Gry komputerowe

Tutaj porozmawiać możemy o naszych zainteresowaniach, bardziej lub mniej popularnych pasjach czy nawet... dziwactwach :)
Awatar użytkownika
Kosa13
Pobudzony intro
Posty: 142
Rejestracja: 15 lut 2012, 20:38
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFJ

Re: Gry komputerowe

Post autor: Kosa13 »

Gry komputerowe to była i dalej trochę jest część mojego życia. Moje początki to były gry typu: Mafia 1, Fallout 2, GTA(wszystkie części, poza jedynką), Warcraft 3, Worms Armageddon/World Party/3D, Sacred 1, Diablo 2. Chyba dwa pierwsze tytuły zasługują na szczególne wyróżnienie: mafia 1 miała niesamowitą fabułę i jak na czasy za dzieciaka, była cholernie trudną grą. Fallout 2, tutaj to chyba nie trzeba wiele pisać na temat tej gry. Po prostu klasyk. Też był bardzo trudny dla mnie. Dzięki grom(część z nich była po angielsku) byłem ulubionym uczniem Pani od angielskiego, bo pomimo, że rodziców nie było stać na korepetycje, w porównaniu do innych dzieciaków, to zawsze miałem najlepsze oceny :swiety: .

Jakoś pod koniec szkoły podstawowej miałem dostęp do Internetu. Od tamtego czasu było już tylko "gorzej". Wszystkie te niesamowite wyżej wymienione tytuły odeszły w kąt na rzecz gier multiplayer... po tym jak dowiedziałem się jak dużo frajdy sprawiają gry online, już do singla nie wróciłem na dłużej. Grałem bardzo mało gier Single-player.

Najpierw pamiętam ogrywałem Warcraft 3 multiplayer i custom gry, czyli mody tworzone przez graczy. Dużo zabawy. Potem trochę jeszcze World of Warcraft na prywatnych serwerach(w podstawówce nie było mnie stać na abonament), potem Call of Duty Modern Warfare 2, następnie w League of Legends. W tę grę bardzo dużo czasu spędziłem w gimnazjum/liceum. Po LoLu była jeszcze krótka przygoda z Starcraft 2, ale to bardzo, bardzo trudna gra i wymaga stalowych nerwów. Doszedłem do najlepszej ligi w tamtych czasach, ale gra jest niesamowicie dynamiczna i wymaga ogromnych umiejętności, refleksu. Po Starcrafcie 2 był już tylko powrót do World of Warcraft(BFA, SL i nadchodzący Dragonflight).

Gry dzielę na 2 kategorię pod względem jakby to określić: potencjału zabawy/frajdy/przyjemności:

1. Multiplayer
Gry online mają niesamowity potencjał uzależniający. Nie bez powodu jako dzieciak sięgałem po te tytuły, nic nie sprawiało mi takiej frajdy jak rywalizacja z graczami, w której byłem w stanie okazać się lepszy od innych. Mnie to zawsze nakręcało. Chciałem być jak najlepszy. A że z grami byłem za Pan brat od zawsze, to byłem w nie całkiem dobry.
O World of Warcraft mogę mówić bardzo dużo. Mam mnóstwo dobrych i złych wspomnień. Dobre to takie jak: możliwość sprawdzenia się jako lider międzynarodowej grupy ponad 20-osobowej odpowiedzialny za zarządzanie nią: dobieranie składu, ocena performance'u, ogłaszanie w trakcie raidów ważnych momentów. Sprawiało mi to dużo frajdy i satysfakcji. Dawało mi to szansę sprawdzić się w nowej roli, inni byli zależni ode mnie. Byłem osobą decyzyjną. Graliśmy na jakby to powiedzieć, najwyższym poziomie trudności w grze. Aby "przejść" tamte bossy wymagane były odpowiednie taktyki, przygotowania. Uczestniczyłem we wszystkim. Włącznie ze spotkaniami z "oficerami" gildii, rekrutacją nowych świeżaków... ah, super czasy. Poznałem dużo ludzi z całej Europy, z niektórymi do tej pory utrzymuję jakiś, znikły kontakt. Polaków też oczywiście poznałem kilku, też mam kontakt z nimi. Z jednym Serbem nawet spotkałem się w Warszawie :D. A z gierki spotkałem się też z dwoma Polakami na żywo.
Te złe wspomnienia to przede wszystkim wcześniej wspomniany potencjał uzależniający. Byłem/jestem w tę grę dobry, bardzo dobry. Ludzie liczyli się ze mną, byłem kimś. Byłem jak wyrocznia, haha. Nazywany byłem wielkim bratem(Big Bratan). Po części dostawałem to, czego nie miałem w normalnym życiu. Przez to dałem się wciągnąć w to za bardzo i przez pewien czas zaniedbywałem niektóre rzeczy, które w danym okresie powinny być dla mnie ważne.

