Czy przyszłość musi oznaczać samotność?

W tym miejscu dyskutujemy o zjawisku introwertyzmu, o tym, jak wpłynął on na nasze życie, jakie są wady i zalety bycia introwertykiem.
Wojtek
Zagubiona dusza
Posty: 1
Rejestracja: 30 kwie 2021, 21:44
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFP

Czy przyszłość musi oznaczać samotność?

Post autor: Wojtek »

Witam wszystkich,
z racji tego, że jestem stu procentowym introwertykiem od pewnego czasu dojrzewa w mojej głowie pewna myśl, pewien problem, którym chciałbym się z Wami podzielić. Od dziecka byłem osobą nieśmiałą. Nigdy nie przychodziło mi z łatwością zabierać głosu w większym gronie. Zawsze byłem tym, który uważnie słuchał, wyciągał swoje wnioski, ale przeważnie z nikim się nimi nie dzielił. Z perspektywy czasu również wiem, że pewne życiowe sytuacje, niezależne ode mnie, jeszcze bardziej zamknęły mnie na życie towarzyskie i utrudniły kontakt z rówieśnikami. Dodatkowo moja praca w odosobnieniu utrudnia mi nawiązywanie nowych znajomości. Tutaj dochodzimy do moich rozważań, wątpliwości i pytań które mi się nasuwają.
Będąc samotnymi jesteśmy skazani na samotność? Nie mam przyjaciół, nie lubię wychodzić na imprezy, dyskoteki. Źle się tam czuję, bardziej odpowiada mi długi spacer, bądź też wycieczka w góry gdzie mogę dać ponieść się mojej wyobraźni, uwolnić umysł. Wolę zobaczyć, zwiedzić ciekawe miejsca niż położyć się spać o 4 rano i obudzić z bolącą głową. Mam świadomość tego, że przechadzając się leśną ścieżką nie spotkam nikogo, a co bardziej prawdopodobne nie nawiąże nowej znajomości. Nie jestem bojaźliwy, ale jedna myśl mnie przeraża. Mianowicie boję się, że pewnego dnia już będzie za późno, nie spotkam osoby, którą będę mógł pokochać. Nie potrzebuję kilku czy kilkunastu osób dookoła siebie. Potrzebuję tej jednej jedynej, z którą mógłbym dzielić swoją radość, swoje smutki, tej jednej której mógłbym oddać całego siebie. Jednak wiem, że czas upływa, a nic się nie zmienia. W związku z tym zwracam się do "samotników" czy też macie takie myśli, czy też boicie się tego, że będąc osobami nie przepadającymi za obecnością innych ludzi, czeka Was życie w samotności, że nie będziecie w stanie odnaleźć bratniej duszy?
Na zakończenie, jako introwertyk chciałbym jeszcze napisać, że nie chcę izolować się od ludzi, wręcz przeciwnie. Jednak mam wrażenie, że to wszystko jest takie udawane, że każdy myśli tylko o tym, żeby jak najlepiej się pokazać, pochwalić i zaimponować drugiemu. Wszystko jest przepełnione sztucznością. Ja natomiast, chciałbym mieć u swego boku jedną osobę która potrafiłaby mnie zrozumieć, którą mógłbym traktować jak prawdziwego przyjaciela i osobę na której mogę polegać w każdej, absolutnie każdej sytuacji.
Awatar użytkownika
Azalea
Introwertyk
Posty: 102
Rejestracja: 13 lut 2021, 18:20
Płeć: kobieta
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: małopolska

Re: Czy przyszłość musi oznaczać samotność?

Post autor: Azalea »

