Test na Iloraz Empatii.

Tutaj rozmawiamy o ogólnych kwestiach osobowości, typologiach osobowości, temperamentu; zamieszczamy testy osobowości.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2142
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Drim »

intbrun pisze: 16 mar 2024, 21:03 Granie w strzelanki i przelewanie wirtualnej krwi wcale nie leży tak daleko od oglądania na żywo pojedynku gladiatorów.
Rafael pisze: 17 mar 2024, 14:12 Te gry są koszmarne. Ja oczywiście w to nie gram, ale czasem zdarza mi się rzucić kątem oka jak ktoś to robi na smartfonie.
Trzeba żadnej wrażliwości nie mieć by tak się bawić. :shock:
Ale mój negatywny odbiór tego, to właśnie jest ta różnica pokoleń. ;)
Dla mnie to jest okropne, a dla młodych nie. Dlatego nie będę ich za to wykluczał z mojego kręgu,
Obecnie dostępnych jest wiele gier, w tym również takie które bawią się psychologią i emocjami, i wcale niewykluczone, właśnie te są najciekawsze.

Podczas obecnej rozgrywki w Symulatorze Zbrodni Wojennych (to kanadyjska gra, co wiele tłumaczy) jeniec wojenny posłużył mi jako dawca płuca dla kolonistki. Nie wiem czy Konwencje genewskie przewidują taką sytuację (przekładając ze świata wirtualnego, na nasz, rzeczywisty). Być może niektóre akty prawne wypadałoby unowocześnić.
Dawca po wybudzeniu się z narkozy prawdopodobnie nie miał zbyt wielu miłych myśli o mieszkańcach prowadzonej przezemnie osady, dodatkowo i tak miał cechę ultralojalny (nie w stosunku do mnie, w stosunku do bęcwałów którzy dali mu karabin, ubrali w pancerz, i wysłali oblegać moją kolonię) więc żadne przymilanie się i dyplomacja nie wchodziła w grę. Ostatecznie zachował swoje życie, według niektórych najwyższą wartość w życiu, bo po przeszczepie i odchorowaniu dałem mu prowiant na drogę i kazałem zjeżdżać. Mam nadzieję, że drugi raz go nie zobaczę, z jednym płucem pewnie ciężej będzie mu się mścić na mojej osadzie.
Kolonistka nowe płuco sobie chwali, biega po osadzie aż miło popatrzeć, pierwotne płuco utraciła w wyniku postrzału przez koleżankę. Prawdopodobnie sojuszniczy postrzał był moją winą, poustawiałem swoich żołnierzy zbyt blisko siebie, chociaż czasem tak sobie myślę, że postrzał był spowodowany zazdrością...
Otoż mam w osadzie pewnego kolonistę. Wielki artysta co w życiu rzeźby nie widział na oczy. Wielki rzemieślnik spod którego rąk uszyte koszule wychodzą z dopisanym przymiotnikiem: okropna jakość. Asceta, najwyraźniej powierzchowny, bo chociaż w wystroju owszem, chciałby mieć pokój wyposażony wyłącznie w łóżko i komodę, to w życiu uczuciowym bynajmniej!
Żonę ma, młodą i zdolną, ale romansuje z każdą kolonistą którą zobaczy na oczy! Trzy kochanki ma wpisane w zakładkę /relacje/. Każda jedna chce dzielić z nim łoże, a jak nie to modyfikator ujemny do samopoczucia.
Czasem wysyłam jego żonę na karawanę. Ona jest najlepszym strzelcem i ochroniarzem w kolonii. Podmieniam wtedy miejsce w łóżku małżeńskim z żony na kochankę. Prawdziwa telenowela! Czuje się wówczas jak jakiś herszt cuckoldów.
Winą za zaistniałą sytuację obarczam miejsce ulokowania kolonii. Tuż obok zaczyna się pustynia. Wpływy temperamentów południowych negatywnie odbijają się na dość swobodnym podejściu moich kolonistów do romantycznych relacji. Postawiłem im szachy, stół do bilarda i stół do pokera, mają teleskop i telewizor, mają prężnie rozwinięty browar, dobre wyżywienie, a nawet szafeczkę z czymś do noska, ale nie. Spódniczka, spódniczka! Barbarzyństwo. Dobrze, że statek kosmiczny jest na ukończeniu. Czekamy tylko na pierwsze opady śniegu i jazda.

Jednakże zanim zahibernujemy się w stalowo-uranowch kosmicznych trumienkach, a SI poprowadzi nasz statek na kurs ku zdecydowanie mniej nieprzyjaznej planecie, muszę rozwiązać dwa dylematy.

Podaje mojej kucharce silny narkotyk. Środek uśmierza porażenie mózgu które cóż, sam spowodowałem. Nie pytajcie, po prostu potrzebowałem kucharki.
Czy lepiej jest zostać w gronie przyjaciół, ale narazić się na ryzyko utraty życia? Odstawienie narkotyku powoduje silną psychozę, a w końcu śmierć. Niestety nie możemy zabrać wystarczająco dużo zapasu w podróż na następną planetę. Czy lepiej jest zostać z szafeczką pełną narkotyku, ale smutkiem w sercu spowodowanym, że ci z którymi dzieliło się tyle radosnych chwil, śluby i imprezki, rozrastanie kolonii, ostatecznie spakowali się i odlecieli na zawsze?

Drugi dylemat jest łatwiejszy. Po prostu muszę zaplanować samozniszczenie bazy aby moje zapasy nie wpadły w niepowołane ręce. Browar, szwalnie i spiżarnie będzie łatwo podpalić. Drewniana konstrukcja, drewniane szafki. Koszary, stołówka i fabryka niestety są wykonane głównie z kamienia.

---

Powyższe można rozpatrywać w kilku kategoriach. Tak, jest to zabawa w wirtualny dom lalek, uzależniona od własnego poczucia empatii czy poziomu wyobraźni, bo przecież można testować różne scenariusze i zadawać sobie to odwieczne pytanie: a co ja poczułbym gdybym znalazł się w analogicznej sytuacji? Nadawać de facto wirtualnym podmiotom cechy ludzkie.
Na stereotypową sugestię o odłożeniu klawiatury i wyjściu do ludzi na zewnątrz odpowiedź może być tylko jedna. Stereotypowy obraz gracza odbiega od rzeczywistości. Ubiegły rok miałem bardzo udany, ostatnio spotkałem się ze znajomymi i z rodziną, pytałem czy nie mają samotnej koleżanki przypadkiem, byłem w kinie na Diunie i czytałem książkę Diuna, do piwnicy wprowadziła mi się ciężarna kotka, a po odejściu mojego dziewiętnastoletniego kota w styczniu nie myślałem o braniu kolejnych (ba! o braniu jednego, pojedynczego, a wet mówi o potencjalnie trzech). Tak, dziękuje, u mnie wszystko w porządku.
Jednakże inny wątek chciałem poruszyć. Ja nie chce decydować o takich rzeczach w rzeczywistości. Nie chce decydować w rzeczywistości o tym który z moich znajomych ma otrzymać przeszczep płuca, kto z kim ma sypiać, a kto zostanie z tyłu podczas gdy reszta poleci, nie wiem, do Ameryki.
A zdaję sobie sprawę, że istnieje szansa, mam nadzieję, że niewielka, i przyjdzie mi decydować o takich rzeczach. Bo w tym narzekaniu, stereotypowym, mam nadzieję, na dzisiejszą młodzież i ich rodziców pomija się pewien kontekst. Niby temat o empatii, o zrozumieniu drugiego człowieka, a jednak pomija się rzeczywistość drugiego człowieka.

A co jeśli za kilka lub kilkanaście lat zaśpiewają nam piosenkę...

Dadzą nam koniki koreańskie, dadzą nam koniki koreańskie
i ostre siekiery, i ostre siekiery, na łby ruskie

W obliczu niepewnej przyszłości animowanie czasu dzieci przez rodziców jest w pewien sposób zrozumiałe. Rodzice chcą dać dzieciom dobre wykształcenie, pokazać, że zależy im na pokazaniu pełnej palety rzeczywistości. Wyrobić pozytywne wspomnienia. Wiele rzeczy nie było dostępnych za czasów waszej czy mojej młodości, albo były dostępne, ale nie każdy wiedział gdzie lub miał je w zasięgu finansowym.