2. Wszystkie pozostałe
Zestawianie gier multiplayer do jakiegokolwiek single-player lub nawet co-opa to dla mnie jak porównywanie kokainy do marihuany. Dużo mniej uzależniające. Dalej jest fajnie, ale to już nie jest taki strzał. Są niegroźne.

Oczywiście robię bardzo złą rzeczy tutaj wrzucając wszystkie Single player/coopy do jednego worka, ale chodzi mi tutaj o przedstawienie potencjału zabawy, przyjemności. Tutaj zastanawiam się na ile można się różnić, że można woleć niepowtarzalną, wciągającą historię ponad grę typu League of Legends, ale kurcze tutaj to już chyba trzeba innymi kategoriami na to patrzeć...

Lubię czasami sięgnąć po gry indie i tak np. ostatnio znalazłem perełkę BEFORE YOUR EYES(POLECAM!!! szczególnie wrażliwym introwertycznym duszom), która ma niesamowitą fabułę przy której nawet uroniłem łzę... no ale właśnie, to bardziej polegało na przeżywaniu, trochę jak interaktywny film. Może nie powinienem w ogóle próbować wydzielać gier multiplayer, bo to inne doznania? Zastanawiam się...

Trochę niepokoi mnie jak komercjalizacja próbuje wycisnąć ostatnie możliwe krople z graczy. Mam na myśli takie rzeczy jak loot boxy pod różnymi postaciami, różnego rodzaju mikropłatności... dotyczy to głównie gier multiplayer... o największym potencjalnie uzależniającym. Wnioski nasuwają się same. Dyskusja na temat hazardu w grach już nie raz była podnoszona(np. bodajże w Red Dead Redemption 2 w Polsce zakazany jest poker na pieniądze). Twórcy non stop starają się w jakiś sposób to przemycić, np. w Hearthstonie mamy paczki z których nigdy nie wiemy co dostaniemy. Może być legendarna karta, a może być nic. Gdzie jest granica? Czy w ogóle jest? Co z etyką?
Awatar użytkownika
Kinio
Introwertyk
Posty: 70
Rejestracja: 08 cze 2022, 16:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Gry komputerowe

Post autor: Kinio »

@Kosa13 Właśnie ja jestem takim przypadkiem, że absolutnie wolę gry single player niż multi ale z pewnymi wyjątkami. Np. kompletnie nie trawie gier pokroju Detroit: Become Human albo Beyond: Two Souls bo o ile historia jest bardzo ciekawa to gameplay jest... nie dla mnie. Paradoksalnie ta pseudo filmowość tych tytułów strasznie mnie z immersji wybija. No bo ciężko mówić o immersji kiedy postać na ekranie czeka z myciem naczyń dopóki ja nie wcisnę czegoś na padzie. Przecież to jest bez sensu. Równie dobrze można byłoby z tego zrobić normalny film.

Kompetytywne gry multi wyprowadzają mnie z równowagi. Nie czerpię z nich w ogóle jakiejkolwiek radości a jedyne z czym wychodzę w obcowaniu z nimi to nerwy. Dlatego w nie nie gram bo nie widzę sensu. Jedyne gry multi w których spędziłem mnóstwo czasu to Tekken (W którego gram od dziecka, od drugiej odsłony serii i w dodatku głównie na singlu) i Warframe ale to tylko z tego względu, że to co-op i dlatego, że podoba mi się stylistyka. W Warframe przestałem już grać bo mnie znudził. Tekkena wałkuje do dzisiaj.

Z drugiej strony jRPG'i jak Final Fantasy, Legend Of Heroes albo indyki jak Stardew Valley, Loop Hero, Isaac, Terraria czy ostatnimi czasy Hyper Demon to właśnie moja działka i to właśnie w takich grach spędzam najwięcej czasu i najmocniej mnie bawią. Staram się nie podchodzić do gier z uprzedzeniami ale z reguły właśnie do takich gier mnie ciągnie najmocniej.

