Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Pytanie jakie sobie postawiłem brzmi ,,jaki jest człowiek sam w sobie?''.
Przez cały czas działamy bowiem przez pryzmat uczuć i popędów, które wynikają z nabytych doświadczeń. Przykładem mogą być wszelkie miłości i przyjaźnie. Nie są one czymś obiektywnie istniejącym, tylko uczuciem. Miłość do rodziców wynika wyłącznie z doświadczeń i z przywiązania. Ktoś, kto np. nigdy nie widział swoich rodziców, albo kocha wyobrażenia o nich, albo nie kocha ich wcale. Nie czujemy nic do ludzi, o których istnieniu nic nie wiemy. Zastanawiałem się, czy człowiek jest w stanie porzucić uczucia i więzi. Obecna sytuacja powodzian doprowadzonych do rozpaczy po utracie domów i dorobku całego życia, kazała mi postawić sobie pytanie - czy można porzucić uczucia, które wiążą ludzi z określonymi podmiotami/przedmiotami?
Wychodzę z założenia, że człowiek sam w sobie jest bierny, pozbawiony jakiejkolwiek wiedzy, w tym również wspomnień (a co za tym idzie uczuć). Stanowi znaną wszystkim ,,tabula rasa''. Jest niczym niemowlę, zdolne jedynie odbierać bodźce zewnętrzne za pomocą zmysłów. Nie odczuwa żadnego przywiązania ani uczuć, jest całkowicie wolne. Nazywam taki stan ,,samoistnym ja''.
Niestety, rdzeń jest zniewolony przez nadbudowę w postaci dwu potężnych sił: Pierwsza z tych sił obejmuje całą fizjologię i prymitywne potrzeby - w tym również popęd seksualny, który nakazuje łączyć się w pary. W momencie podejmowania takich działań, pojawia się przywiązanie. Ma to związek z trzecią siłą - emocjonalno rozumową. Wszelkie uczucia i więzi wynikają ze stanu zastanego, bądź nabytego. Moim zdaniem wszelkie więzi, których człowiek nie potrafi zerwać są przekleństwem. Prowadzą do depresji, załamań i samobójstw umotywowanych w stylu ,,nie mogę bez niej żyć''. Od dłuższego czasu próbuję uzasadnić sobie bezzasadność nadmiernego przywiązania (i więzi w ogóle) za pomocą eksperymentu myślowego. Załóżmy, że ktoś stracił nagle całą swoją rodzinę, którą bardzo kochał. Stracił również dom i pracę. Jego egzystencja bez środków utrzymania jest zagrożona. Cierpi tak ogromnie, że decyduje się na samobójstwo. Wówczas
pojawia się pomoc w postaci pozbawienia go ,,nadbudowy''. Odzyskuje wolność, bowiem nie musi już jeść/pić (został pozbawiony nadbudowy fizjologicznej) i nie rozpacza po rodzinie, bo już jej nie pamięta (nadbudowa emocjonalna także została mu odebrana). Jest wyłącznie biernym, pozbawionym uczuć bytem skupionym na odbieranych bodźcach i własnych myślach. Obdarty z nadbudowy dotarłby do własnego wewnętrznego, samoistnego ,,ja''. Zastanawiam się czy i na jak długo realny człowiek jest w stanie dotrzeć do własnego samoistnego "ja''? Czy potrafi odrzucić naturalne więzi, po to by się wyzwolić? Czy potrafi machnąć ręką i iść dalej przed siebie?