---

Tak wiem, mogłem kupić płuco w sąsiedniej osadzie tubylców, przecież leżało na półce sklepowej, ale! Czy z etycznego punktu widzenia zakup płuca do przeszczepu jest aby usprawiedliwiony? Przecież nie wiem skąd to płuco pochodzi. Mogło zostać pobrane jakiemuś dzikusowi za karę, bo nieupoważniony zjadł zapasy galaretki z insektów przeznaczone dla zarządu, czy coś.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 647
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Rafael »

intbrun pisze: 19 mar 2024, 19:04 Mam mocne wrażenie że w zachodnich krajach dużo częściej spotykamy na ulicy ludzi z różnymi niesprawnościami, i w zasadzie w dowolnym wieku.
Je nigdzie za granicę teraz nie jeżdżę, ale od tych co jeżdżą też to samo słyszę. :)

Ale jak pisałem wcześniej - w ogóle mniej widać ludzi na wózkach, co niestety sugeruje smutny wniosek, że w większości siedzą w domach
Tak leża w domach, szczególnie Ci, którzy mieszkają w blokach bez windy, a takich jest w Polsce większość. Wiele też jest takich, które mają tylko jedną, a te bardzo często się psują. Zatem jest strach, że nie będzie jak do domu wrócić, całkiem uzasadniony. :(
Inni z kolei boją się wychodzić samemu lub się wstydzą. Tak jak mój ojciec. On potrafi chodzić, ale się przewraca. Powinien korzystać z chodzika, ale nie chce bo nie jest starym dziadem. Ma 84 lata, to faktycznie młodzieniaszek. ;)
Mama wcale nie lepsza, raz się przewróciła to złamała rękę. Ojcu póki co nic nie jest, ale on jest chłopak z wolskiej ferajny, to ma upadki dobrze wyćwiczone. Praktyka na podwórku przydaje się nawet na stare lata. ;)

Na moim osiedlu mieszka obecnie jakieś 6 tyś osób. Bloki są z windami i piękny park wkoło.
Stali mieszkańcy w większości starzy lub niepełnosprawni. O tej porze roku to ja nie spotykam żadnych spacerujących niepełnosprawnych na wózkach. Jestem jedyny. Wyjeżdżam na słońce i się opalam 1-2 godzin. Mógłby się ktoś dołączyć. Można by się poznać, ale gdzie tam wolą siedzieć w domu. To już taka ludzka mentalność, nietowarzyska i lękliwa. :jez:
Kiedyś to bym dowiedział się gdzie mieszkają, wyciągnął z domu i zorganizował grupę, ale teraz już nie to zdrowie na takie inicjatywy, :(
Ale zapewne elektryczny wozek jest dla większości nieosiągalny kosztowo, nie wspominając już np o takich zabawkach:
https://thenextweb.com/news/closer-look ...

Czegoś takiego to ja nawet jeszcze nie widziałem. Super wynalazek. :)
U nas to niektórych nawet na używany ręczny nie stać. Niestety tak wygląda. :(
Ja akurat wspominam odwrotnie - w podstawówce miałem mało czasu, bo chodziłem do muzycznej i grałem na instrumentach , gdy inni haratali w gałę
Tak znam to dobrze. Moja mama i jej siostra też chodziły do muzycznej. A ta druga jest niewiele starsza ode mnie więc wychowywaliśmy się razem tak jak rodzeństwo. Zatem wiem jak wyglądało jej życie. Z tym że one obydwie wcale na podwórko nie chodziły, przez co są zupełnie nieżyciowe i dziwne. :(
Miałem też w klasie kolegę, który chodził do szkoły muzycznej. Jednak on był bardzo fajny i lubiany. Świetnie grał w piłkę był też w moim zespole muzycznym, chodził na wszystkie imprezy i dyskoteki, bo lubił panienki z wzajemnością zresztą. Jednak na podwórku to tylko od czasu do czasu bywał, bo nie miał czasu. Ale wszyscy to rozumieli, zatem był akceptowany. :)
W tym czasie spora grupa kolegów 'z trzepaka' przenosiła się już podpierać budki z piwem.
To samo było u mnie. Niestety prawda była taka, iż ci, którzy cały dzień spędzali na podwórku byli najczęściej z rodzin patologicznych i dysfunkcjonalnych. Rodzice mało się nimi interesowali, a w domu dobrze im nie było, zatem szukali szczęścia na zewnątrz i czasem znajdowali. U nas było super. :hug:

W moim domu też unosiła się niezdrowa atmosfera, a grupa rówieśnicza dawała wsparcie, potem subkultury. Zresztą tą naszą paczkę myśmy właśnie "rodziną" nazywali. I wiele było w tym prawdy. :)

Potem poszedłem do dobrego liceum i miejsca już dla mnie wśród nich nie było. Wszyscy w zawodówkach. Zaczęli ostro pić, ćpać, konflikty z prawem też się zdarzały. Sami mnie do domu wyganiali, żebym się uczył i wyszedł na ludzi. I tu można ich pochwalić za wysoki poziom empatii, że potrafili się wczuć w moją sytuację. Lepiej ją rozumieli niż ja sam, bo ja chciałem dalej utrzymywać ten kontakt.
I tak nasze drogi się rozeszły. :(

Jedna z moich sympatii z podstawówki, gdy ja byłem w trzeciej licealnej miała już trójkę dzieci nie wiadomo z kim. Musiałem poszukać sobie nowego towarzystwa, ale już nigdy tak dobrze nie było jak wtedy.
Byliśmy niesamowicie zgrani. :hug:
Zresztą ona z z tą trójką dzieci z pewnością była dużo szczęśliwsza ode mnie w tym dobrym liceum.
Wiedzieliśmy to oboje bez słów. ;)
Na pewno taki Kubica nie doświadczył pewnych elementów dzieciństwa. Ale czy to go czyni jakoś upośledzonym, czy gorszym?
Nie wiem nie znam go.
Ja mogę tylko mówić tylko o tych, których znałem.
U nas w roczniku było około 90 osób z czego doliczyłem się tylko 4 takich, którzy na podwórko nie wychodzili wcale. Czasem zapraszali wybrane osoby do siebie. Ja znałem całą tę czwórkę nawet nieźle.
Dla jednego byłem najlepszym kolegą i chyba jedynym. Jedna z panienek zapraszała mnie regularnie, bo jej się podobałem. Też chyba byłem jedynym chłopcem w jej życiu wtedy. A swoją drogą to warta była grzechu , nie powiem. Jej mama krzywo patrzyła na tę znajomość, ale pracowała więc nie miała nad tym kontroli. :kiss:

Cała ta czwórka miała problemy relacyjne i emocjonalne, na tyle duże, że już wtedy potrafiłem je dostrzec. Zupełnie nie dogadywali się z rówieśnikami poza mną. Ale ja potrafiłem się porozumieć ze wszystkimi. Miałem wujków i ciocie psychoterapeutki, którzy mnie uczyli jak to należy robić.
Pomagałem od strony psychologicznej wszystkim w roczniku. :hug:
Ale czy nicnierobienie jest lepszym rozwiązaniem? I czy bilans empatii na pewno byłby pozytywny? Kariera za wszelką cenę? zdecydowanie nie. Empatia za wszelką cenę? nie jestem przekonany.
Trudne pytania zadajesz.
Moim zdaniem to zależy od osoby. Niektóre dzieci są ambitne już w przedszkolu. Chcą wszystko wygrywać.
Ja z takimi zawsze miałem problem, bo mi grupy rozbijały przez te swoje parcie na sukces i aspołeczność.
Nigdy nie byłem ambitny. Lubiłem swoje zainteresowania, święty spokój, harmonię i zgrane towarzystwo. :hug:
By coś takiego mogło zaistnieć, to potrzebny jest wysoki poziom zdrowej empatii, taki jaki był u nas na podwórku.




Drim pisze: 20 mar 2024, 1:04 Obecnie dostępnych jest wiele gier, w tym również takie które bawią się psychologią i emocjami, i wcale niewykluczone, właśnie te są najciekawsze.
Ja też słyszałem o takich, które pisane są specjalnie w celach terapeutycznych dla młodzieży i dzieci. Ale to są tylko eksperymenty na żywej psychice. Metody nie potwierdzone naukowo. :(
Moim zdaniem to ma tylko sens w przypadku pacjentów, których wirtualny świat całkowicie pochłonął i nie ma z nimi normalnego kontaktu na terapii. Taka gra mogła by być dla niego pomostem do świata żywych ludzi. Przejściowym środkiem pomocy. :)

Natomiast nie zaleca się stosowania gier do treningu umiejętności społecznych, ani nawet pośrednictwa internetu. To powinno się dziać w grupach w realu, bo podwórek już nie ma i naturalnie się to nie stanie. Młodzi sami się nie nauczą tak jak dawniej. Trzeba im w tym pomóc. A gry robią złą robotę, bo odciągają ludzi od spotkań na żywo. Są dla nich ciekawsze. Wolą grać.
Myśmy nie mieli wyboru. Były tylko dzieciaki na podwórku. :)

W temacie gier to ja nie chcę się wypowiadać, bo dla mnie to terra incognita.
Sam nigdy nie grałem. Czasem ktoś coś mi opowie tak jak Ty powyżej i cała moja wiedza na ten temat.
Podzieliłem się moimi emocjami na ten temat, na zasadzie odzwierciedlenia, ponieważ intbrun o tym wspomniał.
Moja silna funkcja Fe, zawsze dąży do nawiązania połączenia. W tym wypadku na zasadzie wspólnego postrzegania gier zawierających przemoc. :)

Dla mnie główne zło gier, filmów, seriali i innych podobnych fabuł, to fakt iż zabierają ludziom czas, który mogli by poświęcić na kontakty z innymi przedstawicielami własnego gatunku. I nie ważne jak empatyczne by one nie były zawsze będą to robić. :(
Ja niezmiennie wolę życie nad fikcję. Czego wszystkim życzę. :)

