Związki - ogólnie
- Demon Hunter
- Pobudzony intro
- Posty: 143
- Rejestracja: 12 lip 2014, 21:31
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTJ (?)
- Lokalizacja: Poznań
Re: Związki - ogólnie
Związku z rozsądku też nie miałem okazji praktykować, ale nie byłbym taki pewien czy on będzie bardziej nierwały od takiego z motylami, zakochaniem i w ogóle. Motyle mają to do siebie, że w końcu zdychają i wtedy człowiek otwiera oczy i widzi, że ta ukochana bądź ukochany wcale taki idealny, jak to się na początku wydawało, nie jest. Jeśli podejdziemy do sprawy racjonalnie, co łatwe oczywiście nie jest, może uda się uniknąć takich, dość przykrych jednak, historii
The future belongs to the mad
- Irracjonalny
- Pobudzony intro
- Posty: 159
- Rejestracja: 14 wrz 2014, 21:12
- Płeć: mężczyzna
Re: Związki - ogólnie
Jeżeli chodzi o związek, to, według mnie, szkiełko i oko na niewiele się zdaje. Zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko reakcje chemiczne, ale, swoją drogą, fajnie czegoś takiego doświadczyć. Znacznie lepsze od związku z rozsądku. Związek z uczuciem jest bardziej prawdziwy i poszerza horyzonty.
"Motyle" po jakimś czasie może i zdychają, wszak nikt nie każe wiązać się na stałe, ergo takich motyli możesz mieć pod dostatkiem, wystarczy, że zmienisz partnerkę.
"Motyle" po jakimś czasie może i zdychają, wszak nikt nie każe wiązać się na stałe, ergo takich motyli możesz mieć pod dostatkiem, wystarczy, że zmienisz partnerkę.
- Demon Hunter
- Pobudzony intro
- Posty: 143
- Rejestracja: 12 lip 2014, 21:31
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTJ (?)
- Lokalizacja: Poznań
Re: Związki - ogólnie
Zmienianie partnerów trochę się chyba kłóci z ideą stałego związku i z czymś co ludzie zwą miłością
The future belongs to the mad
- Papaja
- Intromajster
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Poznań
Re: Związki - ogólnie
Ile ludzi i typow osobowosci tyle sposobow na zwiazek i podejscie do niego. Jedni beda trwac zawsze przy danej osobie nawet jak motyle zdechna, inna osoba w tym wypadku moze skonczyc taka relacje i szukac dalej, bo kolejne motyle i tak w nieskonczonosc, inna jeszcze zwiaze sie z rozsadku bo kieruje sie kalkulacja itp. A co jest bardziej trwale i lepsze? Tez wszystko zalezy od danej osoby. Relacje z innymi, przyjazn, milosci to temat rzeka, trudny do zdefiniowania i jednoznaczego okreslenia jak wszystkie uczucia i te dobre i te zle.
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Re: Związki - ogólnie
Zawsze można iść na kompromis; to że ktoś nam się spodoba* to często kwestia chwili albo przynajmniej pierwszych kilku spotkać, ale nie oznacza to że znajomość/przyjaźń w związek nie może się przerodzić po kilku miesiącach.
Motylki może faktycznie w końcu zdechną, ale nie oznacza to że nic nie zostaje; można mieć w końcu wspólną pasję dzięki której życie razem dalej będzie fascynujące, można mieć wspólne cele albo karmić się poczuciem bezpieczeństwa jakie daje druga osoba. Oczywiście można też po jakimś czasie mieć drugiej osoby dość, ale zdaje mi się to często wynika z tego że razem są osoby które naprawdę mało się znają - podobny efekt często pojawia się gdy związki które były teoretycznie zgodne po zamieszkaniu razem się rozpadają.
*żeby nie wprowadzić niepotrzebnego niezrozumienia; odróżniam słowa podobać/zakochać. To pierwsze bym powiązał z zainteresowaniem się pewną osobą (jej fizycznością, charakterem lub czymkolwiek innym) i chęcią lepszego jej poznania. Zakochanie zdefiniowałbym jako zaakceptowanie osoby gdy już ją dobrze znamy i wiemy jaką rolę może odegrać w naszym życiu. Możliwe że są osoby u których te dwie fazy się zlewają, u mnie przejście z jednej do drugiej trwa czasem całymi miesiącami/latami.