A loot boxy, mikrotransakcje i power passy to temat który przemilczę bo jestem już tym syfem zmęczony. Powiem tylko tyle, że z tego powodu omijam większość gier AAA i od tego czasu żyje mi się dobrze. :D
"Hope is heavy and uncomfortable, but it's also our greatest responsibility."
Awatar użytkownika
Kosa13
Pobudzony intro
Posty: 142
Rejestracja: 15 lut 2012, 20:38
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFJ

Re: Gry komputerowe

Post autor: Kosa13 »

Kinio pisze: 15 lis 2022, 11:58 @Kosa13 Właśnie ja jestem takim przypadkiem, że absolutnie wolę gry single player niż multi ale z pewnymi wyjątkami.
To trochę zazdroszczę :D. Ja już nie potrafię wrócić do gier Single-player, za szybko mnie nudzą. Aczkolwiek są wyjątki, takie jak np. wspomniany przez Ciebie Isaac, który według mnie jest świetny! Do tej pory wbijałem platynę na ps4 we wszystkich dodatkach, ale ten najnowszy, podwójny bohater mi cholera tak kompletnie nie siadł, że mi się odechciało.

Z tym, że na przykładzie Isaaca, to są takie gry, gdzie każdy "run", lokacja, jest różna. A taki gameplay single-player jak w CoD, Mafia 2/3, GTA, Wiedźmin to jest dla mnie fest nudny, bo mega statyczny, taki sztuczny. Na koniec dnia to tylko sztuczna inteligencja. Musi być bardzo wciągający klimat, fabuła żebym czerpał z tego jakąkolwiek frajdę. I tylko to by mnie pchało do przechodzenia gry. Do tej pory jestem hejtowany przez kolegów, że nie przeszedłem Wiedźmina 3 :facepalm: (jakoś w połowie mi się znudziło, jak się wyprawiamy na wyspę Skelige). Ale ja po prostu utraciłem już zdolność do czerpania radości z gier SP. Bo jeśli rozpatrywać wyłącznie sam gameplay, czyli to, co robimy faktycznie w grze, to zawsze multiplayer u mnie wygra.

Dla mnie to tak jak granie w szachy z botem vs z człowiekiem. Z człowiekiem nigdy nie wiesz czego możesz się spodziewać, zawsze może Cię zaskoczyć, a bot jest zaprogramowany do tego by albo przegrać albo wygrać. Nawet jak bot jest na moim poziomie, to satysfakcja z wygrania z botem jest kompletnie różna. Człowiek może czasem zagrać genialny ruch, czasem podwalić figurę w 1 ruchu, a bot zawsze będzie robił przeciętny ruch. W grach Single-player poziom trudności sprowadza się do tego, czy coś Cię ma na strzała lub nie. I to jest taka sztuczna trudność, polegająca na tym, żeby nie robić głupich błędów, bo jak już się nauczysz grać, to tylko się irytujesz gdy się niepotrzebnie wychylisz w nieodpowiednim momencie, bo akurat wtedy AI zdecydowało się zrobić X.

Jest w sumie jeszcze jeden wyjątek, a mianowicie jestem fanem serii Dark Souls. Przeszedłem Dark Souls 1,2,3, Bloodborne, no i najnowszy Elden Ring również. I tutaj właśnie trudność nie tylko polega na tym, że każdy ma Cię na strzała, ale również na tym, że wymaga sporych umiejętności przy samym gameplayu i to jest satysfakcjonujące. Jak już się nauczysz, to co raz mniej, ale zawsze Cię gra może zaskoczyć i to jest właśnie to co lubię! Notabene seria Dark Souls ma nie tylko świetny gameplay, ale też niesamowity klimat oraz fabułę, która jest bardzo tajemnicza i niedostępna. Polecam :)
Kompetytywne gry multi wyprowadzają mnie z równowagi. Nie czerpię z nich w ogóle jakiejkolwiek radości a jedyne z czym wychodzę w obcowaniu z nimi to nerwy. Dlatego w nie nie gram bo nie widzę sensu. Jedyne gry multi w których spędziłem mnóstwo czasu to Tekken (W którego gram od dziecka, od drugiej odsłony serii i w dodatku głównie na singlu) i Warframe ale to tylko z tego względu, że to co-op i dlatego, że podoba mi się stylistyka. W Warframe przestałem już grać bo mnie znudził. Tekkena wałkuje do dzisiaj.
Na początku są nerwy, bo nie wiesz czego się spodziewać, małe doświadczenie. Często srogi wpierdol. Ale jak z czasem zaczyna wychodzić, to jest mega satysfakcja. Tak jest z większością gier multiplayer, w których dopiero się zaczyna. Mnie to zawsze motywowało, żeby starać się być lepszą wersją siebie i w końcu udowadniałem, gdzie jest miejsce innych ;).