Choć z drugiej strony wiem, że wokół niektórych gier tworzą się społeczności ich fanów i to może sprzyjać kontaktom, interakcją się w realu.
Słyszałem kiedyś jak jeden młody człowiek zapoznał swoich najlepszych kolegów przy wspólnej zabawie jakąś grą. Teraz już dawno o niej zapomnieli, a spotykają się na płaszczyźnie towarzyskiej wspólnych wieloletnich więzi.
Nic tylko przyklasnąć. :brawo:
W obliczu niepewnej przyszłości animowanie czasu dzieci przez rodziców jest w pewien sposób zrozumiałe. Rodzice chcą dać dzieciom dobre wykształcenie, pokazać, że zależy im na pokazaniu pełnej palety rzeczywistości. Wyrobić pozytywne wspomnienia. Wiele rzeczy nie było dostępnych za czasów waszej czy mojej młodości, albo były dostępne, ale nie każdy wiedział gdzie lub miał je w zasięgu finansowym.
Tak jest zrozumiałe, co nie znaczy dobre w takiej skali, jak to często ma miejsce. Co innego jest, gdy dziecko spędzi na zajęciach dodatkowych 2 godziny w tygodniu, a czym innym, gdy 6 godzin dziennie.
A ta spirala się nakręca i nawet można zaobserwować pewną licytację rodziców między sobą, które z ich dzieci chodzi na więcej zajęć, to znaczy, że bardziej o nie dbają. To nie tędy droga. :(
Na szczęście ta świadomości się pojawia i myślę, że wkrótce wiele firm, które na dzieciach zarabiają będzie musiało poszukać źródła dochodu gdzie indziej. ;)

Dylematy graczy są mi zupełnie obce, jak byś podał jakieś przykłady z życia wzięte, to byłoby mi łatwiej się odnieść. :)
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
intbrun
Intro-wyjadacz
Posty: 413
Rejestracja: 27 sty 2021, 8:37
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Norwegia

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: intbrun »

Co do podwórek i ich braku, to tutaj Norwegia wydaje się, że została daleko 'w tyle'. Czytaj - dzieciaki wracają ze szkoły, rzucając przed drzwiami rower czy hulajnogę, plecak przez uchylone drzwi, i na trampolinę, albo inne huśtawki. Pod drodze zgarnąć dziecko sąsiada. Aż się miło patrzy i wspomina. O samym fakcie, że rano ścieżkami rowerowymi suną całe podstawówki, bez rodziców, należy chyba wspomnieć umyślnie. Zarówno uczenie samodzielności, jak i poziom bezpieczeństwa. Kierowcy którzy z daleka się zatrzymują, ale i te wszystkie maluchy karnie zsiadające z rowerków, żeby przeprowadzić na drugą stronę ulicy (jeśli akurat ścieżka rowerowa nie ma tunelu pod jezdnią, albo kładki nad, co jest całkiem często spotykanie zarówno przy szkołach, jak i przy większych skrzyżowaniach). Do tego wszystkie mają poubierane kamizelki lub odblaskowe kaptury na plecaki, żeby być dobrze widocznym. I w zasadzie można by skwitować, że to jest takie zupełnie normalne, gdyby nie fakt, że patrząc na przekrój samej tylko Europy wcale nie jest.
A i tak jest źle, bo w opublikowanym właśnie raporcie 'szczęśliwości' życia danym kraju Norwegia zaliczyła "doła" i spadła chyba o dwa miejsca (na 7me). No ale za to Polska awansowała o 4 w górę :)

Z tymi dziećmi, to chyba trochę jest tak, że właśnie dlatego, że pokolenie wychowujące się w poprzednim wieku było puszczone samopas, i często samodzielnie przedzierało się przez trudności dojrzewania, a potem tzw kariery, to teraz pewnie w nadopiekuńczy sposób próbuje nadrobić to dając wszystko swoim dzieciom. Z drugiej strony, ja pamiętam, że lubiłem mieć "zajęte" popołudnia, szczególnie jeśli te zajęcia, nawet jesłi w grupach, pozwalały mi na indywidualną pracę (tutaj te wszystkie lekcje języka, sporty czy granie muzyki bezproblemowo spełniały zadanie).
Tutaj nie ma złotego środka. Z punktu widzenia rodzica chyba wybrałbym jednak jakieś dodatkowe zajęcia niż ich brak, w myśl zasady, lepiej się nauczyć i nie potrzebować, niż potrzebować i nie umieć.

Na temat gier wypowiadać się nie będę, niespecjalnie lubię. I tak spędzam za dużo czasu przy kompie. Może za bardzo widzę to jak w matriksie, bity i bajty, dane. Więc nie potrafię się do końca wczuć w sztuczny świat, z empatią lub bez.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 647
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Rafael »

intbrun pisze: 20 mar 2024, 22:50 Co do podwórek i ich braku, to tutaj Norwegia wydaje się, że została daleko 'w tyle'.
Ja trochę znam Norwegię z końcówki lat 80tych. Jeździłem do wakacyjnej pracy na farmach w okolicach Oslo, tak ponad 100km, ale jak na ten kraj to blisko. Było dokładnie tak samo. Dzieci w każdym wieku jeździły do szkoły na rowerach niezależnie od pogody. W zimie podobno na nartach.
Farmy były porozrzucane w dużych odległościach od siebie, drogi żwirowe albo bezdroża. Czasem rower trzeba było prowadzić, Aby dotrzeć do szkoły potrzebowały godzinę lub więcej, ale radziły sobie znakomicie i były dużo bardziej dorosłe niż typowe nasze. :)
My w Polsce też oczywiście chodziliśmy sami, ale szkoła była blisko. To byłby straszny wstyd, gdyby rodzice przyprowadzili kogoś. Byłby nazywany mami synkiem. :oops:

Czytaj - dzieciaki wracają ze szkoły, rzucając przed drzwiami rower czy hulajnogę, plecak przez uchylone drzwi, i na trampolinę, albo inne huśtawki
Owszem znany i sprawdzony sposób, by nie zostać złapanym przez opiekunów i uwięzionym w domu. :ok:
Nie mój, bo ja chodziłem z kluczem na szyi, ale u kolegów widziałem. ;)
A i tak jest źle, bo w opublikowanym właśnie raporcie 'szczęśliwości' życia danym kraju Norwegia zaliczyła "doła" i spadła chyba o dwa miejsca (na 7me). No ale za to Polska awansowała o 4 w górę :)
To faktycznie spadła, kiedyś była w pierwszej trójce. :(
Z tymi dziećmi, to chyba trochę jest tak, że właśnie dlatego, że pokolenie wychowujące się w poprzednim wieku było puszczone samopas, i często samodzielnie przedzierało się przez trudności dojrzewania, a potem tzw kariery, to teraz pewnie w nadopiekuńczy sposób próbuje nadrobić to dając wszystko swoim dzieciom
Takie mają niektórzy motywacje. Dla sporej ilości osób to podwórkowe dzieciństwo, było dość traumatyczne.
Wiele zależało od szczęścia, czy ktoś trafił na dobre podwórka tak jak ja, czy nie. Choć trzeba przyznać, że ja się w dużym stopniu przyczyniłem do tego, że były przyjazne. :)
Z drugiej strony, ja pamiętam, że lubiłem mieć "zajęte" popołudnia, szczególnie jeśli te zajęcia, nawet jesłi w grupach, pozwalały mi na indywidualną pracę (tutaj te wszystkie lekcje języka, sporty czy granie muzyki bezproblemowo spełniały zadanie).
To chyba nietypowy byłeś jak na tamte czasy?
U nas to jeśli ktoś chodził to tylko raz dwa razy w tygodniu na dwie godziny. Najczęściej na piłkę nożną lub sztuki walki.
Ja te ostatnie trenowałem z kolegami, a wcześniej jako małe dziecko z ojcem. Nie potrzebowałem zajęć. Lubiłem wolność. Iść gdzie oczy poniosą. :)

Poza tym miałem wiele obowiązków, które mi kilka godzin dziennie zajmowały. Głównie stanie w kolejkach po deficytowe produkty, a także działka pracownicza, naprawy, których systematycznie krok po kroku się uczyłem, pranie, gotowanie i sprzątanie. To ciężkie czasy były. Ale dzień był długi i większość z tych rzeczy robiłem z koleżanką, która miała podobną sytuację w domu jak ja. Zatem musieliśmy wcześniej się usamodzielnić. ;)
Zatem moje rozumienie podwórka jest trochę inne niż ogólnie przyjęte. Nie są to tylko beztroskie zabawy.

Również obszarowo podwórko, to dla mnie znacznie więcej niż typowo. Praktycznie całe centrum Warszawy. Cztery parki, Domy Towarowe Centrum, Starówka, Wisła, górki na Dynasach, kilka hoteli, dom towarowy "Smyk", Dworzec Centralny, wszystkie okoliczne sklepy, kina, teatry, Poczta Główna, tramwaje i autobusy i można by tak długo jeszcze. To mój świat dzieciństwa penetrowany bez opieki dorosłych już od 6 roku życia. :)

To sam rozumiesz uroki życia wielkiego miasta ciągnęły bardziej niż jakieś tam zajęcia. Tu zawsze coś się działo, biło serce naszego kraju. A z drugiej strony było dość bezpiecznie. Nie przypominam sobie, by coś złego mnie spotkało. :swiety:
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2142
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Drim »

Rafael pisze: 20 mar 2024, 17:43 Natomiast nie zaleca się stosowania gier do treningu umiejętności społecznych, ani nawet pośrednictwa internetu. To powinno się dziać w grupach w realu, bo podwórek już nie ma i naturalnie się to nie stanie. Młodzi sami się nie nauczą tak jak dawniej. Trzeba im w tym pomóc. A gry robią złą robotę, bo odciągają ludzi od spotkań na żywo. Są dla nich ciekawsze. Wolą grać.
Nie-nauki (a sztuki, względnie rzemiosła) Społeczne i umiejętności powiązane to nie tylko twoja psychologia. Gry komputerowe mają zaletę większej imersyjności w porównaniu do klasycznych lekcji nauki języka obcego (a być może w przyszłości kultury, historii, a nawet literatury) i są polecane na podobnej zasadzie według której pokolenie moich nauczycieli polecało filmy i seriale.
Gry z dobrą lokalizacją potrafią osłuchać gracza językiem obcym, wprowadzać nowe słownictwo, wymuszać na graczu chęć pracy własnej związanej z tłumaczeniem, podobnie jak kiedyś robiły to seriale i muzyka.

