To nie jest prowokacja! Przeczytajcie, a może zaczniecie doceniać Waszą sytuację...

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.
Ekstrawertyczka
Zagubiona dusza
Posty: 1
Rejestracja: 02 wrz 2019, 19:08
Płeć: kobieta

To nie jest prowokacja! Przeczytajcie, a może zaczniecie doceniać Waszą sytuację...

Post autor: Ekstrawertyczka »

Zacznę od tego, że nie mam do Was żalu za to, że narzekacie na Wasze życie, ponieważ nigdy nie byliście w mojej skórze, więc nie macie pojęcia, przez co musi przechodzić przez całe życie osoba taka jak ja. Jednak proszę - przeczytajcie moją historię, a może dostrzeżecie, że to nie Wy jesteście tymi biednymi, pokrzywdzonymi przez los, nad którymi cały świat musi się litować.
Ja, w przeciwieństwie do Was, jestem skrajną ekstrawertyczką, do tego nadpobudliwą, nadmiernie śmiałą i impulsywną. Od najmłodszych lat miałam przechlapane zarówno u nauczycieli, jak i rówieśników - u tych pierwszych, bo na lekcjach wyrywałam się do odpowiedzi, zanim pytanie zostało do końca zadane, przerywałam im prowadzenie lekcji głupimi komentarzami i idiotycznymi pytaniami, u tych drugich - bo w czasie zabaw i gier próbowałam ,,rządzić", wtrącałam się do rozmów, nie umiałam zaczekać na swoją kolej, a skrytykowana wpadałam w szał, który powodował, że jeszcze bardziej się ze mnie śmiali. Nigdy nie umiałam ukryć swoich emocji, jak ktoś mi zrobił przykrość, od razu zaczynałam krzyczeć, awanturować się, co jeszcze bardziej go zachęcało do dokuczania mi.
Potem, w gimnazjum i liceum, było już tylko gorzej... Gdyby chodziło tylko o to, że nie miałam przyjaciół! Ale nie, ja po prostu NIE MOGŁAM PRZEJŚĆ KORYTARZEM BEZ ZWRACANIA NA SIEBIE UWAGI! Właśnie to się stało moją cechą charakterystyczną - ZWRACANIE NA SIEBIE UWAGI. To samo było w autobusie, tramwaju, pociągu - wielokrotnie wszczynałam awantury, bo np. ktoś mi zwrócił uwagę, że niechcący go potrąciłam. I niestety, nadal nie potrafię przestać tak robić, chociaż dawno przekroczyłam 20-kę... A już moją największą zmorą jest to, że nie potrafię mówić inaczej, jak po prostu KRZYCZĄC, a moja gadatliwość po prostu nie ma granic - zasługuje raczej na miano słowotoku... To tylko sprawia, że jeszcze bardziej ludzie wytykają mnie palcami i wyśmiewają jako dziwadło.
Z kolei przez całe liceum siedziała ze mną w ławce dziewczyna SKRAJNIE NIEŚMIAŁA I INTROWERTYCZNA i, możecie mi wierzyć lub nie, ale MIAŁA O NIEBO LEPIEJ! Owszem, nie była popularna w szkole, ale przynajmniej miała ŚWIĘTY SPOKÓJ - traktowano ją jako coś w rodzaju dodatkowego mebla, który sobie spokojnie siedzi i nikomu nie wadzi. Wierzcie mi, milion razy wolałabym takie coś niż to, przez co ja przechodziłam (i wciąż przechodzę).
Na zakończenie powiem jeszcze, że przez mój ,,temperament" (a raczej przekleństwo) do 17-go roku życia mama nie pozwalała mi jeździć samej publicznym transportem, bo ,,mogę kogoś sprowokować i on mnie pobije", a nawet taksówką, bo ,,mogę zagadać taksówkarza i wdać się z nim w awanturę". Może gdybym miała tatę to on by jej nie pozwolił na takie ograniczanie mnie, nie wiem. Wiem tylko, że moja babcia ochoczo przystawała na zasady mojej mamy i codziennie, kiedy 10-letnie dzieci jeździły same do szkoły, mnie w autobusach i tramwajach towarzyszyła babcia, a po lekcjach dumnie czekała na mnie przed szkołą, z czego tylko moja klasa miała dodatkową bekę :/
Pomyślcie - czy naprawdę byście woleli takie życie?
Awatar użytkownika
Fairytaled
Rozkręcony intro
Posty: 250
Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFP

Re: To nie jest prowokacja! Przeczytajcie, a może zaczniecie doceniać Waszą sytuację...

Post autor: Fairytaled »

Cóż mogę powiedzieć, każdy ma jakieś problemy. Jedni większe, inni mniejsze. To, że ktoś narzeka, to jeszcze nie jest powód do tego, żeby kwestionować to, czy wolno mu narzekać (według naszej własnej subiektywnej oceny). A licytowanie się na to ''kto ma gorzej'' mija się z celem i nikomu nie poprawi samopoczucia. Skąd w ogóle założenie, że świat musi się nad kimś litować? Nikt tutaj litości nie oczekuje, jedynie zrozumienia, jakiejś przestrzeni, w której można swobodnie być sobą. Ale tak to jest, gdy się jest za bardzo po jednej lub drugiej stronie skrajności. Potrafię to zrozumieć. Wtedy człowiek czuje się w pewien sposób nienormalny. To bardzo przykre przez co przeszłaś, ale nie kontestuj kłopotów, z jakimi zmagają się na co dzień inni. W ten sposób do niczego nie dojdziemy.
Uzarine
Introrodek
Posty: 22
Rejestracja: 01 wrz 2019, 17:31
Płeć: nieokreślona

Re: To nie jest prowokacja! Przeczytajcie, a może zaczniecie doceniać Waszą sytuację...

Post autor: Uzarine »

Hmmm. Widzisz, każdy jest inny i wg. mnie nie można mówić, że mi jest gorzej od was, bo ja przechodzę przez to, czy przez tamto. Ja jestem introwertykiem, z pewnymi zaburzeniami i z napadami agresji. W liceum też zawsze przez to miałem na pieńku z nauczycielami, a tzw., koledzy mnie olewali przez to. Do niedawna, jak mnie ktoś wkurzył małą drobnostką to potrafiłem wziąć wajchę do blokowania kierownicy i mu nią grozić. Generalnie jak wpadałem w szał, to świat przestawał dla mnie istnieć i leciały w stronę kogoś takie przekleństwa i słowa, że się w głowie nie mieściło, a jeśli ktoś w czasie takiego ataku szału tylko na mnie spojrzał lub się skrzywił i jemu się dostawało. Był nawet jeden raz kiedy nabuzowany przez innego gościa, rzuciłem się na pijaczka, bo zrobił coś nie właściwego w moich oczach. Jednak udało mi się to opanować do minimum. Fakt, zdarza się, że coś skomentuję i za co mógłbym dostać w twarz, nawet jeśli miałbym rację, ale staram się tego nie robić, chociaż przyzwyczajenie wygrywa. Jednak życie mam jedno i nie chciałbym aby moja żona przeze mnie została sama.
Swojego czasu zapisałem się na kurs zastępowania agresji i mimo, że byli tam sami przyszli trenerzy, a ja jedyny jako "pacjent" zostałem do końca kursu i dużo mi on dał. Może coś takiego pomogło by i Tobie, tego nie wiem, ale warto może spróbować.
ODPOWIEDZ