A co mi szkodzi =)
: 08 sie 2008, 12:24
Postanowiłem, że podzielę się z Wami Moi Drodzy moim blablabla
Może komuś się spodoba...
Enjoy!
____________________________________
Mówią weź się w garść
Ale jak kiedy taka mała dłoń
Co najwyżej mogę nią podeprzeć skroń
Gdybym wielką miał dłoń jak jabłoń
A ona taka mała najwyżej mogę chwycić się za gardło.
Gdyby chociaż w tunelu jakieś światło
W ciemności się poruszać wcale nie łatwo.
Zima, ciemno, widzę coraz marniej
Gdyby chociaż ktoś postawił latarnie
A tu nijak, samo ciemności jądro
Nie widzę nic nawet dzięki optycznym przyrządom.
Nic nie widzę, wpadam na coś, gubię krok
Szedłem prosto, teraz idę w bok, patrzę a tam tłok.
Padam, wstaje, idę dalej, męczą mnie ludzie – ich zwyczaje
Znałem twarze, teraz nie poznaję
Te same miejsca a jakby inne kraje.
Znów się gubię, idę w odwrotnym kierunku
Siadam. Wróciłem do wyjścia punktu.
Pierdolę to – tak to wyraz buntu.
Siedzę na glebie a pod stopami nie czuje gruntu.
Dość mam już tych zawiłych struktur
Mam ochotę zniknąć – gdzie nie pójdę tam ludzi multum.
____________________________________
„O Poetach prawda naga.”
Gdyby mogli dzisiaj powstać umarli poeci.
Nieśmiertelni, zaklęci w swoje strofy.
Rzadko kiedy haust świeżego powietrza Im zaleci,
I pod kołderką z kurzu marzną stopy.
Gorzkie łzy kapią z pożółkłych stron.
Śmierdzą stęchlizną, nie tknie się ich żaden mól.
Nieśmiertelni Poeci, choć dawno Im wybił dzwon,
W swoich wybujałych duszach i sercach czują ból.
Umarli Poeci gdyby mogli nadal żyć,
Rzuciliby w kąt kałamarze, podarli wszystkie stronice.
Ach! Gdyby jeszcze żyli zaczęliby pić.
Za ich wieczne poezje wznieśmy dziś szklanice.
____________________________________
„Zanim zginę wypalcie mnie na CD-roomie” aka epistolografia współczesna
Nie spojrzysz nam w oczy przekrwione,
Napromieniowane w czarną noc.
Schowani za monitorem.
Nie chowamy głów pod koc.
Ślęczymy godzinami, dniami, nocami.
Z jedynek i zer poskładani jak origami.
Podróżujemy w bezkresnej krainie
Jak palcem po mapie.
Klikniemy, przeglądniemy co się nawinie.
Liczy się LCD - nie liczy się papier.
Po co ślęczeć w szkołach, spędzać czas tak podle.
I tak nie będziemy wiedzieć tyle co google.
Wieczne pióra zastąpiła nam klawiatura.
Piszemy tak szybko aż z klawiatur lecą wióra.
Hip-hip-Hura Umarła literatura.
Wraz z nią pogrzebaliśmy ortografię.
Niech spłonie papier.
My na GG kontynuujemy epistolografię.
____________________________________
No to jest to
Romantyk Introwertyk
Tyk-tyk
Zegarek tyka
Powoli sobie znikam
Coraz mniej mnie
Choć coraz więcej we mnie
Wdycham chemię
Bo chcę ją poczuć w środku
Tyle marzeń tak niewiele środków
Poczuć coś co jest świeższe
Jak po burzy powietrze
Nieśmiała chęć by wylać wnętrze
Nieśmiały, mały cały jestem
Dzieckiem co wyciąga ręce
Chciałbym złapać promień słońca
Zamknąć go w butelce
Mały jestem
Rękę mam za małą
Oni wielkie dłonie mają
Nieograniczone plastikowe ciało
Błyszczą w słońcu, rażą oczy
Gdzie mój promyk z butelki co w nocy
Rzucałby blask na kartki
Ogrzałby zmęczony kark mi
Mówił cicho ‘patrz ja to piękno’
Chowasz się za szkiełko
Bo wiem że nie mogę cię uchwycić ręką.
