Piotrek66 pisze: 30 cze 2019, 22:52
Zawsze jak zobaczę dziewczynę, która mi się podoba, to paraliżuje mnie strach. Chciałoby się podejść, zagadać - niekoniecznie po to, by zaraz iść pod ołtarz, ale chociaż nawiązać znajomość. A tu nic: stoję jak wryty, myśląc, że jak spróbuję to się jedynie wygłupię, mózg i język się blokują, bo nie wiem, co powiedzieć. Oczywiście pózniej żałuję i rozmyślam, co mogłoby się wydarzyć gdybym spróbował.
Ogólnie to jest bardzo miłe, gdy ktoś się przełamuje i jednak podchodzi. Ja od siebie mogę dać Ci takiego tippa - spróbuj nawiązać z dziewczyną kontakt wzrokowy i się do niej uśmiechnij (niech tylko na chwilkę pojawi się ten uśmiech, by ona go zauważyła). Jeśli dziewczyna się "oduśmiechnie" bądź się lekko speszy, ale będzie widać, że spuszczając głowę, kryje w ten sposób swoją pozytywną reakcję (z zawstydzenia, no

), to jesteśmy w domu. To już trzeba podejść, bo oboje będziecie mogli potem tego żałować, ponieważ coś już między wami zaiskrzyło.
Jeśli natomiast reakcja będzie neutralna bądź "zlewcza", to wiadomo, że nie ma czego żałować. Po pewnym czasie i Ty, i ona zapomnicie o tej całej sytuacji.