Edit:
Chciałbym jeszcze uzupełnić swoje przemyślenia. Przypomina mi się pewien obraz z moich najwcześniejszych wspomnień. Pamiętam, że leżałem w łóżeczku (może miałem mniej niż rok?) i patrzyłem się w sufit. Zwykły, biały, sufit. Dokładnie pamiętam, że był to stan wszechogarniającej nieświadomości. Nie wiedziałem gdzie jestem, kim są ci ludzie których słyszę. Byłem świadom tylko jednego - że jestem. Zastanawiając się nad swoim jestestwem, często wracam do tamtego wspomnienia. Próbuję wejść w stan samoistnego ,,ja'' i odrzucić nadbudowę. To pomaga mi zdystansować się od rzeczywistości i stwierdzić, że każdy problem, każda tragedia ludzka w gruncie rzeczy jest iluzją i w znaczeniu obiektywnym nie istnieje. To efekt wewnętrznych procesów myślowych i subiektywnego postrzegania. Podobnie wygląda sytuacja ze wszystkimi popędami. Głód nie istnieje, to iluzja. Uświadomiła mi to choroba, podczas której nie mogłem jeść; organizm miał wręcz wstręt do jedzenia. Była to również iluzja wywołana chorobą. Stan obiektywny to wg. mnie całkowity brak pragnień, popędów i emocji. To całkowita bierność wobec otoczenia i skupienie się na własnej świadomości. Uważam, że jestem świadomością uwięzioną w ciele. Ciało na różne sposoby mnie ogranicza i zniewala. Drugim ograniczeniem jest wrzucenie mojej świadomości w rzeczywistość do której wcale nie chciałem trafić. Na dodatek obcowanie z tą rzeczywistością (np. z ludźmi) powoduje, że się z nią emocjonalnie związuję, co tworzy kolejny stopień zniewolenia. Uważam, że lepiej jest nie widzieć kogoś/czegoś w ogóle, niż zobaczyć i się zauroczyć. Stan wewnętrznego, samoistnego ,,ja'' jest dla mnie pociągającą koncepcją. Pozwala bowiem na zdrowe zdystansowanie się od rzeczywistości. Czasami jest to konieczne.
Edytuj posty, jak chcesz coś dopisać! - Inno
Przez cały czas działamy bowiem przez pryzmat uczuć i popędów, które wynikają z nabytych doświadczeń. Przykładem mogą być wszelkie miłości i przyjaźnie. Nie są one czymś obiektywnie istniejącym, tylko uczuciem. Miłość do rodziców wynika wyłącznie z doświadczeń i z przywiązania. Ktoś, kto np. nigdy nie widział swoich rodziców, albo kocha wyobrażenia o nich, albo nie kocha ich wcale. Nie czujemy nic do ludzi, o których istnieniu nic nie wiemy. Zastanawiałem się, czy człowiek jest w stanie porzucić uczucia i więzi. Obecna sytuacja powodzian doprowadzonych do rozpaczy po utracie domów i dorobku całego życia, kazała mi postawić sobie pytanie - czy można porzucić uczucia, które wiążą ludzi z określonymi podmiotami/przedmiotami?
Wychodzę z założenia, że człowiek sam w sobie jest bierny, pozbawiony jakiejkolwiek wiedzy, w tym również wspomnień (a co za tym idzie uczuć). Stanowi znaną wszystkim ,,tabula rasa''. Jest niczym niemowlę, zdolne jedynie odbierać bodźce zewnętrzne za pomocą zmysłów. Nie odczuwa żadnego przywiązania ani uczuć, jest całkowicie wolne. Nazywam taki stan ,,samoistnym ja''.
Niestety, rdzeń jest zniewolony przez nadbudowę w postaci dwu potężnych sił: Pierwsza z tych sił obejmuje całą fizjologię i prymitywne potrzeby - w tym również popęd seksualny, który nakazuje łączyć się w pary. W momencie podejmowania takich działań, pojawia się przywiązanie. Ma to związek z trzecią siłą - emocjonalno rozumową. Wszelkie uczucia i więzi wynikają ze stanu zastanego, bądź nabytego. Moim zdaniem wszelkie więzi, których człowiek nie potrafi zerwać są przekleństwem. Prowadzą do depresji, załamań i samobójstw umotywowanych w stylu ,,nie mogę bez niej żyć''. Od dłuższego czasu próbuję uzasadnić sobie bezzasadność nadmiernego przywiązania (i więzi w ogóle) za pomocą eksperymentu myślowego. Załóżmy, że ktoś stracił nagle całą swoją rodzinę, którą bardzo kochał. Stracił również dom i pracę. Jego egzystencja bez środków utrzymania jest zagrożona. Cierpi tak ogromnie, że decyduje się na samobójstwo. Wówczas
pojawia się pomoc w postaci pozbawienia go ,,nadbudowy''. Odzyskuje wolność, bowiem nie musi już jeść/pić (został pozbawiony nadbudowy fizjologicznej) i nie rozpacza po rodzinie, bo już jej nie pamięta (nadbudowa emocjonalna także została mu odebrana). Jest wyłącznie biernym, pozbawionym uczuć bytem skupionym na odbieranych bodźcach i własnych myślach. Obdarty z nadbudowy dotarłby do własnego wewnętrznego, samoistnego ,,ja''. Zastanawiam się czy i na jak długo realny człowiek jest w stanie dotrzeć do własnego samoistnego "ja''? Czy potrafi odrzucić naturalne więzi, po to by się wyzwolić? Czy potrafi machnąć ręką i iść dalej przed siebie?
