Niektórzy kradną samochody...
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Niektórzy kradną samochody...
Niektórzy kradną telewizory...
Niektórzy kradną torebki...
Niektórzy kradną płyty DVD...
Niektórzy kradną filmy...
Ja kradnę książki. Korzystam z sieci bibliotek państwowych, które pozwalają się dzielić książkami w celu okradania ich autorów.
Zacząłem kraść książki, kiedy byłem mały. Kradłem książki przygodowe, książki naukowe, lektury szkolne.
Nie wiem ile książek w ten sposób ukradłem, ale zapewne setki, przynosząc ich autorom i wydawcom tysiące złotych strat.
Pod koniec szkoły podstawowej, kiedy moja sytuacja materialna się poprawiła, przestałem kraść książki i zacząłem je kupować. Tak było przez około 2-3 lata, kiedy kupowałem co najmniej jedną książkę na dwa tygodnie.
Pewnego dnia spotkałem pewną panią bibliotekarkę i kiedy zacząłem opowiadać o tym, że zacząłem zbierać Sagę o Wiedźminie, spytała się mnie po co kupować książki, skoro mogę z nich skorzystać w bibliotece?
Posłuchałem jej rady i resztę sagi ukradłem za pomocą biblioteki, zaś zaoszczędzone pieniądze (ze 100zł) wydałem na płyty z muzyką i gry komputerowe.
Wkrótce zacząłem regularnie kraść za pomocą kilku lokalnych bibliotek i byłem w stanie przeczytać około 6 książek miesięcznie nie płacąc ich autorom ani grosza. Przeczytałem w ten sposób książki warte kilka (albo i kilkanaście) tysięcy złotych.
Ukradłem tak znane tytuły jak Saga o Wiedźminie, Jakub Wędrowycz, Kuzynki, Pieśń Ognia i Lodu, czy trylogia Husytów.
Kilka razy zdarzyło mi się kupić jakąś książkę tylko dlatego, że nie była udostępniona w bibliotece.
W pewnym momencie bierna kradzież książek mi nie wystarczyła - zacząłem aktywnie umożliwiać innym ludziom kradzież książek, dzieląc się częścią swojego księgozbioru za pomocą lokalnej biblioteki.
Udostępniłem między innymi 17 książek Terriego Pratchetta, 20 innych książek fantasy i kilka-kilkanaście książek innych gatunków.
Każda z nich została przeczytana po kilka razy, przynosząc ich wydawcom i autorom tysiące złotych strat.
Większość ludzi w kraju legalnie okrada pisarzy korzystając z wspieranych przez państwo bibliotek.
Niektórzy kradną torebki...
Niektórzy kradną płyty DVD...
Niektórzy kradną filmy...
Ja kradnę książki. Korzystam z sieci bibliotek państwowych, które pozwalają się dzielić książkami w celu okradania ich autorów.
Zacząłem kraść książki, kiedy byłem mały. Kradłem książki przygodowe, książki naukowe, lektury szkolne.
Nie wiem ile książek w ten sposób ukradłem, ale zapewne setki, przynosząc ich autorom i wydawcom tysiące złotych strat.
Pod koniec szkoły podstawowej, kiedy moja sytuacja materialna się poprawiła, przestałem kraść książki i zacząłem je kupować. Tak było przez około 2-3 lata, kiedy kupowałem co najmniej jedną książkę na dwa tygodnie.
Pewnego dnia spotkałem pewną panią bibliotekarkę i kiedy zacząłem opowiadać o tym, że zacząłem zbierać Sagę o Wiedźminie, spytała się mnie po co kupować książki, skoro mogę z nich skorzystać w bibliotece?
Posłuchałem jej rady i resztę sagi ukradłem za pomocą biblioteki, zaś zaoszczędzone pieniądze (ze 100zł) wydałem na płyty z muzyką i gry komputerowe.
Wkrótce zacząłem regularnie kraść za pomocą kilku lokalnych bibliotek i byłem w stanie przeczytać około 6 książek miesięcznie nie płacąc ich autorom ani grosza. Przeczytałem w ten sposób książki warte kilka (albo i kilkanaście) tysięcy złotych.
