeczy zawiodą, cały świat się sypnie. I nie musimy na początku zrozumieć, na początku tworzymy symulacje wedle teorii które wydają się prawdopodobne, potem je poprawiamy/odrzucamy, jak teraz weryfikuje się teorie. Tyle że teraz nie ma narzędzi do weryfikacji innej niż obserwacja, a tu byłaby opcja stworzenia sporego kawałka świata na tych zasadach by sprawdzić ich trafność w porównaniu z tym co realnie się obserwuje. Badania fizyki w symulacji odbywałyby się właśnie na zasadzie "tworzymy teorię, tworzymy symulację teorii, porównujemy z danymi z świata realnego".Hazaks pisze: ↑06 mar 2018, 2:12 A co jeżeli nasza symulacja będzie zawierała błąd? Który spowoduje, że dane zdarzenie w mikro skali spowoduje trochę odmienny efekt w skali makro? Wtedy być może twoja teoria będąc prawdziwa zostanie błędnie zasymulowana, albo będąc błędna da zgodne z rzeczywistością wyniki. Poza tym, aby móc prowadzić symulacje pewnego zjawiska musimy je dokładnie zrozumieć, żeby nasza symulacja pokrywała się z rzeczywistością. Czyli badania np. praw fizyki w symulacji nie są możliwe, ponieważ polegają na ich coraz większym zrozumieniu.
Nie, podróż odbywałą by się fizycznie, w ramach zakładania kolonii, w poszukiwaniu nowych źródeł energii (która by grała w takim świecie rolę kluczową, zresztą teraz też ma ważną), lub zabezpieczania przyszłości gatunku (o ile można jeszcze mówić o technologicznych bytach jako gatunku). W symulacji podróż faktycznie nie miałą by sensu, co jest wielkim właśnie plusem i uproszczeniem dla życia o który własnie chodzi. Chcesz odwiedzić rodzinę? pstryk i jesteś, bo nie jesteś fizyczny. Ważne by rodzina była na tej samej planecie, to będziesz u nich w parę sek max.Hazaks pisze: ↑06 mar 2018, 2:12 No dobra, znika problem z odległościami i możemy do woli latać po kosmosie, fajnie. Tylko po co? Co Ci to da, że odwiedzisz bardzo odległy kawałek skały zaprojektowany przez jakiegoś grafika, który nie pokrywa się z rzeczywistością? Jeżeli chcesz mieć dokładne odwzorowanie odległych planet musisz zrobić jakiś skan topograficzny czy też tam polecieć, a jak już zauważyłeś jesteśmy ograniczeni przez prędkość światła. Więc po co lecieć tam jeszcze raz w symulacji skoro mamy to miejsce już dokładnie obadane? Samo pokonywanie dużych odległości w symulacji w celach np. rekreacyjnych też nie ma sensu, przecież to symulacja i można ją np. podzielić na segmenty między którymi przenosić nas będą jakieś portale.
A realność planet? Kojarzysz gry symulatory-chodzenia? Jak nie, to książki, filmy, cokolwiek z gier. Dla sporej liczby ludzi to że coś jest odwzorowaniem, bądź po prostu wizją artysty nie byłoby przeszkodą w chęci pozwiedzania. Zresztą na taką skalę grafik nie miałby nic do powiedzenia, tu by działała znowu symulacja, bo skoro byłby w miarę opracowane reguł świata, można zasymulować i proces tworzenia planet. A przy biliardach planet wszechświecie, trudno byłoby o powstrzymanie się od stwierdzenia, że na 99% taka planeta istnieje ... gdzieś.
Nie były to jeden wielki, tylko właśnie rozsiane. Jak stracimy jeden z nich, to reszta ludzkości nadal żyje, nie odczuje tego. Przesył informacji prędkość światła też obowiązuje, więc były by to sieci niezależne od siebie. Z tymże jak ktoś by chciał, mógłby za własnego życia się przenieść, bo wysłali by go na tysiąc letnią podróż uśpionego, gdzie dla niego upływ czasu nie miałby znaczenia. To w razie wykrycia nadciągającej katastrofy w danym układzie, można by zakapować w kompaktowe pudełka ludzi i wysłać ich gdzieś . A to zastępowanie komputerów kombinowaniem? A teraz co mamy zrobić jak na nas skieruje swój kurs jakaś mega kometa, jak na dinozaury? Albo siedzimy i giniemy, albo się pakujemy i wynosimy. Z tym że przez ograniczenia biologiczne jest to problematyczne.Hazaks pisze: ↑06 mar 2018, 2:12 Na koniec, chciałbym zauważyć, że zamykanie się w symulacji to trochę jak wołanie, żeby coś poszło nie tak. Chowamy wszystkich ludzi do jednego superkomputera i z jakiegoś powodu ulega on zniszczeniu, właśnie unicestwiliśmy całą ludzkość. No to może kilka komputerów? Globalny kataklizm. Więc rozsiejmy je po kosmosie. Okey, ale co się stanie gdy stracimy nawet jeden z nich? Tracimy moc obliczeniową i pamięć, w naszej symulacji nagle powstaje wielka dziura, a wszyscy, którzy byli w tamtym obszarze zostają usunięci, też nie ciekawie. Może zaprogramować to tak, że przy zniszczeniu jednego komputera pozostałe przejmują jego część i dzielą ją między siebie? Co prawda symulacja zwalnia, ale co nas to obchodzi kiedy jesteśmy w środku? Przy odpowiedniej liczbie komputerów i odległościach między nimi może nawet zdążymy zbudować i zamontować nowy komputer przed zniszczeniem następnego. Tylko czy nie jest to trochę kombinowanie?
Zresztą warto zauważyć że obecnie praktycznie wszystkie misje poza naszą planetę są zautomatyzowane, nieraz zresztą są to technologie z przed dekad, bo wysyłanie człowieka jest zbyt skomplikowane. Wszystkie systemy podtrzymywania życia, czas podróży etc. Dla maszyn aż takiego znaczenia to nie ma.
I co my tu o planetach, taka skala obliczeń wymagałaby sieci Matrioszek . Fragmenty wszechświata zajęte przez ludzkość byłyby zaciemnione na mapach.
https://pl.wikipedia.org/wiki/M%C3%B3zg_matrioszka