Cieszę się, że pojawiła się tu pewnego rodzaju oaza pozytywnej energii
Tak odbieram część postów, w tym całkowicie zgadzam się ze stanowiskiem @gb i @lukasamd czy @martu. Pojawiła się, bo znaczna część tematów to rozbieranie swego życia na czynniki pierwsze, ściana płaczu, wylewanie żalów i tyle, brak jest za to dotarcia do źródła problemu czy też REALNEJ chęci wprowadzenia zmian w swoim życiu, prócz doraźnej poprawy własnego samopoczucia dzięki pisaniu na forum.
@emfausto, @So-ze, uważacie siebie za realistów. Ciekawe, że sam w swoim bardziej depresyjnym okresie życia również tak sądziłem. Dodatkowo byłem mocno "zabetonowany" w swoich poglądach, przez co jakąkolwiek zmianę traktowałem jako zamach na własną indywidualność, a przecież nie będę dostosowywać się do otaczającego świata. Uniemożliwiało to dążenie do szczęścia, które teraz uważam za sens ludzkiego życia (jeśli już jakiś istnieje). Taki realizm jest tak naprawdę mocno skrzywiony, bo akcent jest kładziony na rzeczach negatywnych, które stanowią tylko niewielki wycinek całości. To tak jakby kamień na chodniku zmuszał do odwrotu. Poza tym jest jałowy i płytki, bo skupianie się na problemach a nie prowadzi do ich rozwiązania. Można siedzieć i patrzeć na lodówkę: "nie mam obiadu... nadal nie mam... i wciąż go nie ma..." albo wstać i go przygotować. Oczywiście fakt, że obiadu nie ma jest jak najbardziej prawdziwy, ale brakuje spojrzenia dalej, szerszej perspektywy. Nie można przewidzieć przyszłości, tym bardziej nie można powiedzieć, że coś się nie da, warto za to mieć cel, do którego się dąży, nawet ze świadomością, że może się nie spełnić.
Jeżeli ktoś twierdzi, że ma życie do dupy, to mu wierzę, jeśli mówi, że nie ma perspektyw, to już niestety nie, oszukuje sam siebie, aby pozostać w strefie komfortu.
Co mnie motywuje? Świadomość, że kiedyś umrę i wszystko przeminie, że każdy dzień ucieka bezpowrotnie i już się nigdy nie powtórzy, że pewne rzeczy mogą się przytrafić tylko w określonym przedziale życia i że bardziej się żałuje tego, czego się nie zrobiło a najbardziej wspomina momenty wyjątkowe i niekonwencjonalne. Wiem, że tak naprawdę nie ma się nic do stracenia, można tylko zyskać, bo najprościej jest się zabić, na to zawsze jest pora.