Czy się obrażacie i o co?

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 645
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Rafael »

Wiele relacji między ludźmi rozpada się z powodu obrażenia się jednej ze stron. Czasem powody są dość oczywiste jak spory o spadek w rodzinie, jednak bywa i tak, że dobrze zapowiadająca się znajomość kończy się, bo jedna ze stron obraziła się nie wiadomo o co.

Często w pracy, czy szkole widzi się osoby, które unikają się nawzajem z nieznanych przyczyn. Można się jedynie domyślać iż obraziły się na siebie. Nie rzadko skutkiem nieporozumienia, różnicy wrażliwości, złego odczytania intencji, odmiennych stylów komunikacji.

Zacznę od siebie.
O ile mnie pamięć nie myli, to jeszcze mi się nie zdarzyło na kogoś obrazić. Owszem wiele razy, ktoś mnie dotknął swoim czynem lub słowem, ale nie prowadziło to do zamknięcia się na tę osobę. Jedynie na jakiś czas stawałem się ostrożniejszy i bardziej powściągliwy, co często, paradoksalnie, dobrze służyło relacji. Druga strona miała więcej miejsca dla siebie.

Za to ludzie obrażali się na mnie i rzadko kiedy wiedziałem o co. Gdy pytałem odpowiadali wymijająco, zmieniali temat, mówili półsłówkami, a relacja nie była już taka jak dawniej i nie było jej sensu kontynuować.
Czasem też zasięgałem języka u wspólnych znajomych, ale i to nic nie dawało, gdyż wiedzieli na ten temat tyle co ja.
A dlaczego się obrażali to pozostanie dla mnie tajemnicą...
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Kinio
Introwertyk
Posty: 70
Rejestracja: 08 cze 2022, 16:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Kinio »

Ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że "obrazić" się mogę na drugą osobę głównie wtedy kiedy wyczuje i odkryje kłamstwo a uważam, że w zwąchiwaniu kłamstw jestem dosyć dobry. Wtedy taka osoba jest już do pewnego stopnia przekreślona. Mogę nadal z nią utrzymywać kontakt ale ponowne otwarcie się na tę osobę jest już mało prawdopodobne. Co siłą rzeczy potem i tak prowadzi do tego, że kontakt się urywa. Ale nigdy nie znikam bez słowa albo jakiegoś wyjaśnienia. Zawsze daje ludziom znać jeżeli planuje przestać się kontaktować.

Według mnie to trochę skomplikowane bo nie ma na to jakiejś konkretnej recepty dlaczego ktoś nagle znika z naszego życia. Te powody zawsze wynikają indywidualnie z konkretnej relacji, jej długości, typu, intensywności, wzajemnych zależności itd. Szczególnie o to trudno kiedy znajomość trwa krótko bo po prostu nie zna się za dobrze jeszcze drugiej osoby. Niektórzy ludzie urywają znajomość bo nie chcą tracić czasu na bzdury, niektórzy znikają bo np. boją się zaangażowania, niektórzy znikają bo dzieje się w ich życiu coś nieoczekiwanego. To niekoniecznie musi być uraz.
"Hope is heavy and uncomfortable, but it's also our greatest responsibility."
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 645
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Rafael »

Kinio pisze: 04 wrz 2022, 13:32 niektórzy znikają bo np. boją się zaangażowania
Fakt takich ludzi jest całkiem sporo. I tacy prawie nigdy nie informują o powodzie swojego zniknięcia, bo się wstydzą przyznać przed drugim, a czasami również przed samym sobą. Bliższa relacja może im się kojarzyć z cierpieniem i zranieniem i instynktownie się wycofują nawet do końca nie wiedząc dlaczego.