Ukradłem tak znane tytuły jak Saga o Wiedźminie, Jakub Wędrowycz, Kuzynki, Pieśń Ognia i Lodu, czy trylogia Husytów.
Kilka razy zdarzyło mi się kupić jakąś książkę tylko dlatego, że nie była udostępniona w bibliotece.
W pewnym momencie bierna kradzież książek mi nie wystarczyła - zacząłem aktywnie umożliwiać innym ludziom kradzież książek, dzieląc się częścią swojego księgozbioru za pomocą lokalnej biblioteki.
Udostępniłem między innymi 17 książek Terriego Pratchetta, 20 innych książek fantasy i kilka-kilkanaście książek innych gatunków.
Każda z nich została przeczytana po kilka razy, przynosząc ich wydawcom i autorom tysiące złotych strat.
Większość ludzi w kraju legalnie okrada pisarzy korzystając z wspieranych przez państwo bibliotek.
-
- Stały bywalec
- Posty: 184
- Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
- Płeć: nieokreślona
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Pożyczanie, oczywiście ;] . W obecnych czasach nawet nie można pożyczyć koledze gry (no, tak w zasadzie, to nigdy nie można było, tylko dopiero teraz mają środki, by to wymusić) ani nie można za darmo wypożyczyć filmu, za wszystko trzeba płacić, co stawia wydawców książek i pisarzy na przegranej pozycji, ponieważ zawsze można skorzystać z ich pracy za darmo a za inne rozrywki trzeba płacić.
-
- Stały bywalec
- Posty: 184
- Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
- Płeć: nieokreślona
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Tyle, że wątpię, czy pisarze mogliby za darmo dostać jedzenie, prąd, gaz, ubezpieczenie zdrowotne, leki i inne rzeczy, które się dostaje za pracę.
Poza tym, zauważ, że ten darmowy dostęp dotyczy tylko książek a nie innych dóbr kultury, tak więc albo pisarze są oficjalnie okradani i dyskryminowani, albo istnieje jakieś wyższe prawo, które twierdzi, że ludzie powinni mieć darmowy dostęp do dóbr kultury, w którym to przypadku nasze prawo jest naruszane, jeżeli chodzi o resztę dóbr kultury.
Czemu właście na przykład ktoś miałby mieć książki za darmo, skoro, mógłby zaoszczędzić np. na alkoholu albo innych używkach?
Poza tym, zauważ, że ten darmowy dostęp dotyczy tylko książek a nie innych dóbr kultury, tak więc albo pisarze są oficjalnie okradani i dyskryminowani, albo istnieje jakieś wyższe prawo, które twierdzi, że ludzie powinni mieć darmowy dostęp do dóbr kultury, w którym to przypadku nasze prawo jest naruszane, jeżeli chodzi o resztę dóbr kultury.
Czemu właście na przykład ktoś miałby mieć książki za darmo, skoro, mógłby zaoszczędzić np. na alkoholu albo innych używkach?
to absurd
zbiory są przestarzałe, nie ma w nich wszystkiego, specjalne zachcianki i tak trzeba kupić, nie poszerzajmy analfabetyzmu i ciemnoty, pozatym i tak jeden kupi, przeczyta i pożyczy, wychodzi równie brzydko;]
zbiory są przestarzałe, nie ma w nich wszystkiego, specjalne zachcianki i tak trzeba kupić, nie poszerzajmy analfabetyzmu i ciemnoty, pozatym i tak jeden kupi, przeczyta i pożyczy, wychodzi równie brzydko;]
Dark Maiden taking hold of my hand
Lead me away from hibernation
Strong and unafraid
Never a question why
Lead me away from hibernation
Strong and unafraid
Never a question why
- Ekwiwalencja
- Pobudzony intro
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lis 2007, 18:40
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z własnej krainy
Nigdy nie myślałam o czytaniu w ten sposób...
Ja kupuję książki bo w bibliotekach są tylko stare...
Może dlatego że nie mieszkam w dużym mieście...
