J. Dukaj - Za długie, nie przeczytam...
N. Carr - Is Google making us stupid?
Pewnie zauważyliście, że w Internecie często tu i ówdzie pojawia się akronim TL;DR - Too long, did not read. To stwierdzenie, początkowo będące tylko skwitowaniem przez czytelnika swojej niezdolności do przeczytania danego tekstu (z przyczyny, że długi i nudny), z czasem mocniej zakorzeniło się wśród internautów i niejako stało się wyznacznikiem tego, co przeciętny użytkownik chce z danego tekstu wynieść. Przykładowo, mając przed oczyma długi, kilkustronicowy artykuł, często czytelnik prosi o tzw. TL;DR, czyli streszczenie przekazu do kilku zdań, zawierających 'esencję' treści zawartej w artykule.
Żyjemy w tzw. erze informacji. Internet pozwala nam na niemalże natychmiastowy dostęp do nieskończonych pokładów wiedzy i podaje nam ją w taki sposób, że poprzez parę kliknięć możemy przenieść się z jednej dziedziny wiedzy do drugiej. Nie wiem, czy zastanawialiście się, że ten nieustający dopływ informacji może mieć wyraźny wpływ na sposób, w jaki funkcjonują nasze umysły, a konkretnie na to, że wpływa to negatywnie na nasze zdolności zapamiętywania, i być może, rozumienia.
Nicholas Carr zwraca uwagę na to, że media nie są jedynie biernym kanałem zaopatrującym nas w informacje, ale też w pewien sposób kształtują proces myślenia. W kulturze przekazu ustnego, pamięć jednostkowa była ekwiwalentem biblioteki, dlatego też ludzie mieli lepiej wytrenowaną pamięć, ale nie mieli też odruchu kwestionowania tego co słyszą, bo najważniejszą sprawą było zrozumieć przekaz. W kulturze powszechnego druku myślenie przestawiło się na 'książkowe', przystosowane do trawienia wielostronicowych ksiąg, rozwijając przy tym myślenie krytyczne i interpretacyjne. A jak jest dzisiaj?
Dziś sieć sprawia, że koncentracja i dogłębne przetwarzanie w myślach tekstu nie jest konieczne, tym bardziej jego zapamiętywanie. Ważne jest, by wyszukać konkretną, czystą informację i ograniczyć energochłonny proces 'destylowania' jej z pokładów tekstu, i przejść od razu do innego bodźca pobudzającego uwagę. To pragnienie jest zakodowane tak silnie, że np. czytanie klasyki albo dłuższych rozważań jest katorgą.As the media theorist Marshall McLuhan pointed out in the 1960s, media are not just passive channels of information. They supply the stuff of thought, but they also shape the process of thought. And what the Net seems to be doing is chipping away my capacity for concentration and contemplation. My mind now expects to take in information the way the Net distributes it: in a swiftly moving stream of particles. Once I was a scuba diver in the sea of words. Now I zip along the surface like a guy on a Jet Ski.
Różnice wśród czytelników 'internetowych' oraz 'standardowych', i proces przemiany tych drugich w pierwszych zaobserwowano eksperymentalnie:Kiedyś potrafiłem zagłębić się w lekturze na długie godziny - dzisiaj walczę, by skupić się na kilku stronach. Czuję niemal fizycznie, jak coś wyrywa mnie z lektury: mój umysł przeskakuje z tekstu do innego strumienia informacji, nawet gdy nie ma żadnego innego strumienia informacji".
Myślę w rytmie staccato. Umiem odbierać »równolegle« krótkie przekazy z wielu źródeł, ale nie jestem już w stanie przeczytać »Wojny i pokoju«.
Inne badanie pokazało, że użytkownicy przyzwyczajeni do Internetu mają nawyk czytania przypominający bardziej przeskakiwanie po paragrafach i stronach i wyszukiwanie słów kluczowych, niż czytanie jako takie:Przytaczano m.in. rozpropagowane przez Carra wyniki eksperymentu przeprowadzonego przez Gary’ego Smalla z UCLA. Small wpakował do skanera MRI dwie grupy ochotników: doświadczonych internautów oraz nowicjuszy. Wyraźnie uwidoczniła się różnica ich aktywności mózgowej w trakcie korzystania z internetu: struktury aktywności "starych" internautów były znacznie bardziej rozbudowane, zwłaszcza w ośrodkach podejmowania decyzji i rozwiązywania problemów w korze przedczołowej. Small następnie dał ochotnikom sześć dni przerwy, w trakcie których nowicjusze mieli spędzać godzinę dziennie na przeszukiwaniu internetu. Kolejne skany ujawniły dramatyczną zmianę we wzorcach aktywności świeżych internautów: ich mózgi właściwie nie różniły się od mózgów internetowych weteranów. Byli już trochę innymi ludźmi, trochę inaczej myśleli.