Z drugiej strony ja wierzę, że nawet do najbardziej zranionych osób można jakoś z czasem dotrzeć. Jednak trzeba umieć się we właściwy sposób zachować, aby nie dotknąć tych zranień, co mogłoby spowodować obrażenie. I wracamy do punktu wyjścia.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: intbrun »

Relacja - jak sugeruje nazwa - to interakcja dwóch stron. Jeśli czujemy że zawsze my dajemy więcej od siebie, niż dostajemy, czyli niejako my sztucznie podtrzymujemy relację, to gdy przestaniemy to robić , relacja sama 'zniknie'. Więc może nie tak, jak zostało napisane, że ludzie nie chcą tracić czasu na bzdury. Jak bym to raczej zinterpretował, że nie chcą tracić energii na relacje których podtrzymywanie niczemu nie służy, lub jest głównie jednostronne. Mam tutaj na myśli relacje wszelakiego typu, w szczególności te bez podtekstu 'miłosnego'. Bo w przypadku relacji typu związek, podtrzymywanie jej, gdy coś przestało działać, jest niepotrzebnym rozdrapywaniem raz, a nie rzadko robienie sobie nadziei.
Trzeba też sobie uświadomić że zmiana statusu relacji między dwoma osobami niejako automatycznie zmienia zakres komunikacji. Bo jeśli przykładowo swojej dziewczynie/chłopakowi mówiliśmy wcześniej o wszystkim, dzieliliśmy się każdym szczegółem, to o czym mamy rozmawiać po ustaniu takiej relacji? Przecież nie będziemy dalej opowiadać o swojej codzienności, bo tak naprawdę to są takie rzeczy właśnie zarezerwowane dla osoby w związku, a tym związku już nie jesteśmy. A może jesteśmy w innym i o czym wtedy mamy 'poprzedniej' osobie opowiadać? O udanym wyjeździe na wczasy? czy fajnej restauracji w której niedawno byliśmy? Tak naprawdę tematy same się kończą i wygaśnięcie relacji, z tłumaczeniem czy bez, jest dość naturalne.
Jeszcze kwestia tłumaczenia się, czy znikania. Tak, wydaje się że powinno być fair żeby wytłumaczyć powody swojego zniknięcia. Tylko... czy to na pewno drugą osobę interesuje? Jeśli (przykład) tracimy więź z osobą, z którą byliśmy w związku (lub w okolicach tego), z winy tej osoby, to dlaczego mamy sie tłumaczyć z tego, że nie widzimy już dalszej możliwości kontunuowania? Przecież ta osoba już sama wybrała i zaczęła spłycać naszą więź, powinna się więc liczyć z tym, że to widzimy, czujemy i zareagujemy jakoś. Stare przysłowie mówi - winny sie tłumaczy.
To wszystko jest bardzo indywidualne, nie ma jednego schematu i każdy przypadek jest inny.
Może napiszę to inaczej - mam paru(nastu?) znajomych, z którymi mam przerwy komunikacyjne na długie miesiące, ale bez problemu potrafimy podjąć tematy po tym czasie i sobie swobodnie a czasem intensywnie rozmawiać. To jest relacja, ale czysto przyjacielska, momentami techniczna (tematy hobbystyczne np). W przypadku relacji 'miłosnych', zakłada się ciągłość i intensywność kontaktów (tutaj spore pole manewru), ale jeśli coś się zepsuje, to nie wyobrażam sobie, żeby nagle po pól roku się odezwać jak gdyby nigdy nic, i zacząć opowiadać co tam u mnie. Miłość to miłość, nawet krótka. Uważam że ciężko jest przejść z takiego stanu do luźnej komunikacji, bez żadnych wspomnień czy skojarzeń. Nie da się, a przynajmniej ja bym nie umiał. Więc najrozsądniejszym rozwiązaniem, dla obu stron, jest właśnie zniknięcie i nie przeszkadzanie sobie w dalszym życiu. To nie oznacza żadnego obrażenia się, ani nawet obojętności. To po prostu jest najbardziej logiczne rozwiązanie. Trochę na Mr Spock ze StarTrek'a, który nawet jeśli czuje, to nie pokazuje tego po sobie.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 645
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Rafael »

