Bo to gra/zabawa społeczna, a dział się nazywa "Gry i zabawy społeczne". No i z szacunku dla literaturyCzerwonekredki pisze:I dlaczego przeniesienie do gier?
Opowiadanie związane z forum
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Opowiadanie związane z forum
- Czerwonekredki
- Stały bywalec
- Posty: 179
- Rejestracja: 21 lip 2018, 21:39
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 4w5
- MBTI: ISTPT
Re: Opowiadanie związane z forum
Panna Red niespokojnie przestępowała z nogi na nogę. Dziś miała mieć swoje wielkie wyjście, ale wcale nie chciało jej się nigdzie wychodzić. Najchętniej przytuliła by się do Nathasa i zasnęła. Niech to szlag - zaklęła, choć zdarzało sie jej się to niezmiernie rzadko. - Niepotrzebnie dałam się namówić Izoldzie. Chyba mam za miękkie serce - westchnęła zmęczona i po raz kolejny spojrzała w lustro. To co widziała nie do końca ją zadowolało, ale czego oczekiwać po niemal nieprzespanej nocy. Musiała wybrać jakąś kieckę, ale w swojej szafie nie widziała nic co byłoby szałowe. Z drugiej strony, może iść nawet w dresie. Nikomu to nie zrobi różnicy. Oprócz Izoldy, która od kiedy zaczęła nosić spódniczki ciągle namawia ją do tego samego. Red uśmiechnęła się kwaśno. Nie przepadała za spódniczkami, a już na pewno nie za tym, aby ktoś mówił jej co ma robić. Wyciągnęła z szafy uniwersalną mała czarna. - Jak myślisz, może być? - zwróciła się do Nathasa, który ocierał się właśnie o jej nogi. Nathas popatrzył w górę i miałknął. Można to było interpretować dowolnie. -Ok, w takim razie będzie ta - nachyliła się do kota i podrapała go za uchem.
This is how i met Marla Singer.
Marla's philosophy of life is that she might die at any moment.
The tragedy, she said, was that she didn't.
Marla's philosophy of life is that she might die at any moment.
The tragedy, she said, was that she didn't.
Re: Opowiadanie związane z forum
Ślad po Redoks prysł, a wraz z jej tajemniczym zniknięciem życie w Introlandii wróciło na dawne tory, to jest – nieomal zatrzymało się.
Kot Nathas wyglądał tęsknie przez okno opustoszałego mieszkania. Pod nieobecność Redoks schudł nieco, przerzuciwszy się z kociej karmy na karaluchy. Czas spędzał wbijając wygłodniały wzrok w leniwca, który zagnieździł się na okolicznym drzewie i dyndał kusząco z gałęzi, poruszany podmuchami wiatru. Leniwiec też widział Nathasa i ziewał do niego przyjaźnie, na co kot odpowiadał mu głodnym miauczeniem, a echa tych rozmów całymi dniami odbijały się od okolicznych budynków.
Na plaży nad rzeczką leżały dwie postaci. Dawniej zaciekli wrogowie, dziś starzy dobrzy znajomi. Raczyli się pizzą hawajską i popijali ją zimnym piwem, wspominając burzliwą młodość i swoje dawne niesnaski. Z przenośnego głośnika, który im przygrywał, sączyły się ponadczasowe dźwięki utworu „No woman no cry”.
W krainie introwertyków zagościł stoicki spokój, przerywany sporadycznie miauczeniem kota i ziewaniem leniwca. Na chmurce, daleko ponad wzrokiem maluczkich, majestatyczny highwind spoglądał z uśmiechem na dzieło swojego stworzenia. Było ciche. I po tym poznał, że było ono dobre.
THE END.
Or is it...
Kot Nathas wyglądał tęsknie przez okno opustoszałego mieszkania. Pod nieobecność Redoks schudł nieco, przerzuciwszy się z kociej karmy na karaluchy. Czas spędzał wbijając wygłodniały wzrok w leniwca, który zagnieździł się na okolicznym drzewie i dyndał kusząco z gałęzi, poruszany podmuchami wiatru. Leniwiec też widział Nathasa i ziewał do niego przyjaźnie, na co kot odpowiadał mu głodnym miauczeniem, a echa tych rozmów całymi dniami odbijały się od okolicznych budynków.
Na plaży nad rzeczką leżały dwie postaci. Dawniej zaciekli wrogowie, dziś starzy dobrzy znajomi. Raczyli się pizzą hawajską i popijali ją zimnym piwem, wspominając burzliwą młodość i swoje dawne niesnaski. Z przenośnego głośnika, który im przygrywał, sączyły się ponadczasowe dźwięki utworu „No woman no cry”.
W krainie introwertyków zagościł stoicki spokój, przerywany sporadycznie miauczeniem kota i ziewaniem leniwca. Na chmurce, daleko ponad wzrokiem maluczkich, majestatyczny highwind spoglądał z uśmiechem na dzieło swojego stworzenia. Było ciche. I po tym poznał, że było ono dobre.
THE END.
Or is it...