Przykłady z życia wzięte.
Nauczycielka angielskiego zachwycona serialem Przyjaciele i oglądająca wspólnie ze mną poszczególne odcinki na DVD. Koleżanka tłumacząca sobie piosenki. Ja grający w Fallouta (gra ze stosunkowo większą ilością tekstu) ze słownikiem w rękach.

Sam poniżej wspominasz internetowe społeczności (podobne do naszego forum, ale z o wiele większym ruchem) poświęcone grom. To jest świetny przykład! Nie rozumiem czegoś w grze więc muszę napisać na forum pytanie, ale forum jest po angielsku, więc muszę wykonać pracę własną i napisać coś tak aby czytelnik zrozumiał, i przetłumaczyć jego odpowiedzi.
Naprawdę, to jest kopiuj-wklejka maturalnego napisz mail, list, ogłoszenie w języku angielskim zawierające takie i takie informacje. Świetnie.

Społeczności w których ja się obracam, obok angielskiego, coraz częściej używają języka rosyjskiego. Brakowało mi tego kiedy byłem w liceum. Środowiska alternatywnego do szkoły, w którym mógłbym korzystać z języka rosyjskiego.
Waszych czasów nie porównuje. Socjalizmowi przyświecały inne cele.

Nie wiem czy gry będą kiedyś wykorzystywane w psychoterapiach. Nie jest to mój przedmiot zainteresowania. Czytam tutaj o grze związanej z ADHD, ale o samym ADHD niewiele wiem, i nie wiem w jaki sposób to podsumować.
Autyzm raczej odpada.
Owszem jesteśmy pokoleniem, a już to młodsze tym bardziej, postfilmowym (growym), to medium odczytujemy najlepiej, ale to chyba jeszcze nie te czasy, nie ta technologia.
Rafael pisze: 20 mar 2024, 17:43 Dla mnie główne zło gier, filmów, seriali i innych podobnych fabuł, to fakt iż zabierają ludziom czas, który mogli by poświęcić na kontakty z innymi przedstawicielami własnego gatunku. I nie ważne jak empatyczne by one nie były zawsze będą to robić.
Bardzo ekstrawertyczne stwierdzenie (jak na forum introwertyków). My moglibyśmy powiedzieć na odwrót, że to ludzie nam zabierają czas który moglibyśmy spędzić sami ze sobą. Nie wiem czy to jest konflikt zainteresowań czy temperamentów, raczej temperamentów.
Rafael pisze: 20 mar 2024, 17:43 Tak jest zrozumiałe, co nie znaczy dobre w takiej skali, jak to często ma miejsce. Co innego jest, gdy dziecko spędzi na zajęciach dodatkowych 2 godziny w tygodniu, a czym innym, gdy 6 godzin dziennie.
A ta spirala się nakręca i nawet można zaobserwować pewną licytację rodziców między sobą, które z ich dzieci chodzi na więcej zajęć, to znaczy, że bardziej o nie dbają. To nie tędy droga. :(
Na szczęście ta świadomości się pojawia i myślę, że wkrótce wiele firm, które na dzieciach zarabiają będzie musiało poszukać źródła dochodu gdzie indziej. ;)
Pozazdrościć pomysłu i możliwości na 6 godzin zajęć pozalekcyjnych codziennie. Ja miałem połowę połowy połowy tego, ale i tak wiele skorzystałem.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 647
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Rafael »

Drim pisze: 21 mar 2024, 23:21 Gry z dobrą lokalizacją potrafią osłuchać gracza językiem obcym, wprowadzać nowe słownictwo, wymuszać na graczu chęć pracy własnej związanej z tłumaczeniem, podobnie jak kiedyś robiły to seriale i muzyka.
Temat jest o ilorazie empatii, a tego nie da się podnieść oglądając filmy, czy też grając w gry. To jest zupełnie jasne jest dużo badań na ten temat. Do tego są potrzebne kontakty na żywo, szczególnie u młodych osób. Nawet media społecznościowe się do tego nie nadają, choć wielu młodych próbuje te umiejętności w nich ćwiczyć. Nie wiem na ile świadomie, ale na pewno bezskutecznie. :(
Sam poniżej wspominasz internetowe społeczności (podobne do naszego forum, ale z o wiele większym ruchem) poświęcone grom.
Nie do końca mnie zrozumiałeś. Pisałem, że grupa ludzi poznała się przy jakiejś grze. A potem się dogadali i założyli prywatną grupę na Discord, aby sobie pogadać na bardzo osobiste tematy, o swoim życiu, problemach itp.
Następnie zorganizowali kilka spotkań w realu. A kolejnym krokiem było już wzajemne zapraszanie się do prywatnych domów i regularna znajomość w realu. :)

Bardzo ekstrawertyczne stwierdzenie (jak na forum introwertyków). My moglibyśmy powiedzieć na odwrót, że to ludzie nam zabierają czas który moglibyśmy spędzić sami ze sobą. Nie wiem czy to jest konflikt zainteresowań czy temperamentów, raczej temperamentów.
Wszystkie moje wypowiedzi w tym temacie należy czytać w kontekście ilorazu empatii, a ten jest proporcjonalny do ilości kontaktów towarzyskich, szczególnie w wieku rozwojowym. Jak ktoś ma ich mało to będzie miał niski iloraz.
Oczywiście nie jest to zależność liniowa. Ważna jest też jakość tych kontaktów. Gdy ktoś wychowywał się w środowisku osób z niskim EQ, to sam też statystycznie ma duże szanse na to samo. :(

Generalnie to wszystkie typologie są nienaukowe, łącznie z podziałem na introwertyzm i ekstrawertyzm. Do tej pory brak jest definicji introwertyzmu i jednoznacznych kryteriów różnicujących między intro i ekstra.
Zatem jest to tylko taka zabawa, którą ja osobiście bardzo lubię, podobnie jak MBTI i enagram, a w dzieciństwie astrologię, Służąca zaspokojeniu potrzeby porządkowania chaosu. ;)

A w ramach tej zabawy przyjmuje się że introwertycy (kto to taki?) mają niższe EQ, ze względu właśnie na mniejszą ilość kontaktów społecznych. Co ma sens, bo empatia nie jest cechą, a umiejętnością, którą trzeba przez całe życie ćwiczyć, by pozostała na wysokim poziomie.
Znam ludzi, u których z jednego testu wychodzi introwertyzm, a z innego ekstrawertyzm. Zatem trudno ich zakwalifikować do którejś z tych grup, co pokazuje, że testy mają różne kryteria i ocena jest niejednoznaczna. Jak dodrze pójdzie, to i u mnie tak wkrótce będzie ze względu na położenie graniczne tej cechy.

A co do mnie osobiście to według kryteriów zawartych w testach (psychozabawy) zawsze wychodzi mi obecnie introwertyzm, choć z tendencją spadkową w ciągu ostatnich 2 lat.
Ostatnio z jakiegoś wyszło mi:
introwertyzm 54%
ekstrawertyzm 46%
Zatem można powiedzieć że w strefie pogranicznej.

Również mój obecny typ MBTI: ISFJ jest uznawany za najbardziej ekstrawertyczny i towarzyski wśród introwertyków. Często dużo bardziej od niejednego ekstrawertyka. ;)
Jako dzieciak i nastolatek byłem bardzo silnie ekstrawertyczny.
W ciągu całego życia miałem następujące typy osobowości w kolejności: ENFP, ESFJ, ESFP, ISTP, ISFJ.

U wielu osób MBTI się zmienia. Znam takich obecnie całkiem sporo, gdyż jestem na wielu grupach MBTI.
Osobowość jest pojęciem dynamicznym. Takie jest stanowisko nauki na ten temat. U niektórych ta dynamika jest większa, a u niektórych mniejsza. Są osoby, u których typ MBTI przez całe życie jest taki sam. Różnie bywa.