Tyk-tyk
Introwertyk Romantyk
____________________________________
Pieskie życie ;d
To wieczorem się pałęta
Tragikomedia o moim kotku
A ja tu jestem jako pies przybłęda
Wyciągałem wnioski gdzieś po świętach
Podeptałem je następnie
Znowu wracam do sedna
Myśli o których rad bym nie pamiętał
Obrazków galeria
Galeria jak Zachęta
Zachęta by wyciągać wnioski
Po błędach
Więc coraz więcej ich popełniam
Jako szczeniak, nie, pies przybłęda
A może szczeniak-przybłęda
Co się pęta w pętach
Coraz bardziej pętla się zapętla
To szatan czy diabeł
Jako pies ja więc to bies mnie opętał
Piszę rymem bo ta gra mnie urzekła
Jako pies ja, przybłęda
Więc szczeka moja szczęka
Szczęka szczęka jakby febra
Telepała mnie i moje żebra
Szczekam, lśnią kły. Chce zatopić je
Czuje słodki zapach surowego mięsa
Chce wgryźć się w szyję jak bestia
Nie dosięgam
Łańcuch trzyma mnie
Chcę go przegryźć, zęby stępiam
Ejże! Hej tam
Ja to pies przybłęda
Wędrowny żebrak
Nie biję pokłonów
Dla adoracyjnego koła piekła
Ogniwo pęka
Gnę metal i gnam
W ciemną noc
Długo po tym jak Ty
Z dniem się żegnasz
Gnam w ciemne noce
Tam gdzie diabłu nie po drodze
Bez pożegnań
Odchodzę
Ja pies przybłęda
Nocne
Niewypowiedziane
Słowa chłeptać.
____________________________________
Popiół i diament
Serce martwe jak kamień
Spraw by szlachetne się stało jak diament
Diament bo na razie zwykły kamień
A popiół?
To wszystko wokół
Kurzy się
Drażni jak rzęsa w oku
Dotykasz serca a ono sypie się jak popiół
Popiół wdziera się do oczu
A serca kamień-diament
Wciąż poza zasięgiem wzroku
Diament spadł w ten popiół
Z dziewiątego piętra bloku
Spadł jak kamień
Lecz nie z serca
Dajcie spokój
Tutaj wciąż tylko kurz i popiół
Widzisz popiół, omijasz diament
Zmyj z oczu popiół, to testament
Ostatnia wola
Amen.
Może komuś się spodoba...
Enjoy!
____________________________________
Mówią weź się w garść
Ale jak kiedy taka mała dłoń
Co najwyżej mogę nią podeprzeć skroń
Gdybym wielką miał dłoń jak jabłoń
A ona taka mała najwyżej mogę chwycić się za gardło.
Gdyby chociaż w tunelu jakieś światło
W ciemności się poruszać wcale nie łatwo.
Zima, ciemno, widzę coraz marniej
Gdyby chociaż ktoś postawił latarnie
A tu nijak, samo ciemności jądro
Nie widzę nic nawet dzięki optycznym przyrządom.
Nic nie widzę, wpadam na coś, gubię krok
Szedłem prosto, teraz idę w bok, patrzę a tam tłok.
Padam, wstaje, idę dalej, męczą mnie ludzie – ich zwyczaje
Znałem twarze, teraz nie poznaję
Te same miejsca a jakby inne kraje.
Znów się gubię, idę w odwrotnym kierunku
Siadam. Wróciłem do wyjścia punktu.
Pierdolę to – tak to wyraz buntu.
Siedzę na glebie a pod stopami nie czuje gruntu.
Dość mam już tych zawiłych struktur
Mam ochotę zniknąć – gdzie nie pójdę tam ludzi multum.
____________________________________
„O Poetach prawda naga.”
Gdyby mogli dzisiaj powstać umarli poeci.
Nieśmiertelni, zaklęci w swoje strofy.
Rzadko kiedy haust świeżego powietrza Im zaleci,
I pod kołderką z kurzu marzną stopy.
Gorzkie łzy kapią z pożółkłych stron.
Śmierdzą stęchlizną, nie tknie się ich żaden mól.
Nieśmiertelni Poeci, choć dawno Im wybił dzwon,
W swoich wybujałych duszach i sercach czują ból.
Umarli Poeci gdyby mogli nadal żyć,
Rzuciliby w kąt kałamarze, podarli wszystkie stronice.
Ach! Gdyby jeszcze żyli zaczęliby pić.
Za ich wieczne poezje wznieśmy dziś szklanice.