Motylki może faktycznie w końcu zdechną, ale nie oznacza to że nic nie zostaje; można mieć w końcu wspólną pasję dzięki której życie razem dalej będzie fascynujące, można mieć wspólne cele albo karmić się poczuciem bezpieczeństwa jakie daje druga osoba. Oczywiście można też po jakimś czasie mieć drugiej osoby dość, ale zdaje mi się to często wynika z tego że razem są osoby które naprawdę mało się znają - podobny efekt często pojawia się gdy związki które były teoretycznie zgodne po zamieszkaniu razem się rozpadają.
*żeby nie wprowadzić niepotrzebnego niezrozumienia; odróżniam słowa podobać/zakochać. To pierwsze bym powiązał z zainteresowaniem się pewną osobą (jej fizycznością, charakterem lub czymkolwiek innym) i chęcią lepszego jej poznania. Zakochanie zdefiniowałbym jako zaakceptowanie osoby gdy już ją dobrze znamy i wiemy jaką rolę może odegrać w naszym życiu. Możliwe że są osoby u których te dwie fazy się zlewają, u mnie przejście z jednej do drugiej trwa czasem całymi miesiącami/latami.
Re: Związki - ogólnie
No i można jeszcze po prostu... rozejść się.
Jeżeli na początku jest ok - to ok. Korzystajmy z tego, czerpmy przyjemność z życia, o to przecież chodzi. Jeżeli po jakimś czasie motylki zdechną, a nie znajdziemy czegoś innego, co by ten związek budowało, trzymało go w kupie, to lepiej dla obojga stron po prostu pójść swoją drogą. Widocznie to nie ta osoba na resztę życia. Zaręczam natomiast, pomimo młodego wieku, że to lepsze rozwiązanie, niż trwanie z kimś dla trwania, z przymusu, na siłę. To nie życie, to wegetowanie.
Jeżeli na początku jest ok - to ok. Korzystajmy z tego, czerpmy przyjemność z życia, o to przecież chodzi. Jeżeli po jakimś czasie motylki zdechną, a nie znajdziemy czegoś innego, co by ten związek budowało, trzymało go w kupie, to lepiej dla obojga stron po prostu pójść swoją drogą. Widocznie to nie ta osoba na resztę życia. Zaręczam natomiast, pomimo młodego wieku, że to lepsze rozwiązanie, niż trwanie z kimś dla trwania, z przymusu, na siłę. To nie życie, to wegetowanie.
Re: Związki - ogólnie
W pełni się zgadzam; można mieć powód by być razem na lata, można mieć powód by razem nie być. Tylko dziwią mnie ludzie rozczarowani rozpadem związków których podstawy dawały nikłe szanse na przetrwanie próby czasu.
- 27pazdziernik
- Intronek
- Posty: 41
- Rejestracja: 25 sie 2014, 13:08
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
Re: Związki - ogólnie
Powiem wam, że ja osobiście boje się związków, do końca nie wiem sam czym to jest spowodowane (może ograniczeniem swobody), ale tak jest od dłuższego czasu. Ogólnie nie lubię przyzwyczajać się do ludzi. Sam nie "podrywam" dziewczyn, raczej one mnie zaczepiają i przez to wychodzą niezręcznie sytuacje. Raz znajomy bez mojej wiedzy upozorował moje spotkanie z nieznajomą mi wtedy dziewczyną, usieliśmy na ławce po czym powiedziała mi, tak o, że mnie kocha... zmieszałem się nieco, właściwie to mnie zatkało spławiłem ją tanim tekstem, oczywiście już się nie spotkaliśmy Najlepsze jednak jest to, iż aktualnie chodzimy razem do nowej szkoły, mam wrażenie, że ona coś do mnie nadal czuje, nie mówi tego, ale widzę to.