intbrun pisze: 04 wrz 2022, 18:20 Jeszcze kwestia tłumaczenia się, czy znikania. Tak, wydaje się że powinno być fair żeby wytłumaczyć powody swojego zniknięcia. Tylko... czy to na pewno drugą osobę interesuje? Jeśli (przykład) tracimy więź z osobą, z którą byliśmy w związku (lub w okolicach tego), z winy tej osoby, to dlaczego mamy sie tłumaczyć z tego, że nie widzimy już dalszej możliwości kontunuowania? Przecież ta osoba już sama wybrała i zaczęła spłycać naszą więź, powinna się więc liczyć z tym, że to widzimy, czujemy i zareagujemy jakoś. Stare przysłowie mówi - winny sie tłumaczy.
Mnie bardzo interesuje. Również to rzekome spłycanie wcale nie musi być prawdziwe. Ktoś może mieć nawrót, bądź zaostrzenie zaburzenia psychicznego i będzie się wydawał obojętny i druga strona się o tą obojętność obrazi. I trzeba to wyjaśnić. Znam to z własnego doświadczenia, wiele osób właśnie o taką rzekomą obojętność zapewne się na mnie poobrażało. Choroba nie jest winą.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Introja
Stały bywalec
Posty: 243
Rejestracja: 25 lip 2021, 16:27
Płeć: kobieta

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Introja »

U mnie raczej było parę takich znajomości, gdzie kontakt zniknął kiedy po prostu ja nie angażowałam się, to znaczy, dopóki ja wymyślałam tematy czy pisałam pierwsza to było ok, a bez tego był koniec. Coś tam pokończyło się też razem ze szkołą i też w sumie nie wiadomo dlaczego i ciężko nawet z tymi osobami obecnie być na "cześć". Ale nie mam żadnej takiej znajomości, która zakończyłaby się przez kłótnię czy obrażenie jednej czy drugiej strony, raczej jestem osobą, która wolałaby wyjaśnić coś. Była osoba, która złamała mi serce i ach, zakończenie znajomości było bardzo burzliwe, też ta osoba w pewien sposób mnie oszukała, więc to ja zakończyłam, ale mimo to gdy ten ktoś odezwał się po bardzo długim czasie to po prostu każdy każdemu życzył dobrze i tyle. Mogę powiedzieć tak jak ty, że ja do tej pory nie zamknęłam się na kogoś, ani w sumie ktoś tak na mnie.
Awatar użytkownika
bartek93
Ambiwertyk
Posty: 326
Rejestracja: 15 kwie 2018, 22:29
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Okolice Siedlec

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: bartek93 »

Ja ogólnie rzadko się na kogoś obrażam, a jeśli już, to nie żywię długo urazy i zawsze dążę do porozumienia. Są jednak wyjątki, bo potrafię mieć uraz do kogoś i być od tej osoby zdystansowanym emocjonalnie, ale na to zwykle trzeba pracować latami. Jeśli ktoś obraża się na mnie, to zwykle intuicyjnie szybko potrafię odgadnąć, o co chodzi, ale generalnie irytuje mnie taka zabawa w podchody i oczekuję w relacjach szczerości. W zasadzie to ja nie muszę się domyślać, bo też nie jestem jasnowidzem i zwykle wytykam to innym.
I breathe the air of my beliefs
INFP 962(171) sp/so
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 645
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Rafael »

bartek93 pisze: 05 wrz 2022, 23:51 W zasadzie to ja nie muszę się domyślać, bo też nie jestem jasnowidzem i zwykle wytykam to innym.
No właśnie czasem to trzeba by być tak zwanym jasnowidzem, żeby się dowiedzieć o co się ktoś obraził. :swiety:
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Fire
IntroManiak
Posty: 647
Rejestracja: 20 lut 2019, 17:47
Płeć: kobieta

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Fire »

Nie obrażam się. Szkoda na to czasu. Jeśli ktoś mnie urazi,mówię prosto z mostu to, co myślę i staram unikać tych osób jak tylko mogę. Jeśli mogę znikam.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 645
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Rafael »

Czasem faktycznie jedynym rozsądnym wyborem jest unikanie. Dotyczy to w szczególności osób, które wyznają zasadę "takim mnie Panie Boże stworzyłeś, więc takim mnie masz". Oznacza to, że nie pracują nad sobą, nie byli nigdy na psychoterapii, realizują przez całe życie jeden i ten sam schemat, jak zaprogramowane roboty.