W Tekkena i Warframe nigdy nie grałem poza losowym klikaniem pada u kumpla jak graliśmy. Niesamowicie dynamiczna gra i jeśli bym miał grać w nią multiplayer to zakładam, że od dawna by na mnie wołali zakolak. Bardzo bym się stresował :D

Stardew Valley dałem szansę, ale jednak to zbyt wolna gra dla mnie, myślę, że po ciężkim dniu pracy byłbym w stanie usnąć przed nią.
Awatar użytkownika
Luke
Intronek
Posty: 56
Rejestracja: 27 gru 2017, 17:06
Płeć: mężczyzna

Re: Gry komputerowe

Post autor: Luke »

yefeya
Zagubiona dusza
Posty: 2
Rejestracja: 23 mar 2023, 20:41
Płeć: kobieta
Enneagram: 34
MBTI: MBTI

Re: Gry komputerowe

Post autor: yefeya »

Myślę, że dam radę))
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2137
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Gry komputerowe

Post autor: Drim »

Dobra. Niszowy gatunek gdzie milion sprzedanych kopii jest sukcesem, a 100tyś ogrywających to marzenie, dodatkowo jest sierpień czyli sezon ogórkowy, ale bank rozbity. Nie rozumiem.
Czy to rzesza rozczarowanych Diablo IV, czy marka Baldurs Gate ma po prostu taką siłę? Sam Larian nie jest aż tak pożądanym producentem. WotC i ich DnD to raczej odgrzewany kotlet.

RPGcodex oszalał na punkcie BG3. Zapowiadają renesans gatunku (tak, jasne). Ja widzę mnóstwo SnG i przypadek Fallout2. Uprzejmie proszę o wytłumaczenie tego zjawiska.
Czy more games will follow? (PoE3, Tyranny2. Arcanum2, być może wreszcie wyjście poza quasitolkienowski świat?)

Black Geyser jest podobno dobrą grą. Tworzoną w oparciu o licencję silniczka i narzędzi. Ciekawe rozwiązanie grotwórcze. Nie sprzedał się nic a nic.
Percy
Stały bywalec
Posty: 222
Rejestracja: 01 wrz 2019, 12:08
Płeć: mężczyzna

Re: Gry komputerowe

Post autor: Percy »

W nowe BG jeszcze nie grałem, ale z tego co słyszałem to siłą tego tytułu jest, jak dużo możliwości interakcji ze światem jest dawane graczowi. Trudno znaleźć tytuł który daje podobny zestaw opcji, zarówno w walce jak i rozwijaniu fabuły. Pillars of Eternity, czy nawet pierwszy Dragon Age to przy tym liniowe historyjki naszpikowane niewidzialnymi ścianami.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2137
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Gry komputerowe

Post autor: Drim »

Ach, teraz to rozumiem. Baldurs Gate 3 to sandbox. sRPG albo RPs. Pozamiatane...
Autentycznie jestem pod wrażeniem.
Awatar użytkownika
Polan
Intromajster
Posty: 473
Rejestracja: 16 lip 2014, 11:24
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Gry komputerowe

Post autor: Polan »

Mnie ostatnio ciągnie dosyć mocno w takie relaksacyjne/krótkie sesje, kupiłem sobie ostatnio Potion Craft i mieszam ludkom te miksturki. Prosta mechanika w szukanie ścieżek, ale przyjemna.
patha
Intro-wyjadacz
Posty: 390
Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP/J-T

Re: Gry komputerowe

Post autor: patha »