Mój introwertyzm wywołany jest przez czynniki zewnętrzne, pogłębiającą się wraz z wiekiem wielochorobowość i niepełnosprawność oraz idącą za nimi izolację towarzyską.
Większość niepełnosprawnych jest testowanych jako introwertyczni, bo niby jacy mają być, skoro leżą sami w domu. Pół biedy, gdy potrafią się posługiwać internetem i mają dzięki temu otwarte okno na wirtualny świat, niestety wielu jest również cyfrowo wykluczonych. :(
Pozazdrościć pomysłu i możliwości na 6 godzin zajęć pozalekcyjnych codziennie. Ja miałem połowę połowy połowy tego, ale i tak wiele skorzystałem.
No cóż znaczna część z tego to korepetycje, a na to pomysłów tak wiele nie trzeba. Ci co uczęszczają do szkoły muzycznej plus ćwiczenia w domu, też tyle mają. Znam osoby, które chodzą na jeszcze więcej niż 6 godzin. Wracają do domu późnym wieczorem.
Są też wolontariaty, na które środki finansowe nie są potrzebne. Wiele młodzieży uczy się 3 języków, po dwie godziny w tygodniu. Trzeba w tym rachunku też uwzględnić czas na dojazd, który również bywa długi(korki). Jak się to wszystko policzy to 6 godzin wyjętych z dnia to całkiem typowe teraz.
A są jeszcze inne prace domowe ze szkoły i z zajęć dodatkowych i koniec końców nie ma czasu na kontakty towarzyskie to i empatia niska. Inaczej być nie może. :(

Języki, a empatia?
Same w sobie na pewno nie pomogą. Ale jeśli ktoś uczy się ich po to by nawiązać kontakt z innymi to oczywiście na plus.
Im więcej kontaktów tym wyższe EQ, a te z przedstawicielami innych kultur mogą być szczególnie rozwijające.
Mam jedną koleżankę tutaj w Warszawie, która pracuje w firmie, gdzie jest jedyną Polką. Porozumiewa się wyłącznie po angielsku.

Ale może też być sytuacja odwrotna, starszej osoby mieszkającej w wiosce daleko od szosy, która nie ma żadnych kontaktów z cudzoziemcami i znajomość języka w podwyższeniu empatii jej nie pomoże.
Mnie też raczej nie pomaga. Mam powierzchowne kontakty z sąsiadami po angielsku plus na grupach w internecie, ale to ostatnie się nie liczy, bo w internecie EQ się nie da powiększyć.

Uczę się też języków starożytnych greckiego i hebrajskie biblijnego. Te na empatię nie mają żadnego wpływu. :(
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2142
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Drim »

Rafael pisze: 22 mar 2024, 17:19 Generalnie to wszystkie typologie są nienaukowe,
albowiem Nie-nauki Społeczne to nie są nauki, owszem wykorzystują metody naukowe (wybiórczo), ale bliżej im do sztuki lub rzemiosła, a mówiąc łopatologicznie, do filozofii.
Rafael pisze: 22 mar 2024, 17:19 łącznie z podziałem na introwertyzm i ekstrawertyzm. Do tej pory brak jest definicji introwertyzmu i jednoznacznych kryteriów różnicujących między intro i ekstra.
Nigdy nie miałem z tym problemu, wystarczy przetłumaczyć termin z łaciny na język polski.
Rafael pisze: 22 mar 2024, 17:19 Również mój obecny typ MBTI: ISFJ jest uznawany za najbardziej ekstrawertyczny i towarzyski wśród introwertyków. Często dużo bardziej od niejednego ekstrawertyka. ;)
Jako dzieciak i nastolatek byłem bardzo silnie ekstrawertyczny.
W ciągu całego życia miałem następujące typy osobowości w kolejności: ENFP, ESFJ, ESFP, ISTP, ISFJ.
U wielu osób MBTI się zmienia. Znam takich obecnie całkiem sporo, gdyż jestem na wielu grupach MBTI.
Osobowość jest pojęciem dynamicznym. Takie jest stanowisko nauki na ten temat. U niektórych ta dynamika jest większa, a u niektórych mniejsza. Są osoby, u których typ MBTI przez całe życie jest taki sam. Różnie bywa.
Przekładając na język naukowy. Masz linijkę. Linijka nie ma podziałki, albo ma podziałkę ale niezdefiniowaną w żaden sposób (czy jest w takim razie linijką?), i nic nie można nią zmierzyć, ale i tak używasz tej linijki do odmierzania ludzkich osobowości (nawet pomimo, że odpowiedź znasz dość dobrze - osobowość, temperament, charakter jest niemierzalny).
Rafael pisze: 22 mar 2024, 17:19 A są jeszcze inne prace domowe ze szkoły i z zajęć dodatkowych i koniec końców nie ma czasu na kontakty towarzyskie to i empatia niska. Inaczej być nie może. :(
Zaraz, ostatecznie społeczeństwo jest mniej czy bardziej empatyczne porównując do stu lat wstecz? Ok, do pięćdziesięciu lat wstecz jeśli chcesz trzymać się osobistych doświadczeń.
Ja wiem, że w tym temacie był wyprysk autystów, ale to jest max 1-2% ogółu społeczeństwa.
Rafael pisze: 22 mar 2024, 17:19 Języki, a empatia?
Same w sobie na pewno nie pomogą. Ale jeśli ktoś uczy się ich po to by nawiązać kontakt z innymi to oczywiście na plus.
Im więcej kontaktów tym wyższe EQ, a te z przedstawicielami innych kultur mogą być szczególnie rozwijające.
Mam jedną koleżankę tutaj w Warszawie, która pracuje w firmie, gdzie jest jedyną Polką. Porozumiewa się wyłącznie po angielsku.
Przyznałbym ci rację bo być może rzeczywiście fakt wychowywania się w rodzinie typowo ekstrawertycznej, dodatkowo ucząc się większej liczby języków obcych niż moi rówieśnicy (a w tym posiadając większą ilość nauczycieli ów języków), posiadając samozaparcie do nauki, wpłynął na stosunkowo wysoką umiejętność empatii u nastawionego dość introwertycznie mnie, ale
Ja nie do końca jestem przekonany czy umiejętność empatii ostatecznie zakwalifikujemy do umiejętności typowo introwertycznych czy typowo ekstrawertycznych.
Empatia wydawałoby się wymaga od nas wykonania pracy własnej, z własnym umysłem, aby móc się wczuć w drugą osobę i sytuację.

Uwypuklasz rolę kontaktu z drugim człowiekiem w kształtowaniu umiejętności empatii (dość stanowczo i zdecydowanie), ale chciałbym zapytać, a co z książkami? Najważniejszym z dostępnych nam nośników danych.
W jaki sposób postrzegasz czytanie literatury (różnej, to ważne) w kształtowaniu umiejętności związanych z postrzeganiem i zrozumieniem drugiego człowieka?
Rafael pisze: 22 mar 2024, 17:19 Uczę się też języków starożytnych greckiego i hebrajskie biblijnego. Te na empatię nie mają żadnego wpływu. :(
Być może używane wśród językoznawców określenie - języki martwe, języki wymarłe - rozjaśni trochę twoje wątpliwości.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 647
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Rafael »

Drim pisze: 22 mar 2024, 19:33 Nigdy nie miałem z tym problemu, wystarczy przetłumaczyć termin z łaciny na język polski.
Ja też dwa lata temu jeszcze nie miałem z tym problemu, ale się zmieniłem i mam.
Zresztą już kilka osób mówiło mi, że robię się coraz bardziej ekstrawertyczny, zatem coś w tym jest. Co nietypowe bo na stare lata odwrotny proces większości się przydarza. ;)
Przekładając na język naukowy. Masz linijkę. Linijka nie ma podziałki, albo ma podziałkę ale niezdefiniowaną w żaden sposób (czy jest w takim razie linijką?), i nic nie można nią zmierzyć, ale i tak używasz tej linijki do odmierzania ludzkich osobowości (nawet pomimo, że odpowiedź znasz dość dobrze - osobowość, temperament, charakter jest niemierzalny).

Coś w tym jest, a na pewno ciekawa metafora. :)
Zaraz, ostatecznie społeczeństwo jest mniej czy bardziej empatyczne porównując do stu lat wstecz? Ok, do pięćdziesięciu lat wstecz jeśli chcesz trzymać się osobistych doświadczeń.

Trudno powiedzieć w jednych aspektach bardziej, a w innych mniej. :facepalm:

Choć moim zdaniem głównym czynnikiem zwiększającym empatię jest coraz większa odległość od wojny i tego co się działo bezpośrednio po niej oraz zawieszenie poboru do zasadniczej służby wojskowej.

A zmniejszającym zanikanie kontaktów społecznych w realu oraz gospodarka oparta na pieniądzu. W socjaliźmie liczyły się znajomości. To sprzyjało budowaniu sieci społecznych. Teraz jak ktoś ma dużo pieniędzy, nie potrzebuje empatii. Kupi sobie wszystko.