Wojtek pisze: 30 kwie 2021, 23:24 Będąc samotnymi jesteśmy skazani na samotność?
Nie mam przyjaciół, nie lubię wychodzić na imprezy, dyskoteki. Źle się tam czuję,
Mam świadomość tego, że przechadzając się leśną ścieżką nie spotkam nikogo, a co bardziej prawdopodobne nie nawiąże nowej znajomości. Nie jestem bojaźliwy, ale jedna myśl mnie przeraża. Mianowicie boję się, że pewnego dnia już będzie za późno, nie spotkam osoby, którą będę mógł pokochać.
Witaj. Będąc samotnymi, nie przebywając wśród ludzi, wybierając miejsca odludne, na pewno świadomie narażamy się na tą samotność. By mieć relacje, trzeba je po prostu nawiązywać a zatem wychodzić do innych. Piszę to, ale bardzo dobrze Cię chyba rozumiem, gdyż ja mam podobnie. Też jestem mocnym introwertycznie typem, też nie lubię wychodzenia na imprezy (właściwie na nie ostatnio wcale nie chodzę), też wybrałbym leśna ścieżkę, aniżeli miejsce z ludźmi ale też nie jestem bojaźliwa. Mimo to oczekując poznania kogoś, trudno wymawiać sobie, że kogoś poznamy, gdy wybieramy tę drogę a nie inną.
Przy czym wychodzenie do innych wcale nie musi , całe szczęście już, w dzisiejszym świecie odbywać się jedynie w realu. Przynajmniej nie od razu. Jest to myślę spory plus dla takich zamkniętych "bardziej". Warto z tego korzystać.
Myślę że swoistą receptą na to, jest pewnego rodzaju otwarta postawa do ludzi i znajomości. Mnie to dużo daje, taka postawa właśnie. Nie może Cię też ogarnąć to przerażenie tak totalnie. Nie pozwól na to. Po prostu trzeba być otwartym na nowe. W życiu dzieją się różne rzeczy, czasem te bardzo niezwykłe i niespodziewane także. Może zabrzmi zbyt banalnie, ale czasem warto dać się temu niespodziewanemu ponieść.
Myśl, że kiedykolwiek może być na coś za późno, raczej tylko może dobić. A to nie o to chodzi. Zawsze można poznać kogoś interesującego. Zawsze i... wszędzie. Piszę to, lecz wcale nie jestem jakaś optymistką. Trzeba mieć te oczy jednak otwarte do tego. Bardzo łatwo jest przegapić coś dobrego. Podobnie jest z relacjami jak sądze, bo to dość uniwersalna zasada. Gdy człowiek jest długo samotny, to istotnie pojawia się prędzej czy później ta myśl, że już tak zostanie... to normalne. Jesteśmy istotami społecznymi, potrzebujemy tego kontaktu, nawet jako introwertycy ;) Myślę, ze także bardzo istotne jest w tym wszystkim by nie pozwolić się zawładnąć tej myśli oraz mimo wszystko patrzeć pozytywnie w przyszłość. A nawet wmawiać sobie, że kogoś super poznam w tej przyszłości. Potęga słów i myśli, którymi sami siebie obdarzamy na codzień jest ogromna.. Warto z tego korzystać.
Pamiętaj, że wszystko można zacząć od nowa. Jutro jest zawsze świeże i wolne od błędów. // L.M. Montgomery
van_Gogh
Intronek
Posty: 32
Rejestracja: 09 mar 2020, 11:47
Płeć: mężczyzna

Re: Czy przyszłość musi oznaczać samotność?

Post autor: van_Gogh »

Cześć,
Ja też tak miałem. Załatwiłem mój problem w następujący sposób:
1. ożeniłem się ...
2. ... z introwertyczką
3. pracowałem całe życie w dużym zespole fajnych ludzi.
To mi załatwiało całe życie towarzyskie w dawkach, które mi odpowiadały. Poza okresem liceum nie miałem nigdy żadnego przyjaciela/przyjaciółki, bo to by było już za dużo.
Wszystko było OK, dopóki nie poszedłem 2 lata temu na emeryturę. Teraz mi brakuje codziennych żartów, plotek, wspólnej kawy, opowiadania Żonie co było w pracy itp. Czuję się wręcz depresyjnie. I tutaj jest temat nierozwiązany. Gdybym miał kilku przyjaciół z dawnych lat, którzy mają podobne poglądy i zainteresowania, to bym (tak sobie wyobrażam) tęsknił do kolejnego spotkania w knajpce przy kawie i piwie. Teraz czuję się w pewnym sensie samotny.
Pewnym rozwiązaniem, które jest jednak protezą jest moje aktywne uczestnictwo w portalach społecznościowych. FB (140 znajomych, 8 grup), Instagram, własna strona internetowa o moim malarstwie, a także intensywne komentowanie artykułów w internecie.
Introwertyk z wyboru
ODPOWIEDZ