____________________________________
„Zanim zginę wypalcie mnie na CD-roomie” aka epistolografia współczesna
Nie spojrzysz nam w oczy przekrwione,
Napromieniowane w czarną noc.
Schowani za monitorem.
Nie chowamy głów pod koc.
Ślęczymy godzinami, dniami, nocami.
Z jedynek i zer poskładani jak origami.
Podróżujemy w bezkresnej krainie
Jak palcem po mapie.
Klikniemy, przeglądniemy co się nawinie.
Liczy się LCD - nie liczy się papier.
Po co ślęczeć w szkołach, spędzać czas tak podle.
I tak nie będziemy wiedzieć tyle co google.
Wieczne pióra zastąpiła nam klawiatura.
Piszemy tak szybko aż z klawiatur lecą wióra.
Hip-hip-Hura Umarła literatura.
Wraz z nią pogrzebaliśmy ortografię.
Niech spłonie papier.
My na GG kontynuujemy epistolografię.
____________________________________
No to jest to
Romantyk Introwertyk
Tyk-tyk
Zegarek tyka
Powoli sobie znikam
Coraz mniej mnie
Choć coraz więcej we mnie
Wdycham chemię
Bo chcę ją poczuć w środku
Tyle marzeń tak niewiele środków
Poczuć coś co jest świeższe
Jak po burzy powietrze
Nieśmiała chęć by wylać wnętrze
Nieśmiały, mały cały jestem
Dzieckiem co wyciąga ręce
Chciałbym złapać promień słońca
Zamknąć go w butelce
Mały jestem
Rękę mam za małą
Oni wielkie dłonie mają
Nieograniczone plastikowe ciało
Błyszczą w słońcu, rażą oczy
Gdzie mój promyk z butelki co w nocy
Rzucałby blask na kartki
Ogrzałby zmęczony kark mi
Mówił cicho ‘patrz ja to piękno’
Chowasz się za szkiełko
Bo wiem że nie mogę cię uchwycić ręką.
Tyk-tyk
Introwertyk Romantyk
____________________________________
Pieskie życie ;d
To wieczorem się pałęta
Tragikomedia o moim kotku
A ja tu jestem jako pies przybłęda
Wyciągałem wnioski gdzieś po świętach
Podeptałem je następnie
Znowu wracam do sedna
Myśli o których rad bym nie pamiętał
Obrazków galeria
Galeria jak Zachęta
Zachęta by wyciągać wnioski
Po błędach
Więc coraz więcej ich popełniam
Jako szczeniak, nie, pies przybłęda
A może szczeniak-przybłęda
Co się pęta w pętach
Coraz bardziej pętla się zapętla
To szatan czy diabeł
Jako pies ja więc to bies mnie opętał
Piszę rymem bo ta gra mnie urzekła
Jako pies ja, przybłęda
Więc szczeka moja szczęka
Szczęka szczęka jakby febra
Telepała mnie i moje żebra
Szczekam, lśnią kły. Chce zatopić je
Czuje słodki zapach surowego mięsa
Chce wgryźć się w szyję jak bestia
Nie dosięgam
Łańcuch trzyma mnie
Chcę go przegryźć, zęby stępiam
Ejże! Hej tam
Ja to pies przybłęda
Wędrowny żebrak
Nie biję pokłonów
Dla adoracyjnego koła piekła
Ogniwo pęka
Gnę metal i gnam
W ciemną noc
Długo po tym jak Ty
Z dniem się żegnasz
Gnam w ciemne noce
Tam gdzie diabłu nie po drodze
Bez pożegnań
Odchodzę
Ja pies przybłęda
Nocne
Niewypowiedziane
Słowa chłeptać.
____________________________________
Popiół i diament
Serce martwe jak kamień
Spraw by szlachetne się stało jak diament
Diament bo na razie zwykły kamień
A popiół?
To wszystko wokół
Kurzy się
Drażni jak rzęsa w oku
Dotykasz serca a ono sypie się jak popiół
Popiół wdziera się do oczu
A serca kamień-diament
Wciąż poza zasięgiem wzroku
Diament spadł w ten popiół
Z dziewiątego piętra bloku
Spadł jak kamień
Lecz nie z serca
Dajcie spokój
Tutaj wciąż tylko kurz i popiół
Widzisz popiół, omijasz diament
Zmyj z oczu popiół, to testament
Ostatnia wola
Amen.