Edit:
Chciałbym jeszcze uzupełnić swoje przemyślenia. Przypomina mi się pewien obraz z moich najwcześniejszych wspomnień. Pamiętam, że leżałem w łóżeczku (może miałem mniej niż rok?) i patrzyłem się w sufit. Zwykły, biały, sufit. Dokładnie pamiętam, że był to stan wszechogarniającej nieświadomości. Nie wiedziałem gdzie jestem, kim są ci ludzie których słyszę. Byłem świadom tylko jednego - że jestem. Zastanawiając się nad swoim jestestwem, często wracam do tamtego wspomnienia. Próbuję wejść w stan samoistnego ,,ja'' i odrzucić nadbudowę. To pomaga mi zdystansować się od rzeczywistości i stwierdzić, że każdy problem, każda tragedia ludzka w gruncie rzeczy jest iluzją i w znaczeniu obiektywnym nie istnieje. To efekt wewnętrznych procesów myślowych i subiektywnego postrzegania. Podobnie wygląda sytuacja ze wszystkimi popędami. Głód nie istnieje, to iluzja. Uświadomiła mi to choroba, podczas której nie mogłem jeść; organizm miał wręcz wstręt do jedzenia. Była to również iluzja wywołana chorobą. Stan obiektywny to wg. mnie całkowity brak pragnień, popędów i emocji. To całkowita bierność wobec otoczenia i skupienie się na własnej świadomości. Uważam, że jestem świadomością uwięzioną w ciele. Ciało na różne sposoby mnie ogranicza i zniewala. Drugim ograniczeniem jest wrzucenie mojej świadomości w rzeczywistość do której wcale nie chciałem trafić. Na dodatek obcowanie z tą rzeczywistością (np. z ludźmi) powoduje, że się z nią emocjonalnie związuję, co tworzy kolejny stopień zniewolenia. Uważam, że lepiej jest nie widzieć kogoś/czegoś w ogóle, niż zobaczyć i się zauroczyć. Stan wewnętrznego, samoistnego ,,ja'' jest dla mnie pociągającą koncepcją. Pozwala bowiem na zdrowe zdystansowanie się od rzeczywistości. Czasami jest to konieczne.
Edytuj posty, jak chcesz coś dopisać! - Inno
Chciałbym po prostu usiąść i rozmyślać sobie przez całe życie..
- Piorun23
- Intro-wyjadacz
- Posty: 369
- Rejestracja: 28 sty 2010, 12:01
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z ciemnego boru
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Powiem ci bardzo szczerze - uważaj.
Serio.
To co odczuwasz, to bardzo piękny wstęp do depersonalizacji/derealizacji, a to z kolei mały krok do głębszych zaburzeń.
Można zamknąć się na ludzi i emocje... tylko patrząc z perspektywy czasu mogę powiedzieć że więcej się na tym traci niż zyskuje
Serio.
To co odczuwasz, to bardzo piękny wstęp do depersonalizacji/derealizacji, a to z kolei mały krok do głębszych zaburzeń.