Jak mówi przysłowie kapitalistów:
"Kiedy bieda wchodzi drzwiami, miłość ucieka oknem."
Jak ja to dobrze znam. :( :cry:
Ja nie do końca jestem przekonany czy umiejętność empatii ostatecznie zakwalifikujemy do umiejętności typowo introwertycznych czy typowo ekstrawertycznych.
Ja również, nie tylko dlatego, że trudno określić kto jest introwertykiem, a kto ekstrawertykiem.
Ta hipoteza zakłada, że każdy introwertyk spędza w okresie rozwojowym większość czasu w pojedynkę, a to nie jest prawdą, bo różnie się życie układa. ;)

Czasem może nie mieć warunków do tego i chciał nie chciał musi być w towarzystwie. :(
Gdybym miał młodszą siostrę introwertyczkę nie miała by szans na samotność.
U moich rodziców codziennie byli goście. Mamy w jej pokoju, ojca w jego, a mieszkanie było dwupokojowe. O czymś takim jak odrabianie lekcji nie było mowy.
Ja bym ją zabierał w wiele miejsc ze sobą, tak samo jak robiłem z dziewczynką, którą z mamą wychowywaliśmy, po śmierci jej matki. Ona też była introwertyczna, ale jednak dawała się namówić, choć czasem musiałem się długo starać. Zresztą być może o tej jej też częściowo chodziło bym się starał. ;)
Empatia wydawałoby się wymaga od nas wykonania pracy własnej, z własnym umysłem, aby móc się wczuć w drugą osobę i sytuację.
Czasem tak, a czasem nie. Z punktu widzenia pracy, wysiłku empatię dzielimy na naturalną i wyuczoną.

Ta pierwsza kształtuje się w trakcie właściwej socjalizacji w kolejnych oknach rozwojowych i późniejsze jej stosowanie odbywa się w sposób nieświadomy, intuicyjny i co najważniejsze bez wysiłkowy.

Drugą nabywa się później w sposób świadomy z książek, kursów i codziennego życia poprzez obserwację. Ale to tylko potencjał zgromadzonej wiedzy i doświadczenia. Jego realizacja wymaga praktyki, interakcji z innymi osobami, która wiąże się z wysiłkiem, czasem większym, czasem mniejszym zależy od osoby. Po latach ta codzienna żmudna praca może ukształtować empatyczne, nawyki, ale jednak nie będą nigdy one tak spontaniczne i naturalne jak w przypadku tej pierwszej.
Choć muszę przyznać, że spotkałem kilka osób o świetnych o umiejętnościach aktorskich, które potrafiły stosować w praktyce tą wyuczoną prawie niezauważalnie. ;)

Każdy z nas jest kombinacją tych dwóch powyższych. W jakim stopniu to już niech sobie sam odpowie.

Ten podział może też częściowo tłumaczyć hipotezę mówiącą, iż introwertycy w kontaktach społecznych męczą się szybciej niż ekstrawertycy. To kryterium stosowane jest w wielu testach do rozróżnienia między nimi.
I faktycznie wiele osób introwertycznych to potwierdza. Chyba jest nawet na forum taki temat.
Uwypuklasz rolę kontaktu z drugim człowiekiem w kształtowaniu umiejętności empatii (dość stanowczo i zdecydowanie), ale chciałbym zapytać, a co z książkami? Najważniejszym z dostępnych nam nośników danych.
W jaki sposób postrzegasz czytanie literatury (różnej, to ważne) w kształtowaniu umiejętności związanych z postrzeganiem i zrozumieniem drugiego człowieka?
W sumie to już trochę wspomniałem o tym powyżej. Książki mogą dostarczyć wiedzy ogólnej jak postępować w danym typie sytuacji, ale niestety życie jest bardziej skomplikowane od nawet najmądrzejszej książki. A empatia to przede wszystkim kontekst. Wiadomo, że w ogólnym podejściu należy być miłym i uprzejmym i w większości przypadków to się sprawdza. :hug:

Ale są też sytuację, gdzie przemoc jest zachowaniem empatycznym. :pac:
Kiedyś na jednej z imprez miałem okazję ratować gościa, który chciał skoczyć przez okno. Odepchnąłem go i założyłem chwyt transportowy, ktoś inny zadzwonił po karetkę.
Dlatego ja niezmiennie od dziecka uważam, iż pewne elementy sztuk walki są istotnym elementem treningu umiejętności społecznych. Ojciec uczył mnie odkąd pamiętam. Potem trenowałem z kolegami. I bardzo się przydało.

Może to taki banalny przykład, ale niektóre konteksty są dużo bardziej skomplikowane i wymagają dużego wyczucia, by zachować się właściwie mając na myśli perspektywiczne dobro drugiego człowieka, a nie tylko chwilową jego przyjemność.
Nadmierne rozpieszczenie dzieci też nie jest empatyczne, ale co w danej sytuacji jest nadmierne a co nie jest, to tylko naturalna empatia może podpowiedzieć.
Bywa na myślenie nie ma czasu, wydarzenia są zbyt dynamiczne. :jump:
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 866
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Agon »

Kod: Zaznacz cały

Your score was 31 out of a possible 80.

Scores above 30 are generally not indicative of an Autism Spectrum disorder.

Higher scores indicate greater levels of empathy.
Test dość subiektywny i brakowało mi w nim całkowicie neutralnych odpowiedzi.

Co do wątku z weganizmem i rzekomym cierpieniem roślin, to chciałbym zauważyć, że jedzenie mięsa to wspieranie hodowli zwierząt, które zjadają znacznie więcej roślin niż weganie. Wspominam o tym choć sam nie jestem weganinem, ani wegetarianinem. Uważam, że jest z tym zbyt dużo problemów np. wegańska dieta u rozwijającego się dziecka mogłaby się dla niego źle skończyć, problem karm dla zwierząt jak psy i koty (czy konsekwentny weganin powinien w ogóle mieć zwierzęta, skoro aby je karmić musiałby przyczyniać się do zabijania innych zwierząt na karmę). Są też plusy liczne ograniczania hodowli zwierząt, a wśród nich takie jak spadek ryzyka zoonoz (czyli chorób przenoszonych przez zwierzęta np. koronawirus prawdopodobnie by się nie rozprzestrzenił gdyby nie to, że są hodowle zwierząt), spadek ryzyka oporności bakterii na antybiotyki, no i te wszystkie kwestie związane ze zdrowiem (mięso, a nowotwory i choroby układu sercowo-naczyniowego) i klimatem.

Wracając do empatii, to uważam, że wbrew pozorom jest ona mocno powiązana z inteligencją logiczną. Jest jej uzupełnieniem o pewne praktyczne i emocjonalne aspekty, wymaga rozwijania wyobraźni i stawiania siebie w pozycji innej osoby, a na wyższych poziomach uwzględnienia różnic w temperamecie, charakterze, upodobaniach innych osób np. zasada nie czyń drugiemu co tobie niemiłe jest pewną podstawą, ale są od niej wyjątki wynikające np. z temperamentu właśnie. Przykładowo dla introwertyka niemiła byłaby niezapowiedziana impreza, ale jeśli ma on kolegę ekstrawertyka, to prawdopodobnie ten ekstrawertyk bardzo by się z takiej imprezy ucieszył, więc proste postawienie się jedynie w czyjejś sytuacji bez uwzględniania temperamentu to za mało. Bez empatii ciężko byłoby ludziom rozwinąć teorię umysłu.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 647
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Rafael »

Agon pisze: 29 mar 2024, 13:42 problem karm dla zwierząt jak psy i koty (czy konsekwentny weganin powinien w ogóle mieć zwierzęta, skoro aby je karmić musiałby przyczyniać się do zabijania innych zwierząt na karmę).
Ja nie mam, ale nie tylko z powodu karmy. :) Generalnie to uważam, iż jest to wbrew naturze udomawiać zwierzęta dla przyjemności człowieka i uzależniać je od jego łaski i nie łaski. :(
zasada nie czyń drugiemu co tobie niemiłe jest pewną podstawą,
To takie minimum, żeby dostać 30 punktów z testu. :)
Przykładowo dla introwertyka niemiła byłaby niezapowiedziana impreza, ale jeśli ma on kolegę ekstrawertyka, to prawdopodobnie ten ekstrawertyk bardzo by się z takiej imprezy ucieszył, więc proste postawienie się jedynie w czyjejś sytuacji bez uwzględniania temperamentu to za mało.
Właśnie dlatego zrozumienie różnic między ludźmi i umiejętność ich dostrzeżenia jest bardzo istotna z punktu widzenia empatii. :)
Zarówno tych podstawowych między ekstrawertykami i introwertykami, na początek. Ale również tych drobniejszych przez większość ludzi niedostrzeganych, o których mówią bardziej szczegółowe typologie jak MBTI, enagram, czy nawet wyśmiewana przez wielu astrologia. :)

I nie chodzi tu segregowanie ludzi według znaków zodiaku, czy szesnastu typów osobowości, bo to akurat empatii nie służy, ale umiejętność identyfikacji cech osobowości i zachowań u poszczególnych ludzi, co wcale takie oczywiste nie jest szczególnie dla młodych ludzi, którzy często myślą, że wszyscy są, w większym lu mniejszym stopniu, tacy sami jak oni. :(

Oczywiście można to samo nawet lepiej osiągnąć czytając naukowe książki z psychologii, ale to nie jest lektura dla większości młodzieży. Znacznie łatwiej im będzie posłuchać na youtube opis typu osobowości dziewczyny, która im się podoba i w ten sposób dowiedzieć się, iż obiekt marzeń i westchnień ma zupełnie inne cechy i zachowania od dotychczas poznanych i by go zdobyć trzeba je brać pod uwagę. :serce:

Pamiętam w podstawówce zawsze pytałem się dziewczyny, która mi się podobała jaki ma znak zodiaku (wtedy astrologia była modna), a potem czytałem bardzo wnikliwie opisy i starałem się w miarę możliwości swoje starania do nich dostosować. :hug:
Nie twierdzę, że wszystko się zgadzało, ale z czasem, ponieważ miałem tych sympatii całkiem sporo, znałem już cały zodiak na pamięć i na wyrywki. Nauczyłem się w ten sposób wielu ludzkich, cech, zachowań, upodobań, które potrafiłem identyfikować u poszczególnych osób niezależnie od ich znaków zodiaku, które z czasem stały się dla mnie zbędne, gdyż zrozumiałem, iż każda osoba jest unikalna w całym swoim bogactwie osobowość, preferencji i ekspresji.
I to właśnie była jedna z moich młodych ścieżek prowadzących do empatii. :)
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 866
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Agon »

Rafael pisze: 29 mar 2024, 17:27 Generalnie to uważam, iż jest to wbrew naturze udomawiać zwierzęta dla przyjemności człowieka i uzależniać je od jego łaski i nie łaski. :(
No nie wiem, zwierzęta nie czują się jakoś przez to uprzedmiatawianie przez człowieka tzn. one nie rozumują w kategoriach ludzkiej godności. Odnoszą natomiast wiele korzyści poprzez życie z człowiekiem, no i nie jest to raczej wbrew naturze bo po pierwsze taka współpraca istniała już od prehistorii, a po drugie nie tylko między człowiekiem, a zwierzętami tak jest, ale też pomiędzy różnymi zwierzętami np. mrówki i mszyce. Za to za nieetyczne można uznać tworzenie przez człowieka ras psów i kotów, które często cierpią na różne choroby genetyczne.
Rafael pisze: 29 mar 2024, 17:27
zasada nie czyń drugiemu co tobie niemiłe jest pewną podstawą,
To takie minimum, żeby dostać 30 punktów z testu. :)
Myślę, że osoby z wynikiem poniżej 30 pewnie też w większości rozumieją tę zasadę. Ogólnie ten test momentami miał dość dziwne pytania np. o podążanie za trendami w modzie - takie pytanie moim zdaniem raczej badałoby konformizm/nonkonformizm niż empatię/brak empatii. Inne pytania też były od czapy np. były takie co bardziej pasowały do rozróżniania czy ktoś woli planować czy nie. Generalnie bardzo dziwny test.
Rafael pisze: 29 mar 2024, 17:27I nie chodzi tu segregowanie ludzi według znaków zodiaku, czy szesnastu typów osobowości, bo to akurat empatii nie służy, ale umiejętność identyfikacji cech osobowości i zachowań u poszczególnych ludzi, co wcale takie oczywiste nie jest szczególnie dla młodych ludzi, którzy często myślą, że wszyscy są, w większym lu mniejszym stopniu, tacy sami jak oni. :(
No te wszystkie typologie osobowości to taki miecz obusieczny, może pomagać zrozumieć innych, ale może też doprowadzić do kolejnego dzielenia ludzi na plemiona.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 647
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Rafael »

Agon pisze: 29 mar 2024, 18:22 Myślę, że osoby z wynikiem poniżej 30 pewnie też w większości rozumieją tę zasadę.
Tylko pytanie, czy stosują w praktyce, bo samo zrozumienie to zdecydowanie zbyt mało. :(
Ogólnie ten test momentami miał dość dziwne pytania np. o podążanie za trendami w modzie - takie pytanie moim zdaniem raczej badałoby konformizm/nonkonformizm niż empatię/brak empatii. Inne pytania też były od czapy np.
To nie jest psychozabawa tylko test wykorzystywany w praktyce klinicznej, a z tego wynika, że nie jest przeznaczony do wypełnienia przez pacjenta samodzielnie. ;)

Powinno wyglądać to tak, iż pacjent dostaje arkusz do wypełnienia, a psycholog siedzi obok i służy wyjaśnieniami dotyczącymi niezrozumiałych pytań. Gdy skończy... test trafia do psychologa i najczęściej na kolejnym spotkaniu jest szczegółowo omawiany z pacjentem. Do każdego z testów jest dołączana obszerna instrukcja dla diagnosty.
Ta drugie spotkanie ma służyć sprawdzeniu wiarygodności testu i poszerzeniu go o dodatkowe pytania z instrukcji.
Generalnie można powiedzieć, że test to jakieś 50% procent diagnozy, a reszta to ta druga rozmowa, a czasem i trzecia.

Każdy z testów klinicznych zawiera tak zwane pytania kontrolne, sprawdzające wiarygodność odpowiedzi pozostające w jakiejś sensownej proporcji do całości, powiedzmy 5%-10%. Chodzi w nich o to by pacjent, nie będący specjalistą nie zorientował się jaki jest związek pytania z tematem.
Jeśli większość z pytań kontrolnych jest sprzeczna z tymi podstawowymi uznajemy test za niewiarogodny. Powodem może być próba manipulacji ze strony pacjenta lub fakt iż nie jest on w stanie rozwiązać tego testu prawidłowo ze względu na przejściową lub stałą niesprawność typu choroba psychiczna, somatyczna lub umysłowa. :(

A jeśli chodzi o wspomniane przez Ciebie pytanie, to jest z tych, które wymaga właśnie dodatkowego wyjaśnienia, czy to w trakcie wypełniania, gdy pacjent zapyta, czy później podczas drugiej rozmowy.
Jego celem jest badanie naturalnej empatii. Osoby, które ją posiadają zawsze będą starały się utrzymywać połączenie z grupą w której przebywają również w sferze mody obowiązującej w danej społeczności, szczególnie to widać w subkulturach. :)

Ja byłem kiedyś punkiem i później rasta to oczywiście ubierałem się tak jak inni. I zapewniam Cię, że nie miało to nic wspólnego z konformizmem. Celem było uzyskanie jedności uczuć, poglądów i wyglądu zewnętrznego, całości człowieka. Budowanie wspólnej tożsamości zbiorowej. A takie działania pozwalają poczuć w spontaniczny sposób innych, a to właśnie jest ta naturalna empatia kiedy czujemy innych tak jak siebie samych. I żadna nauka tego nie zastąpi. Kto był i doświadczył ten wie. :)

Obecnie trudno jest mówić o czymś takim jak jednolita moda dla wszystkich. Każde środowisko ma swoją, określającą je i wyróżniającą od otoczenia. Często jest zmienna, choć nie zawsze. Kody ubraniowe wyznań religijnych mogą pozostawać przez wieki stałe.

Generalnie w tym pytaniu chodzi o utrzymywanie empatycznego związku z grupą, którego zewnętrznym wyrazem jest moda.
Dla mnie to akurat jest oczywiste, bo zawsze taki byłem. Już w przedszkolu chciałem mieć takie same ubranko, jak dzieci, które lubiłem, by w ten sposób być bliżej nich, lepiej je odczuwać. :hug:
No te wszystkie typologie osobowości to taki miecz obusieczny, może pomagać zrozumieć innych, ale może też doprowadzić do kolejnego dzielenia ludzi na plemiona.
To już zależy od człowieka. Są tacy co wszędzie znajdą dla siebie coś dobrego. Wezmą to co im pomaga w rozwoju, a to co złe odrzucą. I ja właśnie do takich od dziecka należę. Dlatego typologie nigdy mi nie zaszkodziły, ułatwiły natomiast zrozumienie zarówno siebie jak i innych. :)

Są jednak i tacy, którzy wezmą to co najgorsze. Podzielą się klany i innych będą nie lubić. Jak to bywa choćby z religiami, które mogą sprzyjać rozwojowi empatii dla tych co wezmą z nich dobro, a mogą też prowadzić do wojen.

Generalnie nastolatki mają dużą potrzebę znalezienia jakiejś grupy z którą mogłyby się utożsamiać.
Może to być fun club jakiegoś zespołu, kibicowanie drużynie piłkarskiej, wspólnota religijna lub typ osobowości.
Na facebook`u lub discordzie można znaleźć wiele takich grup skupionych wokół idei własnego typu osobowości MBTI.
I co ciekawe najliczniejsze i najaktywniejsze są te introwertyczne na czele z INTJ, INTP, INFJ, INFP.
Sensoryczne dużo mniej reprezentowane.