Na szczęście takich osób jest mało. :) Raczej tylko seniorzy są tacy.
A z większością można się dogadać, znaleźć kompromis, spotkać się w pół drogi. Jednak jest jeden warunek powodzenia. Trzeba dać sobie czas na to, aby się dopasować. Jednak, gdy ktoś stosuje strategię unikania. Nie daje drugiemu czasu. To relacja skazana jest na porażkę.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 411
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: intbrun »

Rafael pisze: 09 wrz 2022, 13:12 [...] nie byli nigdy na psychoterapii[...]
Na szczęście takich osób jest mało. :)
eee, chyba nie bardzo ;-)

A tak na serio, takie luźne spostrzeżenie, ale mam wrażenie że jakoś często odwołujesz się do terapii, depresji itp. A przecież szklanka jest do połowy pełna...
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 645
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Rafael »

intbrun pisze: 09 wrz 2022, 20:17
Rafael pisze: 09 wrz 2022, 13:12 [...] nie byli nigdy na psychoterapii[...]
Na szczęście takich osób jest mało. :)
eee, chyba nie bardzo ;-)
Wyrwałeś coś z kontekstu i zestawiłeś z czymś z innego kontekstu i co chcesz przez to powiedzieć?
A tak na serio, takie luźne spostrzeżenie, ale mam wrażenie że jakoś często odwołujesz się do terapii, depresji itp. A przecież szklanka jest do połowy pełna...
A tego to już zupełnie nie rozumiem?
Do terapii owszem, bo warto. Nawet autoterapia, jeśli ktoś nie ma możliwości. Chodzi mi tu o brak pracy nad sobą i tyle.

A depresja co tu ma do rzeczy?
Może o tyle że jak ktoś ma depresję to nie ma motywacji do pracy nad sobą?
Ale do psychiatry, czy nawet lekarza pierwszego kontaktu to już można pójść i tabletki brać, ale nawet i tego nie zrobią. Bo zabobon taki.

Tu się nic nie pomoże takim ludziom. A już na pewno nie ja. I nie słyszałem, żeby się komuś udało. Owszem można edukować, ale to działa na młodych, dla 80+ już jest za późno.
Ja mam rodziców w tym wieku. Ojciec się leczy, a mama nie. I ja tu nic nie jestem w stanie zrobić. Oczywiście na mamę się nie obrażę i nie będę jej unikał. Trzeba żyć z tym co jest, choć nie jest to łatwe. :cry:
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Kosa13
Pobudzony intro
Posty: 142
Rejestracja: 15 lut 2012, 20:38
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFJ

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Kosa13 »

Ja chyba się obrażam :facepalm: .

Uważam się za osobę dosyć wrażliwą, czasami można powiedzieć nadwrażliwą. Zdarza mi się zbierać do niektórych rzeczy długo. Nie lubię też się powtarzać. Do czego dążę? Ano do tego, że jak kogoś o coś proszę i muszę przypominać parę razy, a mi na tym zależy, to potrafię się nie tyle może obrazić, co zawsze dobrze zapamiętuję takie sytuacje i ma wpływ potem na relację z taką osobą.