Po latach wyszło.. JAGGED ALLIANCE 3. Czy ktoś już testował ?
Podobno zachowali oryginalną mechanikę i niczego nie zepsuli - co jest bardzo rzadkie w dzisiejszych czasach.
Ja póki co ciągle pykam w dwójkę z modem Straciatella w trybie Iron Man (brak zapisów, póki nie zajmiesz całego sektora). W rozdzielczości 640 x 480 ,ale mam z tego więcej frajdy niż z jakiejkolwiek nowej gry z walką turową, z wypasioną grafiką.
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 298
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Gry komputerowe

Post autor: apohawk »

Last Epoch mnie wciągnęło. aRPG w early access. Lubię tworzyć buildy, dlatego mnie wciągnęło. Wcześniej tak mnie wciągnął tylko Grim Dawn.
No good deed goes unpunished.
Awatar użytkownika
Fyapowah
Stały bywalec
Posty: 199
Rejestracja: 01 maja 2012, 23:24
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Kontakt:

Re: Gry komputerowe

Post autor: Fyapowah »

Percy pisze: 08 sie 2023, 10:30 W nowe BG jeszcze nie grałem, ale z tego co słyszałem to siłą tego tytułu jest, jak dużo możliwości interakcji ze światem jest dawane graczowi. Trudno znaleźć tytuł który daje podobny zestaw opcji, zarówno w walce jak i rozwijaniu fabuły. Pillars of Eternity, czy nawet pierwszy Dragon Age to przy tym liniowe historyjki naszpikowane niewidzialnymi ścianami.
Drim pisze: 08 sie 2023, 14:54 Ach, teraz to rozumiem. Baldurs Gate 3 to sandbox. sRPG albo RPs. Pozamiatane...
Autentycznie jestem pod wrażeniem.
Przeszedłem więc zdebunkuję jako niezależny factchecker. To nie jest sandbox. Ta gra jest bardzo liniowa pod względem eksploracji świata. Jest podzielona na 3 akty, każdy odbywa się na innym obszarze i nie można przejść do następnego obszaru bez ukończenia poprzedniego aktu. Po rozpoczęciu aktu 3 nie można wrócić do obszarów z aktu 1 i 2. Jednocześnie nie ma powodu aby wracać do obszaru z aktu 1 po jego ukończeniu, ponieważ żadne zadania nie wymagają wracania do starych lokacji. Pod tym względem BG3 jest bardziej liniowy niż pierwszy Dragon Age, który pozwalał odwiedzać miasta ważnych frakcji i wykonywać dla nich zadania w dowolnej kolejności. Do Pillars of Eternity nie porównam, bo ten mnie znudził krótko po wstępie więc niewiele w niego grałem.

Większość zadań można fabularnie wykonać na 2 sposoby - podążając ścieżką dobra lub zła. I tutaj widzę główne źródło regrywalności. Można tę grę przejść ponownie żeby zobaczyć fabułę i reakcje postaci kiedy gra się po drugiej stronie, chociaż mi się nie chce między innymi przez to, że musiałbym uczestniczyć w tych samych wydarzeniach w tej samej kolejności.
Większość wątków pobocznych nie ma swoich zakończeń, gra informuje nas jedynie o losach głównego bohatera i towarzyszy.

Pod katem mechaniki większość wyborów jest iluzoryczna. W praktyce znowu są 2 sposoby - możemy walczyć lub uniknąć walki (lub ją uprościć jeśli jest obowiązkowa) poprzez użycie jakiejś umiejętności w dialogu. Mając wysoką charyzmę i perswazję można nakłonić przeciwnika do wycofania się z walki, mając wysoką mądrość można poprzez czar czytania w myślach odkryć sposób na przekonanie przeciwnika, grając łotrzykiem można wykorzystać w dialogu wiedzę ze świata przestępczego, mając wysoką percepcję można dostrzec pułapki wybuchowe założone przez przeciwnika i zagrozić że się je zdetonuje itp.
Niby wiele różnych sposobów, ale mechanicznie wszystko, co nie jest walką, sprowadza się do wybrania opcji dialogowej i rzucenia kością. Nie ma tutaj różnic w rozgrywce w zależności od tego jaką postacią gramy.
W wielu dialogach związanych z wątkiem głównym rzut kością nie ma nawet znaczenia. Mamy do wyboru wiele dialogów i część z nich związana z jakąś umiejętnością i rzutem kością, ale niezależnie od tego co wybierzemy i czy rzut kością się powiedzie, rozmowa prowadzi do tego samego.
Samo rzucanie kością w dialogach uważam za degenerację w grach. Poza walką, wolę kiedy gra oferuje sztywne progi wymaganych umiejętności, inaczej zachęca do wczytywania gry aby spróbować ponownie, a BG 3 pozwala na zapisanie/wczytanie gry w dowolnym momencie, w tym w trakcie dialogu zaraz przed rzutem kością.