Można zamknąć się na ludzi i emocje... tylko patrząc z perspektywy czasu mogę powiedzieć że więcej się na tym traci niż zyskuje
http://greenshadow23.deviantart.com/
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Dla mnie to koszmar. Pamiętam podobny stan z depresji, nie chciało mi się wtedy żyć. Bo i po co, skoro nic nie jest ważne, do niczego nie czuje się czegoś żywszego, nie ma się żadnej motywacji i pragnień. Jak zombie. Właśnie wtedy czułam jak w klatce, zniewolona, odcięta od siebie i niemogąca w pełni korzystać ze swojego potencjału.lucci pisze:Stan obiektywny to wg. mnie całkowity brak pragnień, popędów i emocji. To całkowita bierność wobec otoczenia i skupienie się na własnej świadomości. Uważam, że jestem świadomością uwięzioną w ciele. Ciało na różne sposoby mnie ogranicza i zniewala. Drugim ograniczeniem jest wrzucenie mojej świadomości w rzeczywistość do której wcale nie chciałem trafić.
Kiedyś myślałam podobnie, wydawało mi się ideałem wszystko wiedzieć, nic nie czuć, być jak zimny głaz obiektywnej wszechświadomości. Ale trzeba zrozumieć, że to właśnie emocje, popędy i pragnienia tworzą naszą osobowość i człowieczeństwo, popychają nas na przód, sprawiają, że w ogóle działamy.
PS. Edytuj posty, nie pisz jednego pod drugim.
- Kamil
- Rozkręcony intro
- Posty: 338
- Rejestracja: 01 lip 2009, 22:52
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Stoicyzm..Inno pisze: Kiedyś myślałam podobnie, wydawało mi się ideałem wszystko wiedzieć, nic nie czuć, być jak zimny głaz obiektywnej wszechświadomości. Ale trzeba zrozumieć, że to właśnie emocje, popędy i pragnienia tworzą naszą osobowość i człowieczeństwo, popychają nas na przód, sprawiają, że w ogóle działamy.
I krócej..Inno pisze: PS. Edytuj posty, nie pisz jednego pod drugim.
"Przestrzenią ducha, gdzie może on rozwinąć skrzydła, jest cisza "- Antoine de Saint-Exupéry
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
"Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Ekstrawertyka, to znaczy, że go nie słuchałeś.
Jeśli nie dowiedziałeś się czegoś od Introwertyka, to znaczy, że go nie zapytałeś."
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Przemyślenia lucciego oscylują wokół co istotniejszych treści filozofii buddyzmu, czy też zen. Nie chodzi o nieodczuwanie ani o zobojętnienie, a o dystans do odczuwania.
- Piorun23
- Intro-wyjadacz
- Posty: 369
- Rejestracja: 28 sty 2010, 12:01
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z ciemnego boru
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Inna sprawa to zamknąć się na uczucia, inna sprawa to mieć dystans do świata...
Zamknięcie się jest bardzo, bardzo kuszące... ale jeszcze bardziej destruktywne
Zamknięcie się jest bardzo, bardzo kuszące... ale jeszcze bardziej destruktywne
http://greenshadow23.deviantart.com/
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Eskapistyczne rojenia IMO Zakumpluj się w końcu z samym sobą, a nie uciekaj.
Sułtan.
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Z niektórych wypowiedzi wynika, jakbym miał depresję, czy coś ;p
Nie, żadnej depresji ani zaburzeń nie mam. Wszystko co tutaj napisałem to pewna koncepcja. Zastanawiam się, czym skutkowałoby pozbawienie człowieka pamięci i ograniczeń cielesnych, w taki sposób aby stanowił czystą świadomość. Pewnie nie macie takich ,,faz'' ;p ale mnie kiedyś ogarnęło przerażenie, kiedy zdałem sobie sprawę, że istnieję. Z pozoru wydaje się to głupie, ale zdałem sobie wówczas sprawę, że: bez mojej zgody zostałem obdarzony świadomością. Przeraża mnie zarówno to, że ta świadomość może kiedyś przestać istnieć, jak i to, że może istnieć wiecznie. Wydaje mi się, że istnieję od zawsze, ale to nieprawda. Pojawiłem się i istnieję w pewnym wycinku czasu. Próbowaliście zdać sobie sprawę, że np. w 1787 Wasza świadomość nie istniała? To tak, jak wyobrazić sobie, że się nie istnieje. Pomyslenie o tym wywołuje bardzo dziwne uczucie, ze względu na swoisty paradoks.
