Strona 2 z 6

: 24 maja 2007, 2:07
autor: Versus
Czasami rozmawiam ze sobą, ale to głównie ze względu, że mieszkam sam i nie mam do kogo paszczy otworzyć. Ale jak już mówię, to przeważnie w liczbie mnogiej, jakoś tak dziwnie mam. Nigdy nie powiem do siebie „idę zrobić coś do jedzenia”, tylko zawsze „idziemy…” Tak jakby ktoś jeszcze we mnie siedział, tak jak Smeagol z „Władcy Pierścieni”. Zresztą zauważyłem u siebie ciekawą prawidłowość: „Ja” to jestem ten dobry, moje alter-ego to jest ten zły.
Kiedyś było mi z tym bardzo źle. Potrafiłem do siebie gadać, albo patrzyć się w okno przez cała przerwę na lekcjach i nie usłyszeć nawet dzwonka. Ale odkąd zacząłem pisać opowiadania te dziwne stany otępienia zniknęły. Kiedyś miałem głowę pełną niezrealizowanych marzeń, teraz mam głowę pełną pomysłów na opowiadania – niektóre wydałem już nawet w magazynach. Mając w tej chwili lat dwadzieścia prawie jeden z perspektywy czasu widzę, że mam do tego talent, kiedyś myślałem, że jestem nienormalny.
Moja była dziewczyna powtarzała mi, że nie można żyć marzeniami. A teraz już wiem, że to właśnie mój sposób na życie, ona próbowała na siłę to we mnie zabić. Kiedyś leżałem w nocy na trawie i imaginowałem sobie, że jestem kimś innym – wilkiem, bo podziwiam te zwierzęta – wyśmiała mnie.

: 08 cze 2007, 20:39
autor: Rilla
Od kiedytylko pamiętam mam to drugie "Ja" i to nie jest bynajmniej rozdwojenie jaźni :wink: Jest nim mój Anioł Stróż, a przynajmniej wierzę, że nim jest i tak go zowię. Też wyobrażam go sobie w płci męskiej, choć bez konkretnego wyglądu ^^" Gdy mam jakiś problem, to zawsze doradzi, podsunie 'genialną myśl', pocieszy w smutku. Kocham go i jest jedyną 'osobą,' której ufam. Nie wiem, czy to zdrowe podejście, ale tak jest. Gdy czuję się samotna, opyszczona przez wszystkich, jest mi źle to czuję jak zanużam się w jego silnych ramionach, czuję jak gładzi mnie po głowie. Kiedyś w dzieciństwie ogromnie zazdrościłam dzieciakom z filmów, które widziały swoich wyobrażonych przyjaciół i rozmawiały z niminormalnie :roll: Nie rozumiałam wtedy, że to tylko fikcja amerykańska.
Teraz często komentuję moje poczynania, myśli, jakbym pisała pamiętnik. Pewnie dlatego, że zaczęłam go pisać, a nie zawsze mam go przy sobie.

: 13 lis 2007, 18:23
autor: radek
Ja prowadzę też takie dialogi, ale raczej są one bez postaciowe i bez składu i ładu. Przypomina raczej bełkot, takie coś jak
-Wiesz co ci powiem?
-Nie
-ja też nie, buhahaha
Powiedzcie, czy to nie jest pozbawione sensu? :P
Raczej to są takie krótkie urywane zdania.
Jest też oczywiście i drugie prowadzenie rozmów, które raczej są częściej, wydarzenia z których nie byłem zadowolony. Tam dopowiadam ciekawe zdania, czy to riposta, tak jak wcześniej ktoś wspominał, że jest się wtedy tym "naj"

: 16 lis 2007, 23:19
autor: Ekwiwalencja
Ja od zawsze czuję się jak bohaterka filmu o mnie albo jakbym umarła i oglądała swoje życie. Czasem idę i przetwarzam rzeczywistość na książkę np. "minęła ją zielona ciężarówka. ochlapana szła dalej". Nie umiem tego opisać. Czasem piszę opowiadania, kiedyś pisałam wiersze, pamiętnik - tak wyrażam emocje. Kiedyś prowadziłam długie nocne rozmowy z siostrą.
Często krytykuję się za to co mówiłam, co miałam powiedzieć, przeżywam reakcje innych, każdą rozmowę, spotkanie. Takie przeżuwanie zdarzeń, rozmów jest okropne, wiele razy prosiłam aby ktoś wyłączył moje myślenie.
Czasem rozmawiam z aniołem stróżem, mój głos jest kobietą.
Kłócę się, wypominam sobie, układam rozmowy itp. A idealna ja jest roześmiana, wie co powiedzieć i w ogóle ;)

: 08 sie 2008, 22:31
autor: Rilla
Odświeżam ten jakże ciekawy temat.
Ostatnio zauważyłam, że nie tylko prowadzę ze sobą dyskusje na różne tematy, ale i śmieję się do samej siebie :lol: Oczywiście miałam tak od dawna, jeśli nie napisać, że od zawsze, tylko wcześniej jakoś nie zwracałam na to uwagi, bo uznawałam to za normalne. Całkiem niedawno odkryłam, że jednak większość ludzi nie uśmiecha się do siebie bez przyczyny. Parę dni temu jednak opanowała mnie taka "głupawka", że zwijałam się ze śmiechu z bliżej mi nie znanych myśli. Tak, tak, śmiałam się bez powodu, tak po prostu. Dobrze, że nikogo przy tym nie było.
Mieliście kiedyś coś takiego?