Walka też wygląda tak samo przez to, że gramy drużyną, a nie jednym bohaterem. Przechodząc grę raz, doświadczamy wszystkich ważnych mechanik w walce. Jeśli nie poprzez głównego bohatera, to poprzez towarzyszy. Przechodząc grę ponownie inną klasą dobierzemy jedynie innych towarzyszy aby uzupełnić braki głównego bohatera, ale sama rozgrywka nie będzie się wiele różnić.

Główny bohater (i jego towarzysze) cierpi na pewną przypadłość, która daje mu dostęp do specjalnych umiejętności. Te umiejętności też można czasem wykorzystywać w dialogach (kilka razy nawet trzeba), ale używając ich wzmacniamy swoją przypadłość, którą należy jednak wyleczyć (lub opanować). Gra sprawia wrażenie jakby używanie lub unikanie używania tych umiejętności miało mieć jakieś konsekwencje w przyszłości, no i tu się zawiodłem. Nie ma to żadnego znaczenia. Konsekwencji tej przypadłości doświadczamy lub nie dopiero w zależności od jednej decyzji podjętych pod koniec gry. Można przez całą grę używać tych umiejętności i uniknąć konsekwencji, a można też ich prawie w ogóle nie używać, a i tak doświadczyć konsekwencji tej przypadłości przez podjęcie jednej decyzji pod koniec gry.

Relacje z towarzyszami są dziwne. Pod koniec 1 aktu dosłownie każdy towarzysz chciał ze mną uprawiać seks. Niezależnie od płci. Niezależnie od tego czy byłem mu przychylny, czy go ciągle beształem w dialogach. Niezależnie od tego czy ze mną podróżował czy przez cały czas siedział w obozie i nie zabiliśmy wspólnie nawet jednego wroga.
Niby każdy towarzysz ma jakiś tam pasek pokazujący jak bardzo mnie (nie) lubi, a w dialogach dostajemy informacje o tym czy nasz wybór spodobał się towarzyszom, ale nie zauważyłem, aby ten pasek miał wpływ na cokolwiek. Każdy towarzysz ma swój własny quest i to decyzję podjęte podczas tego questa wpływają na rozwój osobowości towarzysza i relacje z nim.

Świat jest mniej wiarygodny niż w BG 1 i 2, ale zwłaszcza w porównaniu z BG 1. Jak na ilość treści, to mapy są zbyt małe, odległości między ważnymi miejscami zbyt małe. Opuszczamy wioskę, przechodzimy kilka kroków, a tu kolejna wioska (tylko opanowana przez wrogów), wychodzimy z niej, przechodzimy kilka kroków, a tu kolejna wioska z jakimiś NPC i z zadaniami.
W BG 1 mieliśmy otwarty świat z mapą i przejście z jednego miasta/wioski do innej wymagało pokonania kilku dzikich obszarów, a przejścia między obszarami zabierały godziny/dni z czasu gry. Używając podróży po mapie, dostawaliśmy informację o tym ile godzin/dni zajęła podróż.
W BG 3 nie ma nawet normalnego cyklu dnia i nocy. Przez większość gry jest dzień i dzień jest domyślną porą, w nocy odbywają się tylko oskryptowane wydarzenia. Szybka podróż po mapie polega na korzystaniu z czegoś w rodzaju portali, które przenoszą nas natychmiastowo.

Przez duże zagęszczenie treści często podczas wykonywania jednego zadania pobocznego jesteśmy zaczepiani przez inne postacie i dostajemy kilka innych zadań pobocznych. Szybko kończymy z długą listą zadań i musimy polegać na dzienniku, ponieważ zapominamy o co chodziło w tamtym zadaniu które gra nam siłą wręczyła kiedy byliśmy skupieni na innym zadaniu.
BG 2 miał ten sam problem w Athkatli, ale większość akcji BG 3 toczy się na terenach wiejskich/dzikich i takie zagęszczenie treści wygląda sztucznie, typowo growo.