Chciałabym być pisarką czy poetką, tzn. teraz już sama nie wiem...
mam znajomych którzy utrzymują się z pisania aczkolwiek w większości przypadków jest to ich "drugi" zawód - za rachunki płacą nie twórczością a byciem animatorem kultury, dziennikarzem itp.
Ja kupuję książki bo w bibliotekach są tylko stare...
Może dlatego że nie mieszkam w dużym mieście...
Chciałabym być pisarką czy poetką, tzn. teraz już sama nie wiem...
mam znajomych którzy utrzymują się z pisania aczkolwiek w większości przypadków jest to ich "drugi" zawód - za rachunki płacą nie twórczością a byciem animatorem kultury, dziennikarzem itp.
- underdog
- Stały bywalec
- Posty: 242
- Rejestracja: 10 sie 2007, 17:29
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraków
Prawo faktycznie jest tu niekonsekwentne. Widać lobby wydawców nie jest dość mocne by zamknąć biblioteki Choć kto wie, może za jakiś czas znajdzie się kraj, w którym nastąpi taki precedens? Nie zdziwiłbym się...
A spór o prawa autorskie jest upierdliwy, żadna ze stron nie ma 100% racji. Wybierając, opowiadam się po stronie odbiorców kultury i zastanawiam się tylko, jakie byłoby idealne rozwiązanie.
A spór o prawa autorskie jest upierdliwy, żadna ze stron nie ma 100% racji. Wybierając, opowiadam się po stronie odbiorców kultury i zastanawiam się tylko, jakie byłoby idealne rozwiązanie.
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Ała, to współczuję. U mnie w mieście mam z 5 bibliotek w, których mogę znaleźć prawie wszystkie popularne nowe książki i sporą część nowej fantastyki.szejk pisze:Jaka tam znowu kradzież , Mickiweiczowi czy innym nieżyjącym to wszystko jedno . Biorąc pod uwagę przestarzałe zbiory. Ja kradne ale ebooki.
Na przykład wszystkie książki o Harry Potterze prócz ostatniej miałem z biblioteki. Podobnie z wszystkimi książkami Sapkowskiego.
Ale nie mówię o nieżyjących, bo nie jestem zwolennikiem długotrwałych praw autorskich.
Czyli nie mają wystarczającej sprzedarzy, by się utrzymywać tylko z tego?Ekwiwalencja pisze:Chciałabym być pisarką czy poetką, tzn. teraz już sama nie wiem...
mam znajomych którzy utrzymują się z pisania aczkolwiek w większości przypadków jest to ich "drugi" zawód - za rachunki płacą nie twórczością a byciem animatorem kultury, dziennikarzem itp.
Czemu absurd?Cliodne pisze:to absurd
A gdybyś to Ty była pisarzem i nie mogłabyś się utrzymać dlatego, że ludzie mogą czytać Twoje książki za darmo?
Nie wszędzie zbiory są przestarzałe. Ludzie nie muszą się uczyć czytać na nowych powieściach. Ja jak byłem mały zaczytywałem się w przygodach Tomka Szklarskiego, Karolu May'u i innej literaturze przygodowej.Cliodne pisze:zbiory są przestarzałe, nie ma w nich wszystkiego, specjalne zachcianki i tak trzeba kupić, nie poszerzajmy analfabetyzmu i ciemnoty
Ja myślę, że nikt z wydawców o tym po prostu nie pomyślał . Po prostu biblioteki istnieją od zawsze, od zawsze mają "misję", itd.underdog pisze:Prawo faktycznie jest tu niekonsekwentne. Widać lobby wydawców nie jest dość mocne by zamknąć biblioteki Choć kto wie, może za jakiś czas znajdzie się kraj, w którym nastąpi taki precedens? Nie zdziwiłbym się...
Za to w przypadku gier, od początku działały siły mające na celu sprawienie, by w grę moża było grać tylko na jednym komputerze.
Generalnie rzecz biorąc, to dominują dwie skrajne postawy - "dzielenie się to kradzież" i "po co mam płacić skoro mogę mieć za darmo". Jak dla mnie obie te postawy są patologiczne. Najlepiej by było, gdyby wydawcy dali sobie spokój z ściganiem tych, którzy się dzielą a ci, którzy ściągali z netu kupowali rzeczy, które ściągają, jak tylko mają pieniądze.underdog pisze:A spór o prawa autorskie jest upierdliwy, żadna ze stron nie ma 100% racji.