Re: Związki - ogólnie
Z mojej strony mogę dodać tyle, że także boję się bycia w związku. Za każdym razem, gdy relacja ma przejść do kolejnego etapu, włącza się we mnie wewnętrzny hamulec. Natłok myśli o tym, czy dana osoba jest tą właściwą (może to głupie i ,,niedzisiejsze" ale każdego mężczyznę traktuję na poważnie - nie stawiam go od razu przy ołtarzu, jednak nie wyobrażam sobie krótkofalowego związku, bo samo otwarcie się wobec drugiej osoby zajmuje mi zbyt wiele czasu), strach przed tak diametralną zmianą dotychczasowego życia - to wszystko powoduje, że jestem sama i mam coraz większe wątpliwości, że kiedyś to się zmieni. Co prawda chciałabym mieć kogoś, kto mnie wysłucha, przytuli, lecz przeraża mnie myśl o ograniczeniu swojej dotychczasowej sfery osobistej; to, że ktoś zajmie miejsce obok mnie w moim odosobnionym świecie. Boję się presji drugiej osoby i braku zrozumienia. Boję się, że się zakocham, otworzę przed drugą osobą, zrobię dla niej ,,miejsce" w swoim życiu (co jest dla mnie bardzo trudne), po czym okaże się, że ten ktoś mnie zostawi, bo jestem przykładowo nudna i nietowarzyska. Może to strasznie pesymistyczne, ale niestety takie myśli przeważają w mojej głowie. Może się to zmieni, gdy naprawdę spotkam miłość swojego życia, może wtedy nie będzie mnie blokować własna psychika. A może po prostu nie nadaję się do bycia w związku.
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Związki - ogólnie
Niech sobie i takie myśli przeważają, ale nie dawaj im się paraliżować. Kto nie ryzykuje, ten nie je i porażka we wszelkie działania związkowe jest prawie że wpisana. Ale to nic, bo bilans zysków i strat i tak pozostaje dodatni. Przynajmniej u mnie tak było. Ciężko przeżyłem rozstanie po kilkuletnim związku, było naprawdę trudno. Ale z perspektywy czasu widzę ile absolutnie najlepszych momentów w moim życiu pozwoliła mi tamta relacja doświadczyć. Gdybym nawet miał zdechnąć, to i tak było wartoagness pisze:Boję się, że się zakocham, otworzę przed drugą osobą, zrobię dla niej ,,miejsce" w swoim życiu (co jest dla mnie bardzo trudne), po czym okaże się, że ten ktoś mnie zostawi, bo jestem przykładowo nudna i nietowarzyska. Może to strasznie pesymistyczne, ale niestety takie myśli przeważają w mojej głowie.
- Papaja
- Intromajster
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Poznań
Re: Związki - ogólnie
ryzyko jest czasem wymagane, by cos osiagnac. ostatnio wyczytalam takie cos, ze jak czlowiek wyjdzie poza swoja "strefe bezpieczenstwa" i zacznie ryzykowac w kontaktach z innymi ludzmi, to okaze sie, ze wiele lekow jest irracjonalnych i nieuzasadnionych. poza tym zycie jest jedno wiec czasem lepiej sie sparzyc i wyciagnac z danych sytuacji wnioski nic nie robic nic.poza tym im wiecej bledow sie popelnia tym mamy wieksze doswiadcznie i wieksza teoretyczna umiejetnosc robienia mniej bledowhighwind pisze:Kto nie ryzykuje, ten nie je i porażka we wszelkie działania związkowe jest prawie że wpisana. Ale to nic, bo bilans zysków i strat i tak pozostaje dodatni.
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Re: Związki - ogólnie
@agness
Myślę, że drugiej połowy powinnaś szukać wśród introwertyków, bo oni wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. Żaden introwertyk nie powie Ci, że jesteś nudna i nietowarzyska.
Myślę, że drugiej połowy powinnaś szukać wśród introwertyków, bo oni wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. Żaden introwertyk nie powie Ci, że jesteś nudna i nietowarzyska.
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Związki - ogólnie
@UP: xD Wypraszam sobie, mogę mówić, że jest nudny i nietowarzyski komukolwiek mi się spodoba, jeśli uznam to za stan faktyczny. Intryk, ekstryk, nie robi mi różnicy.
Re: Związki - ogólnie
No dobra. Mogę powiedzieć drugiemu intro, że jest nietowarzyski, ale to nie będzie zarzut, tylko fakt o zabarwieniu neutralnym.