Gra jest zbyt wolna, i nie mówię o długości zadań czy wolnej akcji, tylko o zbyt wolnych animacjach i dużej bezwładności postaci. Bardzo często moja postać wchodziła w pułapki bo raz rozpędzonej nie mogłem zatrzymać na czas, mimo, że rzut na wykrycie pułapki był udany. Kiedy chcę przejrzeć zawartość jakiejś skrzyni, muszę przeczekać animację aż postać ruszy, podejdzie do skrzyni, wyhamuje i zatrzyma się aby otworzyć skrzynię. To samo dotyczy rozbrajania pułapek i otwierania zamków. Zwiedzanie lochów pełnych skrzyń i pułapek to męczarnia. To akurat jest dobrze zrobione tylko w grach 2D jak Underrail, gdzie przez grafikę 2D jest mniej animacji i takie akcje są natychmiastowe.
Do tego w BG 3 podczas turowej walki muszę czekać aż wszyscy przeciwnicy podejmą decyzję, a czasem potrafią się oni zawiesić w swojej turze na kilkanaście sekund (podobno to bug więc pewnie to naprawią). Przydałaby się funkcja przyspieszania tur przeciwnika.

W grze jest wyraźna nadreprezentacja obcych ras - diabelstw, drowów, drakonów. Czasem trudno spotkać człowieka i ma się wrażenie że to Planescape, a nie Forgotten Realms. Do tego bezsensowne kombinacje ras i grup etnicznych, np. czarne elfy (ale nie drowy, tylko zwykłe elfy), latynoskie krasnoludy, itp. - każda rasa w dowolnym odcieniu skóry i kształcie twarzy. Większość potężnych postaci w grze to kobiety. Występuje wiele związków homoseksualnych w wątku głównym i wątkach pobocznych. Podczas tworzenia postaci nie wybiera się płci, tylko budowę ciała, genitalia i tożsamość (męską, żeńską lub niebinarną). To nie jest poprawność polityczna tylko propaganda.

Mimo to jest to jedna z najlepszych nowych gier o takich rozmiarach w jaką grałem. Nie dlatego, że jest taka dobra, tylko wszystko inne jest słabe.
Pozytywnie zaskoczył mnie system walki i fabuła, te są według mnie lepsze niż w BG 1 i 2.
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2137
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Gry komputerowe

Post autor: Drim »

@Fyapowah
Sandbox nie musi być tzw. otwartym światem. Szufladkujemy względem interakcji z elementami gry, a nie kolejnością odwiedzania lokacji.

Gra w której remontujesz dom będzie np. sandboxem z zamkniętym światem. Otoczenie ograniczone do pojedynczego budynku i sklepu z art. budowlanymi ale możliwości interakcji jest multum... czy będę wymieniał pojedyncze spróchniałe deski za pomocą młota i łapki, czy zburzę całą strukturę koparką, albo wysadzę dynamitem lub zaleję betonem.

Dobry sandbox budowlany powinien przedstawiać interakcje pomiędzy każdym narzędziem budowlanym, a każdym materiałem budowlanym.

Teraz jak to przełożyć na język RPG? Może właśnie mnogością zadań z których gracz wybierze sobie tylko te interesujące dla siebie. Tak jak mówisz:
Fyapowah pisze: 23 sie 2023, 23:31 takie zagęszczenie treści wygląda sztucznie, typowo growo.
Sztucznie, typowo growo. Sandboxy stawiają właśnie głównie na rozgrywkę, a nie na narrację. Mój werdykt brzmi: BG3 to sRPG, nie dałem się przekonać, ale być może BG3 to sRPG niekompletny.
Moderzy naprawią!
Percy
Stały bywalec
Posty: 222
Rejestracja: 01 wrz 2019, 12:08
Płeć: mężczyzna

Re: Gry komputerowe

Post autor: Percy »

