Re: Psychoterapia, coaching - wady i zalety
: 08 lut 2016, 23:09
Pozwolę sobie odkopać temat i przy okazji się przywitać
Psychologia jest stosunkowo młodą dziedziną wiedzy i choćby z tego powodu funkcjonuje w jej obrębie masa pseudonaukowych bzdur i teorii, które trzymają się mainstreamu chyba wyłącznie z uwagi na to, że gdyby je odrzucić zgodnie z moralnym nakazem to zbyt wielu ludzi straciłoby pracę. Studiuję to już od kilku lat i niedługo wejdę na rynek pracy jako psycholog z dyplomem. Poszedłem na studia z dość sceptycznym nastawieniem, ale też z nadzieją, że moje wątpliwości zostaną rozwiane – i niektóre faktycznie zostały.
Tym, co w największym stopniu szkodzi psychologii jest to, co się z nią powszechnie kojarzy – psychoterapia oparta na wymysłach Freuda i jego następców, bzdury w rodzaju programowania neurolingwistycznego (NLP) oraz coaching (a właściwie to, co powszechnie uznaje się za coaching i słusznie wyśmiewa).
NLP i coachingiem nie będę się zajmował, bo to nie psychologia; nikt tego na studiach nie uczy, nie ma o tym wzmianki na żadnej poważnej sali wykładowej, kropka.
Psychoanalizy i teorii psychodynamicznych (Freud i post-freud) niestety naucza się nadal. Wysmażę kiedyś na ten temat dłuższego posta, ale to po sesji . Na razie tylko napiszę, że środowisko akademickie jest wyraźnie podzielone i wiele osób coraz głośniej mówi o potrzebie wykreślenia tych pojęć z podręczników akademickich. Dowodów na fałszowanie przez Freuda wyników badań, wysnuwanie twierdzeń na podstawie marnych przesłanek lub w ogóle przy braku żadnych – jest cała masa. Przeważająca ilość badań pozwala stwierdzić, że psychoanaliza nie ma wartości terapeutycznych a często nawet szkodzi pacjentom. Niestety psychodynamiczne twierdzenia o kompleksie edypa i mrocznej podświadomości są bardzo medialne, więc podaż nadgoniła popyt – w ubiegłym wieku psychoanaliza była bardzo modna i obecnie jest to nadal jedno z popularniejszych podejść.
Na szczęście psychologia to więcej niż psychoanaliza, choć to z nią głównie jest utożsamiana. W ogóle psychologia to więcej niż terapia, choć i tu nie radzi sobie najgorzej. Przykładowo terapie oparte o paradygmat poznawczo-behawioralny przynoszą często bardzo dobre efekty, niejednokrotnie lepsze (i trwalsze) niż leki psychotropowe.
W ogromnym skrócie – psychologia to nie taka bzdura, jak się ją widzi w internetach i nie taka magia, jak ją przedstawiają amerykańskie seriale. Psychoterapeuta najprawdopodobniej nie prześwietli ci duszy i nie dojdzie do żadnej prawdy objawionej na drodze analizy twoich snów, przejęzyczeń i relacji z ojcem. Ale może ci pomóc z taką na przykład fobią lub depresją, sprawić, że zaczniesz się ślinić na dźwięk dzwoneczka itd.
Co do krążącego mitu o 'psychologu z problemami' - coś w tym jest. Często w rozmowie ze studentami wychodzi, że ktoś poszedł na psychologię, ponieważ w przeszłości pomógł mu psycholog, zdarzają się ludzie wcześniej hospitalizowani, z ciągnącymi się problemami psychicznymi. To nadal wyjątki od reguły, ale zdarzają się chyba częściej, niż na innych kierunkach.
Psychologia jest stosunkowo młodą dziedziną wiedzy i choćby z tego powodu funkcjonuje w jej obrębie masa pseudonaukowych bzdur i teorii, które trzymają się mainstreamu chyba wyłącznie z uwagi na to, że gdyby je odrzucić zgodnie z moralnym nakazem to zbyt wielu ludzi straciłoby pracę. Studiuję to już od kilku lat i niedługo wejdę na rynek pracy jako psycholog z dyplomem. Poszedłem na studia z dość sceptycznym nastawieniem, ale też z nadzieją, że moje wątpliwości zostaną rozwiane – i niektóre faktycznie zostały.
Tym, co w największym stopniu szkodzi psychologii jest to, co się z nią powszechnie kojarzy – psychoterapia oparta na wymysłach Freuda i jego następców, bzdury w rodzaju programowania neurolingwistycznego (NLP) oraz coaching (a właściwie to, co powszechnie uznaje się za coaching i słusznie wyśmiewa).
NLP i coachingiem nie będę się zajmował, bo to nie psychologia; nikt tego na studiach nie uczy, nie ma o tym wzmianki na żadnej poważnej sali wykładowej, kropka.
Psychoanalizy i teorii psychodynamicznych (Freud i post-freud) niestety naucza się nadal. Wysmażę kiedyś na ten temat dłuższego posta, ale to po sesji . Na razie tylko napiszę, że środowisko akademickie jest wyraźnie podzielone i wiele osób coraz głośniej mówi o potrzebie wykreślenia tych pojęć z podręczników akademickich. Dowodów na fałszowanie przez Freuda wyników badań, wysnuwanie twierdzeń na podstawie marnych przesłanek lub w ogóle przy braku żadnych – jest cała masa. Przeważająca ilość badań pozwala stwierdzić, że psychoanaliza nie ma wartości terapeutycznych a często nawet szkodzi pacjentom. Niestety psychodynamiczne twierdzenia o kompleksie edypa i mrocznej podświadomości są bardzo medialne, więc podaż nadgoniła popyt – w ubiegłym wieku psychoanaliza była bardzo modna i obecnie jest to nadal jedno z popularniejszych podejść.
Na szczęście psychologia to więcej niż psychoanaliza, choć to z nią głównie jest utożsamiana. W ogóle psychologia to więcej niż terapia, choć i tu nie radzi sobie najgorzej. Przykładowo terapie oparte o paradygmat poznawczo-behawioralny przynoszą często bardzo dobre efekty, niejednokrotnie lepsze (i trwalsze) niż leki psychotropowe.
W ogromnym skrócie – psychologia to nie taka bzdura, jak się ją widzi w internetach i nie taka magia, jak ją przedstawiają amerykańskie seriale. Psychoterapeuta najprawdopodobniej nie prześwietli ci duszy i nie dojdzie do żadnej prawdy objawionej na drodze analizy twoich snów, przejęzyczeń i relacji z ojcem. Ale może ci pomóc z taką na przykład fobią lub depresją, sprawić, że zaczniesz się ślinić na dźwięk dzwoneczka itd.
Co do krążącego mitu o 'psychologu z problemami' - coś w tym jest. Często w rozmowie ze studentami wychodzi, że ktoś poszedł na psychologię, ponieważ w przeszłości pomógł mu psycholog, zdarzają się ludzie wcześniej hospitalizowani, z ciągnącymi się problemami psychicznymi. To nadal wyjątki od reguły, ale zdarzają się chyba częściej, niż na innych kierunkach.