: 08 sie 2008, 22:59
autor: iksigrekzet
Oczywiście. To jest bardzo zdrowe 8)

: 08 sie 2008, 23:00
autor: qb
Rilla pisze: Mieliście kiedyś coś takiego?
Echh, i to jak często! : P Zwykle po prostu myślę o tym co mnie spotykało, co mógłbym zrobić, co powiedzieć i się po prostu z tego wszystkiego śmieję, a potem myślę sobie jak to wygląda z boku i jeszcze bardziej mi się chce śmiać. Chociaż też trochę mi głupio... :P

: 08 sie 2008, 23:42
autor: Szaman
Myśl niezwykła, gdy jest pozytywna do serca trafia w uśmiech się obraca. Napędzana, jedna po drugie świat do góry nogami wywraca. Lecz gdy negatywny oddźwięk ma, tysiące kolców w serce trafia. Nasze alter ego, z którym rozmawiamy jest suma tych emocji, często jest tym, kim z jakiś przyczyn nie możemy my być. Kto potrafi je zrozumieć ten bardziej wolny się poczuje, ale ten, kto zaprzeda mu swój umysł temu życie zrujnuje.

: 09 sie 2008, 0:07
autor: Rilla
Choroba, źle post zedytowałam. :/ Przepraszam. Spróbuję go odnowić:
Gdy po raz pierwszy przeczytałam twoją wypowiedź, Szamanie, to miałam wrażenie, że jest trafna. Dopiero, gdy przeczytałam ja ponownie, to stwierdziłam, że nie jest nia do końca. (-> Tak to mniej więcej brzmiało.)
Jeśli rozmawiam z tym, kim chcę być, to jak mam rozumieć sytuację, w której wypowiadają się dwa głosy, popularnie zwane Aniołem Stróżem i kusicielem? To znaczy, że kim chcę być? Pytanie z gruntu z oczywistą odpowiedzią, ale według twojej zasady już nie. ;)

: 09 sie 2008, 0:44
autor: Szaman
Jest to czysta symbolika, możesz sobie przypisać Anioła Stróża do pozytywnych emocji a do negatywnych Kusiciela. To, które zwycięży w rozmowie będzie miało większy wpływ na ciebie. Możesz sobie wyobrazić w ten sposób, że na jednym ramieniu siedzi aniołek i ci doradza a na drugi siedzi diabełek i kusi. Tego, kogo posłuchasz taką drogę sobie wybierzesz. Lecz czasem na jednym, jaki na drugim ramieniu siedzi diabełek.

: 09 sie 2008, 23:55
autor: Rilla
Totalnie mnie nie zrozumiałeś, Szamanie. Moim zdaniem wyrażenie "popularnie zwane", a "symboliczne" jest bliskoznaczne. I dokładnie wiem o tym, co napisałeś. Wiadomo, że myśli, za którą idziemy, wywiera na nas większy wpływ niż ta, której się nie słuchamy. Nic w tym odkrywczego ;P
Chciałabym tylko zadać pytanie odnośnie twojej teorii. Pozwól, że ponowię pytanie:
ja, Rilla pisze:Jeśli rozmawiam z tym, kim chcę być, to jak mam rozumieć sytuację, w której wypowiadają się dwa głosy, popularnie zwane (niech ci będzie: symbolicznie zwane) Aniołem Stróżem i kusicielem? To znaczy, że kim chcę być? Pytanie z gruntu z oczywistą odpowiedzią, ale według twojej zasady już nie. ;)

: 11 sie 2008, 16:17
autor: kropka
Ja ze sobą nie rozmawiam. Rozmyślam dużo, to i owszem, ale nie na zasadzie rozmowy. A co do obserwowania siebie z boku - już dawno doszłam do wniosku, że nie wytrzymałabym z kimś takim jak ja ;)

: 11 sie 2008, 17:16
autor: Tymariel
Sam z sobą nigdy nie rozmawiam, lecz zawsze myślę tak jakbym do kogoś zawsze mówił. Może być to kolega, mama, ojciec, psycholog itp. Niektóre osoby, które dobrze znam pytam je w myślach o daną rzecz to dostaję taką odpowiedź jaką oni by mi udzielili gdybym spytał się ich tego nagłos. Wczoraj myśląc w którym temacie napisać pierwszego posta, pytałem tak jakby to forum, ale odpowiedzi nie mogłem się domyślić, więc się wstrzymałem.
Jest ktoś kto ma tak jak ja?

: 11 sie 2008, 17:49
autor: Rilla
Tymariel pisze:Sam z sobą nigdy nie rozmawiam, lecz zawsze myślę tak jakbym do kogoś zawsze mówił. Może być to kolega, mama, ojciec, psycholog itp. Niektóre osoby, które dobrze znam pytam je w myślach o daną rzecz to dostaję taką odpowiedź jaką oni by mi udzielili gdybym spytał się ich tego nagłos.
Mam coś podobnego, ale nieco innego. Lubię wyobrażać sobie różne sytuacje, w których wyjawiam im różne swoje myśli lub wyobrażać sobie rozmowy z przeszłości, w których wcześniej nie odzywałam się, a teraz wyrażam swoje zdanie i gadam bez końca. W rzeczywistości nie miałabym na to odwagi, albo po prostu nie wpadłabym na te słowa dostatecznie szybko.
Nigdy nie zastanawiałam się, co poleciłaby mi druga osoba.

: 11 sie 2008, 18:49
autor: kropka
Rilla - o to to właśnie :) Właściwe odpowiedzi przychodzą do mnie zawsze później i często gęsto wyrzucam sobie, że rozmowa mogła mieć zupełnie inny przebieg :/

Tymariel - przepraszam za wścibstwo, ale wspomniałeś o psychologu. Ciekawa jestem, czy ktoś (Ty?) rozmawiał na temat introwertyzmu z psychologiem właśnie, czy tylko wygłosił ogólnie znane banały, czy może doradził coś, jak sobie z niektórymi introproblemami poradzić?