Dzięki za podzielenie się opinią. Sam w końcu wylądowałem w miejscu, z którego oryginalnie pytał Drim, czyli 'uprzejmie proszę o wytłumaczenie tego zjawiska', bo o ile gra wygląda na jak najbardziej udaną, to niespecjalnie rewolucyjną...
Samo rzucanie kością w dialogach uważam za degenerację w grach. Poza walką, wolę kiedy gra oferuje sztywne progi wymaganych umiejętności, inaczej zachęca do wczytywania gry aby spróbować ponownie, a BG 3 pozwala na zapisanie/wczytanie gry w dowolnym momencie, w tym w trakcie dialogu zaraz przed rzutem kością.
Też jestem zwolennikiem sztywnych progów, takie jak ma PoE. Ale opcję z kostkami można zrobić tak, by nie faworyzowało save scummingu. W Disco Elysium też można sobie wczytywać grę jak nam nie przypasuje wynik, ale z drugiej strony, oblane testy nierzadko otwierają nowe questy i interakcje.
Jak na ilość treści, to mapy są zbyt małe, odległości między ważnymi miejscami zbyt małe. Opuszczamy wioskę, przechodzimy kilka kroków, a tu kolejna wioska (tylko opanowana przez wrogów), wychodzimy z niej, przechodzimy kilka kroków, a tu kolejna wioska z jakimiś NPC i z zadaniami.
W BG 1 mieliśmy otwarty świat z mapą i przejście z jednego miasta/wioski do innej wymagało pokonania kilku dzikich obszarów, a przejścia między obszarami zabierały godziny/dni z czasu gry. Używając podróży po mapie, dostawaliśmy informację o tym ile godzin/dni zajęła podróż.
To akurat uważam za plus. Na stare lata już mi się nie chce łazić nie wiadomo jak długo po multum kopiuj wklej lokacji, w których średnio występuje parę mobów do ubicia i pół questa.

Ogólnie to, chyba się tak spieszyć z upgrade komputera nie będę.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2137
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Gry komputerowe

Post autor: Drim »

Fyapowah pisze: 23 sie 2023, 23:31 W grze jest wyraźna nadreprezentacja obcych ras - diabelstw, drowów, drakonów. Czasem trudno spotkać człowieka i ma się wrażenie że to Planescape, a nie Forgotten Realms. Do tego bezsensowne kombinacje ras i grup etnicznych, np. czarne elfy (ale nie drowy, tylko zwykłe elfy), latynoskie krasnoludy, itp. - każda rasa w dowolnym odcieniu skóry i kształcie twarzy. Większość potężnych postaci w grze to kobiety. Występuje wiele związków homoseksualnych w wątku głównym i wątkach pobocznych. Podczas tworzenia postaci nie wybiera się płci, tylko budowę ciała, genitalia i tożsamość (męską, żeńską lub niebinarną). To nie jest poprawność polityczna tylko propaganda.
To nie jest poprawność polityczna, to nie jest propaganda, to jest kierunek rozwoju gatunku RPG.

Kiedy zajrzałem na RPGcodex min. ten aspekt rozgrywki uznałem za potencjalnie zbyt liberalny dla środowiska RPGowych nerdów. Boy, I was so wrong. Co chwilę prostowali nudeski githyanki albo screeny swoich żeńskich diablic z dużą... maczugą męską prostą. Scenka w której chłopcy uczą się "magii" w namiocie szybko zyskała status kultowej.

Generalnie to WotC chce zaoferować bardziej inkluzywną ofertę graczom. Rasy świata fantasy są postrzegane przez twórców jako coś z czym mogą utożsamić się gracze, a gracze to coraz częściej mniejszość afrykańska, azjatycka, latynoska. RPG przestały być światem gdzie króluje archetyp rycerza paladyna z długim mieczem dobrze znany Europejczykom.

Sawyer również narzekał min. na ten aspekt w swoich grach. Stworzyli bogaty świat, a gracze zazwyczaj wybierali rasę człowiek klasę wojownik. On nie rozumiał powodów które za tymi stały, być może chodziło o bonusy rasowe które akurat w PoE były źle rozdystrybuowane. Larian, jak obserwujemy, podołał zadaniu.

Ja generalnie to czekam na dobry mroczny cRPG (nie sRPG) o rasizmie i silnych kobietach. Konwencja quasiTolkienowskiego świata nie nadaje się do prezentowania takiej tematyki, ale istnieją światy utrzymane w innej konwencji, w konwencji walki o prawa wyborcze, walki z niewolnictwem. Konkretnie Steampunk lub Dieselpunk na podstawie Epoki Wiktoriańskiej lub Pięknej Epoki.
ODPOWIEDZ