Wraz z erą informacji zmienił się nie tylko sposób zdobywania wiedzy. Czytanie jako takie nie jest czymś, do czego człowiek został przystosowany ewolucyjnie, i tutaj widać, jak bardzo plastyczne są nasze umysły. Różnice w myśleniu reprezentowanych przez kolejne pokolenia widać szczególnie na uczelniach wyższych:(...) recently published study of online research habits , conducted by scholars from University College London, suggests that we may well be in the midst of a sea change in the way we read and think. As part of the five-year research program, the scholars examined computer logs documenting the behavior of visitors to two popular research sites, one operated by the British Library and one by a U.K. educational consortium, that provide access to journal articles, e-books, and other sources of written information. They found that people using the sites exhibited “a form of skimming activity,” hopping from one source to another and rarely returning to any source they’d already visited. They typically read no more than one or two pages of an article or book before they would “bounce” out to another site. Sometimes they’d save a long article, but there’s no evidence that they ever went back and actually read it. The authors of the study report:
It is clear that users are not reading online in the traditional sense; indeed there are signs that new forms of “reading” are emerging as users “power browse” horizontally through titles, contents pages and abstracts going for quick wins. It almost seems that they go online to avoid reading in the traditional sense.
Dukaj podkreśla jeszcze 'rytuały' związane z pisaniem i to, jak się odbija to na czytaniu. W końcu "czytelnicy także piszą":Zachodzą zmiany głębsze, sięgające poza sposób zdobywania informacji, do samego rdzenia procesów myślowych. Znajomi nauczyciele akademiccy opowiadają mi o rosnącej różnicy między studentami z roczników "wychowanych na Google" i dawniejszych. Z tymi pierwszymi coraz trudniej wejść w intelektualny dialog opierający się na formach wnioskowania właściwych dla "kultury książki".
Rozumowania wymagające utrzymania w głowie długich łańcuchów implikacji (A ? B ? C ? D ? E) okazują się coraz trudniejsze. Umysły zguglowane sprawnie natomiast rozumują "przez sąsiedztwo", operując wtedy nawet na bardzo dużych zbiorach danych ({A, B, C, D} {E, F, B} {A, C, E, G, H, I}).
Rozumowania asocjacyjne zastępują inferencje i implikacje właściwie we wszystkich dziedzinach życia. W reklamie dawno stały się normą - ale również w debacie publicznej i coraz częściej w artykułach prasowych przemawia się do nas porzuciwszy argumentacje, w których jedna myśl wynika z drugiej, na rzecz huraganowych salw niepowiązanych stwierdzeń: "Polska jest piękna"; "Trzy razy trzy równa się dziewięć"; "Mój przeciwnik to cham". Implikacja nie pełni nawet roli retorycznej. Np. były minister Kaczmarek frazy "w związku z powyższym" używa zamiast przecinka - żadne związki logiczne tam nie występują, ale któż to dostrzega?
Google zgwałciło nam mózgi.
Pytanie do Was - czy Wy też myślicie sms-ami, tweetami i e-mailami, nie potraficie znieść rozłąki z wujkiem Google i męczycie się nad literaturą, choć kiedyś łykaliście stronę za stroną? Czy opisywane przez wyżej wymienionych panów zjawiska są wam znane z osobistego doświadczenia, macie trudności z zapamiętywaniem i rozumieniem tekstu? Czy może są one przedstawiane na wyrost i przypominają trochę 'obawy' obecne nie od dzisiaj:Rytuały twórców literatury pięknej dla laika sprawiają wrażenie zgoła magicznych. Vladimir Nabokov pisał na stojąco, na tysiącach fiszek, rearanżując je potem w dowolnych konfiguracjach - co odbijało się w zawikłanej strukturze jego powieści. Truman Capote z kolei pisał na leżąco, co więcej: pierwszą i drugą wersję - ręcznie ołówkiem, trzecią - na maszynie. Neal Stephenson, przechodząc od science fiction do historycznej epopei, zamienił komputer na wieczne pióro i ryzy papieru czerpanego.
Ale to nie puste rytuały, to naturalne uwarunkowanie mózgu. Wittgenstein (późny) ujmował myślenie w kategoriach bardzo praktycznych czynności fizycznych. Myślenie to operowanie znakami - lecz operujemy nimi ręką (gdy piszemy), ustami i krtanią (gdy mówimy) itd. "Mają zatem sens wyrażenia: »myślimy naszymi ustami«, »myślimy ołówkiem i kartką papieru«".
Dzisiaj zaś myślimy edytorami tekstu, e-mailami, tweetami, sms-ami, klawiaturami komputerów i komórek.
XKCD - The Pace of Modern Life
TL;DR: Tak, ten artykuł jest dedykowany właśnie Tobie.