No właśnie nie wymagają wiedzy. Są tak skonstruowane, żeby móc zmierzyć to abstrakcyjne wnioskowanie i na grupie osób w wieku 15 lat, i na takich w wieku 50 lat. Dzięki temu też są niezależne od kultury, bo operacje na takich symbolach, jakie są tam zawarte, wykonuje każda kultura. Problem zaczyna się przy liczbach, bo nie wszędzie są arabskie, ale i tak używa ich większość świata.
Z tym "ma, albo nie ma" można iść w niekończącą się dyskusję "natura kontra środowisko", ale jest tutaj jeden darwinistyczny argument - mając lepsze predyspozycje genetyczne (natura) można zadbać lepiej o lepsze środowisko i utrzymać te predyspozycje, lub jeszcze bardziej je wzmocnić.
Właśnie dlatego, że jedni mają do dyspozycji patyki, a inni kalkulatory, nie istnieje absolutna, interkulturowa miara. Albo inaczej - istnieje (jako ten współczynnik), ale sposób jego obliczania już się różni. Gdybyśmy zastosowali ten sam test na różnych kulturach, ich średnie różniłyby się. Ale po standaryzacji na określoną populację, średnia zawsze wyniesie 100. To jest po prostu wygodne i praktyczne.A tutaj zaczynają się schody. Bo inteligencja może i surowa, ale jednak robi trochę różnicę, czy małe dziecko bawi się patykiem w kałuży, czy kalkulatorem i klockami lego. Czy trafi do szkoły czy będzie (bez urazy) doić kozy. Wyniki testów mogą być mocno skorelowane z takimi czynnikami. A w skali absolutnej wydają się być jak najbardziej porównywalne. Podobną projekcję można wykonać na wykształcenie. Które nie tylko wzbogaca wiedzę, ale ćwiczy i zmusza umysł do wysiłku. Tak naprawdę więc taka czysta, surowa inteligencja w większości przypadków nie zaistnieje, jeśli nie będzie się nad tym celowo lub pośrednio pracować.
Surowa predyspozycja zaistnieje od samych narodzin, ale można to mocno spieprzyć. Może iść nawet w dół. Z tego co kojarzę, może iść dość ostro w dół (nawet o 20 pkt) a w górę jest już trudniej (tak do 10 pkt, przy czym od pewnego momentu już jest pozamiatane).
To jest trochę przereklamowane (tu już nie spekuluję). Może poprawić o kilka pkt, ale to tak samo jak z innymi skomplikowanymi poznawczo działaniami. Głównie poprawia umiejętności werbalne i czysto słuchowe. A najbardziej działa to w drugą stronę - nauka muzyki jest wtedy łatwiejsza, ale to akurat dotyczy samego czytania nut, teorii muzyki i zapamiętywania utworów. Nie ma za to nic wspólnego z dobrymi umiejętnościami manualnymi, nie mówiąc już o umiejętności "muzykalnego" grania.Jakby się wgłębić w temat, to podobno np muzyka (granie na instrumentach) wyzwala dodatkowe bodźce i wpływa na lepszy rozwój umysłowy dziecka.
Ta analityczna - taka sama. Problem polega na tym, że większość ludzi definiuje "bystry" jako "kreatywny werbalnie", z tzw. dobrą gadką. Korelacja (z obserwacji) jest całkowicie odwrotna.Znając dużo informatyków, całkiem spora grupa wcale nie jest jakaś szczególnie bystra, z niektórymi poza kodem to nie ma o czym rozmawiać. Tutaj może faktycznie testy przekłamują. Informatyk, który miał 6 z matmy i 2 z historii zapewne napisze je podobnie do tego, który miał 6 z obu. A inteligencja chyba jednak ciut inna.
Jestem przekonany, że lingwiści nie uznają języków programowania za język w jego dosłownym sensie. Mają one swoją syntaktykę, ale poza takim rodzajem połączeń brak tam czegokolwiek innego, co można by porównać do języka naturalnego. Sam zawsze się zastanawiałem, co odpowiada za tworzenie dobrej "architektury kodu" i przykładowo byłem słaby w iteracjach, za to świetny w macierzach (algebra). W każdym razie stawiałbym bardziej na umiejętności przestrzenne (takie, jakie mają architekci budowlani). Dość ciekawe zagadnienie.