Przykład: chciałbym zorganizować wyjazd z grupką znajomych: nocleg, miejsce. Im wcześniej się ogarnie tym wiadomo większy wybór i taniej. Kolega pomyślał, że może jego brat będzie chętny. Prosiłem żeby skontaktował się z nim i zrobił to, a on na to(brat), że musi przegadać z dziewczyną. No więc czekam tydzień. Po tygodniu pytam jak sytuacja, mówi(kolega), że będzie się widzieć z nim(bratem) w weekend i zbada jak jest. Myślę, spoko. Minął weekend, nie poinformował mnie jak się ma sytuacja. Nie wiem na czym stoi, a dawałem mu znać, że zależy mi na tym. Nie lubię jak ktoś o mnie zapomina. Czuję się wtedy mało ważny.

To nie jest chyba najlepsza moja cecha, bo takie sytuacje przyznam mają potem wpływ, trochę podświadomie, na relację z daną osobą. Może nie obrażam się, ale pamiętam o tym, długo. Jestem pamiętliwy. Jest też pozytywna strona tej cechy, jak ktoś o mnie pamięta, dba, to bardzo szanuję wtedy taką osobę i wzajemne relacje na tym mocno zyskują. I żeby była jasność: nie chodzi tu o to, że ja nie jestem wyrozumiały, bo jestem i to bardzo nawet. Chodzi o sytuacje typowo gdzie ktoś miał czas, coś obiecał, o coś kogoś poprosiłem i wiem, że zapomniał.

Inny przykład to chociażby jak ktoś mnie obrazi lub wyśmieje, publicznie, przy innych osobach. Jestem z natury bardzo łagodnym człowiekiem, z dużą dozą współczucia, no muchy bym nie skrzywdził! I moją pierwszą reakcją na sytuację, gdy jestem przedmiotem żartu, ktoś się ze mnie śmieje, to jest takie niedowierzanie "Stary, ale dlaczego? Jak mi mogłeś to zrobić?", bo ja nigdy tak nie robię. Jako osoba wrażliwa biorę sobie takie rzeczy bardzo do siebie i to mnie boli, po prostu. Niektórzy nie znają cienkiej czerwonej linii, kiedy żart wejdzie za mocno, nie czują tego, nawet po dłuższej znajomości. A każdy tę linię ma gdzie indziej.

Potrafię np. odmówić spotkania w towarzystwie tylko dlatego, bo ktoś mnie w danym tygodniu zawiódł i będzie na tym spotkaniu. Nie mam ochoty wtedy przebywać z takimi osobami, znajdę sobie lepsze zajęcie. Szczególnie jeśli czuję, że nie będzie za bardzo okazji wyznać, co mi leży na sercu. Szkoda mi czasu dla osób, które nie mają go dla mnie. Można wtedy powiedzieć, że się na nich obraziłem, ale nie bez przyczyny.
Awatar użytkownika
Dżery
Intronek
Posty: 31
Rejestracja: 18 maja 2018, 21:07
Płeć: mężczyzna

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: Dżery »

@Kosa13 bardzo ładnie napisałeś, mogę się podpisać pod większością
raczej nie obrażam się (co to da?), unikam osób, których nie lubię
zwłaszcza nie lubię, gdy ktoś kogoś dręczy ku uciesze gawiedzi
tych, których to bawi zresztą też nie
Awatar użytkownika
ćma
Introwertyk
Posty: 110
Rejestracja: 23 lis 2016, 18:09
Płeć: kobieta
Enneagram: 5w4
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Śląsk

Re: Czy się obrażacie i o co?

Post autor: ćma »

Ja się nie obrażam, ale przejawiam dwa typy zachowań, które przez kogoś z boku mogą być odebrane, jako obrażanie się?

1. INFJ door slam - typowe dla typu INFJ "zatrzaśnięcie drzwi" za osobą, która zraniła lub okazała się głupia - mówiąc kolokwialnie.
2. Zamknięcie się w sobie, gdy ktoś zrani moje uczucia, wtedy po prostu mam ochotę być daleko od tej osoby.
Wszystko, co widzisz, to tylko perspektywa, wszystko, co słyszysz, to tylko opinia.
ODPOWIEDZ