Bo? Wymień, proszę. Ciekawe, czy sprowadzi się jak zwykle do tego, że w sumie najlepiej być w samym środku szarej masy i nie odstawać pod żadnym względem i pozorem oraz przyjmować mainstreamowe przekonania i style za najlepsze i własne, i je czcić.Piorun23 pisze:...ale to nie zmienia faktu ze robiąc bilans ogólny wychodzi mi ciągle ze my - introwertycy ogólnie mamy w plecy
Wiesz, Piorun, niestety nie brzmią Twoje wypowiedzi (powyższe) w tej kwestii do końca wiarygodnie, jak zresztą wielu osób na tym forum, bo widać po tych postach, że jesteś (są) nieszczęśliwy (nieszczęśliwi) sam(i) ze sobą, a czynienie introwertyzmu kozłem ofiarnym braku samoakceptacji jest tylko pochodną. Fajnie by było, jakby ludzie z depresją/fobią społeczną/nieśmiałością/małymi zdolnościami interpersonalnymi twierdzili, że do kitu jest depresja/fobia społeczna/nieśmiałość/małe zdolności interpersonalne, a nie nagle introwertyzm. Jakie to już jest nudne. I żeby nie było, jestem nadwrażliwa, miałam kilka lat depresję, i w ogóle mam skłonności do depresyjnego myślenia (chyba depresyjna cecha osobowości), miałam kiedyś objawy fobii społecznej, miałam problemu z samoakceptacją i potwornie obniżoną samooceną, z chęcią do życia i czucia jakiegokolwiek sensu życia, ale do głowy mi nie przyszło i nadal nie przychodzi oczernianie introwertyzmu i oskarżanie go o to wszystko.
Piorun, wybacz, nie chciałam Ci, pojechać personalnie, ale takie podejście, jakie kolejny i kolejny raz ktoś tu już prezentuje, jest trudno do wytrzymania. No ile można?!