piekło introwertyków
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: piekło introwertyków
Haha, no tak . Myślę sobie, o jakichś przykładach sytuacji, ról czy miejsc, w których introwertyk czułby się źle, a zupełnie zapomniałem o starym dobrym powiedzeniu "wszędzie źle, ale w domu (bloku) najgorzej" . Sam mam takiego sąsiada "od disco pola" i praktycznie nie ma tygodnia (szczególnie w lato), abym nie usłyszał kultowego "Jesteś szalona" :lol: . Co gorsza ten gość to jakiś życiowy frustrat, bo lubi wyjść na balkon i "rzucać mięsem" gdzie popadnie, przez co ludzie przechodzący obok mojego bloku w trakcie jego "przemówień" gapią się nań, jak na jakiś szpital psychiatryczny .
Natomiast jeżeli chodzi o coś "zewnętrznego", to oczywiście zaraz przychodzi mi na myśl zawód DJ-a. Setki ludzi w klubie, gigantyczny hałas, a do tego wszystkiego ty w roli głównej - bierz decki i zabawiaj publikę. Czyż to nie jest inspirujące ? :lol: .
Natomiast jeżeli chodzi o coś "zewnętrznego", to oczywiście zaraz przychodzi mi na myśl zawód DJ-a. Setki ludzi w klubie, gigantyczny hałas, a do tego wszystkiego ty w roli głównej - bierz decki i zabawiaj publikę. Czyż to nie jest inspirujące ? :lol: .
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: piekło introwertyków
Szczególnie mnie wkurzają ludzie którzy uważają blok za swoją prywatną dyskotekę.
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: piekło introwertyków
To że nie można im tego legalnie zabronić nie zmienia faktu, że jest to nie-cywylizowane zachowanie, które powinno być zakazane.
Re: piekło introwertyków
Quod non vetat lex, hoc vetat fieri pudorSorrow pisze:To że nie można im tego legalnie zabronić nie zmienia faktu, że jest to nie-cywylizowane zachowanie, które powinno być zakazane.
Pieklo introwertykow to moim zdaniem zmuszanie sie do aktywnosci niezgodnej z wlasciwym im charakterem, czyl np. zabawianie gosci na weselu, praca jako PR-owiec, rozmowa z dentysta z ustami pelnymi stomatologicznymi chusteczkami dziwiacym sie, czemu mu nie odpowiadamy tudziez upierdliwa fryzjerka i tym podobne.
Osobiscie - przewodnictwo turystyczne. Brr...
INTJ
Samotność jest dla umysłu tym, czym dieta dla ciała.
Re: piekło introwertyków
Dla mnie najgorsze są nie tyle co występy publiczne na żywo (o pomyłce czy zająknięciu i tak by wszyscy niedługo zapomnieli), ale nagrywanie ich na video. Zupełnie nie rozumiem czemu "kręci się" wesela, studniówki itp. a później podnieca się kto jak na filmie wyszedł, kto się upił, ubrudził kiecę o.O
Re: piekło introwertyków
Mnie niebawem czeka wizyta w piekle introwertyka - spotkanie firmowe Już na samą myśl o tym mnie ściska w żołądku i mam ochotę coś zniszczyć... Już słyszę te pytania podczas kolacji: czemu nic nie mówisz? dlaczego się nie integrujesz? Ja pierdole... Widziałem zdjęcia z poprzednich lat - dawno takiego zażenowania nie czułem oglądając te zdjęcia... Ale już wiem jaką książkę zabiorę
Re: piekło introwertyków
To i ja podzielę się moją cząstką piekła. W październiku czeka mnie dwutygodniowa delegacja z kimś z firmy, czyli sam będę tylko w łazience i podczas snu. Nightmare mości dobrodzieju, zaprawdę powiadam.