Ale wątpię, czy to się kiedykolwiek stanie.
Myślę, że idealnie by było, gdyby prawo na wyłączność kopiowania wygasało po 5 latach i by po tych 5 latach można było się legalnie dzielić kulturą i oprogramowaniem jeśli się nie czerpie z tego zysków.underdog pisze:Wybierając, opowiadam się po stronie odbiorców kultury i zastanawiam się tylko, jakie byłoby idealne rozwiązanie.
A do tego czasu prawo wyłączności byłoby egzekwowane, i np. biblioteki by działały tak jak wypożyczalnie video - za wypożyczenie nowszych książek by się płaciło. W ten sposób obie strony by odnosiły korzyści - autorzy książek by dostawali pieniądze a czytelnicy by czytali książki bez konieczności zapłacenia pełnej ceny.
-
- Stały bywalec
- Posty: 184
- Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
- Płeć: nieokreślona
KNŻ - Las Maquinas de la Muerte
Nie żebym życzył głodu artystom, ale w tym sensie "nieopłacalność" pisania jest ukazana w korzystnym świetle. Wystarczy włączyć jeden z programów muzycznych i spojrzeć na amerykańskich czarnoskórych raperów (nie żebym był rasistą! ). Czy oni, pławiąc się w milionach, obwieszeni złotem i otoczeniu świtą atrakcyjnych kobiet, mogą mieć jeszcze coś do powiedzenia? Może kiedyś, gdy byli młodzi i mieszkali w gangsterskiej dzielnicy mieli. Takim bym chętnie zrobił "bibliotekę z muzyką".Bo artysta syty nie ma nic do powiedzenia
Chce picia i jedzenia, nie chce nic zmieniać
Artysta głodny jest o wiele bardziej płodny
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Skąd wiesz, że to nie było napisane sarkastycznie? O ile dobrze pamiętam, to Kazik był zdecydowanie przeciwny dzieleniu się jego utworami.Piotrek K pisze:KNŻ - Las Maquinas de la MuerteNie żebym życzył głodu artystom, ale w tym sensie "nieopłacalność" pisania jest ukazana w korzystnym świetle..Bo artysta syty nie ma nic do powiedzenia
Chce picia i jedzenia, nie chce nic zmieniać
Artysta głodny jest o wiele bardziej płodny
Albo i białoskórych raperów śpiewających o "suczkach"...Piotrek K pisze:Wystarczy włączyć jeden z programów muzycznych i spojrzeć na amerykańskich czarnoskórych raperów (nie żebym był rasistą! ). Czy oni, pławiąc się w milionach, obwieszeni złotem i otoczeniu świtą atrakcyjnych kobiet, mogą mieć jeszcze coś do powiedzenia? Może kiedyś, gdy byli młodzi i mieszkali w gangsterskiej dzielnicy mieli.
To oni kiedyś mieli coś do powiedzenia?
To co oni teraz robią świadczy tylko o ich ubóstwie intelektualnym a nie o tym, że bogaci albo przynajmniej najedzeni artyści, to artyści gorsi.
Chociażby Black Metal się rozwinął wśród ludzi żyjących w dostatku a bije na głowę to co ta gangsterska hołota może stworzyć.
Taki na przykład Ihsahn z Emperor'a ma zamożnych rodziców, własną chatę w lesie a tworzy bardzo ambitną muzykę i cały czas się rozwija. Tyle, że nie śpiewa on o głodzie albo o tym jak się zabijają w getcie.
-
- Stały bywalec
- Posty: 184
- Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
- Płeć: nieokreślona
Przytoczyłem cytat, bo mówi o tym, że sytuacja finansowa artysty ma wływ na jego twórczość, ale nie bierz tego tak na poważnie. Trochę żartowałem. Poza tym, można ten fragment interpretować też tak, że artysta, któremu nie zależy na zysku, tworzy bardziej wartościowo.Sorrow pisze:Skąd wiesz, że to nie było napisane sarkastycznie? O ile dobrze pamiętam, to Kazik był zdecydowanie przeciwny dzieleniu się jego utworami.