Człowiek próbuje wyobrazić sobie nieistnienie własnej świadomości, mimo że używa jej już przez samo pomyślenie o tym. To przypomina próbę szybkiego nachylania się do lustra, w nadziei że uda się nie zobaczyć własnego oblicza. Ale to już dygresja. Moja koncepcja nie nawołuje do stania się zimnym i nieczułym. Wyodrębniam jedynie ,,samoświadomość'' jako trzon bytu ludzkiego i zastanawiam się, czy człowiek może istnieć bez żadnych potrzeb dyktowanych przez ciało, a także bez żadnej wiedzy i wspomnień. Wychodzę przy tym z założenia, że bez wspomnień nie ma uczuć. Powtarzam, że jest to jedynie eksperyment myślowy, a osiągnięcie takiego trwałego stanu jest niemożliwe. Można się zamknąć w pokoju i wejść w taki stan przez góra 10 minut. Sądzę, że to pomaga pogodzić się z największym nawet problemem. Zatem zdrowy dystans do rzeczywistości - tak, zabawa w ,,noulajfa'' - nie.
Nie, żadnej depresji ani zaburzeń nie mam. Wszystko co tutaj napisałem to pewna koncepcja. Zastanawiam się, czym skutkowałoby pozbawienie człowieka pamięci i ograniczeń cielesnych, w taki sposób aby stanowił czystą świadomość. Pewnie nie macie takich ,,faz'' ;p ale mnie kiedyś ogarnęło przerażenie, kiedy zdałem sobie sprawę, że istnieję. Z pozoru wydaje się to głupie, ale zdałem sobie wówczas sprawę, że: bez mojej zgody zostałem obdarzony świadomością. Przeraża mnie zarówno to, że ta świadomość może kiedyś przestać istnieć, jak i to, że może istnieć wiecznie. Wydaje mi się, że istnieję od zawsze, ale to nieprawda. Pojawiłem się i istnieję w pewnym wycinku czasu. Próbowaliście zdać sobie sprawę, że np. w 1787 Wasza świadomość nie istniała? To tak, jak wyobrazić sobie, że się nie istnieje. Pomyslenie o tym wywołuje bardzo dziwne uczucie, ze względu na swoisty paradoks.
Człowiek próbuje wyobrazić sobie nieistnienie własnej świadomości, mimo że używa jej już przez samo pomyślenie o tym. To przypomina próbę szybkiego nachylania się do lustra, w nadziei że uda się nie zobaczyć własnego oblicza. Ale to już dygresja. Moja koncepcja nie nawołuje do stania się zimnym i nieczułym. Wyodrębniam jedynie ,,samoświadomość'' jako trzon bytu ludzkiego i zastanawiam się, czy człowiek może istnieć bez żadnych potrzeb dyktowanych przez ciało, a także bez żadnej wiedzy i wspomnień. Wychodzę przy tym z założenia, że bez wspomnień nie ma uczuć. Powtarzam, że jest to jedynie eksperyment myślowy, a osiągnięcie takiego trwałego stanu jest niemożliwe. Można się zamknąć w pokoju i wejść w taki stan przez góra 10 minut. Sądzę, że to pomaga pogodzić się z największym nawet problemem. Zatem zdrowy dystans do rzeczywistości - tak, zabawa w ,,noulajfa'' - nie.
Chciałbym po prostu usiąść i rozmyślać sobie przez całe życie..