ps. Jako że to mój pierwszy post na tym forum, witam wszystkich radosnym witojcie
ps. Jako że to mój pierwszy post na tym forum, witam wszystkich radosnym witojcie
- Sundari
- Introwertyk
- Posty: 88
- Rejestracja: 20 lut 2013, 11:19
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: piekło introwertyków
Moje piekło - doktorat Prowadzenie zajęć, konferencje, załatwianie spotkań przez telefon, zebrania. To nie tak wyobrażałam sobie życie "szalonego naukowca" Ale... Głowa podpowiada - kończ co zaczęłaś. Serce podpowiada - spie***** stąd jak najszybciej (dosłownie) Poza tym lubię etap badań - dają mi mnóstwo satysfakcji, no i wiem doskonale, że nie uda mi się osiągnąć sukcesu zamykając się w moim "bunkrze"
A co do tematu 100-dniówki. Moja była fatalna. Koleżanka upiła się do takiego stopnia, że musiałyśmy ją ciągnąć do toalety, by "zrzuciła" z siebie część tego brzemienia Po tym jak zwróciłam jej uwagę, żeby więcej nic nie piła i zaczęła się wreszcie zachowywać jak przystało, ona zaczęła na mnie krzyczeć i wyzywać. Na tym zakończyłyśmy swoją "przyjaźń". Mimo wielokrotnych podchodów i przeprosin nie chciałam mieć z nią już nic wspólnego. Dodam jeszcze, że na krótko przed imprezą rozstałam się z chłopakiem i byłam trochę "niepozbierana" po tym. Więc wszystko bardzo mnie raniło. Po tym, jak kilkakrotnie ktoś mnie wyciągał na parkiet postanowiłam wyjść, bo już nie dawałam rady z tym wszystkim. Impreza wyssała ze mnie całą energię. Przez dwa bite tygodnie siedziałam w moim bunkrze i ładowałam akumulatory. Dopiero 4 lata po tym obejrzałam płytę z nagraniem, bo na samo wspomnienie wcześniej robiło mi się niedobrze. Ot, taka historia 100-dniówkowa :wink:
A co do tematu 100-dniówki. Moja była fatalna. Koleżanka upiła się do takiego stopnia, że musiałyśmy ją ciągnąć do toalety, by "zrzuciła" z siebie część tego brzemienia Po tym jak zwróciłam jej uwagę, żeby więcej nic nie piła i zaczęła się wreszcie zachowywać jak przystało, ona zaczęła na mnie krzyczeć i wyzywać. Na tym zakończyłyśmy swoją "przyjaźń". Mimo wielokrotnych podchodów i przeprosin nie chciałam mieć z nią już nic wspólnego. Dodam jeszcze, że na krótko przed imprezą rozstałam się z chłopakiem i byłam trochę "niepozbierana" po tym. Więc wszystko bardzo mnie raniło. Po tym, jak kilkakrotnie ktoś mnie wyciągał na parkiet postanowiłam wyjść, bo już nie dawałam rady z tym wszystkim. Impreza wyssała ze mnie całą energię. Przez dwa bite tygodnie siedziałam w moim bunkrze i ładowałam akumulatory. Dopiero 4 lata po tym obejrzałam płytę z nagraniem, bo na samo wspomnienie wcześniej robiło mi się niedobrze. Ot, taka historia 100-dniówkowa :wink:
„Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po długich latach. Była ona zimna, o tak, ale była też cicha, prawdziwie cicha i wielka, podobnie jak zimne, ciche przestworza, po których wędrują gwiazdy.”
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Re: piekło introwertyków
Moim piekłem było wpychanie mnie z poznawaniem z kims kogo nie mam ochoty poznac. Pozatym wszyscy zawsze mi mowili ze jestem ekstrawertykiem bo z wystepami publicznymi problemu nie mam i jezeli trzeba prawdopodobnie zdolam zagrac kazdą rolę. Tak wiec czesto w jakis gronie przyjmowalam maske osoby pogodnej mimmo zmartwien. Czasami jednak to nie dawalo rezultatu i poprostu potrzebowalam odosobnienia, ludzie dowiadujacy sie o tym reagowali na to tak, ze pewnie mi sie nie chce mam lepsze zajecie. Czesto trudnosc mi sprawialo przekonanie ze tak nie jest lub tego tez nie robilam. W knsekwencji rodzilo to frustracje. Pewnego dnia postanowilam isc na studia pielegniarskie i tez opinie i sady. jakto? przeciez Ciebie to nie interesuje! Z czasem nie chce sie juz walczyc z wiatrakami. Pieklem jest tez dla mnie to ze czesto nie potrafie mowic prosto z mostu o swoich potrzebach.