A na naszym forum skupiającym się wokół typu intro pierwsza czwórka to: INTJ, INFJ, INTP, INFP, czyli bardzo podobnie.
viewtopic.php?t=195
Kto z nowych użytkowników jeszcze nie wypełnił ankiety, to zapraszam. :)
Chyba rozumie się bez słów, że to forum, też może służyć rozwojowi empatii podobnie jak inne grupy skupione wokół typologii.
Ale to już zależy od użytkownika, czy skorzysta, czy nie. :)
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 866
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Agon »

Rafael pisze: 30 mar 2024, 18:55 Tylko pytanie, czy stosują w praktyce, bo samo zrozumienie to zdecydowanie zbyt mało. :(
Wystarczy rozumieć konsekwencje łamania tej zasady. Generalnie w społeczeństwie rozwiniętym w którym mamy nadmiar dóbr i w miarę przewidywalne środowisko, wzajemne relacje mają zwykle charakter gry o sumie dodatniej i w takim świecie opłaca się współpracować z innymi, a nawet opłaca się wybaczać błędy, tutaj jest to wyjaśnione https://www.edukator.pl/tik_edukator/za ... index.html
Poza tym reguła "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe" to nie tylko kwestia empatii, ale też etyki, prawa, moralności i różnych wpojonych nam zasad.
Nie zakładałbym z góry, że osoby z wynikiem tego testu poniżej 30 punktów nie będą się do tego stosować, tak samo jak nie zakładałbym z góry, że osoby z wysokim wynikiem będą.
Rafael pisze: 30 mar 2024, 18:55A jeśli chodzi o wspomniane przez Ciebie pytanie, to jest z tych, które wymaga właśnie dodatkowego wyjaśnienia, czy to w trakcie wypełniania, gdy pacjent zapyta, czy później podczas drugiej rozmowy.
Jego celem jest badanie naturalnej empatii. Osoby, które ją posiadają zawsze będą starały się utrzymywać połączenie z grupą w której przebywają również w sferze mody obowiązującej w danej społeczności, szczególnie to widać w subkulturach. :)

Ja byłem kiedyś punkiem i później rasta to oczywiście ubierałem się tak jak inni. I zapewniam Cię, że nie miało to nic wspólnego z konformizmem. Celem było uzyskanie jedności uczuć, poglądów i wyglądu zewnętrznego, całości człowieka. Budowanie wspólnej tożsamości zbiorowej. A takie działania pozwalają poczuć w spontaniczny sposób innych, a to właśnie jest ta naturalna empatia kiedy czujemy innych tak jak siebie samych. I żadna nauka tego nie zastąpi. Kto był i doświadczył ten wie. :)

Obecnie trudno jest mówić o czymś takim jak jednolita moda dla wszystkich. Każde środowisko ma swoją, określającą je i wyróżniającą od otoczenia. Często jest zmienna, choć nie zawsze. Kody ubraniowe wyznań religijnych mogą pozostawać przez wieki stałe.

Generalnie w tym pytaniu chodzi o utrzymywanie empatycznego związku z grupą, którego zewnętrznym wyrazem jest moda.
Dla mnie to akurat jest oczywiste, bo zawsze taki byłem. Już w przedszkolu chciałem mieć takie same ubranko, jak dzieci, które lubiłem, by w ten sposób być bliżej nich, lepiej je odczuwać. :hug:
Moim zdaniem od takiego podejścia niebezpiecznie blisko jest do tego co ukazały różne eksperymenty jak eksperyment więzienny, czy eksperyment Milgrama. Chcąc identyfikować się z grupą można za nią ślepo podążać nie tylko w kwestii mody, ale też i poglądów i zachowań nawet jeśli te poglądy i zachowania mają z empatią niewiele wspólnego.
Rafael pisze: 30 mar 2024, 18:55 I co ciekawe najliczniejsze i najaktywniejsze są te introwertyczne na czele z INTJ, INTP, INFJ, INFP.
Sensoryczne dużo mniej reprezentowane.

A na naszym forum skupiającym się wokół typu intro pierwsza czwórka to: INTJ, INFJ, INTP, INFP, czyli bardzo podobnie.
Myślę, że to przez to, że jest to forum introwertyków i stąd dużo osób z literką I, a po drugie to pisanie na forach internetowych o osobowości, która jest czymś nienamacalnym będzie przyciągać bardziej typy intuicyjne niż sensoryczne, które jeśli już miałyby pisać na forum to jakimś o tematyce związanej z czymś fizycznym typu ubrania, samochody, fotografia itd. A najchętniej to pewnie woleliby namacalnie poznawać różne rzeczy, niż tylko o nich dyskutować, a jeśli już dyskutować to raczej na żywo niż w internecie. Kiedyś użytkownik emfausto określił typy introwertyczne sensoryczne jako "intro-zdrajców" co jest prowokacyjnym określeniem, ale pewnie chodziło mu o to, że sensoryczność może przypominać ekstrawersję pod tym względem, że by zmysłami poznawać świat to trzeba wyjść ze świata swoich myśli i ze swojego pokoju na zewnątrz. Ja według testów MBTI i opisów typów jestem INTP i czasami wydaje mi się, że mógłbym całe życie przesiedzieć w pokoju byleby mieć dostęp do internetu i móc wyszukiwać sobie i analizować różne informacje by potem na ich podstawie wymyślać sobie różne teorie, a potem te teorie obalać przy pomocy innych informacji i tworzyć inne i tak w kółko.
Awatar użytkownika
Rafael
IntroManiak
Posty: 647
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Test na Iloraz Empatii.

Post autor: Rafael »

Zagrałem pierwszą część wyszło mi 36 na 49 możliwych. Ale to tylko gra, a ja nie gram w gry zatem dalej nie poszedłem.
Gdyby ktoś tak oszukiwał w realu zakończyłbym współpracę po pierwszym oszustwie. :(
Dla niego to lepsze i dla mnie również. :)
Poza tym reguła "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe" to nie tylko kwestia empatii, ale też etyki, prawa, moralności i różnych wpojonych nam zasad.
Ta reguła to właśnie część etyki chrześcijańskiej. :)
Kiedyś to przez empatię rozumiało się tylko tą naturalną z poziomu biologicznego. Ja jeszcze pamiętam te czasy kiedy tak byłem uczony.
A później to pojęcie poszerzono i teraz to do końca nie wiadomo, co ona oznacza. :facepalm:
Moim zdaniem od takiego podejścia niebezpiecznie blisko jest do tego co ukazały różne eksperymenty jak eksperyment więzienny, czy eksperyment Milgrama. Chcąc identyfikować się z grupą można za nią ślepo podążać nie tylko w kwestii mody, ale też i poglądów i zachowań nawet jeśli te poglądy i zachowania mają z empatią niewiele wspólnego.
Właśnie, właśnie dlatego należy się dobrze przyjrzeć w co się wchodzi, a jeśli grupa z czasem zmieni się na gorsze opuścić ją bez wahania. Wiele razy tak robiłem. Mnie to nie grozi. :)
Choć oczywiście zdarzają się takie przypadki, że ktoś nie odejdzie. Ale to jest to samo, co pisałem powyżej, iż należy brać to co dobre, a złe odrzucać. :swiety:
, a po drugie to pisanie na forach internetowych o osobowości, która jest czymś nienamacalnym będzie przyciągać bardziej typy intuicyjne niż sensoryczne
Tak zdecydowanie.
Ja tu jestem głównie dlatego, że jestem obecnie niepełnosprawny i schorowany i większość życia spędzam w łóżku, a internet jest moim oknem na świat. Jak zacząłem chorować to zmieniłem zainteresowania na bardziej nienamacalne, ale osobowość wciąż jest sensoryczna. :)
sensoryczne, które jeśli już miałyby pisać na forum to jakimś o tematyce związanej z czymś fizycznym typu ubrania, samochody, fotografia itd.
Jak najbardziej na wszystkich tych forach pisałem. Kiedyś naprawienie samochodów i motocykli było moją pasją numer jeden. Jeżdżenie oczywiście też. ;)
Fotografia również zawodem (5 lat) i pasją przez większość życia. :)
A szyję do dziś, bo to mogę wciąż robić, ale żeby o tym pisać na forach to by mi się nie chciało. To dla mnie bardziej użytkowe zajęcie niż hobby.
A najchętniej to pewnie woleliby namacalnie poznawać różne rzeczy, niż tylko o nich dyskutować, a jeśli już dyskutować to raczej na żywo niż w internecie.
Takie są właśnie moje preferencje. Niestety poza zasięgiem możliwości.
Kiedyś użytkownik emfausto określił typy introwertyczne sensoryczne jako "intro-zdrajców" co jest prowokacyjnym określeniem, ale pewnie chodziło mu o to, że sensoryczność może przypominać ekstrawersję pod tym względem, że by zmysłami poznawać świat to trzeba wyjść ze świata swoich myśli i ze swojego pokoju na zewnątrz.
Coś w tym jest. :)
Ja pracując dawno temu jako fotoreporter, cały czas byłem wśród ludzi, bo to właśnie ich fotografowałem. Bardzo często w dużym tłumie, na wielotysięcznych manifestacjach. Gdzie był ścisk, ciało przy ciele, a wiadomo fotoreporter musi się rozpychać, by znaleźć się tam gdzie jest najgoręcej.
Hałas, emocje, czasem niebezpiecznie. Starcia z policją. Jakieś zadymy. Materiały pirotechniczne. Ogólnie ryzyko, czyli to co ISTP lubią najbardziej. :)

Z drugiej strony nic nie trzeba było mówić tylko robiło się zdjęcia zatem dla mnie na plus. Na pewno nie mógłbym być takim co zaczepia ludzi i robi z nimi wywiady. Z moich obserwacji większość fotoreporterów to introwertycy, małomówni, niekontaktowi, podążający samotnie za ciekawym ujęciem. Jeśli w grupie to niechętnie. Wiadomo konkurencja. ;)
Ja według testów MBTI i opisów typów jestem INTP i czasami wydaje mi się, że mógłbym całe życie przesiedzieć w pokoju byleby mieć dostęp do internetu i móc wyszukiwać sobie i analizować różne informacje by potem na ich podstawie wymyślać sobie różne teorie, a potem te teorie obalać przy pomocy innych informacji i tworzyć inne i tak w kółko.
Ha, ha. To faktycznie wygląda na INTP.
Ja bym tak nie mógł. Teraz jestem w trakcie powolnej metamorfozy z ISTP na ISFJ zatem staje się coraz bardziej towarzyski i relacyjny. :hug:
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
ODPOWIEDZ