Ciekawe piszesz. Postaram się odnieść jak potrafię najlepiej.
Czerwonekredki pisze: ↑30 sie 2022, 19:53
Tak, pięknie jest mieć artystyczną duszę.
Są blaski i cenie jak wszystkiego, co przygodne, a bilans wychodzi na zero.
Ale mówienie o świecie jako wytworze z taniego plastiku brzmi dla mnie jak wywyższanie się.
To taka metafora oznaczająca to co brzydkie wokół nas. Taka wszędobylska plastikowa mucha, która gdzie usiądzie to przemienia w paskudę. Im się ją bardziej odgania, tym jest jej więcej.
Jednak trudno mi sobie wyobrazić przyciąganie między 5 latkiem a 105 latkiem. I skąd akurat takie granice? O ile wiem, nieliczni żyli/żyją więcej niż 105 lat, czy po skończeniu 105 lat artystyczna dusza ucieka? Tak samo jak magicznie pojawia się w wieku 5 lat.
Skusiło mnie ładne współbrzmienie słów 5 i 105.
I to kolejna metafora oznaczająca tylko tyle i aż tyle, że ludziom łatwiej się porozumieć, gdy rozmawiają o sztuce niż o... powiedzmy polityce. Nawet jeśli różnica wieku jest duża. Choć można to rozumieć znacznie szerzej.
A jak duża?
To już zależy od... a dalej pole dla analiz naukowych
I to chyba jakiś mit, że każdy artysta dogada się z każdym
Jak zapewne wiesz wiara w mity bywa bardzo twórcza. Nie tylko te greckie.
ale czy wierzysz, że takie porozumienie jest realne? Na takim wyższym, metafizycznym poziomie. Co ważniejsze, w większym gronie osób jakim byłoby tzw. ,,Stowarzyszenie umarłych poetów".
Ja jestem introwertykiem, zatem w większym gronie siebie nie odnajduje, a co dopiero innych. Zatem dla mnie nie.
Ale w cztery oczy i dwie dusze, to już jak najbardziej, czego dane mi było nie raz doświadczyć . Częściej i prościej z artystami, choć nie tylko.
Jak już wspomniałem miałem przez wiele lat partnerkę poetkę. Nasza znajomość zaczęła się od takiej właśnie metafizycznej więzi. Tej samej chrześcijańskiej wrażliwości. Spotkania w mistycznym kręgu, gdzie Bóg jest Oblubieńcem. Wypełnia świat Miłością, która przenika i łączy, tych którzy nie boją się jej doświadczyć.
Powiedziałabym nawet, że to byłoby trudniejsze niż u ,,zwykłych" ludzi. Ilu artystów, tyle wizji świata, aczkolwiek trudno już się nie powtarzać
Nie chce mówić za wszystkich, ale mnie właśnie te odmienne od moich wizje świata szczególnie przyciągają.Gdy spotykam, kogoś szczególnie z takim dość nietypowym światopoglądem, to staram się z nim zapoznać. Oczywiście przeważnie nie jest to artysta, ale przynajmniej jakiś "oryginał" tyle że na inny sposób niż ja. A to już jakaś przestrzeń do znajomości.
Ciekawi mnie też jakie to są kryzysy ze świata po drugiej stronie lustra? Mogę mieć swoje wyobrażenie, ale o czym pomyślałeś chętnie się dowiem.
Książka Lauveng Arnhild "Byłam po drugiej stronie lustra. Wygrana walka ze schizofrenią "
Ten tytuł w środowisku psychiatrycznym przyjął się na określenie kryzysu psychicznego w ogólności nie tylko schizofrenii. Ja użyłem w jeszcze szerszym znaczeniu myśląc dodatkowo o załamaniach duchowych.
Spotyka się również taką "diagnozę"- schizofrenia artystyczna. Używaną przez niektórych psychiatrów na określenie zespołu objawów i zachowań charakterystycznych dla artystów dotkniętych tą królewską chorobą.