Re: piekło introwertyków
Imprezy wszelkiego rodzaju, z tańcami, te z alkoholem i bez. Uroczystości rodzinne, wesela, chrzciny, święta, imieniny, urodziny. Tam zawsze jest pełno ludzi, a to już nie moje klimaty. Często było tak, że większości nie znałam i nieraz ktoś się przyczepił, że siedzę sobie w kąciku i obserwuję. Nie lubię, kiedy ktoś się czepia. A gdy jeszcze do niego nie dociera, że taka już jestem i próbuje na siłę integrować mnie z towarzystwem, to... robię się niemiła
Re: piekło introwertyków
Wychodzenie by 'zintegrować się z grupą', supermarkety itp, ale jedną z największych udręk jak dla mnie jest odmówienie z klasą uczestniczenia w takich sytuacjach wyjątkowo upartym osobą.
Re: piekło introwertyków
Zdecydowanie imprezy, w których nie znam większości osób chociażby trochę.
Jeśli jest dodatkowo głośno, leje się alkohol i jest taniec, to tylko mnie to dobija.
Inaczej sprawa wygląda przy niewielkich, kameralnych spotkaniach ze znajomymi. Wtedy nie ma problemu, no ale to są znajomi
Jeśli jest dodatkowo głośno, leje się alkohol i jest taniec, to tylko mnie to dobija.
Inaczej sprawa wygląda przy niewielkich, kameralnych spotkaniach ze znajomymi. Wtedy nie ma problemu, no ale to są znajomi
-
- Wtajemniczony
- Posty: 6
- Rejestracja: 18 lut 2014, 0:03
- Płeć: nieokreślona
Re: piekło introwertyków
Piekło introwertyka to dla mnie coś w stylu: "No nie zdziwiaj, przełam się, przeeeeełam się". Chyba na pól. Nienawidzę, gdy wpycha się mnie w duże nieznajome grono, albo uważa się, ze to dla mnie dobre. I tak musze to potem odchorować
-
- Zagubiona dusza
- Posty: 4
- Rejestracja: 26 lut 2014, 20:59
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Wrocław
Re: piekło introwertyków
Półmetek na który poszedłem jako osoba towarzysząca. Była, znając wszystkich, czuła się po prostu jak u siebie, ja nie mogłem się odnaleźć. Miałem świadomość, że jestem tam dla niej, ale ciężko było mi się przełamać. 2 dni później się rozstaliśmy. Występy i różnego rodzaju przemówienia to akurat coś dla mnie. Dopóki nie postawię pierwszego kroku na scenie, jest źle, potem mam to wszystko gdzieś, lubiłem to, szczególnie, jeśli ktoś to potem doceniał. Nie jest też dla mnie problemem wizja siebie, jako pedagoga. Myślę, że bym się sprawdził.
Podsumowując: wszelkiego rodzaju imprezy, gdzie wszyscy znają wszystkich, a ja nie znam nikogo. I regularnie pcham się w takie piekło, wbrew naturze, licząc, że kiedyś coś się zmieni. Ale się nie zmienia, za każdym razem jest tak samo.
Podsumowując: wszelkiego rodzaju imprezy, gdzie wszyscy znają wszystkich, a ja nie znam nikogo. I regularnie pcham się w takie piekło, wbrew naturze, licząc, że kiedyś coś się zmieni. Ale się nie zmienia, za każdym razem jest tak samo.
INFJ, 2w1
Re: piekło introwertyków
No to chyba nie ma sensu się pchać, skoro nic się nie zmienia.
Czy to Ci przeszkadza, że czujesz się źle tam, gdzie dużo osób czuje się dobrze?
Jeśli tak, trzeba by zacząć od tego, bo to nie powinno przeszkadzać.
Czy to Ci przeszkadza, że czujesz się źle tam, gdzie dużo osób czuje się dobrze?
Jeśli tak, trzeba by zacząć od tego, bo to nie powinno przeszkadzać.