- Piorun23
- Intro-wyjadacz
- Posty: 369
- Rejestracja: 28 sty 2010, 12:01
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z ciemnego boru
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Próbowałem udowodnić sobie (między innymi) że mogę nie istnieć, czyli że mogę istnieć tylko jako np złudzenie innej osoby... :wink:
A próbowałeś myślenia w wielu wymiarach - polecam, fajne ćwiczenie
***
Opisywany przez ciebie stan bardzo przypomina Samadhi ("Oddzielenie siebie od wszystkich zewnętrznych bodźców i niezmącony stan wewnątrz" - Dajian Huineng, VI Patriarcha Zen, albo jeśli wolisz "Żyj w krainie zmysłów nietknięty przez zmysły, żyj w krainie myślenia nietknięty przez myśli" - Mistrz Foyan)
W sumie, jeśli nie przejdzie ci ochota na takie poszukiwania (większości osób niestety przechodzi), to jest to zabawa (a może praca?) na całe życie
Polecał bym prace R.A. Wilsona, A.O. Spare'a... i oczywiście mistrzów Zen
A próbowałeś myślenia w wielu wymiarach - polecam, fajne ćwiczenie
***
Opisywany przez ciebie stan bardzo przypomina Samadhi ("Oddzielenie siebie od wszystkich zewnętrznych bodźców i niezmącony stan wewnątrz" - Dajian Huineng, VI Patriarcha Zen, albo jeśli wolisz "Żyj w krainie zmysłów nietknięty przez zmysły, żyj w krainie myślenia nietknięty przez myśli" - Mistrz Foyan)
W sumie, jeśli nie przejdzie ci ochota na takie poszukiwania (większości osób niestety przechodzi), to jest to zabawa (a może praca?) na całe życie
Polecał bym prace R.A. Wilsona, A.O. Spare'a... i oczywiście mistrzów Zen
http://greenshadow23.deviantart.com/
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Yep, Księga Rozkoszy obowiązkowo Szczególnie praktyka stanu Ani-Ani.
Sułtan.
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
A ja polecam poczytać relacje ludzi, którzy powychodzili z głębokich stuporów. Nie przypominam sobie, żeby ktoś sobie chwalił taki stan. Trop wskazany przez Inno jest dobry. Po co teoretyzować, skoro można sprawdzić empirycznie, w dodatku na nie na własne ryzyko...
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Empirycznie sprawdzać, czym jest życie i kto to jest ten "ja", którym się określamy?
- Piorun23
- Intro-wyjadacz
- Posty: 369
- Rejestracja: 28 sty 2010, 12:01
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z ciemnego boru
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
A dlaczego nie?
Sporo systemów zakłada zdobycie Wiedzy, a nie ślepą wiarę
Część nawet całkowicie odrzuca wiarę i stawia wyłącznie na metody które się sprawdzają w praktyce
Sporo systemów zakłada zdobycie Wiedzy, a nie ślepą wiarę
Część nawet całkowicie odrzuca wiarę i stawia wyłącznie na metody które się sprawdzają w praktyce
http://greenshadow23.deviantart.com/
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Tylko to nie są systemy naukowe. Wiedzę o świecie opierają na metodzie naukowej oraz bodźcach zmysłowych. Jednak twierdzenie "wiedzę o świecie można uzyskać tylko przez metodę naukową oraz bodźce zmysłowe" nie jest twierdzeniem naukowym, dlatego system wychodzący z tego twierdzenia też nie jest naukowy, choć poznaje świat metodą naukową.Sporo systemów zakłada zdobycie Wiedzy, a nie ślepą wiarę
Część nawet całkowicie odrzuca wiarę i stawia wyłącznie na metody które się sprawdzają w praktyce.
Wskażcie błąd, jeśli popełniłem.
Re: Czy można wyzbyć się uczuć? Moja teoria o osobowości
Prosiłeś żeby się czepiać to proszę
piorunowi zapewne chodziło o system filozoficzny. I słusznie bo póki co to ja w tym wątku jeszcze nic naukowego nie znalazłem. Póki co poruszamy się na gruncie filozoficznym.
A co to jest "system naukowy"? Nauka ma swoje dziedziny ale, żeby systemy? To znaczy, że można uprawiać naukę w różnych systemach i obie drogi są poprawne?nie jest twierdzeniem naukowym, dlatego system wychodzący z tego twierdzenia też nie jest naukowy
piorunowi zapewne chodziło o system filozoficzny. I słusznie bo póki co to ja w tym wątku jeszcze nic naukowego nie znalazłem. Póki co poruszamy się na gruncie filozoficznym.