Oczywiście. Przytoczyłem przykład czarnoskórych, bo ich widziałem najwięcej na vivie obwieszonych złotem.Sorrow pisze:Albo i białoskórych raperów śpiewających o "suczkach"...
Może to ubóstwo intelektualne, a może spryt i umiejętność wyprodukowania muzyki, która się dobrze sprzedaje. Oczywiście, że artyści najedzeni nie są gorsi. Jednak jest różnica między życiem na pewnych standardach socjalnych, a pławieniem się w luksusach. Chociaż to może nie mieć wpływu, aczkolwiek łatwiej chyba rozpuścić dziecko, kiedy jego potrzeby zaspokajane są ponad potrzebę. Nie stwierdzam nic kategorycznie. Mówię tylko o większym prawdopodobieństwie.Sorrow pisze:To oni kiedyś mieli coś do powiedzenia?
To co oni teraz robią świadczy tylko o ich ubóstwie intelektualnym a nie o tym, że bogaci albo przynajmniej najedzeni artyści, to artyści gorsi.
Może w Twoim osobistym rankingu black metal (w wykonaniu Emperora) jest lepszy od gangsta rapu, ale to oznacza tylko, że masz taki gust.Sorrow pisze:Chociażby Black Metal się rozwinął wśród ludzi żyjących w dostatku a bije na głowę to co ta gangsterska hołota może stworzyć.
Taki na przykład Ihsahn z Emperor'a ma zamożnych rodziców, własną chatę w lesie a tworzy bardzo ambitną muzykę i cały czas się rozwija. Tyle, że nie śpiewa on o głodzie albo o tym jak się zabijają w getcie.
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Tyle, że ludziom biednym bardziej zależy na zysku, bo od tego zależy ich przeżycie - w końcu to ludzie biedni częściej podejmują poniżające prace. Jak ktoś nie ma odłożonej kasy, to nie może sobie pozwalać na podejmowaniu twórczego ryzyka.Piotrek K pisze:Przytoczyłem cytat, bo mówi o tym, że sytuacja finansowa artysty ma wływ na jego twórczość, ale nie bierz tego tak na poważnie. Trochę żartowałem. Poza tym, można ten fragment interpretować też tak, że artysta, któremu nie zależy na zysku, tworzy bardziej wartościowo.Sorrow pisze:Skąd wiesz, że to nie było napisane sarkastycznie? O ile dobrze pamiętam, to Kazik był zdecydowanie przeciwny dzieleniu się jego utworami.
Co jest bezpośrednio związane z ubóstwem intelektualnym.Piotrek K pisze:Może to ubóstwo intelektualne, a może spryt i umiejętność wyprodukowania muzyki, która się dobrze sprzedaje.
Akurat tu mówimy o sytuacji, gdzie konieczne jest podejmowanie drugiej pracy, by móc zapłacić rachunki.Piotrek K pisze:Oczywiście, że artyści najedzeni nie są gorsi. Jednak jest różnica między życiem na pewnych standardach socjalnych, a pławieniem się w luksusach. Chociaż to może nie mieć wpływu, aczkolwiek łatwiej chyba rozpuścić dziecko, kiedy jego potrzeby zaspokajane są ponad potrzebę. Nie stwierdzam nic kategorycznie. Mówię tylko o większym prawdopodobieństwie.
- Ekwiwalencja
- Pobudzony intro
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lis 2007, 18:40
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z własnej krainy
Czyli nie mają wystarczającej sprzedaży, by się utrzymywać tylko z tego?Ekwiwalencja pisze:Chciałabym być pisarką czy poetką, tzn. teraz już sama nie wiem...
mam znajomych którzy utrzymują się z pisania aczkolwiek w większości przypadków jest to ich "drugi" zawód - za rachunki płacą nie twórczością a byciem animatorem kultury, dziennikarzem itp.
Nie nie mają...
Są znani i cenieni w regionie, ale nie wystarcza im na utrzymania, więc dorabiają...